Strony

niedziela, 29 listopada 2015

Arctic News - ziejący ogniem

Czapa polarna w Arktyce rośnie, ale jej zasięg i powierzchnia są znacznie mniejsze niż jeszcze kilkanaście lat temu. Tymczasem El Nino umacnia się stając się już teraz rekordowym pod względem temperatur. Będzie to nieść za sobą poważne konsekwencje, zwłaszcza że obecna siła El Niño wiąże się z globalnym ociepleniem. Ostatnie 10 miesięcy czyni 2015 rok najcieplejszym w historii pomiarów. Wartości temperatur osiągnęły połowę drogi do 2oC - granicy bezpieczeństwa za którą globalnego ocieplenia już nie da się powstrzymać. Ale czy w ogóle można mówić o powstrzymaniu zmian skoro koncentracja CO2 odpowiada tej z pliocenu? Za 10 lat ilość CO2 osiągnie wartości typowe dla miocenu. Nawet wypełniając postanowienia z COP21 ludzkość wprowadzi do atmosfery ilości CO2 podobne do tych, jakie występowały w eocenie. A dotychczasowe zmiany mogą okazać się już nie do powstrzymania i Ziemia ogrzeje się o ponad 2oC.

Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2 Uni Bremen

Świat z czasów 450-500 ppm to świat bez lodu na Ziemi, z poziomem oceanów wyższym o 75 metrów. Oczywiście poziom oceanów nie wzrośnie o tę wartość od razu, ale kiedy zadziałają mechanizmy prowadzące do tych zmian, to nie będziemy mogli tego już powstrzymać. 

Kliknij, aby zobaczyć mapę koncentracji w kolorowej wersji. 

Zmiany zasięgu arktycznego lodu morskiego między 14 a 28 listopada 2015 roku. Kliknij, aby powiększyć

Część akwenów arktycznych zamarza dość szybko, ale są takie, które zamarzają bardzo powoli jak np. Morze Czukockie i w dalszej kolejności Morze Beringa.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2015 roku na tle 2012 roku i wyszczególnienie na tle ostatnich lat. NSIDC

Przyrost zasięgu lodu w listopadzie jest dość szybki, jednocześnie pojawiają się sytuacje, gdzie rozrost lodu na Oceanie Arktycznym ulega krótkotrwałemu spowolnieniu, czasem wręcz zatrzymaniu. Nie jest to przejaw skutków globalnego ocieplenia, chyba, że dochodzi do znacznego, trwającego kilkanaście dni spowolnienia. Niemniej jednak zasięg lodu bez przerwy pozostaje mniejszy niż średnie z lat 80. czy 90. XX wieku. Zasięg lodu w Arktyce 28 listopada wyniósł 10,59 mln km2 i tym samym był piątym ex aequo z 2011 rokiem najmniejszym w historii pomiarów. W ciągu najbliższych miesięcy będą występować sytuacje, kiedy to zasięg lodu będzie o kilkaset tysięcy kilometrów kwadratowych większy niż np. w roku 2006. Tak jest w przypadku 2006 roku już od tygodnia. Czapa polarna w 2006 roku wiele razy była rekordowo niskich rozmiarów względem chociażby 2012 roku.

Bez względu na to, jak prezentuje się obecny zasięg lodu (czy jest pierwszy czy dziesiąty najmniejszy w historii pomiarów), to przysłowiowe mleko się rozlało. Latem lód topił się bardzo szybko, ocean pochłonął ponadprzeciętną ilość ciepła. Teraz są widoczne skutki - i w Arktyce i na obszarach średnich szerokości geograficznych. 


Anomalie termiczne na półkuli północnej 29 listopada 2015 roku. Climate Reanalyzer

Te dwie mapy pokazują odchylenia temperatur od średniej 1979-2000. W centralnej części Arktyki tym razem nie jest ciepło, temperatura jest w normie, spada do -30oC a nawet więcej. Jest wiele jednak obszary, gdzie temperatury są niezwykle wysokie. W sumie cała planeta jest o 1oC cieplejsza niż wynosi średnia z połowy ubiegłego wieku. W ciągu ostatnich dni dochodzi do sytuacji, gdzie odwilż sięga obszarów subpolarnych. Tam gdzie powinien panować siarczysty mróz, temperatura osiąga, a nawet przekracza zero stopi.


