Strony

wtorek, 6 sierpnia 2019

Pożary na Syberii to katastrofa klimatyczna

Pożary tajgi na Syberii zdarzają się co roku, ale zwykle występują na południu regionu, gdzie jest cieplej, gdzie panuje bardziej umiarkowany klimat z letnimi burzami i falami okresowych upałów, i nie są też duże. Ostatnie lata są jednak inne. Pożary obejmują północną część tajgi sięgając koła polarnego. Ogarniają nawet leżącą dalej na północy wyschniętą na wiór tundrę - region gdzie nawet w środku lata jest (a raczej już było) chłodno i wilgotno.

Dziesiątki ognisk pożarów na północy Syberii 4 sierpnia 2019 roku. W górze zdjęcia widać wody Oceanu Arktycznego. NASA Worldview

Przyczyną tego stanu rzeczy jest globalne ocieplenie. Rosną temperatury, co przekłada się na przesuwanie się stref klimatycznych w kierunku biegunów i tym samym też wzorców opadowych. Pojawiają się także burze z piorunami, które stanowią główną przyczynę wzniecania pożarów w odległych niezamieszkanych regionach. Po wcześniejszych upałach czy też szerzej mówiąc wysokich temperaturach ściółka jest wyschnięta, wystarczy więc uderzenie pioruna, by wzniecić pożar. Jednocześnie opady deszczu jeśli wystąpią są niewystarczające, by pożar ugasić. Trzeba też dodać, że piorun może uderzyć daleko, poza strefę ewentualnych opadów.


Pożary tundry na północy Syberii około  300 km od wybrzeży Oceanu Arktycznego 4 sierpnia 2019 roku. Brązowe plamy pośród dymów, to miejsca wypalone przez ogień. NASA Worldview

Płomienie, które pochłaniają rozległe obszary Jakucji oraz Krasnojarsku na Syberii, strawiły już ponad 4 mln hektarów lasów i tundry. W całym regionie arktycznym od początku roku spłonęło już ponad 13 mln hektarów terenu. Pożary stanowią zagrożenie dla okolicznych miast i osad, nie tylko ze względu na ogień, ale dym. Gryzący w gardle dym dotknął nie tylko małe osady, ale także duże miasta w zachodniej części Syberii i regionie Ałtaju oraz na Uralu, w tym m.in.: Czelabińsk czy Jekaterynburg. Wiatr rozprzestrzenił dym na wielkie odległości, dotarł on nawet nad Alaskę i Kanadę. Ograniczona widzialność stała się powodem odwołania lotów na wielu syberyjskich lotniskach. Jednak nie to stanowi problem. Te pożary są w tym roku wyjątkowe. Tylko w czerwcu pożary na Alasce wyemitowały 50 mln ton CO2 do atmosfery.

Animacja pokazująca zmiany stężenia CO2 nad Syberią w dniach 31 lipca - 4 sierpnia 2019 roku. Pożary zwiększyły lokalnie stężenie CO2 do ponad 500 ppm. Earthnet.

Niewątpliwe emisje z pożarów lasów i tundry w tym roku będą kolosalne. Ekolodzy mówią, że to co się dzieje teraz, to już katastrofa klimatyczna. "Pożary lasów we wschodniej części kraju od dawna przestały być problemem lokalnym”, oświadczył rosyjski oddział Greenpeace. "Przekształciły się w katastrofę ekologiczną z konsekwencjami dla całego kraju”, dodano w oświadczeniu. Emisje CO2 z pożarów będą rosnąć, więc ilość tego gazu w atmosferze będzie się zwiększać, rujnując plany działania Paryskiego Porozumienia Klimatycznego. "Pożary te powinny były zostać ugaszone na samym początku, ale zostały zignorowane z powodu słabej polityki. Teraz przerodziło się to w katastrofę klimatyczną, której nie można powstrzymać ludzkimi środkami”, powiedział ekspert od pożarów terenów zielonych z Greenpeace'u Anton Benesławski. „Rosja powinna zwiększyć wysiłki w zakresie ochrony lasów i zapewnić wystarczające fundusze na gaszenie pożarów i zapobieganie im. Problem pożarów należy rozwiązać na szczeblu międzynarodowym w globalnych porozumieniach klimatycznych, aby utrzymać globalne ocieplenie poniżej 1,5°C.”, dodał Benesławski. Obecnie stężenie CO2 wynosi 410 ppm.


