Strony

czwartek, 24 maja 2018

Antarktyczne lodowce zaczynają się destabilizować

Naukowcy przewidują, że zniknięcie znacznej części antarktycznych lodowców szelfowych jeszcze przed końcem tego stulecia znacząco przyspieszy podnoszenie się poziomu morza. W ostatnich latach obserwuje się zwiększone tempo odrywania się gór lodowych od schodzących do oceanu lodowców.

Góra lodowa A68 30 lipca 2017 roku, która oderwał się od lodowca Larsen C. Zdjęcie: A. Fleming, British Antarctic Survey.

W zeszłym roku od Lodowca Szelfowego Larsena oderwała się rekordowych rozmiarów góra lodowa. Wielka lodowa płyta, która teraz dryfuje po Morzu Weddela ma powierzchnię 5800 km2, to dwukrotnie więcej niż powierzchnia Luksemburga. Oderwanie góry lodowej sprawiło, że największych fragment Larsena oznaczony literą "C" stracił 12% swojej powierzchni. Larsen "A" i "B" rozpadły się w 1995 i 2002 roku. 

Zagrożone są także inne lodowce Antarktydy. M.in. Pine Island. Góra lodowa B-31 oderwała się od tego lodowca w 2013 roku. Od kilku lat naukowcy obserwują, że do niedawna te naturalne zjawisko, zaczyna coraz bardziej wykraczać poza normalny trend cyklicznych zmian. Symulacje numeryczne sugerowały, że wszedł on już w fazę nieodwracalnego rozpadu. Potwierdziły to bezpośrednie pomiary, które pokazały, że tak zwana linia gruntowania – czyli granica pomiędzy częścią lodowca spoczywającą na dnie morza i jego pływającą częścią – z powodu działania ciepłych wód głębinowych, szybko się cofa.

 Na górze: lodowiec Pine Island w 1992 roku. Na dole ten sam lodowiec w 2011 roku. Na przekrój lodowca nałożona jest mapa naprężeń. Linia z podatnymi latami przedstawiają miejsce występowania linii gruntowania. NASA

Ostatnie obserwacje naukowców pokazują, że linia gruntowania na lodowcach szelfowych przesuwa się w bardzo szybkim tempie. 22% lodowców na Antarktydzie Zachodniej w latach 2010-2016 doświadczyło przemieszczania się linii uziemiającej w tempie szybszym niż 25 metrów. Znajdujący się w pobliżu Pine Island lodowiec Thwaites doświadcza najszybszych zmian - linia gruntowania przesuwa się nawet 400 metrów rocznie. To przemieszczanie oznacza, że woda morska sięga coraz głębiej pod lodowiec, który ostatecznie ulega przełamaniu - odrywa się wtedy pokaźnych rozmiarów góra lodowa jak w przypadku właśnie Larsena C czy Pine Island. 

Lodowce szelfowe są jak korek w butelce dla napływającego z tyłu lodu. Powodują spowolnienie tempa tego procesu. Gdy jednak lodowce szelfowe zaczynają się rozpuszczać od spodu, stają się na tyle cienkie, że lód znajdujący się za nimi zaczyna się przemieszczać.

Spadek ilości antarktycznego lądolodu w latach 2002 -2015, na podstawie danych GRACE.

Rezultaty obserwujemy od lat. Antarktyda sukcesywnie traci lód, z drobnymi oczywiście fluktuacjami, co pokazuje powyższy wykres. W przyszłości ten proces przyspieszy, a to przełoży się na jeszcze szybszy wzrost poziomu oceanów na Ziemi. 

Schemat pokazujący konsekwencje zaniku lodu morskiego okalającego Antarktydę. Grafika: Alfred Wegener Inst.

Sytuację pogorszy wycofujący się lód morski wokół Antarktydy. Dzięki ciągłej pokrywie lodowej pod lodowcem szelfowym gromadzi się słona woda (niebieska strzałka), blokująca napływanie pod lód ciepłej wody prądu przybrzeżnego (czerwona strzałka). Zanik lodu morskiego otwiera "kieszeń" wcześniej zajętą przez słoną wodę - ciepła woda prądu przybrzeżnego wpływa pod lodowiec, roztapiając go od spodu.

Zmiany zasięgu lodu morskiego wokół Antarktydy w kolejnych latach dla letniego minimum. NSIDC

Chociaż jest jeszcze zbyt wcześnie o tym mówić, to dotychczasowy trend wzrostowy zasięgu lodu morskiego wokół kontynentu został złamany. Do 2016 roku pokrywa lodowa wokół Antarktydy rosła, głównie z powodu spadku zasolenia wody za czym stoi topniejący lądolód i zwiększone opady śniegu i deszczu. W 2017 roku doszło do gwałtownego obrotu sprawy - padł rekord minimalnego zasięgu lodu morskiego, który wypada tam w okresie luty-marzec (na Antarktydzie ma się wtedy ku końcowi dzień polarny). W tym roku doszło do minimalnego odbicia, ale to wciąż poniżej wartości z lat 1979-2016. 

Jak to się stało? Oczywiście wpływ musiała mieć dodatnia (ciepła) faza ENSO, ale woda od lat się ogrzewa także na Oceanie Południowym, docierają tam także ciepłe masy powietrza, przesuwają się izotermy. Oczywiście istnieje też szereg innych czynników, jak zmiany wzorców pogodowych i związanych z nimi wiatrów. Nie jest jednak tajemnicą, że bez względu na to jak bardzo jeszcze spadnie zasolone wód, to woda ogrzeje się na tyle, że lód morski Antarktydy będzie dzielić los arktycznego.

Wzrost poziomu oceanów w kolejnych latach. Dane AVISO 

W takiej więc sytuacji należy oczekiwać dalszego, jeszcze szybszego wzrostu poziomu oceanów na świecie, co ilustruje powyższy wykres. O konsekwencjach podnoszenia się poziomu oceanów i mórz z racji topniejących lodowców mówić chyba nie trzeba. 


Zobacz także:

8 komentarzy:

  1. A to zdjęcie kolejnej przyszłej góry lodowej która chyba w niedługim czasie powstanie na "Brunt ICE Shelf"-Szczelina którą zaznaczyłem ma ok 50 km długości -https://s31.postimg.cc/sj88bwkq3/haloweencrack2.jpg

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... trend wzrostowy w zasięgu zatem jest ok. ;-)
    Dobry wpis dla tych wszystkich (szczególnie Arka i Michała), którzy zasięg lodu, z uporem maniaka utożsamiają z jego miąższością i kondycją.

    OdpowiedzUsuń
  3. Spadek miąższości-jest dowodem, na globalne ocieplenie. Nie jest jednak dowodem, na przyspieszenie globalnego ocieplenia(Spadek miąższości, oznacza wzrost wilgotności,który wiąże się ze stabilizacją temperatur-niewelując różnicę, między zimą i latem. Nie podnosi jednak temperatur, by przyspieszać globalne ocieplenie-albedo jest bowiem takie same, niezależnie od grubości lądolodu).
    Globalne ocieplenie przyspiesza spadek powierzchni lądolodu, a nie jego grubość. Zasięgiem zaś posługuje się najczęściej, gdyż najlepiej działa, na moją wyobraźnię. Poza tym dane, dotyczące zasięgu, są łatwo dostępne.
    Rozumiem jednak, co to miąższość lądolodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozumiesz. Jeszcze Bartowi trzeba to wytłumaczyć.

      Usuń
    2. Ale konkretnie co mi chcesz wytlumaczyc ?

      Usuń
    3. Sądząc po jego wpisie, pod twoim komentarzem, że topnienie praktycznie zwalnia-artykuł o coraz cieplejszych wodach Morza Czukockiego-chciał Ci chyba wyjaśniać, że teraz jest lepsze topnienie, niż na początku miesiąca, bo coraz szybciej spada objętość(To chyba prawda, bo na początku miesiąca topiło się szybko od ciepłego niżu, tzn. na mój rozum, dzięki ciepłej wodzie, która nacierała coraz bardziej na lód, dzięki silnemu wiatrowi. W głębi Oceanu Arktycznego ciepła woda nie oddziaływała, i tam zapewne wogóle nie spadła w tym czasie grubość lodu. Niewiele więc pewnie ubyło wtedy objętości.).
      Ja jednak myślę mimo wszystko, że ważniejszy jest ubytek powierzchni, niż objętości. Bliżej wszak do rekordu wrześniowego było w 2016 Roku, kiedy była rekordowa powierzchnia w czerwcu, aniżeli w 2017,kiedy była rekordowa objętość.

      Usuń
  4. Tak naprawdę topnienie nie zwalnia, jeśli chodzi o jego prędkość, gdy spada coraz szybciej objętość-lecz, będzie zwalniać, gdy przez odpowiednio długi czas, nie będzie wzrastać, przyspieszenie topnienia. Władzę przejmą bowiem w końcu, sprzeżenia zwrotne(gdy będzie wciąż rosła wilgotność, a nie będzie rosła równie szybko temperatura.).

    OdpowiedzUsuń
  5. Warto wrzucić do pojemnika z wodą wielką kostkę lodu i sami zobaczycie czy poziom wody wzrośnie czy zmaleje :)

    OdpowiedzUsuń