Temperatury w zachodniej części Rosji 29 listopada 2015. Earth.net

Powyższa mapa przedstawia temperatury 29 listopada 2015 roku 9:00 UTC (w zach. części Syberii jest południe). Nawet daleko za kołem polarnym, w rejonie Zatoki Obskiej temperatura w ciągu dnia sięga około -10oC. Powinno być przynajmniej 15oC mniej. Silny wiatr zaciągnął ciepłe masy powietrza znad rozgrzanego Atlantyku do północnej Finlandii i płn-zach. części Rosji. Temperatury przekroczyły zero stopni, w północnej Finlandii wzrosły nawet do 6oC

 Temperatury w zachodniej Kanadzie i na Alasce 28 listopada 2015. Earth.net

Podobna sytuacja ma miejsce w Kanadzie, a nawet na Alasce, gdzie temperatura w ciągu dnia przekracza zero stopi. Mapa przedstawia temperatury z 28 listopada 21:00 UTC (w zach. Kanadzie i na Alasce jest wtedy południe). W przypadku Alaski temperatury osiągnęły 1-1,5oC i nie na wybrzeżu, lecz w głębi lądu. Normalnie o tam porze roku jest tam przynajmniej -20oC. Mapa Climate Reanalyzer obok pokazuje, że w płn-zach. części Kanady, gdzie panuje surowy subpolarny klimat, temperatury bez skrupułów sięgają punktu odwilży. Te tereny pokrywa wieczna zmarzlina, kryjąca wielkie ilości metanu. Jeśli odwilż trwa dzień lub dwa, a potem mija, to problemu nie ma. Jeśli odwilż trwa dłużej i zniknie śnieg, to wieczna zmarzlina zacznie się topić (choć proces ten o tej porze roku byłby zdecydowanie wolniejszy niż latem). 


Zamiast wkraczać w świąteczny nastrój, będziemy zmagać się z wichurami i opadami deszczu - pogody w niczym nieprzypominającej normalnej zimy. Do tego istnieje ryzyko wytępiania zniszczeń związanych z silnym, porywistym wiatrem.

Topnienie wiecznej zmarzliny uwalnia metan do atmosfery co wzmacnia ocieplający się klimat, stanowiąc element dodatniego sprzężenia zwrotnego. To właśnie przez takie czynniki idea szczytów klimatycznych COP nie ma już sensu. Po prostu przekroczyliśmy, lub lada dzień przekroczymy punkty krytyczne ocieplającego się klimatu. Potem nasze postępowanie z redukcją emisji CO2 będzie można porównać sytuacji: Zamykamy stajnię, gdy koń już z niej uciekł. Redukcję emisji CO2 powinno się  zaczął w ubiegłym wieku, w latach 80. ewentualnie 90. Zwłaszcza że wtedy spalano niewiele paliw kopalnych. Teraz może już być za późno, a konserwatywny IPCC (jak na ironię uważany przez denialistów za panikarzy) nie docenia wagi dodatnich sprzężeń zwrotnych, jak emisje metanu z hydratów, czy wiecznej zmarzliny. 

Porównanie grubości arktycznego lodu morskiego w 2012 i 2015 roku dla końca listopada. HYCOM

Objętość czyli ilość lodu w Arktyce jest i jeszcze przez jakiś czas będzie większa niż w 2012 roku, chociażby ze względu na mniejszą powierzchnię, jaką zajmował wtedy lód. W tym roku, co przedstawia mapa, zmiany w miąższości lodu są nieco bardziej agresywne, mimo iż obszar grubego na pomad 2 metru lodu jest w tym roku większy. Mniejszy jest z kolei obszar gdzie występuje najgrubszy 3-4-metrowy lód. 

Podsumowując, pokrywa lodowa w Arktyce rośnie i nie jest rekordowo niskich rozmiarów. Oczywiście wszystko do czasu. Zaś my musimy zmagać się z konsekwencjami letniego topnienia lodu, gdzie Ocean Arktyczny pochłania wielkie ilości ciepła. Następnie ciepło to trafia do atmosfery i zmienia wzorce pogodowe na półkuli północnej. Obecna sytuacja pogodowa w Polsce (trzeci raz z rzędu) jest tego przykładem. Szanse na białe święta są niewielkie, a być może tych szans nie ma wcale. 

Zobacz także:

niedziela, 22 listopada 2015

Nagła zmiana klimatu właśnie się zaczyna

W leżącej w strefie subpolarnej Ziemi Baffina temperatury wzrosły na tyle wysoko, że zamiast śniegu zaczął padać deszcz, informuje na swoim blogu dr Jeff Masters. Mapa temperatur z 19 listopada pokazuje wzrost temperatury powyżej zera w południowej części wyspy. W płd-zach. części Labradoru, nad Zatoką Hudsona temperatury sięgnęły 10oC. 

 Anomalie temperatur na Ziemi 22 listopada 2015 roku. Climate Reanalyzer

Temperatury w Arktyce są bardzo wysokie, amplifikacja arktyczna prowadzi do kolosalnych skoków temperatur. W całej Arktyce jest średnio 2-2,5oC cieplej niż być powinno. Jest to związane z anomalią prądu strumieniowego poprzez spadek różnicy temperatur między Arktyką a równikiem (ciepło może dotrzeć o wiele bardziej na północ niż kiedyś, i trwa to częściej). Poza tym wolne od lodu akweny morskie Arktyki oddały do atmosfery duże ilości ciepła, co jest wynikiem nadmiernych roztopów w porze letniej. Ocean Arktyczny nie zamarzł jeszcze całkowicie. Ciepło do atmosfery wciąż trafia.

 
Odchylenie temperatury powierzchni Ziemi w październiku od średniej z okresu 1951-1980. NASA.

Nagła zmiana klimatu o jakiej wielokrotnie mówi profesor Guy McPherson, staje się faktem. Październik 2015 wbił dotychczasowe rekordy temperatur globalnych w ziemię. Świat jest cieplejszy o ponad 1°C. Jesteśmy już na granicy czasów interglacjału eemskiego.  Odchylenie temperatury od średniej względem okresu bazowego 1951-1980 osiągnęło aż +1,04°C Według Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu ostatnim okresem cieplejszych wód światowego oceanu był interglacjał eemski. Temperatura szczytowa przekraczała wartość obecną o zaledwie parę dziesiątych stopnia. Trwało wówczas intensywne topnienie, szalały ekstremalne burze generujące 30-metrowe fale na oceanach świata, zaś poziom morza był wyższy od obecnego o 5-9 metrów. A ze względu na trajektorię i tempo zmiany klimatu pod wieloma względami sytuacja dzisiejsza prezentuje się znacznie gorzej niż 130 tysięcy lat temu.

 Temperatury powierzchni Pacyfiku w regionie Niño 3.4, są uznawane za miernik siły zjawiska El Niño. Odchylenie temperatury od średniej w tym regionie w ostatnim tygodniu sięgnęło 3,0°C, bijąc poprzedni rekord 2,8°C z listopada 1997 roku. Jeff Masters, Weather Underground.  

Tempo wzrostu zasięgu lodu w Arktyce zwalnia, co z jednej strony jest naturalnym procesem. Z drugiej zaś, zbyt ciepły klimat stawia bariery wobec czapy polarnej w Arktyce. Rosnące w siłę El Niño (jego siła, jak sugerują naukowcy jest związana z postępującym ociepleniem klimatu) może wpłynąć w na pokrywający Ocean Arktyczny lód. Ciepło z El Niño tak samo, jak każde inne zachowa się zgodnie z zasadą: energia w przyrodzie nie ginie. Prędzej czy później Arktykę czeka megatopnienie, jeszcze potężniejsze niż te z 2012 roku, kiedy czapa polarna skurczyła się do 3,4 mln km2 (rzeczywista powierzchnia lodu była jeszcze mniejsza). 


Zobacz także:

niedziela, 15 listopada 2015

Arctic News - kontynuacja szybkiego zamarzania

Czapa polarna w Arktyce kontynuuje swój stosunkowo szybki przyrost w listopadzie. Listopad jest jednak miesiącem, kiedy tempo przyrostu zasięgu/powierzchni lodu zaczyna spowalniać. W pierwszej połowie miesiące nie jest to jeszcze widoczne, lecz dopiero w drugiej, kiedy lód wypełniania już cały basen Oceanu Arktycznego. Do zamarznięcia pozostają jedynie wody zewnętrzne, jak Morze Beringa czy Zatoka Hudsona. W związku z ocieplającym się klimatem tempo zamarzania choć może wydawać się szybkie, nie jest w stanie uzupełnić strat w czasie letnich roztopów. I tak jest właśnie teraz, mimo iż warunki sprzyjają zamarzaniu.

  Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2 Uni Bremen

Lód zajmuje już prawie cały Ocean Arktyczny, pozostało jeszcze Morze Czukockie, niewielki fragment M. Wschodniosyberyjskiego i zachodnia część M. Karskiego. Ze względu na grubość czapy polarnej, koncentracja lodu nie wszędzie jest wysoka. Cienki lód pod wpływem wiatru łatwo pęka i kruszy się. Mapa koncentracji AMSR2 pokazuje to dokładnie

Zmiany zasięgu arktycznego lodu morskiego między 31 października a 14 listopada 2015 roku. Kliknij, aby powiększyć

Tempo przyrostu lodu jest dosyć szybkie, bardzo szybko zamarzała w połowie listopada część pacyficzna O. Arktycznego. Odbywało się to jednak kosztem obszarów po stronie atlantyckiej. Mapa NSIDC pokazuje, że  Morze Barentsa jest wolne od lodu, a powinno już dawno zamarzać. Ale nawet dzięki sprzyjającym warunkom, zasięg lodu od strony Cieśniny Beringa nie jest tak duży, jak kilkanaście lat temu. Morze Czukockie dopiero zaczyna zamarzać, opóźnienie wynosi 7-10 dni. Wszystko to jest związane z wysokimi temperaturami, pogodą i nadmiernym topnieniem lodu wiosną i latem. 

 Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2015 roku na tle 2012 roku i wyszczególnienie na tle ostatnich lat. NSIDC


Zasięg arktycznego lodu morskiego 14 listopada wyniósł 9,7 mln km2, co jest wartością dużą, jak na ostatnie lata. To ósmy najmniejszy w historii pomiarów zasięg. Tyle tylko, że nie jest to wcale wartość imponująca, gdyż dotyczy ośmiu lat XXI wieku, podczas gdy lata ubiegłego wieku pozostają daleko w tyle. Liderem wciąż jest rok 2012. I tu niespodzianka dla denialistów, którzy będą zachwalać początek XXI wieku. Od 23 listopada liderem jest rok...2006. Ta sytuacja utrzymuje się do 9 grudnia. Dlatego też zasięg lodu +/- 0,2 mln km2 o tej porze roku nie ma większego znaczenia. Zważywszy na to, że w trakcie marcowego maksimum zasięg lodu w 2012 roku był bardzo duży. Według NSIDC maksimum wypadło wtedy 20 marca - 15,29 mln km2 - dwunasty najmniejszy w historii pomiarów zasięg. Ilustruje to wykres NSIDC obok w zestawieniu 2002-2015. Czyli uwagi denialistów klimatycznych dotyczące szybkiego zamarzania są bez znaczenia, gdyż późną wiosną szybki wzrost temperatur weryfikuje realną sytuację w Arktyce. Poza tym wciąż pod uwagę trzeba brać ilość lodu w Arktyce, a nie tylko sam zasięg, szczególnie jeśli koncentracja i rzeczywista powierzchnia mogą być zupełnie odmienne. Skoro już jesteśmy przy powierzchni lodu, to dane Cryosphere pokazują ostatni odczyt - 8,17 mln  km2.
Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej. NOAA/NCAR

Podobnie jak w październiku, tak samo w listopadzie temperatury w Arktyce są nadzwyczaj wysokie. To konsekwencja nadmiernego topnienia latem, kiedy to wody Oceanu Arktycznego przyjęły bardzo dużą ilość energii słonecznej. Mimo dużego zasięgu lodu, temperatury nad O. Arktycznym są znacznie wyższe niż w ubiegłym wieku. I nie tylko w Arktyce, także w Europie, w tym w Polsce jest nadzwyczaj ciepło, co w naszym przypadku to może i dobra wiadomość. O ile nie nawiedzi nas orkan. Co ciekawe, skoro u nas jest ciepło. to USA powinny zmagać się z zimą. Tymczasem tam też jest ciepło, choć ostanie kraj stykał się z paroma zimowymi akcentami, które są niczym wobec tego co było rok temu. Temperatura na Ziemi rośnie, więc udział zimna maleje. Jest coraz mniej zimnych miejsc. 


 Zmiany grubości arktycznego lodu morskiego 1-14 listopada 2015 roku. Naval Research Laboratory

Grubość lodu zaczęła zauważalnie rosnąć, co ilustruje animacja HYCOM z pierwszej połowy listopada. Tym samym rośnie ilość lodu, choć zmiany te nie będą w stanie nadrobić strat po ostatnich latach, kiedy to lód w okresie letnim szybko się topił. Także w i tym roku.

Podsumowując, sytuacja w Arktyce poprawia się nieznacznie, co jest sytuacją chwilową. Taka fluktuacja potrwa co najwej parę miesięcy, a i tak nie wiadomo, co wydarzy się w Arktyce za 10-15 dni, gdyż prognozy są obarczone dużym błędem. 

Zobacz także:

środa, 11 listopada 2015

Antropogeniczne zaburzenie klimatu: gniew oceanów

Antropogeniczne zaburzenie klimatu uczyni polską zimę zupełnie niepodobną do tej, jaką znamy. Zamiast bajkowej atmosfery, szczególnie na święta Bożego Narodzenia, będziemy mieli wichury, deszcze i średnią dobową temperaturę powyżej zera. 
I nie mówimy tu o odległej przyszłości. Zbliżająca się zima może być trzecią taką z rzędu. Być może spadnie śnieg, na dwa lub trzy tygodnie, ale nic nie wskazuje na to, by zima, jako pora roku ze śniegiem i mrozem, jakie znaliśmy ćwierć wieku temu i wcześniej, miała nadejść. Nawet zaś jeśli dojdzie do sytuacji, że będziemy mieli bajkową zimę, to kosztem innych regionów Ziemi na tej samej szerokości geograficznej - padną tam rekordy ciepła. Antropogeniczne zaburzenie klimatu, to stan, w którym z powodu emisji CO2 do atmosfery klimat Ziemi zmienia się, a warunki klimatyczne i pogodowe stają się anormalne, czyli nie odpowiadają temu, co zwykliśmy uważać za normę.

Sztormowe fale w Wielkiej Brytanii. Kraj będzie zmagać się a silnymi wiatrami i ekstremalną pogodą. Źródło: Twitter, The week

Czy będziemy jeszcze mieli kiedyś prawdziwą zimę ze śniegiem i mrozem? Będziemy, w każdym razie dopóki Ocean Arktyczny pokrywa całoroczny lód. Kiedy jednak przez większość roku w Arktyce nie będzie lodu (ze względu na ilość wpompowanych do atmosfery gazów cieplarnianych jest to w zasadzie tylko kwestia czasu), to nie będzie możliwości, by zima termiczna mogła u nas występować. Zniknie źródło zimna, zostanie tylko Grenlandia i odległa Syberia, która też będzie się zresztą szybko ocieplać. Prognozy wskazują, że wichury i brzydka, "postjesienna" pogoda będzie na towarzyszyć przez wiele następnych tygodni.  Brytyjskie Met Office ostrzega przed paskudną zimą, jedną z najgorszych zim w historii Wielkiej Brytanii. Ale nie chodzi tu o wizje Abdusomatova (czyli "rosyjskich naukowców", jak co roku od lat prognozujących nadejście epoki lodowcowej), lecz o niszczycielskie orkany. Choć w prognozach jest też mowa o śnieżycach i mrozach, to "ryzyko wietrznej, a nawet sztormowej pogody jest większe niż zazwyczaj o tej porze roku" - poinformowało Met Office, dodając, że opady również mogą być nadzwyczajne i doprowadzić do licznych powodzi w całym kraju.

Anomalie termiczne na Ziemi 11 listopada 2015 r. Climate Reanalyzer 

Za załamanie pogodowe w zachodniej Europie odpowiada ogólnie ocieplający się klimat, a przede wszystkim zmiany, jakie zachodzą w Arktyce. Mapa Climate Reanalyzer przedstawia odchylenia temperatur od średniej z lat 1979-2000. W Arktyce lód topnieje bardziej niż kiedyś, co ma duży wpływ na klimat. Większa powierzchnia pozbawiona lodu pochłania więcej energii, jesienią zaś gdy Ocean Arktyczny zamarza, ciepło to jest oddawane do atmosfery. Tak zwane arktyczne wzmocnienie (amplifikacja arktyczna) powoduje anomalie pogodowe w umiarkowanych szerokościach geograficznych. Zmiany zachodzące w przepływie prądu strumieniowego generują zmiany w pogodzie i klimacie. Przykładów można podawać wiele. Na przykład susza w Polsce, która zaczęła się wiosną 2015, fale upałów, czy ciągły napływ głębokich niżów barycznych do Europy zimą, lub śnieg i mróz przez większość marca 2013 i początek kwietnia.
Anomalie termiczne powierzchni oceanów na świecie 11 listopada 2015 r. 

Na domiar złego rosną temperatury środkowego Pacyfiku. El Niño już teraz jest silniejsze od tego z 2010 roku. Jego moc będzie podobna do tego z 1997 roku, a być może większa. Będzie to miało (już zresztą ma) przykre skutki dla wielu krajów. Lista dotychczasowych katastrof pogodowych jest dość długa, więc nie będziemy jej przedstawiać. Wystarczy śledzić takie strony jak TVN meteo czy Twoja pogoda, by mieć pojęcie na temat tego, jakie szkody sprowadza na nas świat cieplejszy o 1oC z rosnącym w siłę El Niño. A wzrost mocy El Niño nie został jeszcze zakończony.  

Czapa polarna w Arktyce przyrasta dość szybko. Ma 9,5 mln km2, ale miąższość lodu nie prezentuje się okazale.

 Zmiany grubości arktycznego lodu morskiego między 20.10 a 11.11.2015. HYCOM

Grubość lodu nie uległa większym zmianom. Niewielkie zmiany są widoczne wzdłuż Archipelagu Arktycznego, no i tradycyjnie rośnie lód sezonowy, który roztopi się następnego roku. Lód ma się oczywiście dużo gorzej niż kilkanaście lat temu. Biorąc pod uwagę ocieplenie klimatu i silne El Niño, to prawdopodobieństwo rekordowego topnienia w latach 2016-2017 jest całkiem spore. Jeśli czapa polarna skurczy się bardziej niż w 2012 roku, to uruchomiony zostanie jeszcze większy potencjał do ocieplenia klimatu Ziemi. Więcej ciepła trafi do Oceanu Arktycznego, a potem do atmosfery. Skutki mogą być dramatyczne. Według Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu ostatnim okresem cieplejszych wód światowego oceanu był interglacjał eemski. Temperatura szczytowa przekraczała wartość obecną o zaledwie kilka dziesiątych stopnia. Trwało wówczas intensywne topnienie, szalały ekstremalne burze generujące 30-metrowe fale na oceanach świata, zaś poziom morza był wyższy od obecnego o 5-9 metrów. A ze względu na trajektorię i tempo zmiany klimatu pod wieloma względami sytuacja dzisiejsza prezentuje się znacznie gorzej niż 130 tysięcy lat temu. 

W czasie interglacjału eemskiego poziom oceanów na Ziemi był średnio o 7 m wyższy niż w XX wieku. W tamtych czasach, kiedy żyli ludzie pierwotni, to nie był problem. A dziś?

