W marcu pokrywa lodowa Arktyki według pomiaru National Snow and Ice Data Center była rekordowo niskich rozmiarów. Także w ciągu ostatnich kilku dni czapa polarna ma rekordowo niski zasięg. Przez wiele ostatnich dni w Arktyce częstym elementem pogodowym był tzw. dipol arktyczny, który przyczynił się do spowolnienia wzrostu objętości lodu morskiego w Arktyce. Możliwe, że ostatnie zmiany w objętości lodu przyczynią się do dalszych "negatywnych" zmian w ilości lodu na Oceanie Arktycznym.
Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2 Uni Bremen
Na lód pokrywający Ocean Arktyczny duży wpływ obecnie ma jeszcze wiatr, gdyż masy powietrza o temperaturze powyżej zera stopni Celsjusz nie są w stanie w obecnej chwili dotrzeć nad zamarznięty ocean. Ale pojawiające się pęknięcia i szczeliny mogą stać się podwaliną silnych roztopów w Arktyce, jeśli w następnych tygodniach zachmurzenie w Arktyce będzie niskie. W zeszłym roku często występowało duże lub nawet całkowite zachmurzenie przez co lód nie topił się tak szybko jak np. w 2010, czy 2012, czy też wcześniej, bo w 2007 roku. Póki co w Arktyce zaczynają tworzyć się warunki, które przełożą się na szybkie topnienie późną wiosną i latem. I nie chodzi tu tylko o sam zasięg lodu, czy powierzchnię (dane CT), która nie jest obecnie rekordowo niska.
Zmiany zasięgu arktycznego lodu morskiego między 31 marca a 10 kwietnia 2015 roku. Kliknij, aby powiększyć.
Spadek zasięgu lodu, który oznacza trwający sezon topnienia jest ewidentny. Animacja pokazuje, że w pierwszej dekadzie kwietnia cofać się zaczął lód na Morzu Karskim, Barentsa, Beringa i Labradorskim. Topnienie lodu na morzach takich jak Morze Beauforta zacznie się w maju. W przypadku tego morza, co przedstawia zamieszczona dalej animacja, zachodzą zmiany w grubości lodu.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2015 roku na tle rekordowego 2012 roku i wyszczególnienie na tle wybranych lat. NSIDC
W dniach od 6 do 10 kwietnia zasięg arktycznego lodu morskiego był rekordowo niski. I co ciekawe drugim w kolejce nie jest rok 2012 lecz 2006. 10 kwietnia 2015 roku zasięg lodu w Arktyce wg NSIDC wyniósł 14,04 mln km2, dla 2006 roku jest to wartość wynosząca 14,08 mln km2, czyli praktycznie tyle samo co 10 kwietnia 2015. Trzecią najmniejszą dla 10 marca była czapa polarna w 2007 roku - 14,11 mln km2. A 2012 rok? Znajduje się daleko w tyle, na dziewiątym miejscu - 14,86 mln km2. Czy to oznacza, że w tym roku padnie spektakularny rekord? Nie do końca tak to musi wyglądać. Jeśli warunki pogodowe się zmienią, w Arktyce zrobi się pochmurno, nie będzie dipola arktycznego i tak dalej, to wtedy sytuacja się zmieni. I rekordu nie będzie, aczkolwiek wrześniowe minimum z pewnością spadnie poniżej 5 mln km2.
Zmiany grubości lodu na Morzu Beauforta i Czukockim między 1 a 10 kwietnia 2015 roku. HYCOM
Ogólnie grubość lodu przyrasta, co jest naturalne o tej porze reku. W połowie kwietnia objętość lodu zacznie się powoli obniżać. Są jednak miejsca, gdzie albo już nastąpił szczyt i to dawno, jak na Morzu Łaptiewów, albo miejsca, gdzie już topnienie zachodzi. Takim miejscem jest Morze Beauforta. Na razie wpływ na to ma dipol arktyczny. Nad morzem tym bardzo często gości potężny wyż, choć nie zawsze jego centrum znajduje się akurat nad tym morzem. Często ten antycyklon znajduje się bardziej nad centrum Arktyki i jego wiatry odrywają lód od wybrzeży Alaski, północno-zachodniej Kanady i Wyspy Banksa, co widać na powyższej animacji. Jak wyżej już wspominano, to może być jedna z podwalin tegorocznego, wzmożonego topnienia lodu, podobnie jak miało to miejsce w 2012 roku. Oczywiście wszystko będzie zależeć od późniejszych warunków pogodowych.
