poniedziałek, 27 stycznia 2020

Zamarzanie postępuje, a śniegu wciąż u nas nie ma

Zamarzanie w Arktyce postępuje w stosunkowo szybkim tempie, ponieważ warunki atmosferyczne nie uległy zmianie. Wir polarny w stratosferze nie rozpadł się w grudniu, ani też na początku stycznia, dzięki czemu wciąż w Arktyce występuje solidna komórka polarnego powietrza. Temperatury były i w dalszym ciągu są niskie, ale mimo tego faktu są to wartości powyżej średniej wieloletniej. Mapa obok przedstawia aktualny zasięg lodu morskiego. 

 Wysokość geopotencjału w Arktyce ilustrująca rozmieszczenie troposferycznego wiru polarnego, oraz odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 w dniach 15-24 stycznia 2020 roku. NOAA/ESRL

Zarówno w pierwszej połowie stycznia jak i w drugiej warunki atmosferyczne dawały możliwość zamarzaniu arktycznym akwenom morskim. Wir polarny (mapa obok, kliknij, aby powiększyć) pod koniec grudniu był silny, prędkość wiatru na sporym obszarze przekraczała 300 km/h, a temperatura stratosfery na dużym obszarze wynosiła od -70 do nawet - 85oC. Także na początku stycznia wir polarny był w dobrym stanie. Oznacza to, że cały styczeń w Arktyce upłynie pod znakiem dobrych warunków dla zamarzania. Sytuacja nie zmieni się także w pierwszych dniach lutego. Oczywiście lokalnie będą występować problemy z zamarzaniem, czy to tego czy innego akwenu, a temperatury choć niskie, będą w wielu miejscach o 2-4oC wyższe od średniej.

 Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2020 roku względem wybranych lat oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC

I tak, jak pokazuje to wykres danych z NSIDC tempo przyrostu zlodzenia było szybkie.  26 stycznia zasięg lodu morskiego wyniósł 14,04 mln km2, to jedynie 0,7 mln km2 mniej od średniej 1981-2010, co stanowi różnicę jedynie 4,72%.

Powierzchnia lodu morskiego w 2020 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun

Dotychczasowe tempo zamarzania dla drugiej połowy stycznia według danych NSIDC wyniosło blisko 55 tys. km2/dziennie podczas gdy średnia wieloletnia liczy niecałe 38 tys. km2. W styczniu zamarzanie wyraźnie hamuje, bo sezon zamarzania zbliża się powoli do końca, a dni stają się coraz dłuższe. Także dane dotyczące rzeczywistej powierzchni lodu pokazują wyraźny wzrost. W ciągu ostatnich dni doszło do silnego wyhamowania, ale całościowo nie zmienia to znaczącego solidnego trendu wzrostowego. Mapa obok pokazuje odchylenia powierzchni lodu względem średniej 2007-2016. Ze względu na najprawdopodobniej niniejszy transport oceanicznego ciepła, na Morzu Barentsa występuje dużego nagromadzenie lodu. 

 Powierzchnia lodu morskiego na Morzu Beringa i Barentsa w 2020 roku w stosunku do lat 2007-2019. NSIDC
*Przedstawione dane uwzględniają większy obszar arktycznych akwenów niż geograficzny. Obejmują część wód Basenu Arktycznego. Morze Barentsa ma 1,4 mln km2.

Taka sytuacja to dobry czas dla negacjonistów klimatycznych, którzy twierdzą, że Arktyka zamarza na kość i stoimy u bram kolejnej małej epoki lodowej. Przede wszystkim zamarzanie nie postępuje wszędzie bardzo szybko. Na Morzu Beringa od 10 stycznia powierzchnia lodu pozostaje praktycznie niezmieniona. Na Morzu Barentsa z kolei doszło do szybkiego przyrostu, ale w ciągu ostatniego tygodnia ma miejsce pauza. Szybkie zamarzanie w ciągu ostatnich dni postępowało na Morzu Labradorskim, które napędzą jednocześnie atlantyckie niże wędrujące w kierunku Europy. 

 Powierzchnia pokrywy śnieżnej w 2020 roku dla Ameryki Północnej, Grenlandii, Europy i Azji w zestawieniu ze zmianami z 20120 roku. NSIDC, grafika Nico Sun

Kolejna sprawa to śnieg, którego w dużej części Europy nie ma. Znacznie mniejsza niż zwykle powierzchnia pokrywy śnieżnej występuje na całej półkuli północnej. Jeszcze kilka dni temu anomalia wynosiła 0,6 mln km2, teraz zbliża się do 1,5 mln km2. Ta sytuacja w ciągu najbliższych dni się nie zmieni. W Polsce dojdzie do lokalnych opadów na wschodzie, ale potem pokrywa śnieżna szybko zniknie. Jak więc widać, nie patrząc zresztą na mapy i wykresy, Minimum Maundera i mała epoka lodowa prędko nie nadejdą. Wyczerpują się możliwości wynikające z zaniku plam słonecznych na Słońcu. Widać to za oknem.

Lód morski na Morzu Beringa 26 stycznia 2020 roku. NASA Worldview

Powierzchnia lodu rosła w ciągu ostatnich tygodni. Z drogiej strony, jak pokazuje zdjęcie, stan pokrywy lodowej m.in. na Morzu Beringa nie jest idealny mimo przecież dobrych warunków atmosferycznych dla zamarzania.


Zobacz także:

54 komentarze:

  1. Tak, że reasumując jest dobrze, ja już mogę jakoś przeboleć brak zimy w Polsce ... byle arktyka się odbudowała ...ale widzę że póki co stan grubości lodu pozostawia dużo do życzenia ...cieszmy się z tego co jest ...bo jak no owe czasy zaskakujące , że wir się tak dobrze trzyma a powietrze ładnie krąży równoleżnikowo ...pozdrawiam Hubera i wszystkich tutaj udzielających się:)...ps skoro już Atlantyk wpływa tak bardzo na pogodę u nas jesienią i zimą ...niech wpływa też latem ..umiarkowanie ciepłe lato cyrkulacja zachodnia i północna to świetna alternatywa...oczywiście jakiś wyż ze wschodu też może być od czasu do czasu ....a zwrotnikowe powietrze niech dociera pod koniec września i w pażdzierniku ...inaczej babcia będzie musiała mnie gościć cale lato na Podhalu haha:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również pozdrawiam.
      Niestety mała grubość lodu spowodowana jest uwięzieniem ogromnych ilości energii pod lodem na początku zimy. Paradoksalnie ciesząc się z obecnego zasięgu możemy nie wiedzieć, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że we wrześniu będziemy zszokowani.

      Usuń
    2. No ja to jestem co roku we wrześniu zszokowany... że nie ma nowego rekordu. Ileż można czekać?

      Usuń
    3. Należy winę za problemy z klimatem zwalić też na mocodawców architektów.To oni każą robić chałupy w których bez problemu temperatura osiąga w lato 30 stopni po tygodniu silnych upałów.

      Usuń
    4. Zgadza się skoro Atlantyk juz musi być aktywny zimą to niech będzie aktywny i latem .Tak jak kiedys Michał napisał po co komu wyże skoro to tylko smog i trudności z oddychaniem .A tak poza tym jeżeli ktoś myślał że za jego życia wszystki lód w Arktyce zniknie do zera to mogę tylko napisać :ręce opadają.

      Usuń
    5. Artur32 zwiastujesz zagładę ludzkości,wybuch solidnego superwulkanu,ucieczkę Ziemi poza orbitę czy 3 wojnę światową z użyciem znacznej ilości broni jądrowej?Bez tego raczej zniknie lód z Arktyki najpóźniej za 50 lat.No chyba że chodzi o postać śniegu gdzieś wysoko.To możliwe ze nie zniknie wcale.Trudno aby na wysokości 20 kilometrów temperatura przekraczała 0 stopni.No i przypadkiem nie pisz o Grenlandii bo to nie na temat.

      Usuń
  2. Czy można gdzieś sprawdzić objętość lub grubość lodu morskiego w Arktyce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co miesiąc daję raport Piomas https://arcticicesea.blogspot.com/2020/01/piomas-grudzien-2019-arktyczna-zima-nie.html
      Są też dane HYCOM
      https://1.bp.blogspot.com/-TkS99SuJ2U4/XiCUQ5TBeAI/AAAAAAAA6Kk/ktOM8bvEzVkArBh7hhICXuD-JR08juBBgCLcBGAsYHQ/s1600/HYCOM2015-2020-01.gif

      Za kilka dni będzie raport z drugiej połowy stycznia też będzie zestawienie grafik.
      Oczywiście przedpremierowo można sobie zajrzeć : https://www7320.nrlssc.navy.mil/GLBhycomcice1-12/arctic.html

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo panie Hubercie!

      Usuń
  3. Takie przemyślenie znowu :)
    Z tym wirem polarnym że taki mocny (ponoć najsilniejszy w historii obserwacji 40 lat).
    Ostatnimi laty był słaby, prąd strumieniowy meandrowal i przez to występowały znaczne anomalie pogodowe w różnych miejscach na świecie. Różnica temperatur między rownikiem A Arktyka malala co oslabialo wir polarny.
    Teraz widzimy wg mnie Jak mała część energi jest w atmosferze w stosunku do oceanów. Lód odciął na dość dużej powierzchni dostawy ciepla do atmosfery nad Arktyka i ta błyskawicznie się wychodziła i funkcjonuje w tamtym zakątku świata prawie jak przed wpływami GO. Ciepło zostało pod lodem i powoduje oczywiście że jest cienki i później pewnie da o sobie znać przy roztopach.
    Wydaje mi się że dzięki temu zjawisku teraz widzimy jak małą bezwładność cieplna ma atmosfera A jak wielką wszechocean. Powiedziałbym nawet że tak naprawdę GO odbywa się w oceanach A atmosfera jest tylko takim czujnikiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak ale problemem jest to, że żyjemy w atmosferze a nie w oceanie więc rozstrzał temperatur szybciej wykończy nasz "atmosferyczny" świat przyrody niż ten w oceanicznych głębinach.

      Usuń
    2. Co więcej. Ile znaczą oceany można się przekonać gdy weźmie się pod uwagę fakt, że powyżej 450 ppm CO2 nie powinno być stałej pokrywy lodowej na... Antarktydzie. Ta bowiem zaczęła się tworzyć na początku oligocenu gdy były okresy ze stężeniem CO2 poniżej 450 ppm.
      Za dwa dziesięciolecia nawet jeśli przestaniemy emitować CO2 to i tak oceany przez stulecia będą się ogrzewały podnosząc temperatury o 4, 5 stopni. Lód Arktyki już przy obecnym stężeniu przejdzie do historii. Opóźnienie w tej kwestii serwują na właśnie oceany.

      Usuń
    3. No więc właśnie. Wyhamowanie dalszego wzrostu stężenia CO2 powinno skutkować znaczącym spowolnienia dalszego wzrostu temperatur ale nie zatrzymaniem. Konieczne będzie zbicie jego stężenie aby przyspieszyć ucieczkę ciepla.

      Usuń
    4. Dokładnie. Nawet utrzymanie stężenia na obecnym poziomie moim zdaniem skutkować będzie wzrostem temperatury o ok. 2 st.

      Usuń
    5. Tak. Temperatura będzie tedy powoli rosła dalej. Jeszcze są dopalacze uruchomione jak coraz więcej pożarów czy wysłuchanie torfowisk czy zmiana albedo Ziemi.

      Usuń
    6. "Wyhamowanie dalszego wzrostu stężenia CO2 powinno skutkować znaczącym spowolnienia dalszego wzrostu temperatur ale nie zatrzymaniem."
      Mam wątpliwości co do wyrazu"znaczącym".Co prawda nadal mam wątpliwości ale jeżeli temperatura rośnie tak szybko to ocieplenie chyba będzie większe niż myślicie.Do tego podawałem obliczenia że już za 30 lat można się spodziewać styczni o średnich rodem z kwietnia o ile nie będzie niespodzianek oziębiających klimat.Jestem niemal pewny że bez tych niespodzianek za 30 lat będzie tutaj średnia roczna temperatura około 15 stopni.W ciągu ostatnich 2 lat temperatura średnia roczna osiągnęła w wielu miejscach w Polsce ponad 0 stopni a gdzieniegdzie ponad 11 np. we Wrocławiu.Jestem niemal pewny że np. we Wrocławiu bez tych niespodzianek oziębiających temperatura roczna nie spadnie poniżej 10 stopni.To by było możliwe tylko w przypadku gdyby była zimna cyrkulacja przez ponad 2/3 roku.Gdy cyrkulacja jest ekstremalnie ciepła anomalia od średniej osiąga około 10 stopni.
      "Dokładnie. Nawet utrzymanie stężenia na obecnym poziomie moim zdaniem skutkować będzie wzrostem temperatury o ok. 2 st. "
      Zapewniam że średnia na powierzchni Ziemi by była wyższa.Minimum 5 stopni .W Polsce minimum 8.W każdym razie za 30 lat można się spodziewać średnich rocznych minimalnych 15 stopni w okolicach Warszawy.Pamiętam że pewien czas temu pewien typek straszył że średnia na ziemi wzrośnie do końca tego wieku o 20 stopni.Tyle na pewno nie ale kilkanaście stopni nie wykluczam.Niestety jego wywody zostały skasowane.Były na śp. stronie indymedia.Jakby co mieszkał w Warszawie.Natomiast myślę ze znowu fakty będą cieplejsze niż proroctwa.Pamiętam że głupoty pisano o tym jaka by miała być teraz ilość lodu.W poprzednim wieku podawano że tyle lodu co teraz na Arktyce będzie około 2050 roku a zniknie około 2080.Tymczasem nie można wykluczyć ze w lato 1 raz lód na morzu zniknie tam w ciągu najbliższych 5 lat a całość w zimę za niecałe 40(za około 30 wychodzi z interpolacji objętości ) .Dlatego radze przygotować się na bardziej gorące czasy.

      Usuń
    7. Miało być że osiągnęła ponad 10 stopni.

      Usuń
  4. U nas bardzo ciepła zima jest obecnie tylko i wyłącznie dzięki dodatniemu NAO Podobna sytuacja była w latach 90 seria ciepłych zim potem kolaps i seria zimnych , jakby w tamtych czasach był rozwinęty internet itd i blog Huberta to Artur czy New Eocen bt pisał , ze już zimy zanikają i nie będzie a tu nagle co NAO spadło i zimy wróciły. Czy ta zima będzie rekordowa? Obstawiam na obecną chwilę szanse na to 50 na 50% Według ostatnich prognoz zima po 5 lutego ma iść i do nas zobaczymy czy wypali tym razem czy bedzie cieplej niż przewidywania czy może znacznie zimniej zobaczymy wszystko zależy od lutego. To samo z lodem Arktycznym dużo osób pisało ze będzie rekord i a nie było rok 2012 dalej pozostaje rekordowy a zima z 1989 / 1990 dalej w Polsce zostaje rekordowa za miesiąc o tej porze będzie wiadomo na którym miejscu obecna zima

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też widzę analogię w zimach z lat 89 do 95 (z chlodniejszą w 91) do obecnej serii od 2014 do 2020 (z nieco chlodniejsza 2017). Z pewnością naturalna zmienność ma tu swój udział ale mimo tego że dotychczas najcieplejsza wydarzyła się w roku 90 to jednak odbywa się to w coraz innych realiach. Oprócz ciepłych zim mamy też bardzo ciepłe wiosny, lata i jesiennie. No i obecna seria zim jest chyba cieplejsza niż tamta jako całość (jestem tego prawie pewien ale nie chce mi się sprawdzać ;) W latach 90' jesienie były chłodne co rzutowalo na grudnie i pamiętam będąc małym dzieckiem wiele białych świąt Bożego Narodzenia i zabawy w śniegu w urodziny w grudniu.

      Usuń
    2. @Użytkownik NAO index był ujemny do grudnia i dopiero wtedy wyszedł na plus - i to lekki. Co masz na myśli z dodatnim NAO ?

      https://weather.plus/nao-index.php

      Usuń
    3. To chciałem napisać Bart. Co więcej aktywność Atlantyku niewiele słabnie przy ujemnym indeksie a ujemny indeks jest coraz rzadszy.

      Usuń
    4. @Bart no i co z tego , że indeks NAO był ujemny do koca listopada? Jak w listopadzie NAO nie ma żadnego wpływu a w grudniu ma ogromny wpływ i był tego efekt w postaci ciepłego grudnia i styczeń ma to samo przeczytaj https://blog.meteomodel.pl/nao-a-temperatura-w-polsce-w-listopadzie-i-grudniu/

      Usuń
    5. @Użytkownik - fajne. Ładnie widać jak od grudnia rolę w ociepleniu naszego klimatu przejmuje Atlantyk. Mimo wszystko NAO+ z obecnych sezonów jest dużo słabsze niż w latach 90tych dla (grudnia, stycznia i lutego).

      https://chaac.meteo.plus/en/climate/nao-index-djf.png

      Usuń
    6. @Bart no potwierdzasz to o czym pisze od kiedy jest dodatnie NAO zimy są ciepłe i wcześniej czy póżniej będzie seria ujemnego NAO co będzie skutkowało zimnymi zimami. Więc nic nadzwyczajnego się nie dzieje jesli chodzi o zime

      Usuń
    7. Mam nadzieję że ta seria ciepłych zim faktycznie się skończy tak jak to cyklicznie następowało zwykle i na miarę obecnych możliwości nastanie kilka relatywnie chlodniejszych...

      Usuń
    8. @Użytkownik Póki co, to mamy 7 zimę z dodatnim NAO z rzędu

      Usuń
    9. @Jędrek123 ale już tak było wykres Barta https://chaac.meteo.plus/en/climate/nao-index-djf.png

      Usuń
    10. @Użytkownik - w komentarzach sugeruje się, że to GO wpływa na NAO+, więc raczej na częste chłodne zimy bym nie liczył. Swoją drogą mamy cieplejsze zimy niż nawet w latach 90', a NAO słabsze co daje do myślenia.

      Usuń
    11. Użytkownik znowu piszesz bzdury.Jesteś w tym względzie niereformowalny.Co do chłodnych zim nawet jak jedna taka się zdarzy to będąc to zjawiska coraz bardziej marginalne i nic to nie zmieni w ogólnej ocenie sytuacji .

      Usuń
    12. Sprostuje jeszcze to co pisze użytkownik że po 5 lutym ma iść zima ,otórz po chwilowym ochłodzeniu znowu widać potem ocieplenie ale tak jest już od lat z tą różnicą ŻE okresy chłodne są coraz słabsze więc nic nowego .Ale użytkownik mrozy zapowiadał już na listopad więc trudno traktowac to na serio.

      Usuń
    13. Ja w to wątpię.Na pewno w sporej części jest to zasługa cyrkulacji.Bez względu na NAO długotrwała cyrkulacja związana z napływem powietrza z kierunku Arktyki albo Syberii w aktualnym klimacie spowodowałaby że temperatury by osiągnęły minimum około -20 ale raczej bliżej -30 stopni w najzimniejszych miejscach przy ziemi.Chodzi o mrozowiska a nie Wrocław czy Zielona Górę.Chociaż pamiętam że 3 zimy temu były gdzieniegdzie dość spore mrozy.
      Co do zależności temperatur od cyrkulacji-radze porównać starą zimę z napływem ziemnego powietrza np. styczeń sprzed wielu lat z zimną cyrkulacją przez wszystkie dni oraz teraz z tą samą cyrkulacją.Należy zawsze dodać przy temperaturze cyrkulację i to jeszcze z poprzednich dni żeby nie wysuwać tendencyjnych wniosków.Np. 5 stopni w Warszawie może wydawać się w styczniu temperaturą niezbyt wysoką ale jeżeli by to była sytuacja typowa dla silnych mrozów to by był jak na tą cyrkulacje"upał" ekstremalny.

      Usuń
    14. pobawiłem się troszkę z dwoma wykresami NAO i Aktywności słonecznej z ostatnich 160 lat i naniosłem je na siebie ale przesunięte o 35 lat.
      Czerwone to NAO+, niebieskie NAO-, czarne to aktywność słoneczna.
      Bardzo ładnie wychodzi korelacja naszego słoneczka z "mocą" Atlantyku...
      Ale przesunięta o 35 lat.

      Usuń
    15. http://wrzucplik.pl/pokaz/1925245---xkii.html

      Usuń
    16. Sprawdziłem, i przynajmniej dla Warszawy obecne zimy (2014-2019) są mimo wszystko dużo chłodniejsze niż te zimy z lat 1988-1995. Obecna średnia wynosi 0,18 (jeszcze bez tej zimy, z tą będzie ok.0,4-0,5), a tamte zimy to aż 0,81! I zimy z początku lat 90 są dużo cieplejsze pod każdym względem, zarówno średniej, jak i zimy najcieplejszej (2,7 w 1989 vs 1,4 w 2016 - choć w 2020 będzie więcej, to raczej poniżej 2,7, obstawiam jakieś 2,2-2,4), a także najzimniejszej z tych okresów (-1,03 w 1991 vs -1,63 w 2017). Także ta fala ciepłych zim jest silna, ale absolutnie nie nadzwyczajna (przynajmniej póki co, i oby tak pozostało).
      Myślę, że zima 2020/21 lub max 2021/22 zapoczątkuje serię 3-4 zim choćby lekko poniżej normy. Ta seria trwa 7 lat, tamta trwała 8, i myślę, że obecna nie będzie od niej dłuższa

      Usuń
    17. Są chłodniejsze ponieważ w latach 2014-19 często rozbiciu ulegał wir polarny i Europa dostawała rykoszetem. Jeszcze ciekawsze dane uzyskał byś dla Stanów Zjednoczonych.
      Zima 2019/2020 pokazuje skalę GO w sytuacji gdy wir polarny jest stabilny tak jak na początku lat 90-tych.

      Usuń
  5. Ja mam pytanie. Czytałem ostatnio o zjawisku Daansgard-Oesheger. Ktoś pisał, że możliwe, że zjawisko obecnie wróci i ocieplenie przyhamuje. Mógłby się autor bloga wypowiedzieć na ten temat, albo może nawet wpis o tym zrobić? Jak to działa i jaki ma wpływ na Europę i Arktykę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Europę zwłaszcza środkową to nie będzie miało żadnego wpływu tzn.nadal będzie się robiło coraz cieplej .

      Usuń
    2. Fluktuacje prądów oceanicznych ładnie widać i obecnie. Zmieniający się maksymalny/minimalny zasięg pokrywy lodowej Arktyki zimą i latem to nie przypadek. Dlatego warto zamiast przejmować się zasięgiem badać ilość energii przechwyconej przez ocean i co najwyżej temperatury oceanów na różnych głębokościach, bo one będą dużo więcej mówić o klimacie niż wróżenie z fusów na podstawie temperatury powietrza, która jest cholernie zmienna.

      Usuń
    3. Masz 100% rację Bart. Oceany rozdają karty i odpowiadają za dystrybucję energi. Atmosfera to tylko okno przez które ta energia przepływa z i do Ziemi.

      Usuń
    4. Panowie nie rozpędzajcie się aż tak. Mogą być bardzo zimne oceany przy bardzo rozgrzanej atmosferze. To tylko kwestia stałego zwiększania ilości CO2 w atmosferze i oddalenia ośrodka od linii brzegowej. Rekordowe lata w Polsce nijak się mają, jeśli chodzi o skalę wzrostów, do wzrostu temperatury oceanu. Jeśli stężenie CO2 będzie przyrastało w tempie 2,6 ppm rocznie to przy relatywnie zimnych oceanach będziemy mieli letnie piekło w Europie Środkowej.

      Usuń
    5. Nie bez powodu życie powstało w oceanach i sporo czasu minęło zanim "odważyło" się wejść w atmosferę. Tu zmiany warunków są szybkie i znaczne.
      Tak jak pisałeś New Eocen, żyjemy w atmosferze i dla nas to co się w niej dzieje bezpośrednio jest dla nas istotne.

      Usuń
    6. Magazynem energi są oceany. Od nich np. zależy kiedy do atmosfery trafi większa dawka energi i określamy wtedy rok przykładowo jako najcieplejszy w historii pomiarów.

      Usuń
    7. Zresztą sorry już nie będę banałów wypisywał;)

      Usuń
    8. Nie znam tego ale lokalne ocieplenie w Polsce mogło by ograniczyć zjawisku długotrwałego stanu zmiany typowej cyrkulacji-czyli przez większość wielu lat nadciąganie powietrza z najzimniejszych kierunków.Z tym że w ostatnich latach widać że jest na odwrót i ciepła cyrkulacja np. przez aktualną zimę prawie cały czas trwa.
      Co do porównania oceanów i powietrza myślę ze się zapędziliście za bardzo-aktualnie ocean nie grzeje powietrza w lato
      "Panowie nie rozpędzajcie się aż tak. Mogą być bardzo zimne oceany przy bardzo rozgrzanej atmosferze. "
      Aktualnie coś w tym stylu jest.Temperatura na lądach jest sporo wyższa niż oceanu dawniej.Czyli jest sytuacja wiosenna.Jesienna by była gdyby klimat się oziębiał.A to sprzyja suszom.Myślę ze dlatego w 2 ostatnich latach w Polsce było mało opadów.Nawet lato w 2017 roku było w niektórych miejscach bardzo suche np. w Krakowie.
      "Od nich np. zależy kiedy do atmosfery trafi większa dawka energi i określamy wtedy rok przykładowo jako najcieplejszy w historii pomiarów. "
      Tu nie masz racji z tymi dawkami energii.Po prostu ciepły ocean mniej oziębia cieplejszy ląd.
      A co do energii z oceanu i powietrza-na wiosnę i lato ocean nie grzeję a chłodzi.Nawet gdy ma wyższą temperaturę.To o grzaniu dotyczy sezonu gdy temperatura średnia spada ale dopiero gdy średnia powietrza jest niższa niż średnia z oceanu czyli gdzieś w wrześniu i spada do przełomu z grubsza stycznia i lutego.

      Usuń
    9. Miało być"Nie znam tego ale lokalne ocieplenie w Polsce mogło by ograniczyć się dzięki zjawisku długotrwałego stanu zmiany typowej cyrkulacji-czyli przez większość wielu lat nadciąganie powietrza z najzimniejszych kierunków.
      Przy okazji się spytam-jaką by mogła mieć temperaturę średnią Warszawa w takiej sytuacji że tak by było przez cały rok.Czyli w sezonie zimnym z północnego wschodu a w sezonie ciepłym z północnego zachodu.

      Usuń
    10. Może racja z tym stwierdzeniem że przy el nino temp. powietrza mniej się obniza nad wodą. Ogólnie mi chodzi o to że atmosfera to jest jedno, a oceany drugie. Te drugie maja dużo większa pojemność cieplna i w nich wszystko dzieje się z dużym opóźnieniem.

      Usuń
    11. W sumie to nic się nie dowiedziałem choć dziękuję za staranie się. Wiem, że gdybyśmy mieli cyrkulację znad Rosji to mielibyśmy bardzo mroźne zimy. Chodzi mi jedynie o to, czy przypadkiem teraz to zjawisko nie występuje, ale przez ocieplenie klimatu jest niezauważalne, czy może gdyby wystąpiło mielibyśmy realne ochłodzenie na północy, a ocieplenie nad Antarktydą. Ciekawi mnie to, bo po prostu nie mam o tym bladego pojęcia, a mnie istnienie tego zajwiska zainteresowało.

      Usuń
    12. Z Tego co się dowiedziałem to to zjawisko występowało podczas zlodowacenia którego obecnie nie mamy...

      Usuń
    13. Odpowiednikiem tego w holocenie są wydarzenia Bolda

      Usuń
    14. Rzuciłem okiem na to o czym piszą o tym tzw. zjawisku i mogę kategorycznie stwierdzić że to może być bzdura.A dlatego że było to było na podstawie danych z starego lodu a ja jestem wielkim sceptykiem tych danych wywnioskowanych z stanu tego lodu.Nie mam niepodważalnych dowodów na to że badania były prawidłowe i nikt z przyłożoną lufą do łebka na ten temat nie zeznawał przy mnie.Więc myślę że z tego powodu nie warto się tym zajmować.Na pewno ja bym nie miał chęci.A co do zmian klimatu-oceany w przypadku ocieplania czy oziębiania spowalniają zmiany klimatu.Gdyby wody na Ziemi było dużo mniej to można by się spodziewać znacznie szybszych zmian.Oczywiście w specyficznych przypadkach zmiany mogły by być sporo szybsze niż aktualnie mimo takiej samej ilości wody-podobnie jak przy małej ilości wody gdyby ta woda była umiejscowiona głównie w wielkich podziemnych zbiornikach a powierzchnia stykania wody z powietrzem by była znacznie mniejsza.Z tym że dotyczy to temperatury na powierzchni.Licząc średnią z całości to ocieplenie następuje powoli-zwłaszcza w środku Ziemi nie należy się spodziewać znaczących zmian.

      Usuń
  6. Odpowiednikiem tego holocenie są wydarzenia Bolda

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja mam pytanie, kiedy ten wir polarny się rozpadnie? Czy są na to jakieś prognozy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozpadnie się prawdopodobnie dopiero w marcu, tzn. sam się rozpadnie wiosną, a do tego czasu raczej nic go nie rozbije. Było już wiele prognoz mówiących o jego rozpadzie (np. ostatnio było to prognozowane na początek lutego), ale nic z tego nie wyszło.

      Usuń