Strony

czwartek, 27 lutego 2014

Plateau przyrostu, koniec jest już bliski


Przyrost lodu w Arktyce jeśli chodzi o zasięg i powierzchnię od kilku dni jest na tzw. plateau, czyli nie będzie już systematycznego przyrostu lodu. To oznacza, że za tydzień lub dwa tygodnie osiągnięty zostanie szczyt prostu lodu, czyli inaczej mówiąc marcowe maksimum. Czapa lodowa w Arktyce na obecną chwilę prawie w ogóle nie przyrasta. Nie wiadomo, kiedy dojdzie do osiągnięcia maksimum, ale niemal zawsze jest to pierwsza połowa marca, choć czasami wydaje się maksimum już zostało osiągnięte, a potem wychodzi, że miało to miejsce na sam koniec marca. Tak było np. w 2010 roku, kiedy szczyt przyrostu zasięgu przypadł na koniec marca, ale sama powierzchnia lodu swój szczyt osiągnęła znacznie wcześniej.  Na wykresie po lewej widzimy, że zasięg lodu nie rośnie, choć może dojść do jego gwałtownego przyrostu, jak w 2012 roku.

Bardziej istotna jest sama powierzchnia lodu niż zasięg. Zasięg lodu to obszar jaki zajmuje lód wraz ze wszelkimi ubytkami, jak szczeliny czy płonie wiatrowe i cieplne Czasem zasięg może dość mocno się zwiększyć, podczas gdy powierzchnia lodu jest znacznie mniejsza. Na przykład we wrześniu 2013 roku zasięg lodu według danych NSIDC wyniósł 5,1 mln km2, a powierzchnia jedynie 3,5 mln km2, średnia koncentracja lodu liczyła więc 69% biorąc pod uwagę zasięg lodu liczony wg NSIDC. W przypadku 2012 roku było oczywiście gorzej, wrześniowe minimum zasięgu lodu wyniosło 3,4 mln km2, a powierzchnia lodu 2,2 mln km2, koncentracja lodu liczyła zatem 60%. 

Powierzchnia lodu ostatnio rosła, ale obecne znów następuje jej spadek, choć zapewne powinna jeszcze wzrosnąć. Obecnie powierzchnia lodu jest czwartą najmniejszą w historii pomiarów, prym wiedzie rok 2006. 24 lutego (ostatnie dane) powierzchnia lodu liczyła 13,01 mln km2 była więc o 0,27 mln km2 większa niż w 2006 roku. W przypadku 2011 i 2005 roku różnice są kosmetyczne. Pamiętajmy też, że to właśnie w 2005 roku rozpoczął się dramatyczny spadek wszystkich parametrów arktycznego lodu. A jak wygląda teraz stosunek powierzchni lodu do jego zasięgu i koncentracja? Zasięg lodu wg NSIDC na 24 lutego liczył 14,46 mln km2, zaś powierzchnia 13,01 mln km2, a więc średnia koncentracja lodu to 90%. Sama koncentracja lodu nie wygląda źle, ale w 2006 roku i wcześniej objętość lodu i jego grubość były mniejsze. Teraz obserwujemy zjawisko spowolnionego przyrostu masy lodu. Możliwe, że wg następnych danych PIOMAS różnica ta spadnie jeszcze bardziej.

Odchylenia temperatur od normy dla Arktyki i półkuli północnej w lutym 2014 roku. NOAA, NCAR

Przyczyną jest rzecz jasna spowolniony przyrost powierzchni lodu i to co ma na ten przyrost wpływ, a mianowicie klimat. Mapka powyżej pokazuje anomalia termiczne w Arktyce w lutym tego roku. Nad całym oceanem średnie temperatury były wyższe w stosunku do okresu 1981-2010, czyli okresu bardzo niedawnego. I kto powiedział, że globalne ocieplenie stoi w miejscu? Owszem, są chłodniejsze miejsca, ale prędzej czy później rozkład kolorów na tej mapie zmieni się. Zatem biorąc pod uwagę tę mapę, objętość lodu prawdopodobnie nie rośnie zbyt szybko i ostatecznie Arktyka wróci do punktu wyjścia z 2012 roku.  No i kto powiedział, że globalne ocieplenie będzie się rozwijać jednostajnym torem? Nie można porównywać 2013 roku do 2006 czy 2004, bo to bardzo krótki okres. Możemy być jednak pewni, że różnice między 2010 rokiem, a 2020 będą widoczne i będą się pogłębiać z każdym kolejnym. Dodatnie sprzężenia zwrotne w końcu się rozkręcą i Ziemia wejdzie w bardziej spektakularny wzrost temperatur niż pod koniec XX wieku.

Szczeliny w lodzie pokrywającym Morze Beauforta 26 lutego 2014 roku. Terra-Modis, NASA


Odchylenia temperatury na półkuli północnej i w Arktyce. Climate Reanalyzer

To najnowsza mapa anomalii termicznych dla półkuli północnej i Arktyki. Jest tu nieco inny okres odniesienia, bo kończący się na 2000 roku. Arktyka pozostaje znacząco ciepłym miejscem. Zimno, które powinno być w Arktyce jest nad  Kanadą i USA. To efekt zaburzeń prądu strumieniowego, w wyniku czego w USA utrzymuje się ciężka zima, podczas gdy w Polsce mamy przedwiośnie. W Arktyce od września zeszłego roku niewiele się zmieniło. Z niewielkimi przerwami temperatury na biegunie północnym są wyższe niż być powinny.

Już za kilkanaście dni lód w Arktyce zacznie się topić, nie wiemy jak będzie przebiegać topnienie. Jeśli takie anomalia termiczne będą się utrzymywać, jak np. w 2010 roku czy 2012, to należy spodziewać się być może i nawet kolejnego rekordu. Nie należy też sugerować się względnie dużą grubością lodu, różnice nie są specjalnie duże, a wysokie temperatury powietrza i wód bardzo szybko stopią nadmiar lodu powstałego w 2013 roku. To kwestia czasu, zresztą to już się dzieje.


Zobacz także:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz