Pierwsza połowa października 2020 po raz kolejny ujawnia skutki nadmiernych letnich roztopów w Arktyce. Temperatury na biegunie północnym są wyższe niż średnia wieloletnia, powierzchnia otwartych wód jest znacznie większa niż kilkanaście lat temu, tak samo temperatury niezamarzniętej wody są zdecydowanie wyższe niż być powinny. Do tego dochodzą wzorce pogodowe powiązane ze zmianami w Arktyce, które hamują proces zamarzania powierzchni. Owszem, to nie świadczy o tym, że sezon zamarzania będzie na pewno taki jak w latach 2016-2018, ale dotychczasowe zmiany w Arktyce nie powinny mieć miejsca.
Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w tak zwanych fałszywych barwach.
Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2, University of Bremen
Ze względu na stosunkowo powolne tempo zamarzania, różnice względem końca września a połowy października są niewielkie. Czapa polarna swoim kształtem cały czas przypomina tę z wrześniowego minimum. Od Morza Barentsa, przez Morze Karskie po Czukockie rozciąga się gigantyczny obszar otwartych wód. Nawet w 2012 roku Przejście Północno-Wschodnie się zamykało. W ciągu ledwie paru dni powstał most lodowy, spajający Wyspę Wrangla. Oczywiście inaczej jest w przypadku sektora amerykańskiego z Morzem Beauforta na czele, ale tam pomijając zamarznięty Kanał Parry'ego de facto Przejście Północno-Zachodnie pozostaje otwarte. Lód nie pokrył wybrzeży Alaski, a Zatoka Amundsena i Koronacji do 15 października pozostały żeglowne.
Zmiany tempa zwiększania/zmniejszania się zasięgu lodu morskiego w 2020 roku w zestawieniu ze zmianami z 2012, 2016 i 2019 roku oraz średniej z ostatnich 10 lat.
Z danych JAXA dowiadujemy się, że w pierwszej połowie października tempo zamarzania było bardzo powolne, typowe bardziej dla drugiej połowy września lub listopada. W październiku tempo zamarzania powierzchni Oceanu Arktycznego gwałtownie przyspiesza i drugiej połowie miesiąca osiąga swój szczyt. Potem, w listopadzie stopniowo zwalnia.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2020 roku i wyszczególnienie względem wybranych lat oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC
15 października zasięg arktycznego lodu morskiego osiągnął 5,05 mln km2. Tym samym jest to pierwsza w historii pomiarów wartość dla tego dnia. Różnica w stosunku do średniej 1981-2010 dla tego dnia wyniosła 3,29 mln km2. Innymi słowy, czapa polarna jest niemal 40% mniejsza od średniej wieloletniej. Mapa NSIDC obok ilustruje aktualne różnice w zlodzeniu arktycznych wód względem średniej 1981-2010. Warto dodać, że ze względu na szybkie zamarzanie w 2012 roku, a powolne w tym roku gwałtownie rośnie różnica względem tychże lat. 13 października rok 2012 utracił pierwsze miejsce, a dwa dni później różnica ta już sięgała blisko 0,2 mln km2. Średnie tempo zamarzania w pierwszej połowie października wyniosło 52,3 tys. km2/dzienne, średnia 1981-2010 przekracza 90 tys. km2/dziennie.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2020 roku względem lat 2005-2019 i średnich dekadowych. JAXA
W przypadku danych JAXA ( tu są przedstawiane zapisy 1-dniowe) różnica 2012-2020 jest jeszcze większa, bo czapa polarna w połowie października tego roku jest o ponad 0,4 mln km2 mniejsza niż w 2012. Taka sytuacja jest nie tylko związana z warunkami pogodowymi, ale faktem, że w dzisiejszych czasach stopień ogrzania wód, ilość energii w wodzie jest większa. Mapa JAXA obok pokazuje, jak wygląda arktyczny lód 15 października 2020 roku. Pomarańczowa linia.. to nie średnia lat 80. ani nawet 90. XX wieku. Wstawiona została mediana z... lat dwutysięcznych. Różnice są porażające. Nie ma sensu dywagować nad tym, dlaczego w tym roku nie padł rekord. On jest teraz.