Początek kwietnia nad Oceanem Arktycznym był częściowo zimny. Znajdowały się jednak miejsca, gdzie było cieplej niż wynosi średnia 1981-2010. Kliknij na mapę obok, aby zobaczyć szczegóły. Ostatni odczyt danych ze strony Climate Reanalyzer pokazuje, że w Arktyce jest ciepło, szczególnie nad Morzem Karskim. W ogóle na świecie jest cieplej niż miało to miejsce kiedyś. Nawet jeśli gdzieś jest zimniej, co szybko podchwytują denialiści, np. na Grenlandii czy Antarktydzie, to w skali globalnej jest cieplej. Ostatnio od 0,4-0,5oC cieplej niż wynosi średnia z okresu 1979-2000. I prawie 1oC cieplej niż w połowie ubiegłego wieku.
Kolejną podwaliną dla tegorocznego (być może) szybkiego topnienia lodu jest szybkie roztapianie się pokrywy śnieżnej, co wynika z działania wysokich temperatur i słonecznej pogody. Mapa temperatur pokazuje, że nawet w części kanadyjskich Terytoriów Północno-Zachodnich temperatury przekroczyły zero stopni - śnieg zaczyna się roztapiać.
Jeśli odbijający promienie słoneczne śnieg ulegnie stopnieniu, to powierzchnia lądu szybko się nagrzeje. Przez co ciepło będzie mogło dotrzeć nad Ocean Arktyczny. Na pierwszym zdjęciu widać, że w rejonie wielkich kanadyjskich jezior śnieg już topnieje. W miejsce odbijającego promienie słoneczne śniegu, będzie pochłaniająca energię ciemna powierzchnia gruntu. Taki mechanizm był jedną z podwalin rekordowych roztopów w 2012 roku. Przez to właśnie pod koniec maja 2012 roku nad Ocean Arktyczny dotarło ciepło - powstały stawy topnienia na powierzchni arktycznego lodu, w rezultacie czego lód zaczął się niebezpiecznie wszystko topić. Topnienie od czasu do czasu wspomagał niesławny w ostatnich latach dipol arktyczny. Woda morska szybko się nagrzała, co pozwoliło na uformowanie się potężnego, polarnego cyklonu, który zniszczył znaczne obszary paku lodowego, przyspieszając sierpniowego topnienie (choć naukowcy z Polar Science Center of the Applied Physics Laboratory Uniwersytetu Waszyngtońskiego uważają, że GAC 2012 nie przyczynił się do pobicia rekordu z 2007 r.). Taki scenariusz jest możliwy, jeśli i tym razem warunki pogodowe będą kontynuowane, jak wtedy.
Zobacz także:
Odchylenia temperatury od średniej 1979-2000 na półkuli północnej 11 kwietnia 2015 r. Climate Reanalyzer
Średnia temperatura 11 kwietnia 2015 r. na półkuli północnej.
Kolejną podwaliną dla tegorocznego (być może) szybkiego topnienia lodu jest szybkie roztapianie się pokrywy śnieżnej, co wynika z działania wysokich temperatur i słonecznej pogody. Mapa temperatur pokazuje, że nawet w części kanadyjskich Terytoriów Północno-Zachodnich temperatury przekroczyły zero stopni - śnieg zaczyna się roztapiać.
Śnieg topnieje w północno-zachodniej części Kanady, zaś na powierzchni lodu pokrywającego M. Beauforta tworzą się potężne szczeliny. Kliknij na zdjęcie, aby zobaczyć w dużej rozdzielczości. NASA
Lód zaczyna topnieć na Morzu Karskim, widoczne są także zmiany w pokrywie lodowej Morza Łaptiewów. Kliknij, aby powiększyć. 10 kwietnia 2015 roku, NASA
Jeśli odbijający promienie słoneczne śnieg ulegnie stopnieniu, to powierzchnia lądu szybko się nagrzeje. Przez co ciepło będzie mogło dotrzeć nad Ocean Arktyczny. Na pierwszym zdjęciu widać, że w rejonie wielkich kanadyjskich jezior śnieg już topnieje. W miejsce odbijającego promienie słoneczne śniegu, będzie pochłaniająca energię ciemna powierzchnia gruntu. Taki mechanizm był jedną z podwalin rekordowych roztopów w 2012 roku. Przez to właśnie pod koniec maja 2012 roku nad Ocean Arktyczny dotarło ciepło - powstały stawy topnienia na powierzchni arktycznego lodu, w rezultacie czego lód zaczął się niebezpiecznie wszystko topić. Topnienie od czasu do czasu wspomagał niesławny w ostatnich latach dipol arktyczny. Woda morska szybko się nagrzała, co pozwoliło na uformowanie się potężnego, polarnego cyklonu, który zniszczył znaczne obszary paku lodowego, przyspieszając sierpniowego topnienie (choć naukowcy z Polar Science Center of the Applied Physics Laboratory Uniwersytetu Waszyngtońskiego uważają, że GAC 2012 nie przyczynił się do pobicia rekordu z 2007 r.). Taki scenariusz jest możliwy, jeśli i tym razem warunki pogodowe będą kontynuowane, jak wtedy.
Zobacz także:
- Arctic News - początek spadku właściwego, środa, 1 kwietnia 2015
- Arctic News - początek roztopów, poniedziałek, 16 marca 2015 Najprawdopodobniej jest to już początek roztopów w Arktyce, ale wciąż istnieje jeszcze możliwość znacznego przyrostu pokrywy lodowej w Arktyce. Potężne sztormy i skutki jakie się z nimi wiążą (od fal morskich, po napływ ciepłych wód z południa), przyczyniły się do przedwczesnych roztopów. Od 10 marca spadek zasięgu lodu w Arktyce stanął w miejscu, co może (choć nie musi) wiązać się z nadejściem "drugiego maksimum. Na przykład w 2012 roku wydawało się, że sezon topnienia zacznie się na początku marca, ostatecznie maksimum padło dopiero 20 marca...
Oj to wszystko te szczeliny nie zapowiadają nic dobrego w Arktyce tego lata, a szczególnie jeśli o chodzi o grubość lodu w pewnych miejscach lodu pływającego, na 100% zasięg lodu spadnie poniżej 3 000 000 km2.
OdpowiedzUsuńHubert co do temperatury globalnej zapomniałeś dodać że ona już nie rośnie i wacha się na poziomie jak napisałeś 0,5 powyżej normy czyli nie wiele i wiele regionów świata się ochładza antarktyda na grenlandi już też i zimy w wielu regionach świata coraz zimniejsze a lodu globalnie nie ubywa a nawet przybywa a co2 szybko rośnie i wyższej temperatury globalnej nie było niz w roku 1998 drugi rok był 2010 potem 2014 więc ja się pytam gdzie to ocieplenie klimatu? Lodu globalnie nie ubywa temperatura nie rośnie więc co jest?
OdpowiedzUsuńZa chwilę temperatura odbije.
UsuńJak tylko puszczą oceany. To się dopiero zacznie.
UsuńPrzepraszam za wyrażenie prąd zatokowy zdycha na północnym atlantyku coraz zimniej i stąd te anomalia i mrożne zimy jak zniknie będzie jak na kamczatce w Polsce i żadne co2 tu nic nie da przypone od lat 40do połowy lat 70 temperatura globalna spadała mimo wzrastająceho co2 czyli są silniejsze czynniki Hubert też jakis dziwnym przypadkiem o tym zapomina i mimo wysokiego co2 temperatura przestaje rosnąć powtarza się sytuacja z konca lat 30 pierw wzrost temperatury się zatrzymał potem spadała
OdpowiedzUsuńNie strasz nas tą epoką lodowcową bo za chwilę naprawdę ktoś w to uwierzy.
