Strony

niedziela, 19 lutego 2017

Zimno w Arktyce z ucieczką lodu przez Cieśninę Frama w tle

W Arktyce zrobiło zimno, temperatura spadła poniżej normy. Można stwierdzić, że to cud, ale czy na pewno? W przypadku globalnego ocieplenia nie ma nic za darmo, a bynajmniej wciąż obowiązują prawa fizyki - przede wszystkim to, że nic w przyrodzie nie ginie. W Arktyce jest zimno, to gdzie indziej jest ciepło. Być może nawet za ciepło. Na przykład w Chicago. 19,5oC (67oF) taka temperatura miała miejsce 17 lutego w Chicago, został pobity rekord z 1880 roku. Oczywiście to przyjemna anomalia dla tych którzy nie lubią zimy. Latem takie odchylenie nie byłoby mile widziane.

Mapa  Climate Reanalyzer pokazuje rozkład anomalii. W Arktyce jest dość zimno i sucho, podczas gdy wokół niej temperatury są zgoła inne. To wynik zmiany w cyrkulacji mas powietrza, po prostu zimno znad lądów trafia nad Ocean Arktyczny, a ciepło z południa wchodzi na miejsce zimna. Tak jest na Syberii, a także u nas, gdzie rozpoczęła się zmasowana odwilż.

 Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2017 w stosunku do okresu 2006-2016. NSIDC

Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2017 w stosunku do okresu 2006-2016. JAXA

Czy ochłodzenie w Arktyce jest pomocne? Na razie trudno to stwierdzić, koniec końców trwa od kilkudziesięciu godzin. Pokrywa lodowa Arktyce nie jest już (wreszcie) rekordowo małych rozmiarów (ciekawe na jak długo?), ale wciąż obszar jaki zajmuje jest niewielki. Pokazują to dwa powyższe wykresy. 



 Sytuacja pogodowa w Arktyce 19 lutego 2017 roku. Strzałki pokazują kierunek wiatru, a tym samym dryf lodu. Climate Reanalyzer

O ile temperatury spadły, to zmienił się wiatr, na gorsze, bo jest transport lodu przez Cieśninę Frama i dipol arktyczny. Lód jest fizycznie usuwany z Arktyki, choć oczywiście nie znika całkowicie. Połynie zamarzają od razu, bo dociera mroźne powietrze znad lądu, szybko wychładzając lustro wody.  

 Zmiany grubości arktycznego lodu morskiego 12-18 lutego 2017 roku. HYCOM

Lód po stronie Oceanu Spokojnego przyrasta, bo przyrastać o tej porze powinien. Ale bardziej wygląda na to, że raczej się spiętrza (12-17 lutego działał dość spory, solidny niż baryczny niż), bo po atlantyckiej stronie w sumie nic się nie dzieje.

Prognozowane odchylenia temperatury od średniej 1979-2000 w Arktyce dla 20-23 lutego 2017 roku. Climate Reanalyzer

W ciągu najbliższych dni w Arktyce będzie zimno, ale działać będzie dipol arktyczny i transport lodu przez Cieśninę Frama. Tak więc ochłodzenie w Arktyce będzie niewiele warte, a i tak według długoterminowych prognoz się nie utrzyma. Zasięg lodu się zwiększy, ale będzie to cienki lód, który w kwietniu szybko się będzie topić. Ilości lodu nie da się już odzyskać do żądanego poziomu. Jest już zbyt późno, za miesiąc rusza sezon topnienia. Animacja obok przedstawia prognozowane zmiany pogodowe w Arktyce dla 20-23 lutego.

Wniosek jest taki, że spadek temperatury w Arktyce na niewiele się zda. Po pierwsze z powodu wiatru, po drugie, nie wiadomo jak długo się utrzyma. Żeby zmiany zaszły na lepsze i nastąpił jakiś konkretny odzysk lodu, to przede wszystkim nie może być dipola arktycznego - układów barycznych, które powodują utratę lodu. Samo z kolei zimno musiałoby panować przez wiele tygodni.


Zobacz także:

 
  •  Fala gorąca uderza w Arktykę, po niej znaczne ochłodzenie, piątek, 10 lutego 2017  Sytuacja w Arktyce pozostaje niemal niezmienna od końca października zeszłego roku. Tylko kilka razy wstępowały krótkie przerwy, kiedy to zasięg lodu nie był rekordowo niski. Mapa obok pokazuje zasięg i koncentrację lodu morskiego dla 9 lutego 2017. Sytuacja ta może się nie zmienić, chyba że dojdzie do zmiany warunków pogodowych. Wyraźne ochłodzenie musiałoby wystąpić w zewnętrznych obszarach Arktyki, tam gdzie lód przyrasta.

