poniedziałek, 21 maja 2018

Arctic News - coraz cieplejsze wody Morza Czukockiego

Tempo topnienia (ubytek powierzchni) pokrywy lodowej utrzymuje się na mniej więcej niezmienionym poziomie. Jedynie obszar (sea ice extent) lodu morskiego w ciągu ostatniego tygodnia kurczy się nieco wolniej niż w pierwszej dekadzie miesiąca. Znajdujący się w Arktyce wyż baryczny zaczął w drugiej dekadzie miesiąca wpływać na wzrost temperatur. Jednak ułożenie antycyklonu i brak układu określanym jako dipol arktyczny, to czynniki, za którymi stoi brak wielkiej presji topnienia. Obawy za to budzą coraz cieplejsze wody Morza Czukockiego.

Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w kolorowej wersji.   

 Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2, University of Bremen

Czapa polarna zauważalnie się kurczy, choć tempo spadku jest zbliżone do wartości sprzed kilkunastu lat. Trzeba jednak pamiętać, że gabaryty lodu morskiego są zupełnie inne niż 10 czy 20 lat temu. Morze Czukockie straciło spory obszar lodu - blisko 1/5 powierzchni lodu w ciągu 20 dni maja, to dużo. Bardzo widoczne są zmiany na Morzu Barentsa, gdzie zlodzenie między Svalbardem a Ziemią Franciszka Józefa zostało mocno zredukowane. Brak zmian ma miejsce na Morzu Karskim. Animacja obok (kliknij, aby powiększyć), pokazuje zmiany zasięgu i koncentracji lodu morskiego w dniach 10-20 maja 2018.

Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2018 roku i wyszczególnienie względem wybranych lat, oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC

20 maja zasięg lodu morskiego wyniósł 12,1 mln km2 w dalszym ciągu pozostając na drugim miejscu. Obszar zajmowany przez lód jest o 7,8% mniejszy od średniej 1981-2010. Od 10 maja ta różnica  uległa minimalnej zmianie. Te niecałe 8% różnicy względem ostatnich 20 lat to niewiele, ale z punktu widzenia klimatologii i trwającego wieloletniego trendu, to bardzo dużo. Nawet teraz w okresie już letniej stabilizacji, anomalie termiczne są wysokie, a to daje rezultaty w pogodzie umiarkowanych szerokości geograficznych. Mapa obok przedstawia zasięg lodu morskiego względem średniej 1981-2010.

Zasięg lodu morskiego w 2018 roku w stosunku do ostatnich lat i średnich z ostatnich dekad. JAXA

Dane JAXA pokazują, że spowolnienie tempa spadku zasięgu lodu było chwilowe i od kilku dni pokrywa lodowa sukcesywnie się kurczy. W celu eliminacji pewnych błędów wynikających z pomiarów satelitarnych, NSIDC na wykresie pokazuje zmiany średniej 5-dniowej, JAXA - zmiany dzienne. Różnica względem lat 80. XX wieku jest bardzo duża, obecnie wynosi 1,66 mln km2. Mapa obok przedstawia zasięg lodu morskiego względem średniej z lat 80. XX wieku.


Powierzchnia lodu morskiego w 2018 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun

Powierzchnia lodu morskiego kurczy się w typowej dla maja prędkości, ale znajduje się w czołówce rekordzistów. 20 maja powierzchnia ta miała 10,56 mln km2. Tempo spadku pozostaje niemal niezmienione od początku miesiąca. Mapa obok pokazuje anomalie powierzchni lodu względem średniej 2007-2016. Na tle przeważających niebieskich odcieni pojawiają się czerwone, co świadczy już o działaniu wyżu. Koncentracja lodu spada - zwiększa się liczba pęknięć i szczelin, wzrasta udział kry lodowej.


Zmiany powierzchni lodu morskiego na poszczególnych akwenach. Wipneus, dane AMSR2, University of Hamburg

Powyższe zestawienie wykresów pokazuje zmiany regionalne w Arktyce. Będą teraz przedstawiane dane dotyczące powierzchni, które bardziej dają zobrazowanie sytuacji w Arktyce pomiędzy przedstawianymi raz na miesiąc raportami PIOMAS. Wszędzie za wyjątkiem Morza Karskiego i Beauforta zachodzą wyraźne zmiany - kurczenia się czapy lodowej Arktyki. Do gry weszło Morze Wschodniosyberyjskie, a na Morzu Czukockim powierzchnia lodu jest rekordowo mała. Sytuacja na tym akwenie może przełożyć się na szybkie topnienie lodu na Beauforta - jego gwałtownym starcie. Topnienie co prawda, jak pokazuje wykres się tam zaczęło, ale teraz nastąpiła pauza. Lód jest na Morzu Beauforta pokruszony, co ilustruje zdjęcie satelitarne poniżej.

Odchylenie temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w dniach 10-19 maja dla 2007, 2012, 2016 i 2017 roku. NOAA/ESRL

Ostatnie lata w Arktyce są bardzo ciepłe, szczególnie odznacza się rok 2012 i 2016 jeśli chodzi o drugą dekadę maja.
Odchylenie temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w dniach 10-19 maja dla 2018 roku. NOAA/ESRL

W tym roku jest podobnie, a ciepło jest bardziej równomiernie rozłożone, gdzie nad Oceanem Arktycznym nie występowały wartości ekstremalne tak jak zimą. Co nie znaczy, że nie było ich w ogóle. Temperatury na północy Skandynawii sięgały 25oC, a temperatury Bałtyku wyprzedziły kalendarz o ponad miesiąc. Arktyczne temperatury były w drugiej dekadzie maja o 1-2oC wyższe od średniej, nad Morzem Czukockim i w centralnej części sięgając 4oC. Wyż baryczny nad centrum Oceanu Arktycznego powoduje wzrost temperatur, ale zaciąga też mroźne powietrze znad Archipelagu Arktycznego. W innej sytuacji (centrum wyżu nad Morzem Beauforta) oznaczałoby to katastrofę.

Zmiany średnich temperatur wokół bieguna północnego (80-90oN) w 2018 roku względem okresu 1958-2017 i średniej 1958-2002. DMI, grafika Zack Labe

Wzrost temperatur wokół bieguna północnego wyhamował, temperatury są niższe niż kilka dni temu, obecnie wynosząc -8oC.

 Anomalie termiczne powierzchni arktycznych wód 20 maja dla 2014, 2015, 2017 i 2018 roku. DMI

Na razie warunki pogodowe nie windują jeszcze temperatur powietrza, ale słoneczna pogoda sprawia, że nagrzewa się pozbawiony zbyt wcześnie lodu obszar Morza Czukockiego. To może mieć wpływ na dalsze topnienie reszty pokrywy lodowej. Temperatury wód przylegających do paku lodowego są wyższe niż w ostatnich latach, gdzie na uwagę zasługuje Morze Beringa i wspominane Morze Czukockie. Animacja obok pokazuje, że wody Morza Czukockiego szybko się nagrzewają. W razie zmiany pogody w czerwcu, pałeczkę przejmie woda, ale nie będzie ona w stanie zastąpić działania pogody. Do szybkiego topnienie potrzebny jest brak chmur w okresie najwyższego nasłonecznienia, które się już zaczyna.

Grubość lodu morskiego w latach 2011-2018 dla 19 maja. Naval Research Laboratory, Global HYCOM

Grubość lodu, także jej rozkład na tle ostatnich lat wygląda źle. Gorzej tylko wypada rok 2017. Kilka lat temu występował o tej porze duży obszar grubego lodu. Dziś tego lodu już prawie w ogóle nie ma. Został jedynie wąski pasek. Dobrze wygląda jedynie stan lodu kilkuletniego i jednorocznego, ale w ciągu najbliższych tygodni ten stan może się pogorszyć. Na razie topi się lód z brzegu, cienki pak lodowy, który zmienia się w krę lodową. Ale za kilka dni, jeśli warunki będą sprzyjać, to zacznie się topić reszta.


Tworząca się kra lodowa na Morzu Beauforta 20 maja 2018 roku. NASA Worldview

Biorąc pod uwagę temperatury wód i stan lodu, to rekordowe topnienie może dojść do skutku. Jeśli jednak weźmiemy czynnik pogodowy, obecność wilgoci w arktycznej atmosferze, to rekordowego topnienia raczej być nie powinno. Ale i tak prawdopodobnie lód stopi się w okolice 4 mln km2, a być może nieco poniżej tej wartości. Zdjęcie obok przedstawia umiejscowienie obszaru pokazanego na powyższym zdjęciu satelitarnym, gdzie jeden piksel to 250 metrów.

 Pokrywa lodowa na Morzu Czukockim 19 maja 2018. NASA Worldview

Na razie wszystko wskazuje na to, że czapa polarna w Arktyce będzie się szybko topić, ale zawsze może znaleźć się zwrot w akcji, tak jak miało to miejsce rok temu. Albo w 2013 czy 2014 roku, tyle tylko, że teraz czapa polarna startuje z topnieniem z dość niebezpiecznej poprzeczki.

Zobacz także:

29 komentarzy:

  1. Mówi się-,, kto się nie rozwija, ten się cofa".
    Skoro więc tempo topnienia, nie przyspieszyło w 2 połowie miesiąca, choć powinno(im bliżej pełni lata, tym szybciej lód powinien się topić), to znaczy, że zwolniło względem ostatnich lat.
    Taka prawda- Bart mówi prawdę-choć może jeszcze tempo przyspieszy.
    Czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh... tak zwolniło. Szkoda język strzępić.

      Usuń
    2. ,,Biorąc pod uwagę temperatury wód i stan lodu, to rekordowe topnienie może dojść do skutku. Jeśli jednak weźmiemy czynnik pogodowy, obecność wilgoci w arktycznej atmosferze, to rekordowego topnienia raczej być nie powinno" - brawurowa analiza:)

      Usuń
  2. Po co się martwić jakimś skrawkiem Morza Czukockiego wolnym od lodu kiedy znacznie większe obszary i to na niższych szerokościach geograficznych są pokryte śniegiem, a być już nie powinny? Przecież bilans jest jednoznacznie niekorzystny - ten ponad normę śnieg odbije więcej energii niż Morze Czukockie jest w stanie pochłonąć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro nawet Hubert pisze, że rekordowego topnienia raczej nie będzie, to na pewno go nie będzie. A to byłby już 6-ty rok z rzędu bez rekordu mimo wpompowanych przez ten czas do atmosfery gigantycznych ilości CO2. Nie oszukujmy się, brak rekordu, a nawet jego wyrównanie oznacza de facto regres a nie postęp GO. To trochę tak jakby przez 6 lat nie dostać podwyżki pensji mimo wzrostu PKB i inflacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzę z założenia że rekordu nie będzie do przez ostatnie 5 lat letnia pogoda była przeważnie pochmurna, zupełnie inna niż ta w latach 2005-2012. A nie jest powiedziane, że wyże się nie wzmocnią. Prognozy pokazują, że przynajmniej do 26 maja będzie więcej słonecznej niż pochmurnej pogody. O czerwcu się nie wypowiadam, bo to jeszcze półtora tygodnia.

      Usuń
    2. Michał :-)
      To, że nie ma rekordu to dowód na słuszność teorii Demona. Postęp GO oznacza wilgotniejszą Arktykę czyli tymczasowo mniejszą presję na lód latem. Później będzie jak napisał Hubert. Piszesz o regresie GO gdy mamy za sobą 6 z rzędu najcieplejszych miesięcy w historii. Ręce opadają.

      Usuń
  4. No i trzeba dodać jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze zanotowano kolejny rekord poboru ciepła przez oceaniczne głębiny. Po drugie, nawet jak stopi się do 4 mln km2 (zasięg) nie więcej, to będzie to kolejny rok pochłaniania ciepła przez arktyczne wody. I kolejne przeboje zimą, co wpłynie na kolejny sezon.

    Ostatecznie temperatury wzrosną na tyle, że żadne chmury nie pomogą. W końcu u nas, pod koniec lutego czy w marcu lód najlepiej się topi jak pada deszcz, bo woda niesie więcej ciepła niż powietrze, bo ma pojemność cieplną. Pewnie za jakiś czas w Arktyce latem będzie lało. Może w tym roku. Na razie tam sypie, ale za dwa trzy tygodnie będzie lało. Wypada się, śnieg się rozpuści w dwa dni, a jak potem gdzieś w lipcu wyjdzie Słońce? Wszystko się rozpuści w jeden dzień. Raczej nie w tym roku, bo jeszcze aż tak ciepło nie jest, ale jeszcze kilka lat, i w końcu zero zostanie przebite.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozpoczęło się bardzo szybkie topnienie lodu na północ od Svalbardu. Powodem są ciepłe atlantyckie niże z silnym wiatrem, które jeszcze o tej porze roku czynią więcej szkody niż pożytku. Jednocześnie Arctic Central Basin znalazł się w kleszczach układów wysokiego ciśnienia, które rozpoczną niebawem zaciąg ciepłego powietrza znad wschodniej Syberii. W oka mgnieniu znikają "legendarne" zwały śniegu, które miały nieznacznie opóźnić marsz gorących mas powietrza na północ. Jakby tego było mało w ciągu najbliższej doby ruszy ciepło nad Zatokę Hudsona a z Alaski niebawem nastąpi niezbyt rychły ale długotrwały atak ciepła w głąb Morza Czukockiego.
    Zagrożony jest Biegun Północny i kto wie czy po raz pierwszy w naszej nowożytnej historii nie będziemy świadkami braku lodu w tym miejscu wczesną jesienią.
    Zwrócił na to uwagę Rafał Skibiński około tydzień temu.
    Od Cieśniny Frama poprzez Biegun aż po Morze Wschodniosyberyjskie mamy do czynienia z namiastką lodu a nie lodem z prawdziwego zdarzenia. Jego grubość nigdzie nie przekracza dwóch metrów. Nawet nie chcę myśleć co by się wydarzyło gdyby powtórzyły się warunki pogodowe roku 2012.
    Zaczął się czas próby. Czy Teoria Demona sprawdzi się w życiu i odwlecze zagładę lodów Arktyki czy od godziny zero jaka wybić może jeszcze tego roku czekać nas będzie podziwianie jeno jednorocznego lodu wyglądającego jak rodem z naszej strefy klimatycznej? Times change...

    OdpowiedzUsuń
  6. A może namówić prezydenta Trumpa do zrzucenia kilku bom atomowych na północ od archipelagu arktycznego. Wtedy na pewno będzie rekord niskiej powierzchni lodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czemu takie mocarstwa jak Rosja czy USA jeszcze tego nie zrobiły... Tu się nie ma nad czym zastanawiać, rachunek zysków i strat jest oczywisty. Ocean Arktyczny bez lodu to prawdziwa żyła złota (nieograniczony dostęp do surowców i łatwiejsza żegluga). W konsumpcyjnym świecie napędzi to światowe PKB.

      Usuń
    2. @Michał
      jakbyś pomyślał to byś wiedział dlaczego tego nie zrobiły - koszty , skażenie środowiska a także mizerny efekt - za chwilę wszystko by z powrotem zamarzło (wybuch atomowy jedynie rozbił by lód ale ciepło by wypromieniowało zanim pochłonąłby go lód )A po za tym powinno Ci coś powiedzieć termin nuklearna zima co by się działo po takich wybuchach :)))

      Usuń
    3. Nuklearna zima tyczy się wybuchu na lądzie, wybuch na lodzie lub w wodzie nie miałby takiego efektu.

      Usuń
  7. Ja myślałem bardziej zeby wpuścić wszystkie lodołamacze do Arktyki :) efekt murowany :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak pan Hubert mówi-lód w Polsce najlepiej topi się, gdy pada deszcz. O ile nad Oceanem Arktycznym, bardzo trudno o ulewny deszcz, o tyle znacznie łatwiej o to, nad kontynentem azjatyckim.
    Należy więc zostawić wyż po stronie rosyjskiej Oceanu Arktycznego, dopóty ciepłe niże nad kontynentem azjatyckim, nie roztopią, olbrzymich ilości śniegu, jakie tam jeszcze są, a dopiero potem ustawić wyż nad kontynentem azjatyckim, i niż nad Oceanem Arktycznym-by zaciągał ciepło, od szybko nagrzewającego się kontynentu azjatyckiego(na zasadzie przepływu powietrza, od wyżu do niżu).

    OdpowiedzUsuń
  9. Oczywiście chodziło o śnieg, a nie lód.

    OdpowiedzUsuń
  10. O deszcz nad Oceanem Arktycznym trudno. Na razie niż baryczny spowalnia topnienie, chyba że jest głęboki i generuje tym samym silny wiatr. Nie wiem, co się stanie jeśli np. pod koniec czerwca pojawi się taki układ jak w ciągu ostatnich trzech zim, czyli silny wyż nad Tajmyrem i Karskim i niże nad Grenlandią i północnym Atlantykiem. Czyli taki odmieniony nieco ujemny dipol, który nie zaciąga zimna znad Grenlandii, a ciepło bezpośrednio znad Atlantyku.

    Póki co, to wyże działają latem najlepiej. Deszcze z związane z niżem to jeszcze raczej przyszłość. Opady deszczu nad O. Arktycznym są sporadyczne i raczej jest to opad marznącego deszczu lub deszczu ze śniegiem.

    Przede wszystkim deszcz to woda, która ma pojemność cieplną. Kropla ma od +0,1 do 2, 4 czy nawet 6oC. Nawet jeśli krople deszczu zamarzną na lodzie i śniegu, to oddają ciepło, które w sobie zawierają. Pod wpływem zamarzania uwalniana jest energia z zamarzającego ciała i trafia ona do atmosfery.

    Po za tym deszcz działa fizycznie na śnieg, rozbijając płatki śniegu, w końcu kropla deszczu coś tam waży, zwłaszcza że spada na Ziemię ze sporą prędkością.

    No i w końcu deszcz zwiększa ilość wody. Nie dość że roztapia się śnieg, to trafia się dodatkowa ilość wody, stawy topnienia na pokrywie lodowej stają się większe. A wtedy wiadomo co się dzieje.

    Ale tak jak mówiłem, deszcze w Arktyce to raczej jeszcze przyszłość, choć kto wie, co się wydarzy za kilka tygodni. Teraz np. nad Morzem Karskim pada śnieg, przy temperaturze zero stopni, jest to już mokry śnieg, a nad Morzem Łaptiewów może w ciągu najbliższych kilkunastu godzin dojść już do nawet do niewielkich opadów deszczu (raczej deszczu ze śniegiem), ale już nie samego śniegu.

    W przyszłości aktywne niże, takie, które mają przynajmniej 990 hPa, jeśli nie mniej, silne dające też wiatr, faktycznie mogą przyczynić się do topnienia lodu tak samo jak teraz wyże. Oczywiście wszystko to w sytuacji wzrostu temperatur. Im wyższe, tym większe prawdopodobieństwo, że nad O. Arktycznym zamiast śniegu będzie padał deszcz. Bo skoro w ostatnich latach na Alasce obserwuje się burze z piorunami, wywołujące przy okazji pożary łatwo polanej tajgi, no to cóż. Warunki w Arktyce ulegają przemeblowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem do końca, czy dobrze mówię, gdyż prosty ze mnie człowiek, lecz według mnie Atlantyk jest w tej chwilii za chłodny, by sprowadzić odmieniony nieco dipol ujemny(z wykresu Dmi wychodzi, że w tej chwilii-temperatury są w okolicach normy, lub nawet lekko poniżej-wszystko na granicy, i ciężko dokładnie powiedzieć).
    Chodziło mi bardziej o to, że nie byłoby chyba korzystnie dla topnienia, gdyby już teraz był dipol arktyczny, a więc gdyby już teraz centrum wyżu, było nad Morzem Beauforta-trudniej byłoby chyba wówczas bowiem, o ciepłe niże, nad kontynentem azjatyckim.
    Najpierw zaś należy według mnie, skupić się na kontynencie azjatyckim, by jak najszybciej się rozgrzał, a dopiero potem o amerykańskim. Gdy się nagrzewanie rozpędzi, Grenlandia nie będzie już mocno przeszkadzać w topnieniu, lecz teraz mogłaby jak najbardziej przeszkadzać- gdyby już teraz był dipol arktyczny, a więc gdyby już teraz, centrum wyżu, było po stronie amerykańskiej.
    Myślę zatem, że dipol arktyczny o tej porze, poprawiłby topnienie, tylko na chwilę-gdyż Grenlandia nie pozwoliłaby na zbyt wiele. Lepiej więc z nim poczekać, zostawiając centrum wyżu, tam gdzie jest,a więc po stronie rosyjskiej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej Hubert pół roku temu wspominałem o Antarktydzie,, mówiłeś że czasem piszesz o drugiej półkuli I od tamtej pory nie dodałeś ani jednej informacji..nic się tam nie dzieje ? Ludzie dajcie link do bloga gdzie ktoś systematycznie pisze jak tu Hubert - o Antarktydzie