UsuńJak na razie skutków na termometrze nie widać. Chyba, że na termometrze Abdusomatova.
UsuńJulia jak wiesz ze szkoły podstawowej wiesz co to okres międzylodowcowy? Taki jest teraz a po nim epoka lodowcowa będzie czy się to komuś podoba czy nie lodu globalnie przybywa temperatura nie rośnie już więc ja się pytam gdzie to wasze ocieplenie klimatu? I wytłumacz Julia jakim jakim cudem temperatura spadała od lat 40 przez kilka dekad skoro co2 odpowiada za temperatyrę? I dlaczego lodu globalnie przybyło i temperatura nie rośnie mimo tak dużej ilości co2? Tu daltoniści się gubią nie mają odpowiedzi
OdpowiedzUsuńZmiany cykli termicznych na Pacyfiku. Obecnie jesteśmy w okresie, który utrudnia wzrost temperatur, co nie znaczy, że wzrostu nie ma. Bo najcieplejsze lata były w tym, a nie poprzednim wieku.
Usuńhttp://d35brb9zkkbdsd.cloudfront.net/wp-content/uploads/2015/04/Pacific-Decadal-Oscillation-3-15.jpg
Tak Hubert tu się zgodzę po roku 2000 jest najwięcej cieplejszych lat ale widze że szumnie napisałes że jest cieplej o 1 stopień prawie niż w XX wieku napisz jescze o ile jest zimniej w skali tysięcy lat tego nie napiszesz bo w skali tego czasu mamy jedne z zimniejszych lat globalnie oczywiście
UsuńJak na razie ciepło pozostaje głęboko pod powierzchnią wody co nie znaczy że to ciepło wkrótce nie wypłynie na powierzchnię.
UsuńJurek2
Julia jak myślisz czemu bałtyk nie zamarza cały? Przez prąd zatokowy to też Hubert powinien wiedzieć ze szkoły podstawowej no chyba że daltoniści z IPCC są za teorią płaskiej ziemi i że 2 plus 2 jest 5 według daltonistów
OdpowiedzUsuńAbdusomatov to jak naukowcy z IPCC Dobrze Hubert napisałeś na termometrach nie widać cieplejszego roku niż rok 1998 nie było czyli tak samo z tym ociepleniem klimatu zobaczmy na bieguny naszej planety i jeśli chodzi o te tereny tylko na oceanie arktycznym jest cieplej grenlandia anomalnie zimna o dużo za dużo antarktyda jescze bardziej a lodu znacznie więcej przez coraz niższą temperaturę Hubert dziwne to nasze co2 ma właściwości chłodzące jak widac jak od lat 40 temperatura spadała przez kilka dekad heh
OdpowiedzUsuńTemperatura nie chce rosnąć bo aktywność słońca słabnie jak tak zostanie to Hubert będzie dalej wciskał bajki IPCC w kurtce zimowej w maju ciekawy jestem co daltoniści potem wymyślą że znów się ochładza i to znowu nasza wina jak w latach 70
OdpowiedzUsuńOd 35 lat na antarktydzie obserwuje się tam systematyczne obniżanie się średniej temperatury powietrza w średnim tempie 0,7 stopnia na dekadę czyli to nie jest chwilowy trend a lodu systematycznie przybywa takie są fakty a globalna temperatura nie chce rosnąć daltoniści nie umieja tego wytłumaczyc lodu na antarktydzie przybywa przedewszystkim przez coraz niższą temperature tam nie tylko przez zasolenie jak twierdzi Hubert jest zimniej musi być więcej lodu to chyba logiczne prawda? A w arktyce cieplej to lodu jest mniej ale liczy się co się dzieje globalnie a globalnie lodu nie ubywa a nawet lekko przybywa więc jest odbijane coraz więcej promieni słonecznych
OdpowiedzUsuńTemperatura nie rośnie aż tak bardzo, dlatego że cykle oceaniczne temu nie sprzyjają.
UsuńPodwaliny dla topnienia bez sprzecznie są spore.
OdpowiedzUsuńBardzo szybko wzrasta grubość lodu na morzu wschodniosyberyjskim co ty na to, no i też dipol chyba już nie transportuje lodu przez cieśninę Frama.
OdpowiedzUsuńNa razie dipol zniknął, pewnie za jakiś czas się pojawi.
UsuńNo może pojawić się w maju.
UsuńA antarktyda ma gdzieś ocieplenie klimatu lodu przybywa i jest coraz zimniej 0,7 stopnia na dekadę coraz zimniej to jest trend długoterminowy a globalniem temperatura już nie rośnie jescze nie spada ale nie rośnie jest na poziomie ok 0,5 stopnia na plus i na grenlandi zimno zimniej od dłuższego czasu to zapewne wpływ co2 heh
OdpowiedzUsuńCiekawe że anomalia temperatur są wyłącznie na obszarach Grenlandii i Antarktydy.
UsuńPodobno, "topią się lodowce na całym świecie", co jest skutkiem "efektu cieplarnianego". Po pierwsze, nie na całym świecie, po drugie - na jakikolwiek związek tego zjawiska z "emisją gazów cieplarnianych" nie ma żadnych dowodów. Generalnie, problem jest dwojakiego rodzaju.
OdpowiedzUsuńPierwszą sprawą, jest relaksacja klimatu po "małej epoce lodowcowej". U jej końca, czyli około wieku XVIII, lodowce osiągnęły maksimum powierzchni i objętości. Mniej więcej od wieku XIX zaczęły się cofać. Trudno jest powiązać ten fakt z rozwojem motoryzacji, chyba że weźmiemy pod uwagę automobil parowy Mikołaja Cugnot'a (rok budowy 1769) w liczbie jednej sztuki. Ekonawiedzeni masowo produkują wykresy, obrazujące cofanie się lodowców od XVIII wieku - ale nie pokazują nigdy, jak bardzo urosły w wiekach XIII-XVIII!
Osobną kwestią są wahania wielkości lodowców w krótszych (niż kilkaset lat) okresach. Masa lodu wynika nie tylko z temperatury. Co roku, lodowiec jest zasilany zimowymi opadami śniegu. Bilans jego masy zależy więc nie tylko od letnich upałów, ale i od wielkości opadów. W większej części Alp są one niższe, co dodatkowo powoduje lokalny wzrost temperatury (bo pociąga za sobą spadek zachmurzenia). Przyczyną są wspomniane wcześniej cykliczne zmiany cyrkulacji atmosferycznej nad Europą. Szybsze cofanie się wielu tamtejszych lodowców nie powinno więc dziwić. Namiętnie przywoływanie Alp przez różnych "specjalistów", jest jednak tylko połową prawdy... bo jednocześnie bardzo szybko rosną lodowce norweskie!
Proces ten notowany jest od początku lat 80. Niektórzy naukowcy mówią wręcz o postępie najszybszym od zakończenia "małej epoki lodowej". Przyczyna jest odwrotna niż w przypadku Alp - znacznie wyższe opady w zimie, oraz chłodniejsze niż zazwyczaj lato. Podobne procesy następują również w innych częściach świata - rosną niektóre lodowce Nowej Zelandii, a także Alaski. Alaskański Lodowiec Hubbarda, wskutek szybkiego postępu, grozi obecnie przegrodzeniem fiordu, do którego spływa, i utworzeniem dużego, zatamowanego lodem jeziora.
Niektórzy "eksperci" tłumaczą powyższe zjawiska (o ile w ogóle o nich słyszeli) jakimś nieokreślonym "wpływem człowieka", który wywołuje różne "anomalie". Nie przedstawiając, oczywiście, cienia dowodu i logiki - bo i niczego takiego tam nie ma. Opisane wyżej procesy nie są jednak "tajemniczymi anomaliami", lecz naturalnymi wahaniami, coraz lepiej poznanymi przez naukę, czego ekologiczne nieuki w ogóle nie przyjmują do wiadomości.
Symbolem "efektu cieplarnianego" stało się Kilimanjaro. Czapa śnieżna ze szczytów tego masywu konsekwentnie znika. Tyle, że Kilimanjaro jest dowodem na... brak "efektu cieplarnianego". Proces topnienia czapy snieżnej notuje się od momentu odkrycia tej góry przez białego człowieka. Na ilustracji pokazano powierzchnię zajętą przez lód w poszczególnych latach. Bardzo szybkie topnienie widoczne jest już od początku pomiarów w roku 1912. Jeżeli naukowcy w roku 1912 zastali intensywny i wykształcony proces, to oznacza, że musiał on rozpocząć się dużo wczesniej - gdy o uprzemysłowieniu nikt jeszcze nie słyszał
Gospodarka człowieka emituje pewne ilości dwutlenku węgla. Może jest to 0,001% emitowanych na Ziemi gazów „cieplarnianych”, a może 0,005% - nie ma to większego znaczenia, bo na przykład roczne wahania emisji naturalnej są kilka razy większe. I ta informacja inteligentnemu człowiekowi zupełnie wystarczy, przytoczmy jednak jeszcze kilka faktów, aby rozwiać wszelkie wątpliwości.
OdpowiedzUsuńWystarczy wielki pożar buszu lub wybuch dużego wulkanu, by emisja CO2 na Ziemi wzrosła o kilka procent. Emisja "gazów cieplarnianych" przez człowieka jest niczym, w porównaniu do naturalnych procesów, zachodzących od tysięcy lat. Ale żenująca niewiedza na ten temat (lub przemilczanie faktów), to nie jedyna kompromitacja "ekologów".
Atmosfera jest dla nich chyba czymś w rodzaju wiadra. Dodatkowa emisja gazów ma się w niej kumulować i powodować stopniowy wzrost ich stężenia. Brakuje tylko wyliczeń, w którym roku stężenie tlenu osiągnie tak niski poziom, że się udusimy.
Atmosfera nie jest jednak wiadrem, a dwutlenek węgla (i inne gazy) jest z niej bezustannie przechwytywany przez rośliny. Proces ocieplenia, co jest logiczne, ma na intensywność tegoż przechwytywania bezpośredni wpływ. Przecież jeżeli w takiej Polsce wiosna zacznie się wcześniej, a lato skończy później, okres wegetacyjny znacznie się wydłuży, przez co rośliny będą przetwarzały dwutlenek węgla przez czas znacznie dłuższy. Dodajmy jeszcze, że lasy produkują jedynie ułamek tlenu na Ziemi. Puszcza amazońska, choć oczywiście bardzo cenna, żadnymi "zielonymi płucami" nie jest. Ponad 80% tlenu wytwarza oceaniczny fitoplankton. Wzrost temperatury oceanu spowoduje oczywiście rozrost fitoplanktonu i w konsekwencji - zwiększenie "mocy przerobowych" CO2, niezależnie od powierzchni lasów.
Na koniec warto przypomnieć, co się do "gazów cieplarnianych" zalicza. Dwutlenek węgla nie jest jedynym ani najważniejszym "gazem cieplarnianym". Jest nim para wodna, która stanowi ponad 90% tychże. Emisja pary wodnej przez człowieka to poniżej jednego promila emisji tego gazu na Ziemi. Zaś emisja dwutlenku węgla przez gospodarkę to ułamek procenta emisji "gazów cieplarnianych" ogółem. Twierdzenie, że powoduje to drastyczne zmiany klimatu na kuli ziemskiej jest tak niedorzeczne,
Nie zgadzam się z argumentami przedmówcy, ale podziwiam jego specjalistyczne wytłumaczenie stanowiska denialistów.
UsuńHubert, nic się nie dzieje nad Arktyką nuda.
OdpowiedzUsuńCoś nad Arktyką nie ma dipolu, chyba maleją szanse na rekord, wdaje się że może nastąpić powtórka z dwóch poprzednich sezonów topnienia.
OdpowiedzUsuńDaltoniści widzę że się znowu boją że lodu przybędzie nie tylko na antarktydzie ale i w arktyce bo temperatura globalnie nie rośnie a antarktyda skrajnie się ochładza grenlandia też coraz chłodniejsza to teraz czas na arktykę
OdpowiedzUsuńObyś chłopcze miał rację.
OdpowiedzUsuń