Chłodne lato w tym roku sprawiło, że tempo topnienia lodu nie było szybkie. Brak warunków atmosferycznych sprzyjających topnieniu, przełożył się także na sytuację we wrześniu. Być może dzięki temu w kolejnych miesiącach czapa polarna odzyska część utraconego w ostatnich latach lodu, do następnego sezonu topnienia.
Objętość lodu w Arktyce w 2017 roku względem wartości z ostatnich lat i średniej 1979-2016. PIOMAS\
11 września miała miejsce najmniejsza objętość lodu w 2017 roku - 4539 km3 - czwarta najmniejsza w historii pomiarów. Na drugim miejscu znajduje się rok 2011, potem 2016 i 2012 - rekordzista - 3673 km3. Po 11 września lód zaczął przyrastać, ale między 18 a 22 września doszło do niewielkiego spadku, potem lód zaczął przyrastać ponownie osiągając na koniec miesiąca 5035 km3 - także czwarte miejsce. Chmury ocaliły sytuację, to szczęście w nieszczęściu, bo objętość lodu jest wciąż bardzo mała - tylko 200 km3 większa o 2016 roku. Mogła być większa, gdyby nie topnienie w dniach 18-22 września. Objętość zeszła wtedy z 4722 km3 do 4684 km3. Wykres obok przedstawia wyszczególnienia dla ostatnich lat. Na dzień dzisiejszy można powiedzieć, że jest szansa, że lód nieco się odbuduje. Czyli 31 października różnica być może wzrośnie o 100 może nawet 200 km3. To będzie zależało od pogody. Dane dotyczące powierzchni pokazują spadek na samym początku miesiąca. Ale to na razie początek miesiąca.
Grubość lodu morskiego Arktyki 30 września 2017 i anomalie grubości w stosunku do średniej 1981-2010. PIOMAS, Zack Labe
Przed rokiem 2010 ilość lodu w Arktyce była wyraźnie większa. Dlatego też nigdzie nie ma obszarów z pokrywą lodową grubszą niż wynosi to średnia 1981-2010. Gruby na 3-4 metry lód niemal całkowicie zniknął, pozostał jedynie lód cienki na 1-2 metry. Być może w marcu obszar lodu grubego na 3-4 metry się powiększy, ale nie będą to raczej duże zmiany - niczego one nie wniosą.
Grubość arktycznego lodu morskiego w 2017 roku w stosunku do okresu 2004-2016 i średnich wartości z lat 80. i 90. XX wieku. PIOMAS
Grubość lodu jest praktycznie taka sama jak rok temu, nawet mniejsza niż w 2012 roku. Niemal taka sama jak w 2010 roku, ale to dlatego, że wtedy doszło do potężnych roztopów między biegunem północnym a półwyspem Tajmyr. Powierzchnia nie uległa znaczącym zmianom, ale grubość lodu miejscami spadła do kilkunastu centymetrów.
Trend spadkowy i odchylenia spadku/wzrostu ilości arktycznego lodu morskiego.
Biorąc pod uwagę wrzesień 2017, tempo utraty lodu morskiego wynosi obecnie 3,1 tys. km3 na dekadę. W przyszłości tempo to może przyspieszyć.
Spadek ilości lodu w Arktyce dla września w latach 1979-2017 i ekstrapolacja trendu do 2031 roku. Dane PIOMAS
Średnia objętość lodu we wrześniu tego roku wyniosła niespełna 4700 km3. To prawie trzy czwarte mniej niż w latach 1979-1980. Dwie trzecie mniej niż w latach 80. XX wieku, 58% mniej niż średnia z okresu 1979-2016. Tegoroczny przyrost o około 200 km3 jest bez znaczenia. Nijak ma się to do 2013 i 2014 roku.
Jeśli weźmiemy pod uwagę dodatnie sprzężenia zwrotne, ale też efekt działania chmur, wynikający z nadmiernych roztopów, to pokrywa lodowa zniknie nieodległej przyszłości. Zero totalne nastąpi w 2030 lub 2031. Zero totalne, czyli dane pokazują na wykresie "zero". Oznacza to, że sensory z satelity mierzącej powierzchnię i zasięg nie wykryły, nie uwzględniły niewielkich obszarów kry lodowej, mającej nie więcej ja 10-15 cm grubości. Ale za zanik czapy polarnej należy uznać spadek zasięgu lodu do 1 mln km2, powierzchni poniżej tej wartości. To wtedy nie będzie już czapa polarna, a kra lodowa i wąski pas lodu wzdłuż wybrzeży Grenlandii. To będzie wciąż bufor zimna, ale nie taki jak przy obecnej powierzchni niespełna 4 mln km2. Tak czy inaczej koniec czapy polarnej to kwestia lat, ewentualnie kilkunastu lat, a nie dekad.
Zobacz także:
- PIOMAS - (sierpień 2017) - ocalenie, środa, 6 września 2017 Długie tygodnie "solidnej pracy" ośrodków niskiego ciśnienia, oznaczających z reguły całkowite zachmurzenie przyniosło efekt - czapa polarna została ocalona. Ma to jednak swoją pewną cenę, która będzie wracać w kolejnych okresach zimowych. Tą ceną są wysokie anomalie termiczne i znacznie większa niż kiedyś ilość pary wodnej. Obserwuje się coraz większą liczbę sztormów nad Oceanem Arktycznym lub tuż przy jego granicy - pogody typowej dla północnego Atlantyku.
A jak wygląda ekstrapolacja trendu dla pozostałych miesięcy, w szczególności dla maja, czerwca, lipca? Czy tempo ubytku lodu jest równie szybkie?
OdpowiedzUsuńEkstrapolacja trendu mrozi krew w żyłach chociaż jeszcze może być zafałszowana. Z każdym rokiem ilość CO2 w atmosferze ulega zmianie na +. Moim zdaniem jest pewne, że dojdzie do przyspieszenia topnienia.
OdpowiedzUsuńJa tam widze dwie linie trendu 1982 - 2006 (ostro w dol) i 2007 - 2017 (prawie plaska). Nie dramatyzuj.
UsuńJa widzę jeszcze trzecią 2012 -
Usuń2014 (ostro w górę). Pewnie nie ma co dramatyzować gdy idzie ku nam trzyletnia epoka lodowa. Prawda Bart? ;-)
Seria 3 i 11 lat to juz jakas roznica i z 11 lat jakies wnioski mozna wyciagac. Swoja droga sprowadzanie wszystkich zmian do funkcji 1 stopnia to naduzycie ;) Sa tez bardziej skomplikowane funkcje lepiej oddajace zmiany. Ewidentnie te 4000 km3 wyglada na minimum lokalne.
Usuń@Bart: Swoja droga sprowadzanie wszystkich zmian do funkcji 1 stopnia to naduzycie ;)
UsuńTa funkcja najlepiej określa kierunek w którym zmierzamy. Te 4000 km3 w roku 2024 będzie już nieosiągalnym wrześniowym maksimum :-(
Zobacz sobie pierwszy wykres objętość lodu , względem lat 2012-2014 był spory przyrost
OdpowiedzUsuńTwoje brednie mają sens :-)
UsuńPrzebieg linii trendu jest chyba jasny? Co po wzroście objętości jeśli stale ubywa starego, grubego lodu?
Przecież to tylko odchyłki, linia trenu jest jednoznaczna.
OdpowiedzUsuńPaskudny blackout przez 3 dni z powodu orkanu! Nawet nie wiem co się dzieje w Arktyce. A tu widzę, że myszy zaczęły harcować.
OdpowiedzUsuń