Strony

piątek, 17 kwietnia 2020

W Arktyce zaczynają się już poważne zmiany pogodowe

Warunki atmosferyczne w Arktyce zaczynają się już zmieniać. Po rozpadzie wiru polarnego w marcu można już zaobserwować pełną reakcję troposfery - troposferyczny wir polarny zaczyna się rozpadać. Na obrzeżach Arktyki i wokół niej rosną temperatury, a pokrywa lodowa konsekwentnie się wycofuje.


 Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2020 roku względem rekordowych sezonów topnienia i średnich dekadowych. JAXA

Na wykresie JAXA możemy zauważyć, że zasięg lodu kurczy się bez problemu, w wyniku czego jest aktualnie drugim najmniejszym w historii pomiarów. Sytuacja szybko się zmieniła w zaledwie jeden miesiąc, bo jeszcze w połowie marca zlodzenie było imponujących rozmiarów - marcowe maksimum było dopiero jedenastym najmniejszym w historii pomiarów. Mapa obok (kliknij, aby powiększyć) pokazuje aktualny zasięg lodu morskiego w zestawieniu ze średnią lat 80. XX wieku, kiedy to zaobserwowano pierwsze widoczne skutki globalnego ocieplenia na Dalekiej Północy. Bardzo szybko roztopił się lód na Morzu Ochockim, szybko też skurczył się  na Morzu Beringa. 

 Powierzchnia lodu morskiego w 2020 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun 

Powierzchnia lodu także się kurczy co świadczy o tym, że mamy do czynienia z ewidentnym topnieniem. W pierwszej połowie kwietnia zmiany były niewielkie, ale w drugiej połowie miesiąca należy oczekiwać niewielkiego, ale jednak przyspieszenia. 

 Warunki pogodowe w Arktyce 17 kwietnia 2020 roku. Tropical Tidbits

Przyspieszenie roztopów będzie wiązało się ze wzrostem temperatur i zmianami pogodowymi w Arktyce. Już teraz widać te zmiany, co pokazuje powyższa mapa. Komórka polarnego powietrza w troposferze zaczyna ulegać fragmentacji - widać tutaj bardzo silne meandrowanie prądu strumieniowego. Czerwone strzałki pokazują miejsca, gdzie w związku z tym docierają ciepłe masy powietrza. Na mapie Climate Reanalyzer widać, że fala ciepłego powietrza jest dość silna. Między Svalbardem a Ziemią Franciszka Józefa doszło do wzrostu temperatur nawet do -2oC. A to bardzo duża wartość jak na tamtejszy region i datę w kalendarzu.


Średnia dobowa temperatura na półkuli północnej i w Arktyce 17 kwietnia 2020 roku. Climate Reanalyzer

W przypadku strony atlantyckiej, główną rolę odgrywa na razie wiatr. Pamiętajmy, że tam jeszcze dwa-trzy tygodnie temu panowały ponad 30-stopniwe mrozy. To właśnie nad atlantycką częścią Oceanu Arktycznego panował wir polarny. Występuje tam sporo lodu, inaczej niż w przypadku Morza Beringa, gdzie w ostatnich latach lód znikał tam już w lutym, i przez to jego powierzchnia szybko uległa redukcji. Dlatego tam załamanie prądu strumieniowego przynosi wzrost temperatur powyżej zera, który sięga nawet Morza Czukockiego. Warto dodać, że wody północnych krańców Atlantyku są w tym roku dość chłodne, a Pacyfiku ciepłe. Mapa obok pokazuje aktualne zlodzenie strony atlantyckiej. 

Prognozowane warunki pogodowe w Arktyce na 18-21 kwietnia 2020 roku. Tropical Tidbits

Prognozy wskazują, że troposferyczny wir polarny zacznie się rozpadać. Oczywiście, potem może dojść do jego "sklejenia", bo to wciąż pierwsza połowa wiosny. Ale jak pokazuje zestawienie map, zmiany są dość agresywne, szczególnie w kontekście tego, co działo się w Arktyce zimą. 

Prognozowane na 19 kwietnia temperatury na Alasce i północno-zachodniej części Kanady. Windy.com 

Te prognozowane zmiany pogodowe w Arktyce nie będą skutkować wzrostem temperatur powyżej zera nad Oceanem Arktycznym poza niewielkimi lokalnymi wyjątkami w najcieplejszym momencie dnia. Będzie to dotyczyło Morza Karskiego i Czukockiego. Tam wciąż pierwsze skrzypce będzie odgrywać wiatr, który będzie wywierać fizyczną presję na lód. Za to nad lądami zrobi się ciepło. Na Alasce temperatury wzrosną do 7oC, a miejscami nawet więcej. Jak pokazuje mapa, prawie cały stan obejmie odwilż.   

Pokrywa lodowa Morza Karskiego (górna część zdjęcia) i Barentsa (dolna część zdjęcia) 17 kwietnia 2020 roku. NASA Worldview

Odwilż obejmie też sporą część Syberii. Na mapach prognoz widać, jak prąd strumieniowy przesuwa się nad rosyjską częścią Oceanu Arktycznego daleko na północ. Nawet nad dolną Leną 22 kwietnia temperatury mogą wzrosnąć do 7-8oC. Odwilży jeszcze nad Oceanem Arktycznym nie będzie z uwagi na śnieg, ale ten na Syberii szybko znika. Sam zaś lód, jak pokazuje powyższe zdjęcie nie wygląda dobrze. Są już szczeliny, tworzą się połynie, powstaje kra lodowa. Trwają przygotowania do letniego topnienia. Pytanie tylko: Jak silnego topnienia? 

Te zmiany w Arktyce wzmacniają ocieplenie klimatu. Zmienia się albedo, trwają emisje z hydratów metanu i wiecznej zmarzliny. Płonie tajga, emitując do atmosfery dwutlenek węgla. Spadek różnicy temperatur między Arktyką a Europą na który nakładają się prawdopodobnie już zmiany w cyrkulacji termohalinowej (topnienie na Grenlandii - zimna część Atlantyku) wraz ekspansją komórki Hadleya, to wszystko sprawia, że Polska doświadcza kolejne epickiej suszy. 16 kwietnia na Lubelszczyźnie rozszalała się zamieć pyłowa. Patrząc na to z tymi bezlistnymi drzewami w tle możemy sobie zobaczyć, jak będzie to wyglądać latem za jakieś 15-20 lat. 


Zobacz także:



 

7 komentarzy:

  1. Wspomniany przeze mnie dawniej arctichaze ze strony meteomodel znowu głupoty pisze
    " Przypomnę tylko, ze jest ona warunkiem niezbędnym do wytworzenia się silnych fal upałów latem. Inaczej mówiąc przy mokrej wiośnie nie ma naprawdę gorącego lata, ale sucha wiosna też jego nie gwarantuje."
    To jest oczywista bzdura.W ciągu tygodnia po ogromnym potopie w Polsce poziom wody może się znacznie obniżyć gdyby nie było żadnych opadów w Polsce.A tydzień po potopie w korzystnej sytuacji temperatura bez problemu może osiągnąć wartości rekordowe.W korzystnej sytuacji wystarczy z 4 dni aby były rekordy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jego słowa, dawniej były prawdziwe, gdy w glebie nie było deficytów wody, i po mokrej wiośnie, trudno było, o suche lato, a to jest generalnie potrzebne, do silnych fal upałów, bo wilgotne powietrze nie nagrzewa się tak szybko, choć dłużej trzyma ciepło.

      Uczył się pewnie zatem, ze starych książek, i nie zauważył, że teraz są ogromne deficyty wody, i trudno o takie opady, by do lata, gleba nie mogła wyschnąć, przynosząc suche powietrze, nad Ziemią.

