Patrząc na zmiany zasięgu pokrywy lodowej w Arktyce, możemy dostrzec pewną, normującą się sytuację. W ciągu ostatnich dni dzięki działaniu dość rozległego ośrodka wysokiego ciśnienia i wiatru tempo przyrostu lodu przyspieszyło. Mimo to zasięg pokrywy lodowej wciąż pozostaje w czołówce rekordowych lat. Tym zmianom towarzyszą anomalie pogodowe wokół Arktyki, jak i zresztą w jej obrębie.
Zasięg lodu morskiego w 2017 roku względem okresu 2007-2016 i średnich dekadowych. JAXA
Aktualnie zasięg arktycznego lodu morskiego według danych JAXA wynosi 11,3 mln km2 i jest drugim najmniejszym w historii pomiarów ex aequo z 2012 rokiem. Rozpiska na wykresie przedstawia wartości z ostatnich lat. Rekordzistą pozostaje rok 2016, ale różnica wielkości względem obecnego roku w ciągu ostatnich tygodni się skurczyła - aktualnie to 0,4 mln km2. Mapa obok (kliknij, aby powiększyć) pokazuje zasięg pokrywy lodowej w zestawieniu ze średnią z lat 80. XX wieku. Pomimo przyspieszenia zamarzania Morza Czukockiego występują bardzo duże braki. Dawniej zamarznięte było nie tylko Morze Czukockie, zaawansowane zamarzanie obejmowało Morze Beringa, a Wyspa Św. Wawrzyńca w dawnych latach była o tej porze otoczona lodem.
Odchylenia temperatur na półkuli północnej 7-11 grudnia i rozmieszczenia prądu strumieniowego (prędkości wiatru na wysokości ok. 12 km). NOAA/ESRL
Arktyka jest cieplejsza niż kiedyś. Z powodu silnych roztopów, zamarzanie ogromnych połaci Oceanu Arktycznego podnosi temperatury. To powoduje zmiany w zachowaniu się prądu strumieniowego, który zaczyna zwalniać i meandrować. Mapa po lewej przestawia anomalie temperatur. Widzimy, że w Arktyce odchylenia są w dużym stopniu wysokie, sięgają nawet 5oC. Zaburzenie w przepływie prądu strumieniowego sprawia, że ciepło morze wędrować do Arktyki lub w jej pobliże, co też widać na mapie. W innym miejscu zimno może swobodnie spływać na południe. Tak się działo m.in. w USA czy zachodniej części Europy. Występowały tam śnieżyce, porywiste wiatry, a na styku dwóch mas powietrza wichury, intensywne opady deszczu czy deszczu ze śniegiem i bardzo niekorzystny biomet. Mapa po prawej pokazuje rozmieszczenie prądu strumieniowego na półkuli północnej. Od kilku dni do wschodniej Europy napływa ciepło, na Ukrainie, w zachodniej Rosji często występują odwilże i pada deszcz. W zachodniej Europie jest na odwrót, o czym możemy się dowiedzieć z mediów (paraliż w Wielkiej Brytanii z powodu opadów śniegu). Podobna sytuacja miała miejsce w USA, zaś do zachodniej Kanady i Alaski napłynęło ciepło, podnosząc temperatury z -20 do +2oC.
Odchylenia temperatur względem średniej 1979-2000 w Arktyce i wokół niej w ciągu najbliższych kilkunastu godzin. Climate Reanalyzer
Ekstremalne temperatury i nietypowe zjawiska pogodowe będą kontynuowane w najbliższych dniach. Do zachodniej Rosji i nad Morze Karskie wędruje fala ciepła znad Afryki. Druga fala ciepła od kilku dni przechodzi przez zachodnią część Kanady, a teraz weszła nad obszar Alaski, powodując lokalne odwilże. Centrum Arktyki z powodu dość długotrwałego działania wyżu jest i pozostanie w oddziaływaniu dość niskich dodatnich anomalii. Jak widzimy, w ciągu najbliższych kilkunastu godzin odchylenia te nie znikną.
Temperatury powietrza w Europie i Rosji w ciągu najbliższych kilkunastu godzin. Earthnet
Jedni mają zimno i zbyt intensywny atak zimy. Z kolei inne obszary doświadczają odwilży. Tak się dzieje w Rosji. Animacja pokazuje zmiany temperatur w ciągu najbliższych kilkunastu godzin. 13 grudnia we Lwowie padł rekord temperatury, słupki rtęci pokazały 10,8oC, pobity został rekord z 2014 roku, wtedy temperatura wzrosła do 9,4oC. Ciepło dociera do Moskwy, gdzie spodziewane są opady deszczu ze śniegiem i samego deszczu. Prognozowane odchylenie ma wynieść 7oC. Ostatecznym celem jest półwysep Jamał i Morze Karskie, gdzie mróz będzie symboliczny.
Obecne zmiany w Arktyce i obszarach wokół niej i tak nie są szczytem możliwości. Najgorsze czasy przed nami. Oczywiście to jak podchodzimy do zdarzeń pogodowych i plusów/minusów globalnego ocieplenia i arktycznego wzmocnienia, to już inna sprawa.
- Amplifikacja arktyczna - pogodowy czarnoksiężnik, sobota, 9 grudnia 2017 Arktyka ociepla się szybciej niż reszta świata, bo Ocean Arktyczny pokrywa lód. Jego zmieniająca się powierzchnia powoduje zmiany w temperaturach. Lód kurczy się, więc wolna od lodu woda pobiera więcej ciepła, a potem oddaje to ciepło do atmosfery. Efektem tego stanu rzeczy są ekstremalne zdarzenia pogodowe, związane z anomalią prądu strumieniowego.
ktoś może pomyślał, że jednak co2 nie ma dużego znaczenia i wszystko to co to teraz się dzieje to po prostu działanie precesji osi obrotu ziemi? I że teraz ziemia obraca się polkulą północną w stronę słońca? Wiem że naukowcy niby teraz twierdzą, że powinno być zlodowacenie,I że człowiek odwrócił ten trend, ale czy na pewno? Proszę posłuchać wykładu Tadeusza Mrozinskiego I proszę o opinie https://youtu.be/Fm0vIiBrZ88
OdpowiedzUsuńCzy Tadeusz Mrozinski ma rację? Jeśli tak to półkula południowa, a przynajmniej sam biegun północny powinien się ochładzać? Czy taki trend obserwujemy?
OdpowiedzUsuńSam biegun południowy miało być "
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOd 4:30 min.
OdpowiedzUsuńTak, emisje CO2 odwróciły trend. Gdyby nie to, przez następne tysiące lat Ziemia stopniowo by się ochładzała i przeszłaby w następny glacjał. Ale jest takie powiedzenie: Co za dużo, to nie zdrowo. Gdyby emisje CO2 zatrzymać na 300 ppm nie byłoby problemu. Mielibyśmy ciepły klimat holocenu ze znośnymi zmianami, świat cieplejszy o 0,5-0,7oC względem średniej XX wieku. Ale ekstrema i tak by się nasiliły, choć może nie tak jak teraz. 400 ppm zaprowadzi nas do klimatu, który wykończy wiele państw na świecie, na nas też to się odbije.
OdpowiedzUsuńBiegun południowy się ochładzał, ze względu na występującą w rejonie bieguna południowego dziurę ozonową. Ubytek ozonu powoduje ochłodzenie stratosfery (Gillet 2003). Ubocznym efektem jest wzmocnienie okrążających kontynent wiatrów cyklonicznych (Thompson 2002). Stąd przyrost lodu morskiego wokół, ale widać, że zmiany te się zakończyły. Antarktyda zaczyna się ocieplać.
Hubert - przyglądałeś się cyklom Milankovicia ? Jakie są Twoje przemyślenia na ten temat ? Z punktu widzenia fizyki, którą znam wydaje się być sensowne i dość oczywiste.
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=PFfwIOzVlh8 - fajny filmik po angielsku tłumaczący założenia teorii.
Ale to dokładnie, to co chcesz ode mnie usłyszeć. Że naturalne zmiany, jak np. cykle Milankovicia, czy minimum Mundera, mają większy wpływ od emisji CO2? Niestety, ale ja się nie dam. Człowiek ma wpływ na klimat, a zmiany są szybsze niż w trakcie naturalnych zmian klimatycznych z przeszłości.
UsuńCykle Milankovicia mają ogromny wpływ na temperatury na Ziemi ale tylko wówczas gdy ilość CO2 w atmosferze wynosi ok. 200 ppm.
UsuńDlaczego tak jest?
Otóż gdy ilość CO2 wynosi np. 500 ppm to nawet przy najbardziej „niekorzystnym” układzie cyklów, temperatura naszej planety jest tak wysoka, że nie będą na niej tworzyć się lądolody. Co najwyżej globalna temperatura atmosfery spada ze średniej 19 st. C na 18 st. C., rzecz niezauważalna.
Zupełnie inaczej mają się sprawy gdy CO2 jest w atmosferze mniej. Przy 200 ppm-ach efekt cieplarniany jest słabszy i temperatura średnia powietrza na Ziemi wynosi np. 13 st. C. Teraz wystarczy tylko wejść w „niekorzystną” fazę cyklów Milankovicia i zaczynają się problemy. Temperatura spada co prawda jedynie np. o 1 stopień ale ten fakt uruchamia potężne sprzężenie. Lądolody z półkuli północnej rozpoczynają wędrówkę na południe zmieniając diametralnie albedo planety. Dochodzi do dalszego spadku temperatury a w konsekwencji do zintensyfikowania tworzenia się i wędrówki lądolodów. Planeta w znacznym stopniu pokrywa się lodem i z tego letargu wyrwać ją może jedynie kolejna faza cyklów Milankovicia (np. lądolody topnieją gdy nachylenie osi obrotu Ziemi zmierza ku maksymalnemu).
Reasumując: cykle są ważne i w całym okresie czwartorzędu wywierały gigantyczny wpływ na życie na Ziemi. Niestety obecnie cykle te nie są w stanie w najmniejszym stopniu odwrócić tendencji do ocieplania się naszej planety. Nawet wyjątkowo korzystny układ cyklów Milankovicia prowadzący dawniej do potężnego i długotrwałego glacjału połączony np. ze zmniejszeniem aktywności słonecznej mógłby jedynie spowolnić nieznacznie wzrost globalnej temperatury ziemskiego globu. Stąd też wszystko wskazuje na to, że żyjemy już w nowej epoce. Epoce, w której tempo zmian będzie tak duże, że śmiało ją można nazwać New Eocen a za jakiś czas New Eocen Thermal Maximum :-(
Poczytalem troche o Holocenie i w okresie 8500-6000 lat temu arktyka byla latem 2 razy mniejsza latem niz obecnie, a swiat byl moze nawrt 2-3 stopnie cieplejszy. Szukam informacji skad az tak duze roznice, bo CO2 byl przez 1850 rokiem staly, wiec zostaja cykle sloneczne, lub Milankovicia.
UsuńW pełni się z tobą zgadzam Bart. Przy małym stężeniu CO2 cykle Milankovica są kluczowe.
UsuńI oczywiście cykle słoneczne.
UsuńW uzupełnieniu cyklów Milankovicia muszę dodać, że kluczowym aspektem dla zlodowaceń jest kąt nachylenia ruchu obrotowego Ziemi względem ekliptyki. Przy nachyleniu minimalnym (do którego zmierzamy) zima na półkuli północnej jest łagodna a lato zimne. Śnieg, który spadnie zimą nie jest w stanie stopić się latem. To przyczynek do tworzenia się lądolodów. W mniejszym stopniu wpływ na to ma cykl oddalenia Ziemi od Słońca latem. Przy większej odległości od Słońca latem półkula północna faktycznie otrzymuje mniej energii ale zgodnie z prawem Keplera Ziemia porusza się po orbicie z mniejszą prędkością co sprawia, że naświetlanie półkuli północnej trwa dłużej. Tak czy siak różnice w dostawach energii ze Słońca na skutek występowania cyklów Milankovicia są wielokrotnie większe niż przyrost efektu cieplarnianego na skutek naszych emisji CO2. Haczyk jest w tym, że efekt zwiększonej ilości CO2 w atmosferze trwa cały rok niezależnie od szerokości geograficznej. Można zatem założyć, że emisja CO2 hamuje efekt a co za tym idzie wszystkie sprzężenia wynikające z cyklów Milankovicia. Przy 400 ppm-ach CO2 cykle te są już tylko nic nieznaczącą drobną anomalią.
UsuńJesli w ciagu 8000 tys lat przy tym samym stezeniu CO2 mamy okresy o amplitudzie 3 stopnie, to jest to duzo, a to nie sa cykle max/min. Nawet przy stezeniu 400 ppm CO2 bedzie czuc duza roznice podczas roznych faz cyklu, tylko granica dolna nie zajdzie tak nisko by rozpoczac kolejne zlodowacenie.
UsuńPs. Slyszeliscie, by ktos robil badania datowania lodu z arktyki ? Bardzo mnie ciekawi jak malo lodu bylo na poczatku optimum holocenskiego. Swoja droga patrzac na ostatnie milion lat jak to mozliwe, ze okres ciepla w holocenie utrzymuje sie tak bardzo dlugo ? Powinien trwac 3-5 tys lat, a nie 10tys. Czy to mozliwe, ze czlowiek od kilku tysiecy lat tak wplywa na klimat. Raczej zawsze zaklada sie ostatnie 150 lat.
Prawdę piszesz Bart. Różnice o amplitudzie 3 stopni jeszcze przy stężeniu CO2 na poziomie 400 ppm mogą dużo znaczyć. Jednak problemem jest tak błyskawicznie przyrastająca ilość CO2 w atmosferze, że skale geologiczne przestają tu mieć znaczenie i tym samym cykle Milankovicia również. Ciekawostką jest to, że jeden z cykli - elipsa orbity i aphelium dla lipca - wyraźnie wskazuje czas epoki lodowcowej. Co więcej nachylenie osi obrotu ziemi względem płaszczyzny ekliptyki zmniejsza się, równocześnie maleje od kilku dziesięcioleci aktywność Słońca. To wszystko sprawia, że powinniśmy już zmierzać ku epoce lodowej. Prawidłowo zauważyłeś, że okres ciepła utrzymuje się za długo. To niezaprzeczalny fakt. Jest wysoce prawdopodobne, że gospodarka żarowa pierwotnego człowieka jak i ludzi średniowiecza zahamowała spadek temperatury. Wielkim też szczęściem było to, że aphelium lipcowe nie zbiegło się dokładnie z minimalnym kątem osi obrotu Ziemi z ekliptyką. Wówczas raczej nie pisalibyśmy na tym blogu a na pewno nie na tej szerokości geograficznej ;-).
UsuńCo do ilości lodu w okresie ciepła w holocenie to sam jestem ciekaw ile tak na prawdę go było.
No to juz wiem dlaczego holocen jest tak dlugo cieply. https://wattsupwiththat.files.wordpress.com/2009/02/eccentricity-precession-and-obliquity.jpg
UsuńAkurat nalozyly sie trzy maxima lokalne w obrebie 14tys lat. Za 9 tys lat czeka ziemie jeden z ciezszych zimnych okresow z minimum na eliptycznosc orbity.
Zgadza się Bart! Dlatego ilość CO2 na poziomie 400 ppm-ów to samo dobro. Już Demon o tym pisał. Pseudo klimatolodzy pokroju Piotra i Krzyśka usiłowali temu zaprzeczać. Ale to tylko był żenujący skowyt. Niestety dalsze zwiększanie zawartości CO2 w atmosferze grozi nam poważnymi konsekwencjami. Nie można do tego dopuścić. CO2 powyżej (jak pisał Demon) 666 ppm lub, jak twierdzę ja powyżej 550 ppm to zabójstwo dla cywilizacji ludzkiej.
UsuńCzy jest sensowne wytłumaczenie tego co dzieje się obecnie w pobliżu Svalbard z temperaturą wody ?? 12C anomalia to chyba coś niezwykle dziwnego o tej porze roku ??
OdpowiedzUsuńhttps://earth.nullschool.net/#current/ocean/primary/waves/overlay=sea_surface_temp/orthographic=-346.15,71.98,1581/loc=5.767,77.798
Ta plama ciepła jest tam od lat. Możliwa przyczyna, to podwodna aktywność wulkaniczna.
Usuń