Za dwa lub trzy tygodnie osiągnięte zostanie tegoroczne maksimum zasięgu lodu morskiego Arktyki. Zbliżający się do końca sezon zamarzania zakończy się dość dobrym wynikiem jeśli chodzi o zasięg i powierzchnię. Oczywiście mamy tu na myśli ostatnie lata. To samo dotyczy objętości, ale tu należy postawić trzy kropki. Do tego dochodzi kwestia wiru polarnego, który może pomóc, ale i też zaszkodzić. Mapa obok (kliknij, aby powiększyć) pokazuje aktualne zlodzenie arktycznych wód.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2021 roku względem lat 2005-2020 i średnich dekadowych. JAXA
Maksimum zasięgu lodu morskiego nie zostało jeszcze osiągnięte. Nieraz w przeszłości dochodziło do spadków pod koniec lutego czy na początku marca, po czym arktyczne wody ponownie zamarzały. Na przykład w roku 2019, kiedy to w trzeciej dekadzie lutego doszło do mocnego spadku o 0,28 mln km2. Marcowe maksimum wypadło wtedy w statystycznym terminie. Ciekawym też przykładem jest rok 2003, kiedy na początku marca lód zaczął się wycofywać, ale potem doszło do ponownego przyrostu. Według JAXA maksimum miało wtedy miejsce dopiero 21 marca. Warunki atmosferyczne, przede wszystkim sytuacja baryczna związana z wirem polarnym może wiele zmienić.
Marcowe maksimum będzie dość spore jak na ostatnie lata, ale tylko jak na ostatnie lata. Z objętością lodu nie będzie lepiej. Na tej tabeli przedstawiona jest dokładna rozpiska objętości lodu na 15 lutego. W różowych kolumnach przedstawione są różnice względem poprzednich lat i średnich dekadowych, także ich procentowe wartości. Zaktualizowane dane pokazują, że sytuacja w stosunku do poprzednich lat w sumie pozostaje niezmieniona. Objętość lodu w połowie lutego była trzecią najmniejszą w historii pomiarów, mimo dosyć szybkiego tempa przyrostu. Warto spojrzeć na rok 2013, kiedy to po rekordowym, spektakularnym topnienia ilość lodu morskiego była niemal identyczna jak w tym roku. Do tego dochodzi kwestia to, jak zamarzały arktyczne wody, a dokładnie, gdzie dodatkowy lód powstał. Nie tam, gdzie jest to wskazane, a tam gdzie znika już w lipcu. Animacja obok pokazuje zmiany grubości czapy polarnej w pierwszej połowie lutego 2021.
Zmiany objętości lodu morskiego w rosyjskich akwenach w 2021 roku w stosunku do okresu 2000-2020. Dane PIOMAS, grafika Icy_Samuel
Rezultat zamarzania nie wygląda najlepiej. Ze względu na niskie temperatury, łatwo zamarzały płytkie, na ogół słabo zasolone akweny, takie jak Morze Łaptiewów. Czynnikiem wspomagającym był wyziębnięty kontynent, gdzie temperatury na północy Syberii wiele razy spadały do -40oC, a miejscami do -50oC. No i sama cyrkulacja baryczna związana z oscylacją arktyczną, co przekłada się na taki, a nie inny dryf lodu. Inaczej jest na samym Basenie Arktycznym, gdzie przyspieszenie nie zostało odnotowane. Powód? Głównie szybkie zamarzanie jesienią, w wyniku czego energia cieplna została uwięziona. Kolejny czynnik, to "atlatyfikacja" regionu. Normalnie
jest tak, że wierzchnia warstwa wód Oceanu Arktycznego z powodu
obecności czapy polarnej jest słabo zasolona w stosunku do wód
Atlantyku, a także jest zimna. Jednak to się zaczyna zmieniać. Konwekcją zmiany temperatur i zasolenia środkowych wód Oceanu Arktycznego jest niedostatecznie szybki przyrost grubości lodu.
Temperatury w Arktyce na wysokości 10 hPa odzwierciedlające ułożenie i stan stratosferycznego wiru polarnego w dniach 5-9 i 10-13 lutego 2021 roku. NOAA/ESRL
Wir polarny w stratosferze odrodził się po rozpadzie z przełomu grudnia i stycznia. W takiej sytuacji należy oczekiwać, że temperatury w Arktyce spadną, a maksimum marcowe nie wypadnie w lutym, lecz w marcu. Choć przebicie wartości z połowy lutego może być bardzo niewielkie. Wir może pomóc, ale z racji nachodzącego dnia polarnego w dalszej perspektywie może zaszkodzić. Jak? Wraz ze wzmocnieniem wiru pójdzie wzmocnienie cyrkulacji strefowej. W prognozach już widać spore ocieplenie na umiarkowanych szerokościach geograficznych. Nie chodzi o to, co się dzieje teraz w Polce, bo to jest nowy skutek rozpadu wiru. W marcu według długoterminowej prognozy w wielu regionach zrobi się ciepło - zimno znajdzie się w Arktyce, a ciepłe powietrze będzie w racji cyrkulacji tłoczyć się wokół Arktyki. Taka sytuacja doprowadzi do szybkiego topnienia śniegu, pierw na północy Europy, potem na Syberii. Także w USA i w Kandzie śnieg może szybko znikać, bo komórka polarnego powietrza wycofa się o kilkaset kilometrów na północ.
Szybkie roztopy śniegu, przy wydawałoby się dobrym stanie czapy polarnej otworzą drogę do jej szybkiego topnienia. Ciepłe masy powietrza będą mogły szybciej się wedrzeć nad Ocean Arktyczny, gdyż śnieg na Dalekiej Północy zniknie wcześniej niż zwykle - po prostu zmieni się albedo i ląd nagrzeje się. Prognozy NOAA dla sezonu topnienia nadal są takie same.
Zobacz także:
- Ogon diabła - skrajności pogodowe na Ziemi, środa, 17 lutego 2021 W mediach ostatnio dużo się mówi o zimie. Warszawa niedawno została zasypana tak, że niektóre media uznały to za katastrofę na miarę tej z filmu "Pojutrze", oberwało się przy tym prezydentowi miasta.
- Zbliżający się dzień polarny odsłania ponure na przyszłość widoki, czwartek, 11 lutego 2021