poniedziałek, 10 lutego 2014

PIOMAS (31 stycznia 2014) - zmiana kursu

Korzyści z powolnego topnienia latem 2013 roku powoli się wykruszają. Jeszcze w okresie październik-grudzień 2013 masa lodu była w stosunku do 2012 roku o 1700-1900 km3 większa, teraz ta różnica znacznie się zmniejszyła.
Objętość lodu w Arktyce w 2014 roku, na tle ostatnich lat, PIOMAS.

Wyszczególnienie na miesiąc styczeń

Dane wciąż są dobre, co pokazuje główny wykres. 31 stycznia 2014 roku objętość arktycznego lodu liczyła 18938 km3 i była o 1205 km3 większa niż objętość lodu z 31 stycznia 2013. W stosunku do 31 stycznia 2012 tylko o 506 km3. Te liczby jasno pokazują, że nie tylko w przypadku zasięgu i powierzchni lodu, ale i w przypadku objętości efekt "ochłodzenia 2013" zaczyna się kończyć. Dla przypomnienia, różnica 31 grudnia 2013-2012 to 1859 km3 co daje nam prosty rachunek - ulotniło się w ciągu zaledwie miesiąca 654 km3. Załóżmy jednak, że trend zwolni o połowę, to pod koniec maja tej różnicy już nie będzie. To oznacza, że w czerwcu (przy załażeniu, że trend jednak zwolni) objętość lodu będzie taka sama lub podobna do tej z przed wielkiego topnienia 2011 i 2012. Jeśli trend będzie się jednak utrzymywać, co też jest możliwe, to już na początku kwietnia Arktyka wróci do punktu wyjścia.     

Grubość lodu w 2014 roku na tle ostatnich lat. Źródło Arctic Sea Ice

Grubość lodu nie pomoże. Choć obecne dane są pozytywne. W 2010 roku gdzie średnia miąższość wynosiła 1,54 m i tak skończyło się to jednym z najbardziej szybkich topnień lodu w historii pomiarów. Wrześniowe minimum osiągnęło wtedy 4,6 mln km2. Grubość lodu to jedyny i ostatni parametr, który jest wciąż dobrze utrzymującym się następstwem topnienia lodu w 2013. Średnia grubość lodu 31 stycznia liczyła 1,52 m, zaś tego samego dnia w 2013 1,38 m. Jeszcze w roku 2005 było to 1,70 m. Główna przyczyna takiej statystyki to topnienie 2013, ale na ten wciąż dobry wynik przełożyły się także ruchy samego lodu. W wyniku przemieszczania się paku lodowego, wzdłuż Grenlandii i Archipelagu Arktycznego nagromadziła się spora ilość lodu. Reszta pozostała bez zmian. Jeśli tempo przyrostu powierzchni będzie takie jak dotychczas, a tempo topnienia w maju i w czerwcu będzie szybkie, to także i grubość lodu szybko się zmniejszy.

Odchylenia od normy w objętości arktycznego lodu w ostatnich latach, niebieska linia oznacza trend spadkowy, PIOMAS.

Na wykresie długoletniego trendu widać ową zmianę, jaka nastąpiła w styczniu 2014. Zmiana ta jest niewielka, ale pokazuje, że w obliczu takich warunków klimatycznych na Ziemi nie może trwać wiecznie i musi się skończyć. A to właśnie ma miejsce. Taka sytuacja była do przewidzenia. To oczywiste, że przyrost lodu w Arktyce zderzy się z granicami, jakie wyznacza klimat i nastąpi zwrot w przeciwną stronę. Wynik na 2014 nie jest znany. Wciąż możemy liczyć, że kolejnego silnego topnienia lodu nie będzie, że być może dojdzie do jeszcze jednego przyrostu, jak w 2009 roku. Prędzej czy później dodatnie sprzężenia zwrotne napędzane przez ocieplający się klimat zadziałają i nim się obejrzymy, a czapa lodowa Arktyki skurczy się do poziomu 1-3 mln km2


Zobacz także:

2 komentarze:

  1. Czy mógłby pan przedstawić w najbliższym czasie, może pod koniec marca, w wolnej chwili, charakterystykę zlodzenia Bałtyku 2013/14, tu chyba też mogą być rekordowe niskie wartości?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wszystkim decydują dość mocno temperatury z uwagi na niskie zasolenie wód. W chwili obecnej częściowo jest zamarznięta zatoka Botnicka. Niewielkie zlodzenie jest też w zat.Fińskiej, dokładnie w jej północnej części. Zamarznięta jest także północna część zat. Ryskiej szczególnie cieśniny oddzielające estońskie wyspy. Ostatnio nawet mówili o tym w TV. Lód jest tam dosyć gruby około 20-30 cm. Zazwyczaj pierw zamarza Zat. Botnicka, bo leży najdalej na północo i jest najmniej zasolona. W tym roku zaczęła zamarzać dość późno, bo w połowie stycznia. Bywały lata np. 2009/2010 gdy zamarzała już grudniu 2009 a w lutym 2010 była niemal cała pokryta lodem, podobnie zat. Fińska i cała zat. Ryska.

      Nie są to jakieś rekordowe czy nie rekordowe wartości. W przypadku Bałtyku globalne ocieplenie ma powiedzmy dość jeszcze niewielki wpływ. Bo z powodu niskiego zasolenia wód, nie trzeba jakieś specjalnie mocnej zimy. Wystarczy też temperatura przez kilka dni wynosi -10C i wody zaczynają zamarzać. Ale już od dłuższego czasu nie zamarza zat. Gdańska. Co najwyżej wąski pasek wzdłuż brzegu.

      Usuń