Strony

czwartek, 16 stycznia 2020

Raport za I połowę stycznia - zimne wzorce pogodowe pomagają utrzymać tempo zamarzania

Styczeń 2020 roku utrzymuje jak na razie wzorce pogodowe z grudnia i listopada 2019 roku, dzięki czemu tempo zwiększania się powierzchni lodu jest duże. Aczkolwiek w pierwszej dekadzie stycznia zaobserwowano znaczne spowolnienie tempa zamarzania. W drugiej dekadzie miesiąca nastąpiło ponownie przyspieszenie. Solidna komórka polarnego powietrza utrzymywała się w pierwszej połowie stycznia bez większych przeszkód. Jako że w grudniu stratosferyczny wir polarny nie rozpadł się, to w tym miesiącu nie należy oczekiwać poważnego załamania tempa przyrostu pokrywy lodowej. Występowały i będą występować jedynie 2-3 dniowe epizody, kiedy to troposferyczny wir polarny będzie się rozpadać, po czym ponownie dojdzie do stabilizacji. Z drugiej strony temperatury w pierwszej połowie stycznia nie były wcale niskie. 

Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w kolorowej wersji. 

Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2, University of Bremen

Utrzymujące się od wielu tygodni dobre warunki dla zamarzania spowodowały, że takie akweny jak Morze Karskie, Beringa i Barentsa cechują się dość sporą jak na ostatnie lata pokrywą lodową. Jak pokazuje powyższa mapa, pokrywa lodowa otoczyła m.in. Wyspę Św. Wawrzyńca na Morzu Beringa. Zupełnie inna jest też sytuacja na Morzu Barentsa, gdzie pak lodowy zajmuje większy obszar niż w latach 2016-2018. Animacja obok (kliknij, aby powiększyć) pokazuje zmiany zasięgu i koncentracji lodu morskiego w dniach 1-15 stycznia 2020.

   Zmiany tempa zwiększani/zmniejszania się zasięgu lodu morskiego w styczniu 2020 roku w zestawieniu ze zmianami z 2017 i średniej z ostatnich 10 lat. 

Wir polarny spowodował, że zarówno w grudniu jak w pierwszej połowie stycznia tempo zamarzania w Arktyce było przeważnie wysokie.

Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2020 roku i wyszczególnienie względem wybranych lat, oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC

Według danych NSIDC 15 stycznia zasięg lodu morskiego Arktyki wyniósł 13,44 mln km2 i był o 0,54 mln km2 większy od rekordowego wtedy 2017 roku. Zmiany w 2017 były następstwem tego, co działo się jesienią 2016 roku. W stosunku do średniej 1981-2010 pokrywa lodowa jest o 0,93 mln km2 mniejsza, co stanowi różnicę 6,46%. Średnie tempo zwiększania się zasięgu lodu morskiego w pierwszej połowie stycznia było zbliżone do średniej wieloletniej.  

Mapa NSIDC obok ilustruje aktualne różnice w zlodzeniu arktycznych wód względem średniej 1981-2010. Jak widać, są one zbliżone do średniej. 



 Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2020 roku względem lat 2005-2019 i średnich dekadowych. JAXA
 
Przez pierwsze 11 dni stycznia według danych JAXA tempo zamarzania było powolne, ale potem w wyniku lokalnych zmian pogodowych ponownie przyspieszyło. Chłodne warunki wynikające z długotrwałej obecności wiru polarnego sprawiają, że zarówno w grudniu jak i teraz w styczniu tylko co jakiś czas dochodzi do spowolnienia zamarzania arktycznych wód. Mimo tego faktu pokrywa lodowa jest w dalszym ciągu zauważalnie mniejsza niż w minionych dekadach. Szczególnie względem średnich wartości poprzedniego wieku. Mapa obok przedstawia aktualny zasięg lodu i średnią z lat 80. XX wieku. 


Powierzchnia lodu morskiego w 2020 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun 
 
Podobnie na zaistniałe wzorce pogodowe reaguje też sama rzeczywista  powierzchnia lodu (area). Wartości powierzchni pokrywy lodowej w pierwszej połowie stycznia utrzymywały się powyżej wartości nawet z minionej dekady. Podobna sytuacja miała miejsce w drugiej połowie grudnia 2019. Mapa obok pokazuje odchylenia powierzchni lodu względem średniej 2007-2016. Całościowo ujemnych anomalii względem wymienionego okresu nie ma, i na przestrzeni ostatnich kilku tygodni sytuacja nie ulegała pogorszeniu, mimo cały czas występujących dość niskich temperatur. 



Zmiany powierzchni lodu morskiego na Morzu Beringa i Barentsa w 2020 roku. NSIDC

W skali całego regionu miało miejsce dobre tempo zamarzania, ale znalazły się akweny gdzie tempo zmian było powolne. Na przykład na Morzu Beringa, gdzie po szybkim wzroście na początku miesiąca doszło do znacznego spadku z powodu zmiany kierunku wiatru. Z kolei na Morzu Barentsa atlantyckie sztormy mocno stłumiły zamarzanie. 



 Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 w Arktyce w latach: 2007, 2012, 2016 i 2020 dla 1-14 stycznia. NOAA/ESRL

Pierwsza połowa stycznia nie była tak ciepła jak w 2016 roku, ale średnie odchylenia były zbliżone do tych z 2007 i 2012 roku. Mimo iż panowały mroźne masy powietrza, których obecność wiązała się z działaniem wiru polarnego, to temperatury podciągały w górę dwa zjawiska. Pierwsze to, że co jakiś czas do Arktyki docierało ciepło, choć zdarzeń tych było bardzo mało. Drugim zjawiskiem o dużo większym wpływie było zamarzanie akwenów zewnętrznych, przede wszystkim Morza Czukockiego. To wiązało się z oddawaniem ciepła do atmosfery. W przypadku Morza Karskiego wpływ miała całkiem duża adwekcja ciepła związana z cyrkulacją strefową - permanentny brak zimy na północnym-zachodzie Rosji. To był jednak wyjątek. Animacja obok ilustruje przemieszczanie się mas powietrza i zmiany ich temperatur w dniach 1-10 stycznia 2020. 
 
 
 Zmiany średnich temperatur wokół bieguna północnego (80-90oN) w 2020 roku względem średnich z poszczególnych dekad. DMI, grafika Nico Sun

Małej skali, ale znaczące napływy ciepła w połączeniu z zamarzaniem akwenów zaowocowały tym, że temperatury w Arktyce nie były wcale takie niskie. Choć z drugiej strony wartości spadające w wielu miejscach do -30oC na denialistach klimatycznych mogą robić wrażenie. W pierwszej połowie stycznia średnia temperatura wokół bieguna północnego wynosiła -25oC, a więc 5oC więcej niż w XX wieku. Aktualnie, jak pokazuje to mapa obok, nad Ocean Arktyczny dotarła pierwsza w tym roku silna fala ciepła. To bardzo silna już adwekcja ciepła, ale zdarzenie to potrwa tylko parę dni. 

  Odchylenia temperatur od średniej 1958-2002 powierzchni arktycznych wód dla 5 stycznia w latach 2014-2020. DMI

Nie na aktualnych danych DMI, ale zarówno w grudniu jak i na początku stycznia nie zaszły istotne zmiany w temperaturach wód, które pod wpływem działania mroźnego powietrza wychładzają się. Anomalie są jednak wciąż wysokie z uwagi na dużą ilość ciepła, jaka znajduje się w wodzie. 

 Grubość lodu morskiego w latach 2015-2020 dla 12 stycznia. Naval Research Laboratory, Global HYCOM 

Mimo iż warunki dla zamarzania i tym samym zwiększania się grubości lodu w grudniu i pierwszej połowie stycznia były dobre, to stan lodu nie poprawił się zauważalnie względem ostatnich lat. Jest lepiej jedynie względem 2017 roku, bo w okresie październik-grudzień 2016 roku panowały ekstremalnie wysokie temperatury. Na początku stycznia tego roku wciąż widać potężny obszar cienkiego lodu. Duża ilość ciepła morskiego hamuje przyrost grubości lodu mimo panujących nad lodem niskich temperatur. Przyczyną jest nie tylko to, że ocean przez ostatnie lata zgromadził dużą ilość ciepła, ale też szybkie zamarzanie jesienią. Z tego powodu ciepło zostało uwięzione pod pokrywą lodową.

 Mozaika zdjęć pokrywy lodowej  Morza Barentsa z 12-14 stycznia 2020 roku. Sentinel, Sea Ice Denmark

Tak więc powierzchnia i zasięg lodu rosną bez większych problemów, ale co innego należy mówić w przypadku grubości czapy polarnej. Do końca sezonu zamarzania zostały dwa miesiące, do końca właściwego sezonu topnienia (spadek objętości lodu) zostały jeszcze trzy miesiące. Do końca stycznia warunki dla zamarzania powinny się utrzymać z uwagi na obecność wiru polarnego. Jeśli ten nie rozpadnie się, to być może nawet do marca pogoda będzie w Arktyce spokojna. To powinno przygotować czapę polarną na następny sezon roztopów, ale ilość lodu i tak pozostanie jedną z najmniejszych w historii pomiarów. 

Zobacz także:

34 komentarze:

  1. Czekam Panowue na komentarze bo z waszych z Waszych opinii czerpie najwięcej wniosków jako laik. Pozdrawiam 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chcesz mogę podać przepis na lekarstwo n raka.Chyba to jest istotne?Zwłaszcza że ostatnio sporo choruje.

      Usuń
  2. Kurde........ zapomnialem jak wygląda śnieg......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ty jeden. Ja mieszkam 30 km na wschód od Cedyni, czyli w rejonie Polski gdzie zima pojawią się zwykle w drugiej połowie grudnia lub na przełomie roku. Ostatnio u mnie zim nie ma. Zwłaszcza w tym roku.

      Usuń
    2. U mnie od grudnia na zewnątrz w 1 dzień widziałem śnieg.

      Usuń
    3. A w mojej pięknej krainie (430 m.n.p.m) w tym sezonie śnieg był tylko dwa razy po 2-3 dni. Mam nadzieje, że na początku lutego na ferie spadnie śnieg.

      Usuń
    4. Ja widziałem śnieg w górach od 900 mnpm. Osobiście mi to nie przeszkadza, ale szkoda klimatu. Zaraz mija najciemniejszy miesiąć zimy, a prawdziwej "zimy" jeszcze nie było we Wrocławiu. Do tego jest sucho i bardzo mało pada.

      Usuń
    5. O prawdziwej zimie zapomnij ,wątpie czy w tym sezonie wystarczy na jej namiastkę w lutym.Na zachodzie raczej nie.Ten sezon jest jeszcze gorszy niż przewidywałem .

      Usuń
    6. U mnie sikorki i kosy już śpiewają jakby był koniec zimy.

      Usuń
    7. To jedź w góry jak tak bardzo potrzebujesz tego śniegu.

      Usuń
  3. Mieszkam na Mazurach i zastanawiam się czy jeziora w tym roku zamarzną. Aktualna temperatura w nocy to 1 stopień na plusie.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Do końca sezonu zamarzania zostały dwa miesiące, do końca właściwego sezonu topnienia (spadek objętości lodu) zostały jeszcze trzy miesiące."
    Chyba przejęzyczenie się wkradlo w tekście. Pewnie miało być do rozpoczęcia właściwego sezonu topnienia...?

    OdpowiedzUsuń
  5. czy są jakieś przesłanki , że lato będzie chłodniejsze niż przez ostatnie lata ...(czyli jakby normalne dla naszej szerokości geograficznej )-kilka dni upalnych ok ...byle nie 25

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przesłanek nie ma ale szanse zawsze są. W górach można liczyć na lato rodem z lat 80-tych ubiegłego wieku.

      Usuń
    2. Nie ma żadnych przesłanek.Przeciwnie jeśli do marca bedą wyskoki do 20 stopni ,w kwietniu do 30 to łatwo sobie wyobrazić jak nagrzana będzue Europa i ile będzie latem.Otwarta kwestia to jest to czy będzie 3 miechy piekła czy uderzenia upałów przerywane ochłodzeniami.Ale jeśli Atlantyk po zimie sie wyłączy a tak może się stac wzorem lat ubiegłych to pojawią sie przesłanki ....do lata stulecia .

      Usuń
    3. Dziękuję za odpowiedzi :)

      Usuń
    4. Proponuję tylko kilka dni upałów, ale w zamian też tylko kilka dni z mrozem i będzie sprawiedliwie:) A wogóle najlepiej to 20-25 stopni przez cały rok. Przez lata to ciepłolubni zawsze byli pokrzywdzeni, bo w zamian za kilkadziesiąt dni zimna w roku dostawali tylko kilka dni upałów (a właściwie godzin, bo upał nie trwa całą dobę).

      Usuń
  6. Takie przemyślenie moje. Skoro klkmat wg ustaleń naukowców, co w raportach IPCC było potwierdzane/ opisywane mamy już blisko progu w którym przekroczone zostaną tzw. punkty krytyczne ziemskiego klimatu. Po och przekroczeniu już niewiele będzie zależeć od nas. Wiemy jak idzie redukcja emisji gazów cieplarnianych / tzw. transformacja energetyczną, czyli bardzo pomału wręcz opornie. Dlaczego naukowcy nie rekomenduja w tej sytuacji zasiarczenia, czy zaciemnienia atmosfery innymi aerozolami w celu spowolnienia nagrzewania się planety aby zyskać na czasie. Właśnie przez będące tak blisko przekroczenia punkty krytyczne. Wiemy że nieświadomie to robiliśmy i działało. I nie powodowało jakiejś hekatomby...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zyskując na czasie wymrzemy z głodu z powodu nędznych zbiorów z przyczyny zaciemnienia.
      Zasiarczenie skutkuje kwaśnymi deszczami. Ja je jeszcze pamiętam. To dlatego na kominach elektrowni i innych dymiących zakładów instaluje się elektrofiltry.

      Usuń
    2. Prawda - siarka to może być miecz obusieczny.

      Usuń
    3. Może jednak gorsze będzie całkowite rozregulowanie klimatu i uruchomienie samknapedzajacych się sprzężeń zwrotnych?

      Usuń
    4. Ale pomyślcie jakie byśmy mieli piękne zachody słońca:) Takie krwisto czerwone:D No i ten cudowny zapach siarki w powietrzu. W dodatku moglibyśmy dalej (przynajmniej tak by nam się wydawało) bezkarnie spalać paliwa kopalne, czyli konsumować coraz więcej i więcej bez opamiętania, żyłując ziemskie zasoby do granic możliwości.

      Usuń
    5. Właściwie to zmierzamy do stabilizacji klimatu. Obecnie klimat jest bardzo niestabilny. Przy zmniejszeniu CO2 groziłaby nam epoka lodowa, przy zwiększeniu grozi nam roztopienie lodów. Różnice temperatur liczone w dziesiątkach stopni. W sytuacji gdy stężenie CO2 jest 450 ppm czy 750 ppm różnice są niewielkie. Lodu nie ma, albedo stałe...

      Usuń
    6. Konkretnie co spowoduje wprowadzenie areozoli do stratosfery? Na skalę tylko pomocniczą którą by miała za zadanie jedynie spowalniac nagrzewanie Planety. Tak jak się działo w latach 60', 70' i być może nieco hamowane było nagrzewanie między 2000, 2010 za sprawka Chin...

      Usuń
  7. Na razie przerażająca jest aktywność Atlantyku. Do lutego żadnych szans na zimę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet mało powiedziane .W Polsce NW mamy praktycznie całą zimę przedwiośnie przerywane lekkimi przymrozkami króre nawiasem mówiąc też są charakterystyczne dla przedwiośnia.Ale jeśli prognozy się sprawdzą pod koniec stycznia będzie już prawdziwe przedwiośnie.

      Usuń
    2. No i git, kolejna zima z głowy. Oby tylko w marcu nie przymroziło albo co gorsza w kwietniu.

      Usuń
    3. A właśnie żeby przymroziło.Choćby po to bo ty tak nie chcesz.

      Usuń
    4. Czasem słuchając muzyki, dawnej muzyki z określonego czasu w przeszłości przychodzą człowiekowi wspomienia z danego okresu. Można przypomiec sobie jakieś zdarzenia czy nawet pogodę jaka wtedy panowała.I takie odczucia czasem mi wracają z czasów dzieciństwa. I powiem szczerze że dziwnie wtedy bo jest inaczej obecnie. Zmiany postępują stopniowo i się do nich przyzwyczajony ale jak by się cofnąć o 20, 30 lat choćby przykładowo to jest już klimatycznie inny świat. To trzeba po prostu poczuć. Szczególnie jeśli ktoś zawsze był blisko natury to zauważa to. I gadanie o super sprawie że nie ma zim bo się mniej spali węgla, nie trzeba odśnieżać, nie trzeba marznąć, nie trzeba chorować są prawdą. Sam mniej opału wyraźnie spalam tej zimy, nie odśnieżałem drogi. Ale to sa korzyści g... warte. Prawda jest taka że ten świat który był przeminal w bardzo krótkim czasie, a nowy jest tak niestabilny że pogodowo nic prawie nie jest przewidywalne. Straciliśmy swiat z powtarzającymi się rytmami przyrody, w których dane było żyć bardzo wielu pokoleniom przed nami. A musimy i będziemy musieli żyć w świecie bajzlu zanim klimat się ustabilizuje. Nie żal wam tego ludzie cieszący się z nieodśnieżania?

      Usuń
  8. Po tylu niezwykle ciepłych miesiącach nawet gdyby cała wiosna miała być lodowata i z przymrozkami a czasem i śniegiem to potraktuje to jako zbawienie .Nawet kosztem wysokich cen,dam sobie radę .A jeśli to spowoduje lament niektórych ludzi to i lepiej .

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem szczerze że dla Mnie tylko przygłupy cieszą się że nie trzeba odśnieżać. Już nawet nie chodzi o to,zobaczcie pajace jak rozregulowane są opady. W Polsce jest masakryczna susza, ale co tam ważne że będzie 35 stopni i pełna lampa tuż tuż. Moim zdaniem piszą to jakieś dzieciaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odśnieżanie jest złe bo się gołe łydki zamoczą i jeszcze płatek śniegu wpadnie do tenisówek i co wtedy 😆

      Usuń
    2. To są dorośli, tylko wyedukowani tak, że nie mają najmniejszego pojęcia o świecie

      Usuń