W przeszłości, kiedy dochodziło do wzrostu temperatur na Ziemi z naturalnych rzecz jasna przyczyn, występowały okresy wzmożonych roztopów na Antarktydzie. W wyniku czego do oceanu wpadały dziesiątki gór lodowych. Nowe badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Bonn pokazują, że wystarczy zaledwie dekada podyktowanych ociepleniem klimatu wzmożonego cielenia się lodowców, by zainicjować punkt krytyczny, w wyniku którego dojdzie do dużej utraty lodu na Antarktydzie. Masowe topnienie może wtedy trwać przez setki lat, podnosząc poziom światowego oceanu. Badania sugerują, że dzisiejsza przyspieszona utrata lodu na Antarktydzie również stanowi punkt krytyczny, który może prowadzić do nieodwracalnego i długotrwałego cofania się lodu i globalnego wzrostu poziomu morza. Badanie zostało opublikowane w czasopiśmie Nature Communications. Aby zrozumieć, jakie mogą być konsekwencje obecnego i przyszłego ocieplenia klimatu spowodowanego działalnością człowieka, warto spojrzeć w przeszłość: jak wyglądały zmiany poziomu morza w czasach naturalnego ocieplenia klimatu? W najnowszym badaniu międzynarodowy zespół badawczy pod kierownictwem dr Michaela Webera z Instytutu Nauk Geograficznych Uniwersytetu w Bonn starał się odpowiedzieć na to pytanie.
Mapa przedstawiająca na czerwono trajektorie ruchu gór lodowych o długości równej lub większej niż 5 km w latach 1999-2009. Brązowe strzałki wskazują ogólny okołoantarktyczny dryf gór lodowych. Nature Communications Naukowcy szukali dowodów na istnienie gór lodowych, które oderwały się od kontynentu antarktycznego, pływały w otaczającym je oceanie i topiły się, wędrując ku niższym szerokościom geograficznym - w obszarze zwanym jako "Aleja Gór Lodowych". W procesie tym góry lodowe uwalniały zamknięte w sobie osady, które gromadziły się na dnie oceanu. Zespół pobrał rdzenie osadowe z oceanu na głębokości 3,5 km z tego obszaru, datował naturalne archiwum klimatyczne i policzył szczątki wyłowione z lodu.
Wartość (cm/rocznie) gromadzenia się osadów zrzucanych przez góry lodowe w Alei Gór Lodowych w czasie zdarzeń AID (gwałtowne uwalnianie osadów do oceanu) w przedziale czasowym 21-8 tys. lat temu. Takich zdarzeń naliczono osiem. W trakcie tych zdarzeń dochodziło do cofania się lądolodu w okresie od 250 do 1160 lat. Potem następowały okresy stabilizacji, związane z ochłodzeniem klimatu, trwające od 190 do 2090 lat.
Naukowcy zidentyfikowali osiem faz z dużą ilością osadów, które interpretują jako fazy wycofywania się lądolodu Antarktydy po ostatnim maksimum epoki lodowcowej od 19 do 9 tys. lat temu, kiedy klimat się ocieplił, a Antarktyda z racji tego wielokrotnie zrzucała do oceanu duże ilości gór lodowych. Wynik nowego badania z wykorzystaniem modeli danych: każda taka faza destabilizowała pokrywę lodową w ciągu dekady i przyczyniała się do globalnego wzrostu poziomu morza przez stulecia, a nawet ponad 1000 lat. Późniejsza ponowna stabilizacja następowała równie szybko w ciągu dekady.
Dzisiejszy ubytek masy antarktycznego lodu może być początkiem długotrwałego okresu.
Wyniki te są istotne dla obserwowanego obecnie cofania się lodu: "Nasze ustalenia są zgodne z rosnącą liczbą dowodów sugerujących, że przyspieszenie utraty masy lody Antarktydy w ostatnich dekadach może oznaczać początek samowystarczalnego i nieodwracalnego okresu cofania się pokrywy lodowej i znacznego globalnego wzrostu poziomu morza", powiedział kierujący badaniami dr Michael Weber z Uniwersytetu w Bonn.
Łącząc zapis osadów z komputerowymi modelami zachowania pokrywy lodowej, badacze wykazali, że każdy epizod zwiększonego cielenia się gór lodowych odzwierciedlał zwiększoną utratę antarktycznego lądolodu, a nie tylko zmiany w już pływających szelfach lodowych. "Stwierdziliśmy, że przypadki cielenia się gór lodowych w wieloletnich skalach czasowych były synchroniczne ze zrzutami lodu z antarktycznej pokrywy lodowej", powiedział prof. Nick Golledge, który kierował modelowaniem pokrywy lodowej Antarktydy.
Dr Zoë Thomas, współautorka badania z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii w Sydney, zastosowała następnie metody statystyczne do wyników modelu, aby sprawdzić, czy można wykryć wczesne sygnały ostrzegawcze dla punktów krytycznych w systemie pokrywy lodowej. Jej analizy potwierdziły, że punkty krytyczne rzeczywiście istnieją. "Jeśli wystarczy jedna dekada, aby przechylić taki system, to jest to dość przerażające, ponieważ jeśli w przyszłości pokrywa lodowa Antarktydy będzie się zachowywać tak jak w przeszłości, to musimy doświadczać punktu krytycznego właśnie teraz", powiedziała Thomas.
Michael Weber stwierdził: "Nasze odkrycia są zgodne z rosnącą liczbą dowodów sugerujących, że przyspieszenie utraty masy lodowej Antarktydy w ostatnich dekadach może oznaczać początek samowystarczalnego i nieodwracalnego okresu cofania się pokrywy lodowej i znacznego globalnego wzrostu poziomu morza." Kiedy możemy zobaczyć ostateczną stabilizację pokrywy lodowej nie wiadomo, ponieważ będzie to w znacznym stopniu zależało od tego, jak duże będzie przyszłe ocieplenie klimatu, stwierdzili badacze.
Na podstawie: Phys.org, Nature Communications
Zobacz także: