środa, 5 grudnia 2018

PIOMAS (listopad 2018) - chwilowa poprawa

Listopad był wyraźnie chłodniejszy od tych z dwóch poprzednich lat, co wpłynęło na tempo zwiększania się objętości lodu w Arktyce. Arktyka zamarzała dość szybko, ale prawda jest taka, że ubiegły miesiąc po prostu okazał się normą - wyjątkiem od reguły. Kolejne miesiące mogą już takie nie być.

Objętość lodu w Arktyce w 2018 roku względem wartości z ostatnich lat i średniej 1979-2017. PIOMAS

Szóste miejsce nie jest powodem poprawy sytuacji, bo wszystko zależy od punktu widzenia, którym jest okres odniesienia. 30 listopada objętość lodu morskiego wyniosła 11453 km3. Ale czy to dużo? W 2011 roku, w przededniu wielkiego topnienia było jakieś 300 km3 mniej niż obecnie. W praktyce oznacza to kilka mocniejszych dni, by ponownie rzucić karty na stół. Kto wie, czy to nie są teraz te dni, bo najnowsze dane dotyczące powierzchni pokazują, że w Arktyce się nie przelewa. Wykres obok pokazuje wyszczególnienie danych.

Objętość lodu w Arktyce w 2018 roku względem wartości z okresu 1979-2017. PIOMAS/Zack Labe

Patrząc na powyższe wykresy należy stwierdzić, że owszem sytuacja poprawiła się nieco, ale w sumie to jest to samo, co było w ciągu ostatnich lat. Po prostu doszło do odbicia. Aktualnie panujące warunki w Arktyce doprowadzą do ponownego zepsucia sytuacji, którą ubiegły miesiąc naprawiał. Rok 2012 był imponujący, bo wtedy mocno topił się lód - 1315 km3 mniej niż w tym roku jeśli chodzi o listopad. Z kolei 2016 to był istny horror jeśli chodzi o sezon zamarzania - 2064 km3 mniej. Zestawienie obok przedstawia zmiany różnic ilości lodu względem lat poprzednich.


 Grubość lodu morskiego Arktyki w listopadzie 2018 i anomalie grubości w stosunku do średniej 1981-2010. PIOMAS/Zack Labe

Jak pokazuje mapa, sytuacja nieco się poprawiła, ale tylko nieco. Niemal cały obszar pokrywy lodowej to miejsca, gdzie lód jest cieńszy niż być powinien. 

Anomalie grubości lodu dla listopada w stosunku do średniej 2011-2017. PIOMAS

Powyższy wykres pokazuje, że sytuacja uległa względnej poprawie jedynie na tle ostatnich. Szczególnie w obszarze Morza Beauforta, bo lód latem topił się tam powili.

Grubość arktycznego lodu morskiego w 2018 roku w stosunku do okresu 2005-2017 i średnich wartości z lat 80. i 90. XX wieku. PIOMAS

Zimniejsze warunki w listopadzie sprawiły, że lód zwiększał swoją grubość nieco szybciej, ale równice są bardzo małe. Obecna grubość lodu wynosząca 111 cm (30 listopada) jest tak naprawdę wynikiem słabego sezonu topnienia. Ciepłe wody morskie nie pozwolą na jej nagły szybki przyrost.

Trend spadkowy i odchylenia spadku/wzrostu ilości arktycznego lodu morskiego.

Letnie topnienie, a teraz chłodny listopad, sprawiły że teraz lodu jest 5000 km3 mniej niż wynosi średnia wieloletnia. W październiku było to 6000 km3. Należy więc odnotować odbicie. 

 Spadek ilości lodu w Arktyce dla listopada w latach 1979-2018. Dane PIOMAS

Średnia listopadowa objętość lodu była piątą najmniejszą w historii pomiarów. Pokrywa lodowa w listopadzie tego roku była o 53% mniejsza niż w 1979 roku i 36% mniejsza niż w okresie 1979-2017.

Listopad pokazał nieco inne oblicze sytuacji w Arktyce, ale jest tylko elementem fluktuacji w trendzie.  

Zobacz także:

2 komentarze:

  1. Skomentowałbym to tak: przez moment jesteśmy nad kreską.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lód się topi- źle
    objętość lodu się zwiększa- niby dobrze, ale tez źle bo a to to a to itd.- może jednak trochę więcej optymizmu- będziemy się martwic jak zacznie się topić a teraz cieszmy się, że choćby chwilowo ale pokrywa lodu się zwiększa

    OdpowiedzUsuń