Powierzchnia lodu morskiego w 2020 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun
Powierzchnia lodu przyrasta w tempie, jak widać niewystarczającym. W połowie miesiąca ewidentnie notowane są rekordowe wartości. Nie będziemy już tutaj przytaczać kolejnych liczb, by tych danych liczbowych nie było za dużo - wykres i mapy mówią same za siebie. Jest bardzo źle, widzimy konsekwencje tegorocznego i także poprzednich wcale nie słabych sezonów topnienia. Skutki gromadzenia się energii cieplej nawet tam, zmian we właściwościach wód. Wir polarny oczywiście może sytuację podreperować szybko, w ciągu kilku-kilkunastu tygodni, ale tegoroczne topnienie pokazuje, że najsilniejszy od lat wir polarny niewiele zdziałał. Mapa obok pokazuje odchylenia powierzchni lodu względem średniej 2000-2019.
Zmiany powierzchni lodu morskiego na poszczególnych akwenach. Wipneus, dane AMSR2, University of Hamburg
W ciągu ostatnich dni dość szybko zamarzały wody Basenu Arktycznego. To zasługa sytuacji temperaturowej po stronie kanadyjskiej. Szybko zamarzało też Morze Beauforta, bo letnie topnienie było słabe i woda szybko się wychładza. Ale inaczej jest po stronie euroazjatyckiej. Tam już powinno zamarzać m.in. Morze Łaptiewów.
Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 w Arktyce w 2007, 2012, 2016 i 2020 roku dla 1-14 października. NOAA/ESRL
Pierwsza połowa października była niemal tak samo ciepła jak w 2016 roku. Średnia temperatura nad Oceanem Arktycznym była ponad 3°C wyższa od średniej 1981-2010. Nad Basenem Arktycznym było 4°C cieplej niż wynosi średnia. Październik może okazać się w tym roku szóstym z rzędu miesiącem, który w Arktyce pod względem temperatur znajdzie się w pierwszej piątce. Znacznie wyższe niż zwykle temperatury dolnej warstwy atmosfery oznaczają trudne dla przyrostu lodu warunki. Wykres obok pokazuje odchylenia tzw. „stopniodni chłodu” (ang. Freezing degree days - FDD). Jeśli na przykład jednego dnia mamy temperaturę -5°C, drugiego -10°C, a trzeciego -15°C, to w ciągu tych trzech dni wskaźnik będzie przyjmował kolejno wartości 5, 10 i 15, a wartość skumulowana FDD wyniesie 30. Im wyższa ta wartość, tym bardziej mroźny mierzony sezon; im mniejsza – tym łagodniejszy. To właśnie skumulowana wartość wskaźnika stopniodni chłodu decyduje nie tylko o tym jak szybko zamarznie Ocean Arktyczny, ale co ważne - jak gruby lód się utworzy. Jak pokazuje wykres, obecna sytuacja przypomina tę z 2016 roku. Wtedy na rezultat nie trzeba było długo czekać.
Temperatury oczywiście się obniżają. W październiku nawet spadek wartości okazał się szybki. Niemniej wciąż mamy do czynienia z ponadprzeciętnymi temperaturami, co pokazuje powyższy wykres. Temperatury nad Basenem Arktycznym wzdłuż Grenlandii i Archipelagu Arktycznego spadły już do -18°C, ale na znacznym obszarze wynoszą średnio -10°C. Tam, gdzie nie ma lodu, jak na Morzu Łaptiewów jest około -2°C, a ostatnio za sprawą adwekcji ciepła znad Pacyfiku, temperatura przekroczyła zero stopni. Animacja obok ilustruje przemieszczanie się mas powietrza i zmiany ich temperatur w pierwszej połowie października 2020 roku.