75 komentarzy:

  1. "Ilości lodu nie da się już odzyskać do żądanego poziomu."
    A kto żąda i jakiego poziomu? Może żądany poziom to 0,00 km3?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żądany poziom - wartość maksymalna (przypadająca na kwiecień) to średnia z XX wieku, czyli 30-35 tys. km3. A taka wartość nie zostanie osiągnięta. Nawet wartość średnia z lat 2000-2005.

      Usuń
    2. A, dziękuję.

      Usuń
  2. A po weekendzie coś jeszcze o roślinności.
    W dolnym eocenie:
    „Tropikalne lasy deszczowe sięgały do 45°N, w okolicach podbiegunowych panowały lasy z cypryśnikami i sekwojami. Szczątki palm są znajdowane na Alasce.”
    W środkowym i górnym eocenie już było gorzej ale:
    „Ochłodzenie spowodowało zmianę w zbiorowiskach roślinnych. W średnich szerokościach geograficznych dominowały szerokolistne, wiecznie zielone lasy mieszane, zbliżone do współczesnych lasów subtropikalnych Chin i Japonii. Wiele egzotycznych drzew i krzewów wymarło u schyłku eocenu. Zaznaczyły się zmiany sezonowe i z czasem lasy wiecznie zielone zostały wyparte przez lasy liściaste.”
    W neogenie nie jest dobrze:
    „Stopniowe ochładzanie się i osuszanie (!!!) klimatu, zapoczątkowane pod koniec paleogenu, spowodowało kurczenie się powierzchni lasów i tym samym ekspansję odpornych na chłód i susze traw i roślin zielnych”
    A w czwartorzędzie jest już katastrofa:
    „Już na początku czwartorzędu, ok. 2,6 mln lat temu nastąpiło silne globalne ochłodzenie. Okolice biegunów przykryły czapy lodowcowe, a na półkuli północnej w miejsce ciepłolubnych lasów liściastych wkroczyła roślinność stepowa i tundrowa.”
    Wyraźnie widać, że im było więcej CO2 tym było cieplej i… wilgotniej - nawet w głębi lądu - co potwierdza druga z kolei mapka (http://www.jednaziemia.pl/planeta-dzieje/43-dzieje/zmiany-klimatu/3861-zmiany-klimatu-paleogen-neogen.html). Zatem może przedwcześnie prognozujemy za pomocą mało doskonałych narzędzi jak to będzie kiedyś sucho? Wystarczy cofnąć się trochę w czasie aby garściami zbierać dowody zupełnie czegoś innego. Himalaje czy monsun to też słaby argument jeśli nie wiemy jak będzie wyglądała w przyszłości cyrkulacja pary wodnej w atmosferze.
    A czy rośliny (morskie czy lądowe) naprawdę nie są w stanie zredukować nawet dużej zawartości CO2 w atmosferze. Poczytajmy:
    „Nastąpiło masowe zasiedlenie oceanu przez paproć wodną z rodzaju Azolla, która związała atmosferyczne CO2. Jego stężenie spadło z 3500 ppm do 650 ppm (spadek emisji o 80%)”
    Hmmmm… ile to lat ludzkość musiałaby dymić ze wszystkich kominów aby zrównoważyć ten ubytek? Niech ktoś policzy ile miliardów a właściwie bilionów ton C związały te niepozorne rośliny.
    Cytaty z http://www.jednaziemia.pl/ bloga bynajmniej nie „denialistycznego” :-)
    Demon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeden problem. Zmiany te następowały w ciągu dziesiątków lub setek tysięcy lat i świat roślin i zwierząt miał dużo czasu, aby w drodze ewolucji dostosować się do nich. Mimo to wiele gatunków wymierało, nie mogąc się przystosować. Obecne zmiany następują w czasie wielokrotnie krótszym (100-150 lat), dlatego też niewiele gatunków zdąży się przystosować do nowych warunków. Osobiście stawiam na szczury, karaluchy i bakterie. Ludzie mają małe szanse.

      Usuń
    2. Istotnie, jest to problem. Pytanie czy nie do rozwiązania (przynajmniej częściowo). Myślę, że obecnie naukowcy powinni skupić się na tym jak przeflancować całe zbiorowiska roślinne i zwierzęce w kierunku północnym. Już teraz świerk nie radzi sobie w Puszczy Białowieskiej i w reglu dolnym bo jest za ciepło i jest atakowany masowo przez kornika drukarza. Time is change.
      Demon

      Usuń
    3. "Obecne zmiany następują w czasie wielokrotnie krótszym (100-150 lat), dlatego też niewiele gatunków zdąży się przystosować do nowych warunków. Osobiście stawiam na szczury, karaluchy i bakterie. Ludzie mają małe szanse."
      PRZESADZASZ.POLACY NIE POWINNI MIEĆ TEGO TYPU PROBLEMÓW PRZY ODPOWIEDNIEJ POLITYCE.GORZEJ Z TUBYLCAMI Z KUWEJTU-TAM W NASTĘPNYM WIEKU TO BĘDZIE PIEKŁO.
      "Już teraz świerk nie radzi sobie w Puszczy Białowieskiej i w reglu dolnym bo jest za ciepło i jest atakowany masowo przez kornika drukarza."
      Dlatego powinny być kary za takie pomysły jak sadzenie świerków czy sosen.Teraz najwyżej drzewa liściaste.No chyba że wysoko.Ale to raczej limba itp.

