Temperatury są zbyt wysokie, do tego od nich rozpadł się wir polarny w troposferze, więc zimno popłynęło do takich miejsc jak Polska. Rozpieszczeni przez lato i globalne ocieplenie Polacy (abstrahując od powodzi) zapomnieli, jak wyglądają przymrozki w październiku w świetle Księżyca czy wschodzącego Słońca. W tym czasie w Arktyce temperatury są kilka stopni wyższe od średniej. Tempo zamarzania z tego tytułu jest powolne, co pogłębia anomalię. Wysokie temperatury ograniczają też regenerację lodu - czapa polarna jest cienka. Już teraz stan czapy polarnej stanowi podwaliny do megatopnienia w najbliższych latach. Chyba że chmury w czerwcu i lipcu będą starały się wyhamować topnienie. W końcu przyjdzie taki czas, że im się to nie uda.
Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w tak zwanych fałszywych barwach.
Mróz jest zbyt słaby, by lód morski się rozrastał w należytym tempie. Dzieje się to zbyt wolno. W niektórych miejscach w ogóle nic się nie dzieje. Np. na Morzu Barentsa. Na szczególną uwagę zasługuje Przejście Północno-Zachodnie. Tam pobite są wszelkie rekordy, jakie tylko dało się już pobić. Połowa października, noc polarna, a tam każdy może sobie pływać kiedy chce i jak chce. Wyjście z Kanału Parry'ego powinno zostać za kilka dni zatkane przez lód Morza Beauforta, stanie się to niezwykle późno. Tylko od strony Morza Czukockiego są zmiany, które są typowe dla tego, co powinno o tej porze roku być. Gdzieś jeszcze jest zimno. Animacja obok pokazuje zmiany zasięgu i koncentracji arktycznego lodu morskiego w pierwszej połowie października 2024 roku.
Zmiany tempa zwiększania/zmniejszania się zasięgu lodu morskiego w 2024 roku w zestawieniu ze zmianami z 2012, 2023 oraz średniej z ostatnich 10 lat.
Od początku sezonu zamarzania tempo zmian jest o 1/4 wolniejsze niż średnia z ostatnich 10 lat. Pokazuje to powyższy wykres - zasięg lodu rozrasta się powoli. Dopiero 15 października pomiary JAXA odnotowały przyrost większy od średniej - pierwszy raz od 23 września.
Zmiany zasięgu arktycznego lodu morskiego w 2024 roku i wyszczególnienie w zestawieniu ze zmianami z wybranych lat oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC
Zasięg lodu morskiego w połowie października to trzecia najmniejsza w historii pomiarów wartość - 5,29 mln km2. Lada chwila może być to druga najmniejsza w historii pomiarów wartość i mniej niż w 2012 roku, kiedy miało miejsce rekordowe topnienie lodu. Sytuacja nie jest jeszcze skrajna, ale do takiej zmierza, biorąc pod uwagę dalsze warunki pogodowe. Powolne zamarzanie Oceanu Arktycznego w październiku to w gruncie rzeczy już nowa norma, podyktowana wyższymi niż zwykle temperaturami. Szybko pogłębia się różnica w stosunku do wielolecia (1981-2010). To już 3,05 mln km2. Innymi słowy, czapa polarna jest o jedną trzecią mniejsza niż w okresie 1981-2010. To duża, kolosalna różnica. Mapa NSIDC obok ilustruje różnice w zlodzeniu arktycznych wód względem średniej 1981-2010.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2024 roku w stosunku do wybranych lat i średnich dekadowych. Mapa przedstawia zasięg w zestawieniu ze średnią lat 90. XX wieku. JAXA
Dawniej lód morski o tej porze roku wypełniał prawie cały Ocean Arktyczny. O tej porze np. zamarzało Morze Karskie, które jak widać, nie zamarza. Ruskich i Chińczyków to cieszy, ciekawe tylko, jak długo, bo jedni i drudzy prędzej czy później doświadczą zmian w klimacie takich, że ta eksploracja Arktyki wyjdzie im, mówiąc kolokwialnie bokami. Koszty strat klimatycznych będą bowiem większe niż zyski z wydobycia gazu i ropy oraz taniego eksportu skrótami przez Arktykę.
Zmiany powierzchni lodu morskiego w 2024 roku w zestawieniu z latami poprzednimi. JAXA/AMSR2
Spokojne warunki, czyli brak sztormów, jako takie niskie temperatury sprawiły, że koncentracja lodu poprawiła się. Różnice zasięg-powierzchnia się zmniejszyły, ale to nie jest żadne łagodzenie sytuacji. Tym bardziej że te zmiany są niewielkie. Pojawił się cienki jak plaster lód, więc satelita czyta to jako lód. Tylko jaki jest to lód? W wielu miejscach wciąż występują szczeliny, a temperatury nie są na tyle niskie, by mogły one od razu zamarzać. Sama zaś powierzchnia (area) pozostawia wiele do życzenia. Jest trzecią najmniejszą w historii pomiarów, i tak samo jak zasięg może stać się drugą najmniejszą, być może nawet padnie rekord. Wykres obok przedstawia tempo przyrostu powierzchni lodu. Z daleka widać, że to jest tragedia.
Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w latach 2001-2010 i 2011-2020 dla października. NASA/GISS Zmiany średniej temperatury w Arktyce w 2024 roku w zestawieniu ze zmianami lat poprzednich. Mapa przedstawia odchylenia temperatur od średniej 1991-2020 w dniach 29 września - 13 października 2024. NOAA/ESRL
Dawniej dodatnie odchylenia w październiku w Arktyce występowały, bo była to odpowiedź na zamarzanie Oceanu Arktycznego i oddawanie ciepła do atmosfery. Wtedy jednak wszystko było subtelne, a dziś tak nie jest. Temperatury w Arktyce są jednymi z najwyższych w historii. To prawie rekord, duża część Oceanu Arktycznego w pierwszej połowie października była co najmniej 5 st. C cieplejsza od średniej. W praktyce oznaczało to słaby mróz, czyli zamiast -12 st. C było -7 st. C. To oznacza poważne konwekcje dla czapy polarnej i dla nas.
Zmiany średniej temperatury arktycznych wód dla października w latach 1940-2023 oraz odchylenia temperatur od średniej 1958-2002 dla 15 października 2024. Climate Reanalyzer/DMI
Ocean oczywiście się wychładza. Koniec końców jest noc polarna, a temperatury są i muszą być już ujemne, więc woda, choć cieplejsza niż zwykle się wychładza. Dzieje się to jednak z opóźnieniem. Duża część regionu to temperatury wody około 1 st. wyższe od średniej, w wielu miejscach 2 st. C wyższe od średniej. W praktyce oznacza to, że woda zamiast mieć -1,7 st. C ma zero stopni, więc lodu nie ma. Pojawi się, kiedy słona woda wychłodzi się do około - 1,7 st. C. Problem w tym, że jest za ciepło. Ocean się wychładza, oddaje ciepło, i w następstwie dalsze wychładzanie hamuje, a nawet staje w miejscu.
I na koniec najgorsza grafika - grubość lodu - efekt temperatur powietrza i wód. Jest bardzo źle. Zestawienie map pokazuje, jak było całkiem niedawno. Jeszcze w latach 2014-2018 występował gruby lód. Gruby na 3-4 metry. Dziś tego lodu prawie w ogóle nie ma. Dominuje cienki, mający raptem 1,5 metra lód, którego grubość się nie zwiększa, bo temperatury na to nie pozwalają. Jeśli sytuacja się nie zmieni, to czapa polarna w nowy sezon wejdzie w opłakanym stanie.
Zdjęcie czapy polarnej w podczerwieni w trakcie nocy polarnej. Obszar paku lodowego między Grenlandią a wyspami Archipelagu Arktycznego 15 października 2024 roku. NASA Worldview
Liczenie na pochmurną pogodę latem będzie miało swoje granice. Oczywiście lato i tak pewnie w Arktyce będzie pochmurne, ale rosnące temperatury sprawią, że chmury przestaną być barierą ochronną. Teraz są one przekleństwem dla czapy polarnej. Podsumowując, sytuacja w Arktyce jest zła, choć na razie nie jest tragiczna, ale zaraz taką się stanie, jeśli tempo zamarzania nie przyspieszy.