Odchylenia temperatur od średniej 1958-2002 powierzchni arktycznych wód dla 15 października w latach 2014-2020. DMI
Wysokie temperatury powietrza przekładają się na słabe wychładzanie się wód. Chyba że wysoka temperatura powietrza to efekt szybkiego wychładzania się wody, ale w takiej sytuacji, kiedy nagrzeje się powietrze, a woda jeszcze nie zamarznie, to dalszy spadek temperatur wody znacznie zwalnia. Zwłaszcza gdy ciepło z dolnej warstwy troposfery nie może uciec z powodu dużego zachmurzenia. Do tego dochodzi podsyłanie ciepła z obszaru spoza Arktyki. Tak było w latach 2016-2018. Dlatego właśnie objętość lodu szybko zaczynała notować rekordowe wartości. Lod z powodu temperatur wód i atmosfery, gdzie jedno wpływało na drugie, nie mógł odpowiednio szybko przyrastać. Tej zimy nie należy wykluczyć powtórki, patrząc na powyższe zestawienie map.
Grubość lodu morskiego w latach 2015-2020 dla 15 października. Naval Research Laboratory, Global HYCOM
Obecny stan lodu w Arktyce jest jednym z najgorszych z ostatnich lat, co ilustruje powyższe zestawienie map. Gruby na ponad 2 metry lód praktycznie nie istnieje, mimo iż zima 2019/20 była bardzo zimna w Arktyce. Dominuje pak lodowy o grubości około metra. Wykres obok przedstawia zmiany grubości lodu w pierwszych tygodniach sezonu zamarzania. Na razie nic się dzieje, bo sezon zamarzania trwa dopiero miesiąc. Jeśli jednak warunki będą takie jak w latach 2016-2018, to raport z modelu PIOMAS na początku listopada pokaże rekordowo małą objętość.
Pokrywa lodowa w Basenie Arktycznym od strony Morza Karskiego i Barentsa w dniach 13-15 października 2020. Sentinel-1 AB, Sea Ice Denmark
Podsumowując, obecna sytuacja przypomina tę z 2016 roku. Nie znaczy to jednak, że dojdzie do powtórki z ekstremalnie ciepłych zim ostatnich lat. Obserwujemy wzrost siły wiru polarnego w stratosferze. Na razie wir nie rozpada się, ale nie jest wykluczone, że do tego nie dojdzie. Wzrost ilości ciepła w oceanach, w tym także Arktyce, co jest potwierdzone, będzie oznaczać stale wzrastającą presję na kolejne sezony roztopów.
Zobacz także
- Raport z II połowy września - co przyniesie nowy sezon zamarzania?, środa, 30 września 2020 Sezon zamarzania 2020/21 rozpoczął się 16 września. Początkowo tempo przyrostu pokrywy lodowej było szybkie, co wskazywało na powtórkę z ubiegłego roku, ale pod koniec września zmiana warunków pogodowych wywołała spadek tempa zamarzania.
- Raport z I dekady września - potworne topnienie już się kończy, piątek, 11 września 2020
Ciepłota wód przeraża. Z drugiej strony z każdą minutą Ocean Arktyczny bez lodu traci ciepło. Jest więc szansa na solidniejsze zamarzanie w roku przyszłym. Dobra, niektórzy mają weekend a ja mam robotę. Libia czeka na ropę...🤑
OdpowiedzUsuńLibia czeka na ropę. Super. Ropa i gaz wyprą węgiel, a emisje wciąż będą postępować. Ciekawe ile jeszcze ppm CO2 wpadnie. Mamy 411 ppm , w maju przyszłego roku będzie 419 albo 420 ppm.
UsuńTo prawda. Cała nadzieja w turbinach wiatrowych i w wodorze. Są też możliwości rozwoju magazynów energii. Niestety, chyba wszystko za późno.
UsuńZa późno nie jest. Zależy o jakiej skali zmian klimatycznych mówimy. Ocieplania na skalę pliocenu nie unikniemy, ale szanse na uniknięcie PETM są.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń