czwartek, 8 lutego 2018

PIOMAS (styczeń 2018) - wymęczone zamarzanie w Arktyce

Raport Pan-Arctic Ice Ocean Modeling and Assimilation System (PIOMAS) na styczeń 2018 pokazuje, że globalne ocieplenie wyznacza pewne granice, których Arktyka bez interwencji odpowiednich warunków pogodowych nie jest już w stanie przekroczyć. Sytuacja względem grudnia 2017 roku praktycznie w ogóle się nie zmieniła.

Objętość lodu w Arktyce w 2018 roku względem wartości z ostatnich lat i średniej 1979-2017. PIOMAS

31 stycznia 2018 objętość lodu wyniosła 17567 km3. I choć różnica względem 1 stycznia 2017 nieznacznie wzrosła, to tak naprawdę nic się nie zmieniło. Dlaczego? Ponieważ te dodatkowe 48 km3 zostało z trudem wyszarpane w czasie mężnej próby efektywnego zamarzania, a dokładnie zwiększania grubości sezonowego lodu, szczególnie w obszarze Morza Łaptiewów. To mała pozytywna informacja, bo grudniu 2017 tempo przyrostu lodu było na tyle wolne, że różnica względem 2016 roku (grudzień był wtedy rekordowy) się skurczyła. Nastąpił więc bardzo mały renesans o wartości tych 48 km3

Objętość lodu w Arktyce w 2018 roku względem wartości z okresu 1979-2017 i średniej 1981-2010. PIOMAS/Zack Labe

Ale ta zmiana jest o tyle nic nieznacząca, jeśli spojrzy się na cały miesiąc. Przedstawia to wykres na samym dole. Ilość lodu jest oczywiście większa niż w rekordowym styczniu 2017. 31 stycznia objętość ta była o 1405 km3 większa, czyli całkiem dużo. Tyle tylko że na koniec grudnia ubiegłego roku było prawie to samo, co na tle wartości rzędu 15-17 tys. km3 jest różnicą bardzo niewielką. Powyższy wykres przedstawiający wszystkie lata od 1979 roku pokazuje, jak duża jest różnica względem choćby lat z poprzedniej dekady, nie mówiąc już o XX wieku. Mamy więc w styczniu korektę na wykresie raptem o kila centów. To nic nie zmieni, kiedy do Arktyki zawitają naprawdę nieprzyjemne zmiany pogodowe, z efektywnym transportem lodu przez Cieśninę Frama rodem z 2007 roku.

 Grubość lodu morskiego Arktyki 31 stycznia 2018 i anomalie grubości w stosunku do średniej 1981-2010. PIOMAS/Zack Labe

Dane PIOMAS pokrywają się mniej więcej z tym co pokazuje HYCOM. Lodu grubego na 4-5 metrów prawie w ogóle nie ma. Jest pewien obszar czapy polarnej grubej na 3 metry, ale nie jest tego zbyt wiele. Dominuje lód o grubości niecałych dwóch metrów, który owszem przyrośnie w lutym i w marcu, ale to już niewiele zmieni. I oczywiście wszystko będzie zależeć od pogody. Druga mapa pokazuje, że poza niewielkim obszarem po rosyjskiej stronie, wszędzie grubość lodu jest mniej lub bardziej mniejsza niż kiedyś.

 Grubość arktycznego lodu morskiego w 2018 roku w stosunku do okresu 2005-2017 i średnich wartości z lat 80. i 90. XX wieku. PIOMAS

Średnia grubość lodu znajduje się w czołówce najmniejszych wartości od lat. Jest nieco większa niż w styczniu 2013 roku (konsekwencje megatopnienia z 2012 roku). Na koniec stycznia pokrywa lodowa miała 1,4 metra grubości, w latach 80. XX wieku lód był gruby na 2 metry.

 
Trend spadkowy i odchylenia spadku/wzrostu ilości arktycznego lodu morskiego.

Anomalia trendu spadkowego wyszła nieco ponad krzywą, gdyż zamarzanie w październiku zachodziło dobrze, a w 2017 roku letnie topnienie lodu było relatywnie słabe. Nie notuje się też stałych ekstremalnych wzorców pogodowych, lecz jedynie 3-5-dniowe incydenty, rozdzielane okresami spokojnych, w miarę sprzyjających dla zamarzania warunków pogodowych. Nie ma też dipola arktycznego, wiążącego się z utratą lodu.

 Spadek ilości lodu w Arktyce dla stycznia w latach 1979-2018 i ekstrapolacja trendu do 2042 roku. Dane PIOMAS

W skali całego miesiąca, to w sumie jest to samo co w grudniu zeszłego roku. Wystarczy spojrzeć na różnice grudzień 2017 i 2016, oraz styczeń 2018 i 2017. O ile w grudniu 2017 roku ilość lodu była o 1432 km3 większa od rekordowego 2016 roku, to w styczniu tego roku wartość względem rekordowego wtedy 2017 roku spadła do 1381 km3. To niewiele, ale pokazuje, że tak naprawdę w styczniu nic się nie zmieniło. Tyle tylko, że objętość lodu jest trzecią najmniejszą w historii pomiarów. Trzecią, bo na drugim miejscu jest rok 2013, po tym jak doszło do potężnych roztopów latem 2012 roku. Różnica styczeń 2018 - styczeń 2013 wynosi jedynie 224 km3. W 2017 roku nie było rekordowego topnienia. 

Od 1979 roku objętość lodu spadła o 42% dla stycznia. Pokrywa lodowa jest więc mniejsza prawie o połowę. Jeśli nic się nie zmieni, to jak pokazuje wykres, do połowy tego wieku czapa polarna w styczniu skurczy się do 8000 km3, lub nieco poniżej tej wartości. 8000 km3 to średnie wrześniowe minimum z lat 2005-2007.  Można zasugerować, że za jakieś 30 lat czapa polarna nie będzie zimą pokrywać całego Oceanu Arktycznego. Ocean nagrzeje się na tyle, że woda jesienią nie zdąży się wychłodzić tak, by cały Ocean Arktyczny mógł zamarznąć w styczniu. 

Zobacz także:

13 komentarzy:

  1. Dane PIOMAS nie pozostawiają złudzeń. Zima bez dipola i z całkiem niezłym zamarzaniem nie jest w stanie odbudować grubego lodu. Szczególnie przygnębiające wrażenie robi anomalia grubości lodu przy Grenlandii i wybrzeżu kanadyjskim.
    Zima, choćby nie wiem jak mocna, już nic nie może nam pomóc a jedyną liną obrony pozostaje zimne i pochmurne lato z wiosną.
    Przy założeniu, że w jednym roku trafi się słabiutka zima z bardzo ciepłym latem lód praktycznie zniknie. A pewne jest, że taka kombinacja wcześniej czy później się trafi.
    Pozostaje czekać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlugoterminowo nie ma sensu patrzec na pogode w arktyce, bo i tak cieplo jest transportowane z obszarow rownikowych i podzwrotnikowych. Glownie (wiecej niz 90%) dodatkowa energia jest gromadzona w oceanach i morzach, wiec moze byc zla pogoda na polnocy i lod sie dalej bedzie topic. Po prostu bedzie wieksza absorpcja ciepla tam gdzie zawsze swieci slonce. Arktyka nie jest zamknietym ukladem.

      Usuń
    2. Prawda Bart ale stawy topnienia czy wiatr też mają swoje znaczenie.

      Usuń
    3. Pewnie, ze maja znaczenie na fluktuacje roczna, ale nie na trend. Trend to bilans energetyczny biosfery a najwiecej energii przechodzi pomiedzy szerokosciami 30-35 stopni.

      Usuń
    4. Trudno się z tym nie zgodzić.

      Usuń
    5. Oczywiscie 30-35 stopni w obie strony globu. By nie komplikowac obliczen zwiazanych z pokrywa sniezna, nachyleniem ziemi i cyklami ziemi, czy slonca najlepiej badac temp. oceanow i morz, by przewidziec dokladnie trend.

      Usuń
    6. Trend ten szczególnie widoczny jest w działaniach Golfsztromu. A tak na marginesie w nadchodzących 10 dniach Arktyka przeżyje niezły atak ciepła. Zaczynam się zastanawiać czy Svalbard tego roku "mocniej" zetknie się z lodem.

      Usuń
  2. W tym roku będzie zdecydowanie trudniej o rekord przez te dodatkowe 1405 km3 lodu. To w sumie najważniejsza na ten moment liczba. Pozostaje mieć nadzieję, że wreszcie lato będzie słoneczne i rozprawi się z tym lodem raz na zawsze. Pochmurna pogoda oznacza kolejny rok w plecy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobacz Michał jak te 1405 km3 jest rozłożone.
      https://www7320.nrlssc.navy.mil/GLBhycomcice1-12/navo/arcticictn/nowcast/ictn2018020612_2018020700_929_arcticictn.001.gif
      Gdyby przyszło lato o jakim piszesz to rekord byłby pewny. Na szczęście pogoda zmienna jest i może drugi rok z rzędu nam poszczęści się?

      Usuń
  3. http://old.imgw.pl/images/stories/biuletyn_monitoringu/2017/lato_2017.pdf
    http://old.imgw.pl/images/stories/biuletyn_monitoringu/2017/lato_2017.pdf
    Wygląda na to, że odkąd na stałe pożegnaliśmy zasięg na poziomie 15,5 mln km (rok 2004) to skończyły się zimne lata i jesienie. Ten rok to potwierdza. Ciekawe czy jeszcze kiedyś nastąpi chłodne lato i jesień? Jak sądzicie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze niech sie klimatolog jakis wypowie. Ciekawe jak ksztaltowala sie pogoda w tych zimniejszych latach i skad wtedy wialo.

      Usuń
  4. Pod topniejaca wieczna zmarzlina znajdują się ogromne pokłady rtęci, ktore mogą dostać się do oceanowo ! PS . Czy tylko mi się tak ciulato pisze z komórki w edytorze na blogu od pewnego czasu nie da sie pisac bo wszystkie słowa się mieszaja......

    OdpowiedzUsuń
  5. 2 lutego 2018 21:57 napisałem, że:
    "właśnie zaciągnięty został hamulec ręczny dla wzrostu arktycznego lodu. Efekty niebawem."
    I efekty już widać. Po raz pierwszy w tym roku obserwujemy cofnięcie się zasięgu w tym roku. Zobaczymy jak głęboka będzie ta cofka. Przy anomaliach ogólnoarktycznych planowanych na +6 stopni a w miejscach najbardziej newralgicznych nawet na +20 stopni może ona być dość solidna.

    OdpowiedzUsuń