niedziela, 16 lutego 2014

Arctic News - demony przeszłości

Koniec stycznia i pierwsza połowa lutego to okres stagnacji w przyroście czapy lodowej Arktyki. Zasięg lodu w Arktyce między 25 stycznia, a 15 lutego wzrósł tylko o 0,2 mln km2. W drugiej połowie stycznia i w lutym tempo przyrostu lodu spowalnia, co jest naturalne, lecz ostatnie tygodnie pokazują, że tempo to jest zbyt powolne. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z powierzchnią lodu, która przyrosła o marne 60 tysięcy kilometrów kwadratowych. To tyle ile ma powierzchnia niewielkiego państwa w Europie, np. Litwy czy Łotwy Te wstępnie pokazane dane na początku mówią same za siebie - stan arktycznej czapy lodowej jest fatalny. Coraz bardziej widoczne są efekty globalnego ocieplenia, gdzie możliwości przyrostu lodu w Arktyce zimą, zderzają się z granicami, jakie wyznacza zmieniający się klimat.

Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2 Uni Bremen

W przeciągu ostatnich trzech tygodni stężenie (koncentracja) lodu morskiego pokrywającego arktyczne morza miało średnio 90-100%, gdzie liczne były i są pęknięcia oraz szczeliny. To naturalny stan rzeczy, ale w połączeniu z niskim zasięgiem lodu jest co najmniej anomalią i utwierdzeniem trwającego od kilkudziesięciu lat trendu. 

Granica lodu znacznie cofnęła się po stronie Oceanu Atlantyckiego, pewien przyrost lodu wystąpił na obszarze Morza Beringa, przy jednocześnie fatalnej koncentracji. Lód przyrósł także wzdłuż Labradoru za co odpowiadają mroźne wiatry. Za ostatnie zmiany w pokrywie lodowej Arktyki odpowiadają trzy czynniki. Pierwszy to wiatr, który wiejąc od strony Europy, pcha lód na północ przesuwając jego granicę. Drugi czynnik to ciepła woda Atlantyku, która zgodnie z wiejącym wiatrem jest transportowana do samej granicy arktycznego lodu. Trzeci czynnik to anormalnie wysokie temperatury w Arktyce. Zbyt słaby mróz, a nawet lokalnie (jak ostatnio na Svalbardzie) brak mrozu uniemożliwia, lub poważnie utrudnia przyrost lodu, a nawet pomaga go topić. Efektem jest taki, a nie inny zasięg i powierzchnia arktycznego lodu.

Zasięg lodu w Arktyce w 2014 roku na tle ostatnich lat i wyszczególnienie dla okresu 15.01-28.02. IARC-JAXA

Dane JAXA pokazują, że zasięg lodu od 11 do 15 lutego 2014 roku jest najmniejszy w historii pomiarów dla tego okresu. 15 lutego czapa lodowa miała 13,74 mln km2 i była: o 0,13 mln km2 mniejsza niż tego samego dnia 2011 roku, 0,1 mln km2 mniej niż w 2006 roku, 1,21 mln km2 mniej niż wynosi średnia z latach 90-tych XX wieku. W przypadku powierzchni lodu sytuacja wygląda tak: dla 13 lutego (najnowsze dane) powierzchnia liczyła 12,53 mln km2, ponad 1,35 mln km2 mniejsza od średniej z lat 1979-2008. Rok temu powierzchnia lodu była o 0,7 mln km2 mniejsza, zaś w stosunku do 2012 - 0,2 mln km2 mniej.

Powierzchnia lodu w Arktyce w 2014 roku, na tle okresu 1979-2013. Cryosphere Today

Wykres powierzchni lodu pokazuje to wyraźnie, zachodzą negatywne zmiany w Arktyce, co zresztą było do przewidzenia. Po swoistych dobrodziejstwach związanych z topnieniem lodu w 2013 roku i od dawna zaczynającą się  epoką lodowcową nie zostało już śladu. Bardzo możliwe, że także objętość lodu prezentuje się coraz gorzej. Nowe dane PIOMAS zostaną opublikowane 5-10 marca i od razu można stwierdzić, że różnica w objętości lodu stanie się jeszcze mniej imponująca. Ostatecznie za dwa, trzy miesiące masa lodu będzie taka sama jak w 2012 roku. Co wtedy?

Zasięg arktycznego lodu morskiego 15 lutego 2014 na tle 15 stycznia 2014.

Tu mamy ciekawą mapę pokazującą co przyrosło, a co stopiło się (lub zmniejszyło się) między 15 stycznia a 15 lutego 2014 roku, co jest odniesieniem do wykresu u góry. Purpurowy kolor oznacza lód, który od 15 stycznia znikł, biały kolor oznacza to co przybyło od tamtego dnia, różowy to cała reszta. Znaczny przyrost lodu miał miejsce na obszarach, których znaczenie dla przyszłego sezonu topnienia jest niewielkie, lub praktycznie żadne. Dotyczy to Morza Ochockiego, które znajduje się poza Oceanem Arktycznym, o powierzchnia i zasięg tamtejszego lodu są niewielkie. To samo dotyczy wybrzeży Labradoru. Nieco inaczej jest w przypadku Morza Beringa, jednak tam lód nie tylko jest pokruszony, ale i jednocześnie cienki. 

Mapka po lewej pokazuje odchylenia do normy temperatur wód wokół Arktyki. Żółty i pomarańczowy kolor głównie w północnej części Morza Barentsa pokazuje wody o podwyższonej temperaturze, które topią lód.

Odchylenie temperatury od średniej w dniach 1.01.2014-13.02.2014. NOAA

Wyższe od normy temperatury uniemożliwiają lub utrudniają przyrastanie czapy lodowej w okresie zimowym. Co więcej zbyt wysokie, lokalnie dodatnie temperatury mogą przyczyniać się do topnienia lodu, nawet teraz. Teraz, kiedy wciąż jest zima i noc polarna, czy też krótki dzień na obrzeżach Arktyki, gdzie słońce świeci bardzo nisko.

Rekordowo mały zasięg i powierzchnia lodu, to kolejne ostrzeżenie, że lód w Arktyce może zniknąć w ciągu najbliższych kilku lat. Sytuacja jest bardzo poważna. Mieszkając daleko od Arktyki nie przejmujemy się tym i nie zdajemy sobie sprawy z konsekwencji zaniku czapy lodowej na biegunie północnej. A to właśnie ludzie, cywilizacja przyczyniła się do obecnego stanu rzeczy. Pierwsze efekty naszej działalności możemy już obserwować, jak np. potężna powódź w Anglii. Polska także jest krajem na liście miejsc, które doświadczą skutków globalnego ocieplenia i topnienia lodu w Arktyce. To kwestia czasu.

Czy demony przeszłości czyli lata 2007, 2011 i 2012 powracają? Odpowiedź przyjdzie za kilka miesięcy. 


Zobacz także:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz