Jak zakończy się tegoroczny sezon topnienia? Coraz więcej wskazuje na to, że może paść rekord, ale cały czas nie jest to stuprocentowe prawdopodobieństwo.
Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego w 2012, 2016 i 2020 roku dla 24 lipca. AMSR2, University of Bremen
Kiedy spojrzymy na mapy, porównując obecną czapę polarną z rokiem 2012 i 2016, to wniosek nasuwa się taki, że rekord we wrześniu jest pewny, ale istnieją przesłanki karzące temu przeczyć. Jedną z nich jest to, w jaki sposób czapa polarna topiła się w 2012 roku? I jak topi się w tym roku?
Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 w Arktyce w 2012 i 2020 roku w okresie 1 czerwca - 20 lipca. NOAA/ESRL
W 2012 w grę bardziej wchodziła kinetyka niż czynnik termiczny, choć ten nie był nieobecny. Silne wiatry, dipol arktyczny, spore straty na Morzu Beauforta w czerwcu, a potem gigantyczny sztorm w sierpniu - to czynniki, które zaważyły o rekordzie 2012. W tym roku czynnik kinetyczny zszedł na dalszy plan, a nie był nieobecny. Dodatni dipol czasem występował, tak samo jak silny wiatr, który w parę dni przesunął granicę lodu na Morzu Łaptiewów. Podobnie jak rok temu, wszystko skupiło się wokół wysokich temperatur. Różnica jednak polegała na tym, że w tym roku nad Oceanem Arktycznym gościł silny i trwały wyż baryczny, który został określony jako GAAC - wielki antycyklon arktyczny. Jak pokazują mapy NOAA, ten okres letni jest zdecydowanie cieplejszy niż w 2012 roku. Już samo to świadczy o tym, że rekordowe wrześniowe minimum to tylko formalność. Zwłaszcza gdy spójrzmy na wartości powierzchni lodu (mapa obok) Ale poczekajmy.
W sierpniu pogoda różnie może wyglądać. Już teraz doszło zmiany, która zaczyna hamować topnienie. I tak będzie przez najblizsze dni. Jednak 28 lipca przewidziany jest sztorm nad Morzem Beauforta. To nie to samo, co w 2012 roku, ale silny wiatr może negatywnie wpłynąć na lód morski tego akwenu. Dodatkowo wyż znad Morza Karskiego sprowadzi ciepłe masy powietrza nad atlantycką część Basenu Arktycznego. Należy się więc spodziewać co najmniej 5-dniowego spowolnienia, ale nie takiego jak w 2013 roku. Potem w sierpniu, to już wielka niewiadoma.
Co więc może się stać? Rysują się nam cztery scenariusze:
Który scenariusz jest możliwy? Ze względu na to, co może dziać się w sierpniu i na początku września, to nic nie jest pewne. Nic, poza tym, że prędzej czy później Arktyka będzie wolna od lodu, bo rosną temperatury na Ziemi. Jedno też jest pewne, że model Slatera w tym roku poległ.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2020 roku, oraz projekcje zmian do końca sezonu topnienia. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC
W sierpniu pogoda różnie może wyglądać. Już teraz doszło zmiany, która zaczyna hamować topnienie. I tak będzie przez najblizsze dni. Jednak 28 lipca przewidziany jest sztorm nad Morzem Beauforta. To nie to samo, co w 2012 roku, ale silny wiatr może negatywnie wpłynąć na lód morski tego akwenu. Dodatkowo wyż znad Morza Karskiego sprowadzi ciepłe masy powietrza nad atlantycką część Basenu Arktycznego. Należy się więc spodziewać co najmniej 5-dniowego spowolnienia, ale nie takiego jak w 2013 roku. Potem w sierpniu, to już wielka niewiadoma.
Co więc może się stać? Rysują się nam cztery scenariusze:
- Scenariusz 2013 - zakłada znaczne spowolnienie, nijaką, chaotyczną pogodę (różne kierunki słabego lub umiarkowanego wiatru), często występujący ujemny dipol arktyczny (brak eksportu lodu przez cieśninę Fram i Naresa). To prowadzi do wyniku 4 mln km2 w połowie września. Mało, poniżej 2007 i 2016 roku.
- Scenariusz 2019 - zakłada także spowolnienie, ale dopiero w sierpniu. Będzie ono wynikać z często występującego wyżu, który wytraci sporą część ciepła morskiego przy granicy z czapą polarną w połowie sierpnia. Nie będzie też sztormów lub pojawią się tych miejscach, gdzie nie będzie to miało większego wpływu na dalsze topnienie. Wcześniej warunki będą sprzyjać dalszym roztopom, np. poprzez silne adwekcje ciepła. W efekcie we wrześniu czapa polarna skurczy się do 3,7 mln km2, a to już bardzo blisko wartości 2012 roku.
- Scenariusz 2016 - to w miarę silne topnienie w sierpniu wynikające z okresowych zdarzeń dodatniego dipola arktycznego, niewielkich sztormów i okresowych adwekcji ciepła, które skutkują utrzymanie wysokich temperatur wód. Stopniowo będzie rósł udział niżów barycznych, które w drugiej połowie sierpnia pozwolą na zachowanie ciepła. To kończy się rekordem na poziomie 3,2 mln km2.
- Scenariusz 2012 - po spowolnieniu w dniach 23-29 lipca warunki się zmieniają. Pierw wspominany wcześniej sztorm z 28 lipca wyrządzi szkody na Morzu Beauforta. Potem w sierpniu pogoda oszaleje, pojawi się bardzo silny sztorm, powstanie wyż nad Morzem Beauforta i dodatni dipol arktyczny. Rezultatem będzie miażdżący rekord - 2,6 mln km2, a być może ze względu na większą niż w 2012 roku ilość energii jeszcze mniej, nawet 2 mln km2.
Który scenariusz jest możliwy? Ze względu na to, co może dziać się w sierpniu i na początku września, to nic nie jest pewne. Nic, poza tym, że prędzej czy później Arktyka będzie wolna od lodu, bo rosną temperatury na Ziemi. Jedno też jest pewne, że model Slatera w tym roku poległ.
Konkret artykuł na jaki czekałem, uderza w samo sedno.
OdpowiedzUsuńNiezależnie od tego jaki będzie wynik we wrześniu, teraz najgorsze jest to, że patrząc na zasięg lodu z 24 lipca i porównując z 2012 i 2016 widać jak mocno „grzane” jest Morze Łaptiewów i Morze Wschodniosyberyjskie. Niedobrze dla metanu.
OdpowiedzUsuń2mln km to będzie m a s a k r a.
OdpowiedzUsuńO rekordzie mówiłem 2 miesiące temu kiedy wy szliście w zaparte że nie ma szans.
Ja nigdy nie twierdziłem że w tym roku nie ma szans na rekord.Nawet pisałem żeby nie zapewniać że nie będzie rekordu.Natomiast wątpię aby gabaryty doszły do 2000000 km2.Natomiast jest dosyć prawdopodobne ze względu na nagrzanie wody że lodu arktycznego w następnym roku będzie mniej niż w tym.
UsuńSzczerze wątpię, by padł rekord zasięgu, we wrześniu, choć może być blisko.
OdpowiedzUsuńJednak dzięki, topnieniu termicznemu, a nie kinematycznemu, więcej energii, poszło, na nagrzewanie Oceanu Arktycznego(w przypadku topnienia kinematycznego, więcej energii, jak zazwyczaj, poszłoby na samo topnienie, a mniej na nagrzewanie, Oceanu Arktycznego), co może zaowocować mocniejszym sezonem topnienia, w kolejnym Roku, gdy ta energia, zostanie zachowana na kolejny Rok, dokładając się, do kolejnego, sezonu topnienia.
Ja mam wrażenie że najbliżej będzie scenariusz nr. 2016 .Nieco pobity rekord minimum a co do dalszej historii podejrzewam że zamarzanie lodu będzie odbywać się w żółwim tempie.
OdpowiedzUsuńA jak przebiegało zamarzanie zimą po roztopach w 2012 roku?
OdpowiedzUsuńWarto porównać grubość lodu w 2012 i dziś. Wg mnie gdyby doszło do scenariusza z 2012 lód mógłby zejść do 1 mln km2. W 2012 tylko jego grubość trzymała wszystko w kupie.
OdpowiedzUsuńJak co roku lód skuje Arktykę ale dawniej nikt jej za mocno nie rozkuwał ;-).
OdpowiedzUsuńCo do CO2 to musisz zrozumieć, że przyrost tego związku chemicznego w atmosferze jest na tyle błyskawiczny, że reakcja temperaturowa następuje z dużym opóźnieniem (zimne oceany, dużo lodu itd. itp.). Zapewniam Cię, że nawet jeśli zaprzestalibyśmy nasycania atmosfery CO2 już od dziś to przez całe dziesięciolecia temperatura będzie rosła spokojnie przeganiając interglacjał emski.
Zabawnie jest śledzić ewolucję twoich wymówek na przestrzeni lat.
OdpowiedzUsuń