      Usuń
    4. @Anonimowy 14:28
      Nawet, jeżeli nas zmiany bezpośrednio nie dotkną, to z pewnością pojawią się uchodźcy klimatyczni z Afryki i Bliskiego Wschodu a nawet Azji Wscodniej. A wtedy bez radykalnych kroków nasz los również może być nieciekawy. W moim przekonaniu, depopulacja jest nieunikniona, choćby obrońcy życia nie wiem jak protestowali.

      Usuń
    5. "9:03

      @Anonimowy 14:28
      Nawet, jeżeli nas zmiany bezpośrednio nie dotkną, to z pewnością pojawią się uchodźcy klimatyczni z Afryki i Bliskiego Wschodu a nawet Azji Wscodniej."
      Jesteś mocno nieświeży jak nie znasz skutecznych metod na to!w każdym razie poza jednostkami wielu by nie nie przedostało a te jednostki można wyłapać.I w ogóle widać że nie wiesz co to znaczy "uchodźca"!

      Usuń
  3. Anonimowy20 lutego 2017 14:28
    "pomysły jak sadzenie świerków czy sosen"
    No właśnie niedaleko ode mnie leśnicy wycieli w lesie takie duże koła czy nie wiem jak to nazwać. Chyba z 12 sztuk w lesie sosnowo świerkowym i w zeszłym roku posadzili tam dęba i buka. Już widać jest plan aby dostosować lasy do zmian klimatu.

    OdpowiedzUsuń
  4. i tak to już koniec i tak Arktyka stopnieje uwolni się metan i to będzie koniec cywilizacji o jak dobrze ze zyje teraz a nie w następnym wieku który będzie areną wymierania a tak będzie jeszcze przyjemnie ciepło w tym wieku a potem koniec na szczęście nie dożyje tego tak więc Hubert głowa do góry nic nie zrobisz po stopieniu Arktyki wydobycie dopiero się zacznie i nic nie poradzisz żyj i ciesz się życiem bo mamy tylko jedno co się martwisz co będzie za sto lat? I Tak nas nie będzie i zamiast cieszyć się życiem piszesz że katastrofa teraz będzie lepiej katastrofa będzie po 2100 roku i kolejne wymieranie więc Hubert żyj i jeszcze raz żyj pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja żyję i jeszcze raz żyję ale jak żyć gdy inni żyć nie będą albo po co przekazywać życie aby inni żyli jak umrą.

      Usuń
    2. A jak żyć normalnie świata nie zbawimy to smutne ale nic już nie da się zrobić to ostani wiek życia ludzi na stosunkowo dobrym poziomie potem koniec więc co się martwic i tak już nic nie zrobimy wydobycie dopiero się zacznie po stopieniu Arktyki Tak więc Hubert napisz jak się przygotować

      Usuń
    3. Tak, jesteśmy ostatnim pokoleniem, które masowo podróżowało samolotami. Ostatnim gdzie nieokiełznana konsumpcja "ratowała" gospodarkę i miejsca pracy. Ostatnim, które oddychało czystym powietrzem i piło zdrową wodę... no dobra przesadziłem. Eh.

      Usuń
    4. I niech się uwolni jak najszybciej, bo bez metanu to ocieplenie będzie trwało wieczność. Samo CO2 daje wciąż bardzo słaby efekt.

      Usuń
  5. Hubert - ostatni gasi światło.
    R. I. P.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wystarczyło raptem kilkadziesiąt godzin ujemnej anomalii i już nagle zasięg pokrywy lodowej przestał być rekordowy! Zobaczcie jak niewiele trzeba, aby wypracowany mozolnie przez całą jesień i zimę rekord poszedł się bujać. I to mimo tego, że jeszcze przeszkadzał dipol. Smutne to jak szybko lód potrafi się odbudować. Co gorsza nasze ocieplenie jest okupione zimną Arktyką. Coś za coś, nie ma nic za darmo. Być może ceną jaką przyszło nam zapłacić za wcześniejszy koniec zimy w Polsce, będzie brak rekordu minimalnego zasięgu we wrześniu. Niestety wciąż nie można mieć wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierdole jakie kocopoły, odbudował sie dlatego, że wiatr go bardziej na południe wywalił, a to, że jest cienki to już nikt nie widzi i ten sam wiatr z innego kierunku go zdezintegruje.

      Usuń
    2. Nie ma co rąk załamywać Michał. Właśnie wróciłem z kotłowni. Podsypałem solidną porcję węgla aby mój komin choć przez chwilę stanowił namiastkę Pinatubo. Dziś do pracy jadę swoim dieslem okrężną drogą. Nie ma lekko, każdy musi dołożyć swoją cegiełkę do nowego eocenu. Na razie bitwa lekko przegrana ale zwierajmy szyki!
      Demon

      Usuń
    3. Generał a jakie ma znaczenie czy lód jest gruby czy cienki. Cienki tak samo odbija światło jak gruby. Jak całkiem zniknie to ok. ale jak będzie cieńszy a na większej powierzchni to lipa, bedzie jeszcze zimniej.

      Usuń
    4. Cienki szybciej zniknie niz gruby, bo wiatr potrafi go rozbić :D
      Poza tym teraz nie ma co odbijać, latem go nie będzie jak teraz jest zbyt cienki i tyle będziesz miał z tego zasięgu co gówno.

      Usuń
    5. A co ma tam odbijać jak jest noc polarna? Latem żaden lód nie jest nam potrzebny bo ma byc ciepło. A zima i tak zamarznie. Gdzie ty @Generał szkoły kończył?

      Usuń
    6. @Anonimowy

      Wiosną i latem w Arktyce panuje noc polarna? Gdzieś ty szkoły kończył?

      Usuń
    7. Jaką wiosną i latem? Na biegunie północnym do końca marca trwa noc polarna. Później trwa lato ale w dyskusji chodzi nam o zimę bo zimą lód się tworzy a nie latem. Ty myślisz @Generał?

      Usuń
  7. Grubość lodu ma drugorzędne znaczenie, liczy się przede wszystkim zasięg, bo to on decyduje o albedo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zimą jest cienki, to latem go nie będzie. Co z tego zasiegu, tylko gruby lód sie liczy, bo on latem nie stopnieje i będzie odbijał słońce.

      Usuń
    2. Cienki czy gruby i tak zrobi tą samą złą robotę, bo odbije tyle samo słońca. Według Ciebie 3km² lodu o grubości 1m stopi się szybciej niż 1km² lodu o grubości 3m?

      Usuń
    3. "Według Ciebie 3km² lodu o grubości 1m stopi się szybciej niż 1km² lodu o grubości 3m?"

      Raczej tak, ponieważ większa powierzchnia na raz będzie ulegała topnieniu. A tutaj o ile dobrze liczę powierzchnia będzie 9-krotnie większa.

      Usuń
    4. Lód topi się od spodu, a nie tylko na powierzchni. Im cieńszy, tym szybciej się topi. Cienki lód jest bardziej podatny na mechaniczne działanie wody (fale morskie). Zmienia się w krę lodową, która topi się jeszcze szybciej. Na krę wpada woda morska z powodu fal, bo między krami jest woda. Ta roztapia znajdujący się na lodzie (krze) śnieg, co przyspiesza topnienie - chyba, że w porę pojawi się zimno i chmury, co hamuje topnienie. Żeby powierzchnia/zasięg lodu się zmniejszył, to lodu musi stracić grubość, czyli grubość musi spaść do zera. Im grubszy lód, tym więcej energii trzeba na jego stopienia. No i w końcu eksport lodu przez C. Frama. Połamany, cienki lód łatwiej wyprowadzić z Arktyki do Morza Grenlandzkiego przez cieśninę, niż gruby, zwarty lód, na którym jeszcze dodatkowo leży śnieg, który lepiej odbija promieniowanie niż sam lód.

      Usuń
  8. Te wykresy to jakiś żart, skoki jak na zawodach sportowych, śmiech i propaganda leninowska obecnie naukowa, kolejny kabaret z tym lodem, niech spłynie to wtedy pogadamy czy się dramat zaczyna.

    OdpowiedzUsuń
  9. http://nsidc.org/arcticseaicenews/charctic-interactive-sea-ice-graph/
    Nie ma co się czarować idziemy na rekord z 2013 roku. Co chwile przebijamy kolejne lata.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam prośbę do Huberta i Krzysztofa Sławińskiego. Czy moglibyście Panowie porównać zasięg pokrywy lodowej w stosunku do temperatury powietrza w Polsce wiosny i lata. Czy istnieje jakaś zależność na przykład czy jak pokrywa lodowa jest o dużym zasięgu to wiosny i lata są zimniejsze czy cieplejsze, czy nie ma to żadnego znaczenia. Będę bardzo wdzięczny.
    Janusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku 0,2 mln2 nie ma znaczenia, szczególnie zimą. Ale spadek o 2 mln km2 już daję różnice i dla zima i dla lata. Jest on jednak raczej niewielka, bo i tak wszystko zależy od ruchów mas powietrza. To tłumaczy, czemu kiedyś też były upały - bo wiało z południa, niezależnie od tego ile było lodu. Poza tym oprócz lodu jest Syberia znad której zimą może przyjść zimno. Wyraźnie widoczne różnice będą, jak lód stopi się poniżej 1 mln km2. A ja zniknie całkiem, to wtedy będzie miało to wpływ na temperatury. Co nie znaczy, że śniegu i zimna nie będzie. Lód pojawi się na zimę, a i tak wciąż Syberia będzie się wychładzać.