    OdpowiedzUsuń
  13. Na razie z tego mega topnienia nici. Zasięg nadal spada wolno. Kiedy to wszystko wreszcie przyspieszy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co wiem zasięg może spadać z prędkością 160 tys km2,w środku lata, więc narazie daleko jeszcze do szybkiego topnienia, jednak spadek zasięg powoli przyspiesza. (Między 13 a 18 maja średnia prędkość spadku, wynosiła 38 tys km2,między 18 a 20 maja 50 tys km2,a teraz to chyba nawet więcej, chociaż nie mam dokładnych danych, by to wyliczyć. Zasięg spadł już chyba, poniżej 12 mln km2-z 12,1 mln km2,jakie było 20 maja, a więc spadek przekracza już zapewne, prędkość 50 tys km2).
      Wprawdzie wciąż jeszcze daleko do 2016 Roku, lecz jeśli nie dojdzie do pogorszenia warunków topnienia, jakie miało miejsce w 2016 Roku(według mnie prędko do tego nie dojdzie , choć nie jestem ekspertem, i mogę się mylić), uda się prześcignąć Rok 2016,za tydzień, bądź za 2 tygodnie. W tych granicach.

      Usuń
    2. Jeszcze chwila i 2016, 2012 wyrzuca 2018 z podium najmniejszej powierzchni lodu. Topnienie zamiast przyspieszać praktycznie zwalnia.

      Usuń
    3. I tak ma być Bart!
      Tyle, że tak nie jest...

      Usuń
  14. Kolejny sezon topnienia się ze... psuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie należy tak szybko przekreślać, sezonu topnienia. Nie ma bowiem, w tej chwili, prawdziwego hamulca, jakim byłby napływ chłodnych mas powietrza, znad Grenlandii(tam średnia miąższość lądolodu wynosi 2135m,i nie tak łatwo ten hamulec przełamać, jak olbrzymie zdawałoby się ilości śniegu na półkuli północnej, które chwilowo hamują w tej chwili-https://www.ccin.ca/home/sites/default/files/snow/snow_tracker/nh_swe.png).

      Usuń
  15. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje.
      Raport z III dekady lipca jutro pod wieczór.
      Powierzchnia lodu wciąg jest rekordowa, tak samo jak i zasięg. Gdyby obecne (ostatnie 3 dni) tempo topnienia się utrzymało do 10 września, to Arktyka unika rekord - wrześniowe minimum wyniosłoby prawie 4,8 mln km2. Jeśliby nieznacznie przyspieszyło, to 10 września będzie 4,46 mln km2, czyli mniej więcej tyle co w 2015 roku.

      Jeśli tempo topnienia utrzymałoby się do 10 września na poziomie średniej 1981-2010 (50 tys. km2/d), to mamy 4,04 mln km2, czyli drugie miejsce. 650 tys. km2 więcej niż w 2012 roku. To nie jest zbyt duża różnica. Rok temu tempo to było nieco wolniejsze od średniej wieloletniej. Możliwe więc, że szanse na uniknięcie rekordu wzrosną do 100%. Nie ma jednak jeszcze pełnych skutków działania sztormu. One mogą ujawnić się dopiero za kilka dni. No i obecne warunki atmosferyczne, które z założenia nie są sprzyjające roztopom, mogą się zmienić. Może być tak, że do 10 sierpnia pogoda w Arktyce będzie że tak powiem sflaczała. I wtedy @Użytkownik będzie się śmiał, że nie będzie rekordu. Ale potem może dojść do pogodowej zemsty, mogą nad rosyjskimi wodami powstać rozległe niże, w ten sposób powstanie dodatni dipol arktyczny. Wystarczy wzrost do 66 tys./d i jest pobicie rekordu o włos. Czyli tylko 16 tys. km2 więcej od średniej. Oczywiście 10 września to data umowna, topnienie może potrwać powiedzmy do 16 września.

      Czyli zobaczymy co to będzie.

      Wolałbym, żeby nie szło na rekord, nawet jeśli denialiści mieliby się znów nabijać z klimatologów. Roboty będzie mniej :)

      Usuń