Teraz sceptycy powiedzą: Co z tego? Fakt, wtedy istnieli ludzie , ludzie pierwotni. Wtedy na Ziemi żył niecały promil obecnej populacji, prowadzącej łowiecko-zbieracki, koczowniczy tryb życia. Dziś mamy wrażliwą na zmiany klimatu cywilizację techniczną liczącą blisko 7,5 mld ludzi, z których większość mieszka w strefach nadbrzeżnych. Ale z drugiej strony, to i tak czy jest się przejmować. Przecież nic się stanie strasznego, jak za 200-300 lat na Ziemi znów będzie żył promil obecnej populacji. Prawda?

piątek, 6 listopada 2015

PIOMAS (31 października 2015) - przełamywanie barier

Konsekwencje letniego topnienia w tym roku wciąż są widoczne w Arktyce. Ilustrują to nowe dane PIOMAS. Ilość lodu w Arktyce jest co prawda znacznie większa niż w 2012 roku, ale i mniejsza niż w 2014 roku. A 2014 rok był okresem, kiedy lodu w Arktyce przybywało, drugi rok z rzędu.

Objętość lodu w Arktyce w 2015 roku na tle ostatnich lat. PIOMAS

31 października objętość lodu w Arktyce według danych PIOMAS liczyła 8563 km3, to o 1138 km3 mniej niż w 2014 roku i tu dystans od roku przyrostowego oddalił się. We wrześniu różnica ta wynosiła 1087 km3.  W 2013 roku 31 października ilość lodu liczyła 8593 km3 praktycznie tyle samo co w tym roku. Jeszcze 30 września 2015 roku ilość lodu w Arktyce była o prawie 300 km3 większa niż w 2013 roku tego samego dnia. Teraz dystans ten się zrównał. W 2012 roku objętość lodu była 31 października mniejsza o 2146 km3, to dużo i tu doszło do zwiększenia różnicy w stosunku do poprzedniego miesiąca. Następstwa topnienia w 2012 roku były ogromne i odbiły się także na jesiennym przyroście czapy polarnej. Dane te pokazują, że obecna kondycja pokrywy lodowej w Arktyce zaczyna powoli zwracać się ku 2012 roku. Przebity został rok 2014 w tegorocznym sezonie roztopów. Teraz linia na wykresie zderzyła się z 2013 rokiem - pierwszym rokiem przyrostowym po rekordowym 2012 roku. Czy w kolejce jest 2012 rok?


Grubość arktycznego lodu morskiego w 2015 roku na tle ostatnich lat.

Oczywiście ani zimą, ani pewnie i wiosną dane PIOMAS nie pokażą (raczej nie), że ilość lodu spadła do poziomu 2012, a wiosną do poziomu sprzed megatopnienia. Ale nigdy nie mów nigdy. Nie wiadomo, jak będzie kształtować się zima. Ale nawet jeśli będzie sprzyjać Arktyce, to lato może okazać się tak samo okrutne jak te z 2012, czy 2007 roku, Także grubość lodu nie wygląda dobrze. Jeszcze wiosną i latem miąższość lodu była większa niż w 2014 roku, ale od września jest już mniejsza. I niewiele brakuje, by zbliżyła się do tej z 2012 roku.

Spadek ilości lodu w Arktyce dla października w latach 2000-2015. PIOMAS

Wykres pokazuje wieloletni trend spadkowy ilości lodu w Arktyce. Do 2005 roku objętość lodu była w październiku wyższa niż 10 tysięcy km3. Potem spadła poniżej tej wartości, osiągając rekordowe 5000 km3 (średnia dla października). Mimo dwóch lat przyrostu, cały wykres obrazuje trend spadkowy, powoli wiodący do zera. Przedłużając ten wykres do całkowitego braku lodu w październiku dojdzie w 2024, według spadkowej linii trendu - czyli za 9 lat. Biorąc pod uwagę oczywiście ewentualny przyrost gdzieś miedzy 2016 a 2023 rokiem, bo linia trendu, jak widać na wykresie uwzględnia przyrosty. To by znaczyło, że całkowite stopienie lodu we wrześniu nastąpi około 2020 roku, czyli za kilka lat.