      Sugeruję, że w przypadku braku lodu, to kiedy ciepłe powietrze w październiku znad O. Arktycznego wejdzie na Syberię, wywoła gigantyczne opady śniegu. Syberia, szczególnie jej wschodnia, bardziej górzysta część, wychładza się już w połowie września. Oczywiście nie tak jak kiedyś, no w bo końcu działają gazy cieplarniane, z większą siłą niż 100 lat temu. Powierzchnia w czasie 12h nocy szybko się wychładza, szczególnie gdy występuje wyż. To dlatego na Saharze w nocy jest zimno, ale nie aż tak zimno. Jako że w Arktyce z racji braku lodu będzie więcej wilgoci, to więcej spadnie śniegu na Syberii. Potem jak lód się zacznie tworzyć, to i tak będzie tam ciepło, bo ciepło nie zniknie od razu, chyba, że będzie wyż, to wtedy ucieknie do do góry. Energia nie ginie. Wilgotność będzie większa, więc więcej będzie opadów.

      No i w końcu prąd strumieniowy. Przy takiej zmianie z temperaturami, na pewno będzie niezły burdel z cyrkulacją atmosferyczną. Może być takie coś, że prąd strumieniowy przywlecze bardzo szybko zimę z Syberii w październiku i pod koniec pańdziernika będziemy mieli -10oC i metr śniegu. A w USA upały. Prąd strumieniowy powykrzywia się jak cholera i zastygnie na kilka miesięcy. My będzie zamarzać, a USA będą smażyć się przez całą jesień. Zimą będą mieli tam przeboje z burzami, derecho, tornadami i cholera wie co tam jeszcze. Oczywiście może być też na odwrót. My możemy mieć upały w październiku i +23 w listopadzie, a oni zimę gorszą niż w filmie Kewin sam w domu. Wszystko będzie zależy od cyrkulacji.

      Zima zniknie na amen, jak okres bez lodu wydłuży się co najmniej do 4-5 miesięcy. A w lutym czapa polarna nie przekroczy 11 mln km2. Wtedy może już zimy nie być. Nie zdąży do nas dotrzeć, chyba że będzie cały czas cyrkulacja wschodnia, to wtedy dotrze, bo Syberia zdążyć się do lutego wychłodzić, albo nawet wcześniej.

      Ale pamiętajmy, że to geoinżynieryjny eksperyment. Diabli tak naprawdę wiedzą co się stanie po zniknięciu lodu. To będzie radykalna zmiana, więc będą zmiany w pogodzie i klimacie.

      Usuń
    2. Hubert obawiam się , że tak może być.

      Usuń
  11. Wygląda na to, że zasięg antarktycznego lodu nie spadnie w tym roku nawet poniżej 2 mln km². Obecnie jest 2,229 mln km², zatrzymał się i wcale nie chce się obniżać. A tak się dobrze zapowiadało. Co gorsza lodu arktycznego przybywa ostatnio w szaleńczym jak na luty tempie. Wystarczyło kilka mroźniejszych dni i już podskoczyło do 14,302 mln km² i o rekordzie możemy zapomnieć. Kilka dni ujemnych anomalii jest w stanie zniwelować skutki kilkuset dni anomalii dodatnich i to w dodatku o większej skali. Pomyślcie sobie zatem, ile jeszcze ciepła musimy dostarczyć - ile CO2 wyemitować, aby stopić ostatnią kostkę lodu na biegunie północnym. Potrzeba permanentnej anomalii i to większego rzędu, bo +5 niewiele zdziała. A najtrudniejsze (najbardziej energochłonne) jest właśnie topnienie. Stopienie kg lodu pochłania 80 razy więcej energii niż podgrzanie o 1°C utworzonej z niego wody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie i to niewiarygodne, że tak szybko powstaje lód pamiętając, że do jego utworzenia wystarczy tylko "trochę" zimna. Jedno jest pewne, wszystko w naszych rękach. Dzięki intensyfikacji dostarczania CO2 do atmosfery jest szansa na falę ciepła, która za tydzień omiecie Arktykę. Im więcej stopi się lodu przed rozkwitnięciem roślin tym większa szansa na pozytywny efekt. Eocen jest jeszcze odległym mirażem ale pierwsze jaskółki muszą pojawić się tej wiosny. Zatem hajcujmy!
      Demon
      P.S. Z zamrożonych kilkudziesięciu kg śliwek zrobiłem dzisiaj zacier. Drożdże dadzą tyle CO2, że aż duszno w piwnicy będzie. Zatrzymamy ten przyrost lodu!

