Strony

niedziela, 7 grudnia 2014

PIOMAS (30 listopada 2014) - oszukać przeznaczenie

W tym roku będzie miała miejsce dobra passa dla pokrywającej Ocean Arktyczny czapy polarnej. 2014 rok jest drugim rokiem z rzędu, kiedy to lodu w Arktyce przyrasta: jest go o ponad 3000 km3 więcej niż w 2012 roku. Jest jednak bardzo możliwe, że mamy po prostu do czynienia z trwającą średnio 2-3 lata dodatnią fluktuacją, po której w wyniku ocieplania się klimatu, lodu w Arktyce będzie ubywać dalej.

Objętość lodu w Arktyce w 2014 roku na tle ostatnich lat. PIOMAS

30 listopada objętość arktycznego lodu morskiego liczyła 13314 km3, podczas gdy rok temu było to 11859 km3, a w 2012 tylko 10138 km3. To ogromna różnica w skali zaledwie dwóch lat. Najprawdopodobniej za chwilę usłyszymy: Nadchodzi zlodowacenie, lód w Arktyce przyrasta w astronomicznym tempie, i jeszcze kilka lat, a pak lodowy zbliży się do wybrzeży Skandynawii, a na biegunie północnym grubość lodu wzrośnie do 5 m. Koniec marzeń o wydobyciu ropy spod dna Oceanu Arktycznego.

Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Temperatura na Ziemi jest 0,7-0,8oC wyższa od średniej z połowy XX wieku. Koncentracja CO2 rośnie tysiące razy szybciej niż w czasach paleocenu, kiedy to subkontynent indyjski sunął w kierunku Azji przyczyniając się do trwającej miliony lat emisji tego gazu do atmosfery. Dziś w atmosferze jest tyle dwutlenku ile było kilka milionów lat temu, lub nawet kilkanaście mln lat temu. Obecnie na klimat działa to co wyemitowano około 40 lat temu. 40 lat temu było 330 ppm CO2, czyli tyle ile mniej więcej w interglacjale eemskim. Żyjemy w świecie na który działają emisje z połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Należy więc przyjąć, że za 40 lat na Ziemi będą panować warunki takie, jakie miały miejsce co najmniej w środkowym pliocenie. Przynajmniej jeśli chodzi o same temperatury. 
Grubość lodu w 2014 roku na tle ostatnich lat.

Ostatniego dnia listopada średnia grubość lodu wyniosła 1,39 m, podczas gdy rok temu grubość ta liczyła 1,23 m względem 1,11 m z 2012 roku. Nie są to duże liczby, gdyż jeszcze 10 lat temu średnia miąższość lodu sięgała 1,5 m dla 30 listopada. W latach 90-tych lód był znacznie grubszy niż obecnie.


Grubość lodu w Arktyce: po lewej stan na 30 listopada 2013, po prawej na 30 listopada 2014 roku. HYCOM

Mapy pokazują grubość lodu dla 30 listopada. Udział powierzchniowy poszczególnych obszarów miąższości jest mniej więcej podobny. W tym roku jest znacznie więcej lodu przy Oceanie Atlantyckim, ale mniej przy Oceanie Spokojnym. Grubszy jest także lód na Morzu Łaptiewów. W listopadzie lód przyrastał bez przeszkód, nad Arktyką często występował rozległy wyż, a wiatry skutecznie wspomagały rozprzestrzenianie się lodu tam gdzie bardzo szybko topił się on latem. Do tego praktycznie w ogóle nie występował dipol arktyczny, choć lokalnie miał miejsce odpływ przez cieśninę Frama. Ujemna AO przeważała nad dodatnią, do tego niewielkie, lub wręcz brak opadów śniegu sprzyjały zamarzaniu powierzchni oceanu. Opady śniegu utrudniają proces zamarzania jesienią, a spowalniają i zatrzymują proces topnienia wiosną. W listopadzie w Arktyce temperatury były bardzo wysokie, średnie odchylenie termiczne oscylowało na poziomie 2oC. Czy to zwiastuje epokę lodowcową i trwałe odwrócenie trendu? Takie fluktuacje zdarzyły się parę razy na przestrzenni ostatnich 30 lat. Wystarczy dokładnie przyjrzeć się wykresowi po lewej. Obecny stan klimatu Ziemi i coraz lepsza wiedza z paleoklimatologii dają nam odpowiedź, że przeznaczenie owego trendu i konsekwencji są nieuniknione - to tylko kwestia czasu.

Zobacz także:

3 komentarze:

  1. Zlodowacenia nie ma, ale między bajki włożyć odczyty noaa/nasa, bo to zwykle wyolbrzymianie, a liczbowo to ułamki stopnia, do tego w Arktyce panuje od 2 lat zimna pogoda, a to nie jest mały fragment świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi i temperatury, to tu błędów raczej nie ma, a jeśli są to niewielkie i wiążą się jedynie z tym, że w niektórych miejscach nie da się dokonać pomiarów. Ale są satelity i kalibracje danych.
      Jeśli chodzi o pomiary powierzchni, czy objętości lodu, to zawsze jakaś granica błędu jest. Ale trend jest nieodwołalny. Obecna sytuacja w Arktyce jest dość podobna do tej np. 2008-2009.

      Ułamki stopnia w skali planety, w skali dobowych i miesięcznych pomiarów, a nie w skali konkretnego miejsca i dnia. To, że w Chicago jest -15oC, to o niczym nie świadczy w tym samym czasie w Moskwie jest 0oC

      Usuń
    2. Pogoda zimna na obu biegunach, bo rośnie zlodzenie, powierzchnia równa przynajmniej Afryce, rekordy podobno bite w strefach miedzy biegunami i na oceanach, ale zaskakująco spokojny okres minimum cyklonów.

      Usuń