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Słusznie piszecie. Mokra wiosna to coś jak biały jednorożec. Od wielu lat obserwuję górskie strumienie w masywie Śnieżnika. Niekiedy zdarzają się zimy prawie takie jak kiedyś. Jest śnieg, dużo opadów itd. Ale dziwnym trafem tam gdzie szumiała woda jest cisza. Mija kilka dni, śnieg znika, zaczyna operować słońce i... mamy suszę. Ostatni wilgotny rok, w którym wszystkie pobliskie strumienie, studnie i źródełka miały wodę to 2010.

      Usuń
    3. Początek odpowiedzi podałem w innym wpisie.Natomiast w 2010 też był suchy i bardzo gorący okres chociaż nie aż tak długi ale krótko po tych opadach.Mimo bardzo mokrego roku.A co do wilgotnego roku-nie wiem gdzie jesteś ale w moich okolicach 2017 był bardzo mokry.nawet było sporo zalanych pól w sierpniu.A ostatnio można odnieść wrażenie że woda zachowuje się jak"paliwo" do ocieplania.

      Usuń
    4. https://meteomodel.pl/dane/srednie-miesieczne/?imgwid=350160520&par=prcp&max_empty=2
      W Kotlinie Kłodzkiej rok 2010 był rokiem rekordowo mokrym. Rok 2017 był mniej więcej w normie. Zresztą w górach najważniejsze są opady śniegu i zimna wiosna.

      Usuń
    5. W moich okolicach 2010 też był mokry ogólnie ale z okresami suchymi.Natomiast w 2017 niektóre kałuże były bez przerwy ponad 2 miesiące.Dlaczego wtedy było tak mokro na północy(w Krakowie i okolicach niekoniecznie)?To wygląda jakby nastąpiła jakaś zmiana hydrologicna.

      Usuń
  2. "Może jego słowa, dawniej były prawdziwe, gdy w glebie nie było deficytów wody, i po mokrej wiośnie, trudno było, o suche lato, a to jest generalnie potrzebne, do silnych fal upałów, bo wilgotne powietrze nie nagrzewa się tak szybko, choć dłużej trzyma ciepło."
    Myślę że nawet dawniej to co pisze było już prawdziwe.Przypomnę o tym co działo się w 2010 roku.Było w maju i czerwcu bardzo mokro a w 1 połowę lipca było dużo solidnych upałów.Zobaczę dane na temat upałów o potopach.Dawniej by był problem z pojawieniem się rekordów nawet w sprzyjających okolicznościach.Aktualnie w porze ciepłej wielodniowy napływ powietrza zwrotnikowego w Polsce jest niemal gwarancją rekordu w danym okresie roku.I to nawet gdy gleba była bardzo mokra.Co do deficytów wody zaprotestuję-aktualnie istotny wpływ na ograniczanie wzrostu temperatury ma głównie woda na zewnątrz która bez problemu paruje.Jeżeli np. Polsce np. od marca do lipca by opad wynosił w każdym miejscu 4 milimetry to po tygodniu bez opadów wpływ tej wody by był śladowy bo 10 cm pod ziemią woda nie ma istotnego wpływu oziębiającego .Aczkolwiek zgadzam się z tym że ostatnio woda ma coraz mniejszy wpływ po danym okresie bez deszczu jednak wynika to z kilku przyczyn które tu nie zostały podane.O rekordach wspomniałem-dawniej trudno było o rekordy bez względu na pogodę.2 sprawa-dawniej zwykle trzeba było dłuższego okresu suchego aby tak samo wysuszyć glebę jak teraz.Teraz zwykle jest cieplej i na dokładkę lubi wiać.I jeszcze jest taka sprawa że wygląda na to ż woda ostatnio działa po wyparowaniu ocieplająco .Przy wyższych temperaturach może być jej oparów więcej w powietrzu.Dawniej jej wpływ był bardziej oziębiający bo procentowo więcej energii szło na parowanie niż teraz.

    OdpowiedzUsuń