Pożar syberyjskiej tajgi na początku sierpnia 2019 roku.

Może się okazać, że nad pożarami nie da się zapanować, nawet jeśli władze będą szybko reagować, i że zmiany klimatu nie da się zatrzymać, choć najgorszych scenariuszy da się uniknąć. Ponad 90% pożarów lasów w Rosji ma miejsce w tak zwanych strefach kontrolnych, czyli odległych obszarach, gdzie władze nie są zobowiązane do ich zwalczania. W grę wchodzą tu ogromne odległości, liczne w setkach kilometrów, bo północna część Syberii jest bardzo słabo zaludniona, a lasy nie są poprzecinane drogami tak jak w Polsce. Nad pożarami nie da się więc zapanować. Obserwowane wydarzenia zbliżają więc nas do sytuacji, przed którą ostrzegał prof. Peter Wadhams, były dyrektor Grupy ds. Fizyki Oceanu Polarnego przy Uniwersytecie Cambridge. Powiedział: Uwolnienie 50 miliardów ton metanu wznieciłoby pożary na całej półkuli północnej, które nie tylko wprowadziłyby do atmosfery ogromne ilości gazów cieplarnianych i sadzy, ale prawdopodobnie wyłączyłyby sieć energetyczną, co zatrzymałoby przemysł, ruch drogowy etc. To z kolei sprawiłoby, że aerozole, które znajdują się aktualnie w powietrzu za sprawą tych industrialnych działań i blokują faktyczną wartość globalnego ocieplenia, opadłyby na ziemię w kilka tygodni. 

 Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego 5 sierpnia 2019 roku. AMSR2, Institute of Oceanography, University of Hamburg

A ponieważ lód w Arktyce topi się w tym roku wyjątkowo szybko, to szansa na rychłą destabilizację wzrośnie. Oczywiście nie stanie są to w tym roku, ani pewnie za rok, ale zagrożenie metanem i gwałtownym ociepleniem klimatu jak w czasach PETM jest realne. No i dodajmy też fakt, że pożary nagrzewają podłoże, powodując w ten sposób rozmarzanie wiecznej zmarzliny, która też uwalnia metan do atmosfery. Tajga porasta rozległe tereny w Ameryce Północnej i Eurazji. Połowa tych lasów rośnie na Syberii, 1/3 w Kanadzie, reszta zaś na Alasce i w Skandynawii. Lasy te magazynują około 22-30% organicznego węgla (ponad 703 gigaton) znajdującego się na powierzchni planety – więcej niż jakikolwiek inny ekosystem lądowy. Największym rezerwuarem są ubogie w tlen, zawierające częściowo rozłożoną materię organiczną, gleby tajgi oraz torfowiska. Tworzyły się one przez ostatnie 10 000 lat i mogą mieć kilkumetrową miąższość, przy czym aż 21% węgla znajduje się w górnych 30 cm ściółki. Ten węgiel może odegrać istotną rolę w ociepleniu klimatu i zniweczyć wszelkie wysiłki na rzecz powstrzymania globalnego ocieplenia.

Czekają na nieciekawe czasy.

Zobacz także:
  • Rosyjskie piekło pożarów - cena za naftową gospodarkę, środa, 26 sierpnia 2015 Ogromne pożary tym razem pustoszą rosyjski Daleki Wschód. Początkowo pożary syberyjskiej tajgi były niewielkie, ale w połowie sierpnia znacznie przybrały na intensywności. Sięgające w regionie Bajkału 38oC temperatury sprawiają, że pożary lasów iglastych szybko się rozprzestrzeniają. Wielkie smugi dymu są widoczne z kosmosu

22 komentarze:

  1. Ponoć Rosjanie rozważają próby wywołania sztucznych deszczy na dotkniętych pożarami rejonach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry wpis. Szczególnie o roli aerozoli w maskowaniu GO. Uważa się, że za ochłodzenie w latach 70-tych i 80-tych odpowiadają zanieczyszczenia wprowadzane do powietrza. Gdy tylko upadła komuna i zaczęto na całym świecie montować filtry temperatura wystrzeliła. Im bardziej dbamy o czystość powietrza tym cieplej się robi. Masakra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh. A nadal jest sporo maskowane przez emisje np. Chińskie areozoli.

      Usuń
    2. Też to "ochlodzenie" polegało na spadku temperatur maksymalnych ale ciągłym wzroście temperatur minimalnych co pasuje przy ciągłym wzroście stężenia co2 maskowanego aerozolami.

      Wracając do pożarów. Pewnie pokpiono na początku sprawę z nimi w Rosji, ale też to nie jest tak łatwo ugasić. W takim terenie bez dróg ? Ogromne bezludną połacie. Inaczej niż w Polsce to wygląda.

      Usuń
    3. W Polsce to są w lesie takie wieże z kamerami i raz widziałem samochód terenowy coś jak leśna Straż pożarna. Przy tej suszy nie raz by się rozhajcowało jak na Syberii.

      Usuń
    4. A co będzie jak rozpalą się torfowiska?

      Usuń
  3. Nie ma już najmniejszych szans zrealizować Porozumenia Paryskiego i zatrzymać wzrostu temperatury powyżej +2 stopni względem okresu przedprzemysłowego, a co dopiero +1,5 stopnia. W scenariuszu RCP2.6, który to realizuje (rzekomo z prawdopodobieństwem powyżej 66%, więc też nie ma pewności) zostało nam w budżecie węglowym na to stulecie już tylko 205 GtC (stan na 2018 rok). Odejmując jednak prognozowane emisje z wylesiania (15 GtC i to przy najambitniejszych scenariuszach ograniczenia wylesiania) oraz szacowane na 60 GtC emisje z wieloletniej zmarzliny, tak naprawdę zostaje nam już tylko 130 GtC.
    Jeżeli przy rosnącej światowej populacji i jej rosnących potrzebach energetycznych wynikających z bogacenia się jakimś cudem uda nam się (zmniejszając energochłonność gospodarki) utrzymać obecne roczne światowe emisje na poziomie 10 GtC, to już będzie mega wyczyn. A nawet jeśli jakimś cudem się to uda, to już w 2030 roku dojdziemy do ściany. Choć chyba już doszliśmy, bo te szacunki IPCC są moim zdaniem zdecydowanie zbyt optymistyczne.
    Tak naprawdę gdyby nie chłodzący wpływ aerozoli obniżający wymuszenie radiacyjne o blisko 1W/m2, to już byśmy mieli temperatury wyższe o ok. 0,5 stopnia od obecnych, czyli przekroczone 1,5 stopnia względem epoki przedprzemysłowej i złamane Porozumienie Paryskie. A tak zamiast antropogenicznego wymuszenia +3,2 W/m2 względem epoki przedprzemysłowej mamy "tylko" +2,2 W/m2, co przekłada się (na razie!) na +1,1 stopnia względem tejże epoki. Z naciskiem na słowo na razie, bo szacunkowa równowagowa czułość klimatu wynosi 0,75, więc docelowo powinno się ocieplić do +1,65 stopnia, nawet jak nie wyemitujemy już grama C02 i to o ile do gry nie wejdą dodatkowe sprzężenia zwrotne. To że jest mniej, to tylko zasługa tego, że oceany się jeszcze nie nagrzały.
    Moim zdaniem to z obecnym stężeniem jak w miocenie, już mamy zagwarantowane spokojnie +3 stopnie jak nie więcej. No trudno, najwyżej nasze wnuki będą musiały zacząć rozpylać siarkę w stratosferze jak się im zrobi za ciepło, bo innego wyjścia nie widzę. Będą mieć przy tym malownicze, "krwiste" zachody i wschody słońca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś pewnie nasze wnuki wymyślą, inaczej eh zagłada.

      Usuń
    2. My mamy wymyślić A nie na wnuki przerzucać ...

      Usuń
    3. My to wymyślamy samochody elektryczne na węgiel ;-)

      Usuń
    4. Najlepiej to byśmy wysłali polską misję księżycową rakietą na węgiel.

      Usuń
    5. Samochód elektryczny na prąd z węgla, haha, jak ja kocham takie odjechane pomysły. Ten geniusz co to wymyślił, powinien dostać nagrodę jobla.😁
      W Polsce węgiel nazywa się czarnym złotem, więc jest on u nas traktowany jak skarb narodowy. Zatem jakikolwiek rząd nieprędko pewnie z tego "złota" zrezygnuje. Aha, brać górnicza już coś tam przebąkuje o kolejnych podwyżkach, więc znów trzeba będzie im dosypać parę groszy z budżetu państwa, czyli z naszych podatków.

      Usuń
    6. Znaczy trendy światowe są nieubłaganie i w naszym kraju idziemy w kierunku mniejszego uzależnienia od węgla tylko niepotrzebnie jest to na siłę spowalniane odgórnie... oczywiście że ani na świecie ani tym bardziej w naszym kraju nie zdążymy z redukcjami tak jak proponuje to raport IPCC.

      Usuń
    7. To prawda, wydobycie węgla w Polsce i tak spadło już o 60% od szczytowego poziomu z końca lat 80-tych XX wieku, a nasze emisje C02 spadły o ponad 30%. Ale to nadal mało i mało, wciąż dużo za mało. Zresztą od 2000 roku emisje CO2 już nie spadają. Choć z drugiej strony PKB wzrósł od początku stulecia o ponad 80%. Czyli jesteśmy teoretycznie o 80% bogatsi, konsumujemu dużo więcej, a mimo to emitujemy tyle samo, co i tak jest już dużym sukcesem. Gdyby marnotrawstwo jak za komuny trwało nadal, to dopiero byśmy mieli emisje przy takim PKB... Pewnie ze 2 razy większe niż obecnie jak nic.

      Usuń
    8. Michał z tym samochodem elektrycznym to wymyślił nasz premier z pisu albo o zgrozo Jarek co nie ma nawet prawa jazdy ale o samochodach to ma wiedzę że aż.

      Usuń
  4. 2019 stracił właśnie prowadzenie,jeśli idzie o najmniejszy zasięg,według JAXA(dane za 6 sierpnia).

    Największy letni, arktyczny cyklon ,z 2012 ,coś jednak jeszcze znaczy,jak widać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przez ten cyklon tak naprawdę padł wtedy tak spektakularny rekord. Gdyby nie on, to zasięg by spadał w sierpniu już powoli, tak jak w innych latach.

      Usuń
    2. Zmienność losowa. Tak jak ten wzrost powierzchni lodu ostatniej jesieni i zimy.

      Usuń
    3. Porównując zmiany zasięgu do średnich zmian z ostatnich dekad to jest spora szansa na wartość poniżej 4 mln km2 w minium

      Usuń
  5. Rozwiązanie problemu emisji CO2 musi polegać na zmianie technologii i jej sprawiedliwym globalnym wprowadzaniu. Jedną z możliwości jest montaz na elektrowniach weglowych, gazowych i cementowniach instalacji do wychwytu CO2 i jego metanizacji. Energia do tego potrzebna pochodzilaby z nadwyżek glownie z odnawialnych zrodel lub nadwyzek nocnych. Ta energia dzis i tak jest czesto niewykorzystana.
    Instalacja CNG-CO2 w formie kontenerowej jest juz testowana od roku przez Tauron. Poza pilotaz wejdzie w 2020. Metan uzyskany mozna zatlaczac do sieci gazowej lub sprezac.
    Mozna tez uzyskiwac z CO2 plastik ktory moglby sluzyc do opalania elektrownii weglowych. A skladowany moglby byc na haldach.
    W warunkach Polskich nie ma gdzie budowac elektrownii szczytowopompowych, akumulatory to rzecz bardzo droga i slabo dostępna a innego typu magazyny na sprezone powietrz maja niska gestosc energii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, już za późno. Siarka, tylko siarka może nas już uratować. Trzeba przysłonić słońce po prostu tak jak to robią wulkany.

      Usuń
    2. Gdybym mógł jakoś decydować wg mojej wiedzy raczej wolalbym innych metod spróbować A siarczany w stratosferze zostawił już jako ostateczność. Lekarstwo mogłoby być gorsze od choroby. Wogole tzw geoinzynieria (którą w sumie cały czas prowadzimy) schladzajaca planetę to taka opcja niezbyt przyjemna chodz warto mieć coś w zanadżu.

      Usuń