      Usuń
    2. Oczywiście dużo w naszych rękach i trzeba działać, póki nie jest za późno. Właściwie jedynym obecnie naturalnym czynnikiem sprzyjającym ocieplaniu się planety jest słońce, które coraz mocniej świeci (podobno). Cała reszta czynników włącznie z cyklami Milankovica działa na niekorzyść GO. Samo CO2 to może być jednak za mało. Jedyna nadzieja w klastratach, aby wreszcie uwolniły metan. Pod oceanami drzemie bowiem olbrzymia energia i najwyższy czas, aby wreszcie wydostała się na powierzchnię.
      PS. O ileż przyjemniej "ściąga się" teraz z auta syf atlantycki niż ten arktyczny.

      Usuń
    3. Jesteś największym zjebem na tym blogu i ktoś ci powinien dostarczyć dużych ilości CO, to może byś wtedy skończył trollować

      Usuń
    4. To że lód zajmuje dużą powierzchnię, to nic nie znaczy. Aby potem wolno topniał powinien być jeszcze gruby. A teraz co mamy, obszar z krą o grubości kilka cm? Tylko że aby na tak dużej powierzchni powstał gruby lód, niskie temperatury musiałyby się długo utrzymywać, a właśnie z tym był problem tej zimy.,

      Piszesz trochę jak dzieciak, którzy po ranku z przymrozkami zobaczył że wszystko jest białe od szronu, i ogłasza że wróciła zima.

      Usuń
    5. Moment, w którym lód przekroczył 14 mln km2 to fatalna informacja. Jest coraz mniej otwartej wody zdolnej gromadzić duże ilości ciepła na przyszłość. Daleko nam jeszcze do interglacjału mazowieckiego a co dopiero mówić o eocenie.
      Zresztą wystarczy poczytać:
      http://www.jednaziemia.pl/planeta-dzieje/43-dzieje/zmiany-klimatu/3848-zmiany-klimatu-w-plejstocenie.html
      Na razie walczymy ile sił z tym aby nie nadszedł nowy glacjał i wydaje się, że tę wojnę wygrywamy. Za wcześnie oczywiście na hura optymizm ale malejąca czapa lodowa półkuli północnej, której nawiasem mówiąc nigdy nie powinno być, wskazuje na poprawę sytuacji. Stopienie lodu na północy jest koniecznością.
      Demon

      Usuń
  12. ALARM! Po raz pierwszy w historii całkowite światowe antropogeniczne emisje CO2 utrzymały się rok do roku 2015-2016 na tym samym poziomie(nie liczę załamania spowodowanego kryzysem w 2009 roku). I dzieje się tak mimo tego, że wzrosła światowa produkcja. Możemy więc nie osiągnąć poziomu 666 ppm a tym samym może nie dojść do stopienia północnej czapy lodowej. Jeśli całkowita emisja będzie spadać rośliny poradzą sobie ze wzrastającą zawartością CO2 w atmosferze i powróci pytanie o epokę lodową. Tą smutną wiadomością rozpoczynamy rok 2017.
    Demon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popyt konsumpcyjny rośnie, światowa produkcja i populacja ludzi także. Co więc mogło spowodować to zahamowanie przyrostu emisji co2? Podejrzewam, że rosnąca energooszczędność urządzeń, z których korzystamy, auta coraz mniej palą i sięgamy jednak coraz częściej po alternatywne dla paliw kopalnych źródła energii. Innego wytłumaczenia nie znajduję, bo przecież nie ma recesji.

      Usuń
    2. Sarkazm i legion samobójców.

      Usuń
  13. demonie a czym mam palic w piecu aby wyprodukowac duze ilosci co2? nashwille

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrej jakości, suchym, wysokokalorycznym węglem. Absolutnie nie wolno palić śmieciami czy mokrym węglem czy drewnem ponieważ wówczas do atmosfery dostają się pyły, które ograniczają dostęp światła do powierzchni naszej planety.
      Cieszę się, że jest odpowiedź na mój apel bo sprawa jest ważna.
      Demon

      Usuń
    2. Ja też bym chętnie popalił węglem, aby ratować świat, ale mam co. Pozostaje mi chyba tylko jeździć samochodem jeśli to coś da.

      Usuń
    3. demonie to wiec smog wplywa negatywnie na ocieplenie? naschwille

      Usuń
    4. Niestety wszelkie zapylenie wpływa negatywnie. Liczy się czysty CO2.
      Demon

      Usuń
  14. Rób w lecie grilla lub piecz kiełbaski nad ogniskiem , fermentuj jesienią wina owocowe, jeździj dużo samochodem, jeśli możesz zainstaluj sobie w domu kominek lub kozę. Warto się postarać. Nie można dopuścić do tego aby emisja CO2 zbyt szybko na świecie spadała a niestety na to się zanosi. Kiedy osiągniemy poziom 666 ppm możemy zejść z emisją CO2 nawet do zera, bo nim rośliny zaczną pochłaniać go z atmosfery i gromadzić w swoich martwych szczątkach lodu już nie będzie.
    Demon

    OdpowiedzUsuń
  15. Hubert, ty chyba głupi jesteś, mylisz wolność słowa, z robieniem sobie jaj, ty nie widzisz tego?
    Zamiast bloga naukowego, masz komentarze rodem z TP lub Kóhaża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To komentuj naukowo a nie płaczesz. Każdy ma prawo do swoich poglądów.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Generale jak tak można! Wstyd! A wracając do meritum. Anomalia nad biegunem północnym może utrzymać się dłużej. Powierzchnia lodu może zatem znacząco wzrosnąć.
      Demon

      Usuń
    4. Troling na maksa, chyba się wam nudzi naprawdę :P
      Hubert wolność słowa to z pewnością nie jest.:)

      Usuń
    5. No to mam wprowadzić moderację? Nie wiem. Musiałbym wtedy pilnować cały czas bloga. To może reklamy Adsense wprowadzę, żeby mieć pieniądze na wynagrodzenie dla moderatora, który będzie wszystkiego pilnować, bo mnie się nie chce.

      Usuń
    6. Tak. Wystarczy, że wejdziesz raz na dzień i zobaczysz że trolują to dasz ostrzeżenie, a jak nie pomoże to wywalisz. Pdjakow to stosuje i jest to skuteczne.

      Usuń
    7. I dlatego podjakow nie ma pojęcia jak myślą inni ludzie. Co ich trapi, jakie mają wątpliwości, czy wierzą naukowcom czy szarlatanom. A Ciebie Generale pierwszego mógłby Hubert wywalić za niewybredny język i brak obiektywizmu. Każdy ban utwierdza człowieka nieprzekonanego lub wahającego się w tym, że jego argumenty potraktowano niepoważnie.
      To pomnaża ilość denialistów.
      Demon

      Usuń
    8. Nie musi mieć pojęcia, bo trole nikogo nie zainteresują.

      Usuń
    9. Jak na razie to ty bardziej trolujesz niż Demon. Przez takich klimatycznych oszołomow ludzie nie wierzą w GO.

      Usuń
    10. " Rób w lecie grilla lub piecz kiełbaski nad ogniskiem , fermentuj jesienią wina owocowe, jeździj dużo samochodem, jeśli możesz zainstaluj sobie w domu kominek lub kozę. Warto się postarać. Nie można dopuścić do tego aby emisja CO2 zbyt szybko na świecie spadała a niestety na to się zanosi. Kiedy osiągniemy poziom 666 ppm możemy zejść z emisją CO2 nawet do zera, bo nim rośliny zaczną pochłaniać go z atmosfery i gromadzić w swoich martwych szczątkach lodu już nie będzie.
      Demon"

      W taki razie co to jest?

      Usuń
    11. To są rady gościa który chce by na świecie było cieplej i radzi innym co robić. Czy on pisał bez poparcia w faktach że nie ma GO albo że wykresy są zmanipulowane albo że więcej emisji robią wulkany albo że idzie epoka lodowcowa? NIE! No to nie jest trolem. Pisze co robić by stopniał lód i było cieplej. Jego prawo! I jak tak będzie robił jak pisze to prawda że lód stopnieje. Ja go nie popieram ale pisać może tak jak każdy z nas. Wszystko w temacie.

      Usuń
    12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    13. Co Ci Generał daje takie brutalne wyklinanie i używanie słów najobelżywszych z obelżywych?!
      Demon

      Usuń
  16. demonie a jak za duzo lodu stopi sie w jednym sezonie,nie oziebie to klimatu? naschwille

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nic za dużo się nie stopi. Gdy stopi się tyle ile trzeba wtedy zwolnimy z emisją CO2. Ale nie wcześniej jak na liczniku pokaże 666 ppm. Musi być cieplej aby rośliny rosły lepiej.
      Demon

      Usuń
  17. To jest ewidentny troling, by wywoływać gówno-burze. Tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń
  18. A wokół lodowca Larsen C jakoś nagle cisza się zrobiła. Podobno miał się już oderwać w tym roku. Ileż to było straszenia, alarmowania, że się ocieli na dniach i co to będzie, wzrośnie poziom wód o 10 cm, zaleje nas i w ogóle będzie katastrofa! I co? I jedno wielkie g...!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy dopiero luty. Szczelinie zostało 10 km, także to raczej będzie w tym roku.

      Usuń
    2. Pęknięcie wydłużyło się o 10 km między 1 a 19 I 2017. Po tej dacie nie zauważono dalszego rozwoju szczeliny. To stan na 15 II 2017. Odległość między pęknięciem a krawędzią lodowca nadal wynosi około 20 km i pozostaje względnie stała z uwagi na to, że szczelina rozwija się niemal równolegle do wspomnianej krawędzi. Podaje to za oficjalnym kontem twitterowym Project MIDAS - czyli brytyjskim projektem badawczym dotyczącym bezpośrednio zagadnienia topnienia i zmian na lodowcu Larsen C. https://twitter.com/MIDASOnIce
      Długość szczeliny wynosi ok. 175 km, szerokość w zależności od miejsca. Na samym czole pęknięcia od kilku metrów przez ok. 300 m w części środkowej aż po ponad 3 km w części południowej. https://www.nytimes.com/interactive/2017/02/07/science/earth/antarctic-crack.html?smid=tw-share&_r=0
      Co do czasu jaki pozostał do oderwania się góry od lodowca naukowcy od początku zastrzegali, że może to potrwać od dni do kilku lat, jednak ze względu na rozmiary i zaawansowany stan pęknięcia skłaniali się do stwierdzenia, że góra oderwie się w przeciągu kilku miesięcy.
      http://www.projectmidas.org/blog/rift-faq/
      U jednego z irlandzkich bukmacherów były nawet zakłady specjalne poświęcone terminowi ocielenia się Larsen C. Najmniej można zarobić obstawiając kwiecień. Dodaje to jako ciekawostkę.
      http://www.usatoday.com/story/weather/2017/01/12/you-can-literally-bet-when-massive-iceberg-break-off-antarctica/96496006/
      Co do podniesienia się poziomu morza, to stopienie nawet całego Larsen C nie podniesie go ani o milimetr ponieważ lodowiec jest już zanurzony w wodzie, prawo Archimedesa.
      http://www.projectmidas.org/blog/rift-faq/
      Do wzrostu poziomu morza dojdzie dopiero po całkowitym bądź częściowym rozpadzie Larsen C ze względu na szybszy spływ lodowców lądowych, które zasilają w lód Larsen C. Lodowiec szelfowy działa podobnie do korka w butelce, zatrzymuje i spowalnia spływ lodu z lądu. Jeśli zabraknie Larsen C spływ lodu z lodowców go zasilających może podnieść poziom morza o ok 10 cm.
      https://www.washingtonpost.com/news/energy-environment/wp/2017/01/19/enormous-antarctic-ice-shelf-rift-grows-by-another-6-miles/?postshare=1561484861331837&tid=ss_tw&utm_term=.efaf9fee50af 4 akapit.
      Przykład nieistniejącego już Larsen B pokazuje, że po jego rozpadzie spływ lodu z lodowców go zasilających przyśpieszył pięciokrotnie.
      http://www.nature.com/news/giant-crack-in-antarctic-ice-shelf-spotlights-advances-in-glaciology-1.21507
      Czy będzie katastrofa? Jesteśmy na dobrej drodze do niej, właśnie na naszych oczach czwarty na liście największych lodowców szelfowych (50 tys. km2) traci ok 10-11% swojej powierzchni.

      Usuń
  19. Zasięg arktycznego lodu nie jest już obecnie nawet drugim najmniejszym w historii obserwacji. Zdetronizował go rok 2006 i 2016. Zimno w Arktyce zrobiło swoje. Globalna powierzchnia lodu też przestała być już rekordowa. W prognozach GFS nic specjalnego, anomalia dla świata ok. +0,5K, a dla Arktyki +1, maks. +2K.

    OdpowiedzUsuń
  20. Z cyklu GW bajki o ociepleniu.

    pogoda.wp.pl/gid,18711962,img,18711982,kat,1035571,page,4,title,Fatalna-prognoza-AccuWeather-dla-Polski,galeria.html

    "Odetchniemy dopiero w maju?
    Według Leistera, marzec przyniesie niskie temperatury i częste opady śniegu, a odwilż przyjdzie bardzo późno, dopiero w kwietniu. AccuWeather zapowiada również utrzymywanie się pokrywy śnieżnej. Poprawa sytuacji zapowiadana jest dopiero na maj."

    OdpowiedzUsuń
  21. Hubert, tydzień przerwy w publikacji postów, to już przegięcie. Najwyższy czas na świeże wiadomości z Arktyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomości mogą być ciekawe...

      Usuń
    2. 27 lutego będzie Arctic News. Luty to miesiąc, gdzie w Arktyce na ogół nic się specjalnego nie dzieje poza coraz to wolniejszym przyrostem lodu. Neven swojego bloga pisze od nie chcenia z łaski swojej, nawet latem. Posty są bardzo częste. Teraz emocje już upadły, czekam aż coś się stanie. Na razie sytuacja nieco się, że tak powiem opanowała. Nie ma więc sensu klepać co trzy dni masła maślanego.

      Usuń