Listopad był wyraźnie chłodniejszy od tych z dwóch poprzednich lat, co wpłynęło na tempo zwiększania się objętości lodu w Arktyce. Arktyka zamarzała dość szybko, ale prawda jest taka, że ubiegły miesiąc po prostu okazał się normą - wyjątkiem od reguły. Kolejne miesiące mogą już takie nie być.
Objętość lodu w Arktyce w 2018 roku względem wartości z ostatnich lat i średniej 1979-2017. PIOMAS
Szóste miejsce nie jest powodem poprawy sytuacji, bo wszystko zależy od punktu widzenia, którym jest okres odniesienia. 30 listopada objętość lodu morskiego wyniosła 11453 km3. Ale czy to dużo? W 2011 roku, w przededniu wielkiego topnienia było jakieś 300 km3 mniej niż obecnie. W praktyce oznacza to kilka mocniejszych dni, by ponownie rzucić karty na stół. Kto wie, czy to nie są teraz te dni, bo najnowsze dane dotyczące powierzchni pokazują, że w Arktyce się nie przelewa. Wykres obok pokazuje wyszczególnienie danych.
Patrząc na powyższe wykresy należy stwierdzić, że owszem sytuacja poprawiła się nieco, ale w sumie to jest to samo, co było w ciągu ostatnich lat. Po prostu doszło do odbicia. Aktualnie panujące warunki w Arktyce doprowadzą do ponownego zepsucia sytuacji, którą ubiegły miesiąc naprawiał. Rok 2012 był imponujący, bo wtedy mocno topił się lód - 1315 km3 mniej niż w tym roku jeśli chodzi o listopad. Z kolei 2016 to był istny horror jeśli chodzi o sezon zamarzania - 2064 km3 mniej. Zestawienie obok przedstawia zmiany różnic ilości lodu względem lat poprzednich.
Grubość lodu morskiego Arktyki w listopadzie 2018 i anomalie grubości w stosunku do średniej 1981-2010. PIOMAS/Zack Labe
Jak pokazuje mapa, sytuacja nieco się poprawiła, ale tylko nieco. Niemal cały obszar pokrywy lodowej to miejsca, gdzie lód jest cieńszy niż być powinien.
Anomalie grubości lodu dla listopada w stosunku do średniej 2011-2017. PIOMAS
Powyższy wykres pokazuje, że sytuacja uległa względnej poprawie jedynie na tle ostatnich. Szczególnie w obszarze Morza Beauforta, bo lód latem topił się tam powili.
Grubość arktycznego lodu morskiego w 2018 roku w stosunku do okresu 2005-2017 i średnich wartości z lat 80. i 90. XX wieku. PIOMAS
Zimniejsze warunki w listopadzie sprawiły, że lód zwiększał swoją grubość nieco szybciej, ale równice są bardzo małe. Obecna grubość lodu wynosząca 111 cm (30 listopada) jest tak naprawdę wynikiem słabego sezonu topnienia. Ciepłe wody morskie nie pozwolą na jej nagły szybki przyrost.
Trend spadkowy i odchylenia spadku/wzrostu ilości arktycznego lodu morskiego.
Letnie topnienie, a teraz chłodny listopad, sprawiły że teraz lodu jest 5000 km3 mniej niż wynosi średnia wieloletnia. W październiku było to 6000 km3. Należy więc odnotować odbicie.
Spadek ilości lodu w Arktyce dla listopada w latach 1979-2018. Dane PIOMAS
Średnia listopadowa objętość lodu była piątą najmniejszą w historii pomiarów. Pokrywa lodowa w listopadzie tego roku była o 53% mniejsza niż w 1979 roku i 36% mniejsza niż w okresie 1979-2017.
Listopad pokazał nieco inne oblicze sytuacji w Arktyce, ale jest tylko elementem fluktuacji w trendzie.
Zobacz także:
- PIOMAS (październik 2018) - zepsucie po zimnym lecie środa, 7 listopada 2018 Wysokie temperatury, jakie miały miejsce w drugiej połowie września i przez cały październik przyczyniły się do ponownego pogorszenia stanu lodu morskiego Arktyki. Szybkie zamarzanie w drugiej połowie października poprawiło sytuację, ale ostatecznie, jak przedstawiają to poniższe dane, nastąpiło zepsucie tego, co było budowane latem tego roku.
- PIOMAS - (listopad 2017) - silne zamarzanie może szybko zblednąć, środa, 6 grudnia 2017
Skomentowałbym to tak: przez moment jesteśmy nad kreską.
OdpowiedzUsuńLód się topi- źle
OdpowiedzUsuńobjętość lodu się zwiększa- niby dobrze, ale tez źle bo a to to a to itd.- może jednak trochę więcej optymizmu- będziemy się martwic jak zacznie się topić a teraz cieszmy się, że choćby chwilowo ale pokrywa lodu się zwiększa