Biorąc pod uwagę wzrost temperatur, a także El Niño, to scenariusz załamania się czapy polarnej w Arktyce w ciągu najbliższych kilku lat jest realny. Zwłaszcza że coraz więcej klimatologów przyznaje, że świat ociepli się znacznie mocniej niż prognozuje to konserwatywne IPCC.  

Zobacz także:

czwartek, 5 listopada 2015

Październik 2015 - zima wkracza do Arktyki

Pokrywający Ocean Arktyczny lód w październiku zwiększał swój zasięg stosunkowo szybko. Wciąż pozostaje on poniżej średniej końca XX wieku, co jest normą dla obecnej sytuacji klimatycznej planety.

Średni zasięg arktycznej pokrywy lodowej w październiku 2015 roku. Fioletowa linia pokazuje średni zasięg lodu dla okresu 1981-2010 dla października. Sea Ice Index - NSIDC

Mapa NSIDC pokazuje średni zasięg lodu dla października. Fioletowa przedstawia zasięg z okresu bazowego 1981-2010. Tempo topnienia lodu wiosną i latem jest na tyle szybko, że nawet jeśli lód przyrasta jesienią szybko, to i tak nie jest w stanie osiągnąć dawnych rozmiarów. Następnie zimą inicjowany przez globalne ocieplenie szereg czynników sprawia, że lód nie rośnie dalej i nie osiąga ostatecznie rozmiarów z dawnych lat.
 Zmiany zasięgu arktycznego lodu morskiego w 2015 roku na tle ostatnich lat.

Średni dla października zasięg lodu w Arktyce wyniósł 7,72 mln km2, to szósty najmniejszy w historii pomiarów. Niby dużo, ale o 1,19 mln km2 mniej niż wynosi średnia 1981-2010. W stosunku do średniej z początków pomiarów  różnica jest jeszcze większa. Rekordzistą dla października jest rok 2012, w drugiej połowie miesiąca w parze idzie także rok 2007. Pokrywa lodowa w tych latach była około 1 mln km2 mniejsza niż w tym roku. 

Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej, w tym w Arktyce. Średnia dla października 2015. NOAA/NCAR

Temperatury w październiku w Arktyce były wysokie, co jest następstwem letniego topnienia lodu. Ocean zamarzając oddaje ciepło do atmosfery. Im więcej stopnieje lodu, tym więcej ciepła trafia do atmosfery, co ma potem wpływ na kształtowanie warunków pogodowych wokół Arktyki, m.in. w Europie. Na temperatury wpływ miały także układy baryczne, które zaciągały ciepło nad Ocean Arktyczny i lądy położone za kołem polarnym. Zjawisko z jednej strony naturalne, z drugiej zaś ilość ciepła ulega zwiększeniu ze względu na globalne ocieplenie. Zmiany w zachowaniu prądu strumieniowego sprawiają, że ciepło jest w stanie dotrzeć znacznie dalej na północ niż kiedyś. Dekadowe tempo spadku dla października 2015 wynosi 6,9%.
Średnia grubość lodu w Arktyce w okresie 28.09-25.10.2015. Center for Polar Observation and Modeling (CPOM) at University College London
 
Poza danymi HYCOM przedstawionymi przez amerykańskie laboratorium marynarki wojennej, są także dane europejskie, które dostarcza od 2010 roku satelita CryoSat 2. I jedne i drugie dane mogą być obarczone błędami, ale mimo to ilustrują skale zmian w ostatnich latach, jakie zaszły w Arktyce. Szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę dane z bezpośrednich pomiarów dokonywanych od wielu lat. Pokrywa lodowa w Arktyce w ciągu ostatnich kilkunastu lat znacznie zmniejszyła swoją miąższość. Dane prezentowane tu przez CryoSat są bardziej zatrważające niż HYCOM. Można je podać w wątpliwość i dopiero przyszłe topnienie lodu, wiosną i latem 2016 zweryfikuje te dane. Trzeba też wziąć pod uwagę także taki czynnik, jak pogoda i temperatura. Wystarczy odpowiedni wzrost temperatur i wiatry, by znacznie zredukować ilość lodu w Arktyce.

Na podstawie: National Snow and Ice Data Center

Zobacz także: