Zamarznięty jest już prawie cały Ocean Arktyczny. Prawie, bo największy brak lodu występuje w sektorze atlantyckim, a dokładnie na Morzu Barentsa. Część tego akwenu to region Oceanu Arktycznego z warunkami klimatu polarnego. W przeszłości region pokrywał lód, który znikał dopiero w lipcu, i to częściowo. Potem pojawiał się we wrześniu. Południe należy do Atlantyku, tam lodu zwykle nie ma, bo oddziałuje Golfsztrom. Coraz bardziej widocznym zjawiskiem jest tzw. atlantyfikacja Arktyki. Woda zmienia swoje właściwości na skutek braku lodu. Oczywiście lód może wrócić w sezonie, ale tylko dzięki zmianie kierunku wiatru. Animacja obok pokazuje zmiany zasięgu i koncentracji arktycznego lodu morskiego w pierwszej połowie listopada 2024 roku.
W pierwszej połowie listopada i wcześniej przez większość października czapa polarna powiększała swoje rozmiary dość szybko. To efekt spadku temperatur nad obszarami, które już na początku października powinny być pokryte lodem.
Tempo zwiększania się zasięgu lodu morskiego było w pierwszej połowie listopada szybsze niż zwykle. Wciąż jednak rozmiary lodu morskiego są wyraźnie mniejsze niż być powinny. Zasięg lodu 15 listopada wyniósł 9 mln km2, to trzecia najmniejsza w historii pomiarów wartość. Średnia wieloletnia (1981-2010) dla tego dnia to 10,68 mln km2. Tempo przyrostu lodu od początku sezonu zamarzania jest 4% szybsze niż średnia z ostatnich 10 lat. Mapa NSIDC obok ilustruje różnice w zlodzeniu arktycznych wód względem średniej 1981-2010. Jak widać, nie tylko brakuje lodu w sektorze atlantyckim, zamarzać powinna już Zatoka Hudsona.
Widać jednak już spowolnienie przyrostu lodu widoczne na obu wykresach. To będzie zwiększało różnice w stosunku do średniej wieloletniej ze wszystkimi tego konsekwencjami. Te zresztą już widać. Niedobór lodu w Arktyce powoduje rozpad wiru polarnego. Konsekwencją są ekstrema pogodowe i przedłużające się uporczywości pogodowe. W naszym przypadku permanentne zachmurzenie w Polsce.
Powierzchnia (area) rosła szybko, bo temperatury spadły na tyle, by wszystkie ubytki w paku lodowym mogły zamarznąć. Dzięki temu powierzchnia lodu jest teraz na czwartym miejscu, a tempo przyrostu od początku sezonu zamarzania wynosi ponad 5%.
Arktyka stała się jesienią tego roku bardzo gorąca. Odchylenia temperatur powyżej 5 st. C to dużo. Część regionu doświadczyła w dniach 30 października - 13 listopada temperatur nawet 10 st. C wyższych niż zwykle. W praktyce oznacza to bardzo słaby mróz. Na północy Morza Barentsa takie anomalie oznaczają symboliczny mróz na poziomie około -3 st. C. Woda w takich warunkach nie jest w stanie zamarznąć.
Do tego jeszcze dochodzą temperatury wód. W dużej części związane z warunkami atmosferycznymi, ale same temperatur wód także kształtują to, jak wygląda temperatura powietrza. Do Arktyki trafia ciepło morskie z południa. W ostatnich latach temperatury wód osiągnęły rekordowe poziomy, spadły, ale wciąż są jednymi z najwyższych w historii.
Efekt wysokich temperatur pokazuje mapa grubości lodu z 15 listopada 2024. Patrząc na pozostałe mapy widać wielką zmianę. Gruby na 3-4 metry lód staje się historią.
Pozbawione lodu Morze Barentsa to kolejny obraz dzisiejszej Arktyki. Wraz z cienką pokrywą lodową nie wróży to niczego dobre na kolejne sezony topnienia. Nawet jeśli warunki ulegną zmianie i lód wróci, to niewiele to już zmieni.
Zobacz także:
- Raport za II połowę października 2024 - zamarzanie przyspieszyło, ale nadal wygląda to słabo, 1 listopada 2024 Obniżające się temperatury z uwagi na postępujące zjawisko nocy polarnej wymusiło w końcu zamarznięcie miejsc, które powinny już dawno zamarznąć.
- Raport za I połowę października - Ocean Arktyczny zamarza gorzej niż na pół gwizdka, 16 października 2024
- Raport za II połowę września 2024 - plaster sera polarnego stracił dziury, ale to wciąż plaster sera, 1 października 2024