środa, 9 sierpnia 2017

Arctic News - wichry próbują zburzyć rozdane w czerwcu karty

Od ponad tygodnia w Arktyce jest niespokojnie. Trwa kontynuacja dominacji niskiego ciśnienia nad Oceanem Arktycznym, ale na sam koniec lipca w Arktyce swoje rządy zaczęły głębokie ośrodki niskiego ciśnienia. Od 6 sierpnia w Arktyce szaleje sztorm. Ta zmiana pogody powoduje, że topnienie lodu nie zwalnia z powodu braku warunków dla topnienia z czerwca i lipca. Nie ma więc powtórki np. z roku 2013, kiedy topnienie lodu zatrzymało się na kilka dni ostatniej dekady lipca. Prawdopodobnie na początku września zasięg lodu będzie drugim lub trzecim najmniejszym w historii pomiarów.

Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w kolorowej wersji. 

Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2, Uni Bremen

Chmury ratują sytuację jeśli chodzi o zasięg i powierzchnię lodu. Jest to jednak swoisty akt desperacji, gdyż linia trendu podąża w ślad za 2016 i 2007 rokiem. Na mapie widać, że odsłonięty został spory obszar Oceanu Arktycznego, co normalnie nie powinno mieć miejsca. Wyspę Wrangla od granicy lodu dzieli dystans 500 km. 50 lat temu wyspa o tej porze dopiero uwalniała się od lodu. Morze Wschodniosyberyjskie było na ogół zamarznięte z niewielkimi prześwitami wzdłuż wybrzeży. Tylko raz na kilka-kilkanaście lat tworzył się solidny pas obszaru pozbawionego lodu, gdzie można było dopłynąć z Cieśniny Beringa do Wysp Nowosyberyjskich. Jak szczęście dopisało, przy dobrym lecie, to pod koniec sierpnia otwierało się Przejście Północno-Wschodnie. Tak było np. w latach 30. i 40. XX wieku, kiedy Arktyka przeżywała ocieplenie. Animacja obok (kliknij, aby powiększyć), pokazuje dość sporą dynamikę zmian, widoczną od strony Oceanu Spokojnego. Lód topnieje bez większych przeszkód.

Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2017 roku względem 2012 i wyszczególnienie dla wybranych lat. NSIDC

Zarówno NSIDC jak i JAXA pokazują, że obszar lodu morskiego kurczy się bez większych przeszkód. Następuje przewidziana zmiana dystansu w stosunku do 2012 roku. Wtedy to arcydobre warunki pogodowe w połączeniu z polarnym huraganem wywołały spektakularne topnienie i spadek zasięgu lodu. W tym roku nie było tzw. przygotowania wstępnego, czyli braku głównie stawów topnienia w czerwcu. Ale jak widać, zasięg lodu jest w czołówce. Mapa obok przedstawia zasięg lodu w zestawieniu ze średnią 1981-2010. Od strony Oceanu Spokojnego lód ciągnął się kilkaset kilometrów dalej na południe niż dziś. 8 sierpnia zasięg lodu liczył 5,89 mln km2, do 1 sierpnia czapa polarna skurczyła się o 0,57 mln km2. Jest o 1,82 mln km2 mniejsza od średniej 1981-2010 dla 8 sierpnia.

  Zasięg lodu morskiego w 2017 roku w stosunku do ostatnich lat. JAXA

Dane JAXA pokazują, że zasięg lodu podąża w ślad za rekordowymi latami, oddalając się tylko od 2012 roku. Różnice w stosunku do 2007 i 2016 roku są niewielkie.

 Powierzchnia lodu morskiego w 2017 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun

Topnienie zachodzi bez większych przeszkód, choć powierzchnia lodu jest większa niż w roku 2007 i 2016. Prawdopodobnie we wrześniu będzie oscylować w okolicy 2007, nieco poniżej wartości względem owego roku. W 2007 roku minimalna wartość powierzchni lodu wypadła na 3 mln km2, w 2016 na 2,4 mln km2 - bardzo blisko roku 2012. A to właśnie powierzchnia jest wyznacznikiem stanu lodu niż zasięg, który w każdej chwili może zmodyfikować wiatr. Można powiedzieć, że rok 2016 był dość mocny jeśli chodzi o topnienie. Silne, nieoczekiwane zmiany przyniosły ostatnie dni sierpnia.  Mapa obok przedstawia anomalie powierzchni lodu morskiego dla 7 sierpnia względem średniej 2007-2016. 


Odchylenie temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w okresie 30 lipca - 7 sierpnia dla 2007, 2012 i 2017 roku. NOAA/ESRL

Końcówka lipca i początek sierpnia są w Arktyce stosunkowo zimne. znacznie cieplej było w roku 2007, gdzie do stopienia lodu potrzebny był znacznie większy wkład energii niż dziś. W roku Arktyka latem nie jest zbyt ciepła, a globalne ocieplenie, że tak się wyrażając, wyładowuje swoją furię poza Arktyką. Oczywiście chodzi tu o cyrkulację mas powietrza, gdzie Arktyka jest zdominowana przez obszary o niskim ciśnieniu, a poza nią występuje wysokie ciśnienie. Wilgotna i ciepła zima najprawdopodobniej miała związek z tym co się dzieje w Arktyce od czerwca po dziś dzień. Co więcej, szalejące sztormy dostarczają wilgoć znad oceanów do Arktyki. Teraz taka sytuacja może wydawać się zbawienna, ale jesienią może obrócić się przeciwko pokrywie lodowej. Chmury zatrzymają ciepło, więc ocean będzie słabo zamarzać. Co będzie potem? Nie wiadomo. Wiadome jest to, że taka sytuacja może doprowadzić do zagłady czapy polarnej. Kolejna kiepska zima będzie oznaczać kolejne straty. Potem nie będzie trzeba już w ogóle dużego wkładu energii w topnienie lodu. 

 Anomalie termiczne powierzchni arktycznych wód 8 sierpnia dla 2013, 2016 i 2017 roku. DMI

Właśnie to co dzieje się w Arktyce i samo globalne ocieplenie, wywołuje piekło na południu Europy. Temperatury arktycznych wód z racji braku lodu są wysokie od 1 do nawet 4oC, a miejscami znacznie więcej. Same zaś sztormy mieszają wodę, przez co ciepła i zasolona woda trafia na powierzchnię, topiąc lód. Nawet jeśli zjawisko to zachodzi powoli, to fakt jest faktem - wilgotna Arktyka przypominać zaczyna północny Atlantyk. Zestawienie map pokazuje, że całościowo sytuacja w tym roku nie jest tak tragiczna, jak rok temu. Ale widać, że w pacyficznej części Oceanu Arktycznego jest spore nagromadzenie dodatniej anomalii temperatur. To przełoży się na dalsze topnienie lodu. 


 Grubość lodu morskiego w latach 2010-2017 dla 7 sierpnia. Naval Research Laboratory, HYCOM

Na tle przedstawionych powyżej lat, ten rok wygląda źle. Pomijając rok 2012. Wtedy przez Ocean Arktyczny przetaczał się niezwykle silny sztorm. Wcześniej intensywnie topiła się powierzchnia lodu. Lód wtedy był dość gruby, ale oba te czynniki wywołały dalsze topnienie. Szczególnie Wielki Arktyczny Cyklon - GAC-2012. Gdyby nie on, we wrześniu 2012 roku nie padłby rekord. Teraz Arktyka ma spore szczęście, bo chłodna i podchmurna pogoda hamuje topnienie, które odbywa się w dużym stopniu od spodu. Tak więc mimo to, że lód jest cienki, to nie zniknie, a przynajmniej nie powinien zniknąć. Na animacji obok widać jednak, że zmiany podstępują i pokrywa lodowa topnieje. 

 Kra lodowa w obrębie 80oN 8 sierpnia 2017 roku. NASA Worldview

Kra lodowa w obrębie 80oN 8 sierpnia 2017 roku. NASA Worldview

Sztorm nie jest tak silny jak GAC-2012, ale sieje zniszczenie. Pak lodowy zmienił się w krę lodową, więc lód będzie się topić dalej bez solidnej ingerencji ze strony np. dipola arktycznego. Zdjęcie satelitarne pokazuje, że lód w dużym stopniu ma postać kry lodowej, która może się roztopić w przeciągu najbliższych kilku-kilkunastu dni.Sztorm swoje apogeum osiągnie 10 sierpnia, kiedy ciśnienie spadnie do do 974 hPa, potem zacznie powoli słabnąć, by całkowicie się rozpaść 14-15 sierpnia. Przez ten czas silne wiatry będą wywoływać presję na pokrywę lodową Oceanu Arktycznego.

Zobacz także:

8 komentarzy:

  1. Nadal to wygląda źle, bo prawie 6 mln km2 to wciąż gigantyczny obszar. 20 razy tyle co Polska. W gruncie rzeczy połowa Oceanu Arktycznego wciąż jest skuta metrowym lodem. Jakiej to energii trzeba, aby to wszystko szlak trafił? A do połowy września już niewiele czasu. Pewne jest więc, że przed nami kolejna zima i prawdopodobnie niestety nie ostatnia. Może wreszcie następna dekada położy kres arktycznemu lodowi i naszym zimowym udrękom? Gdyby to ode mnie zależało, to od razu wysłałbym na Arktykę całą dostępną flotę lodołamaczy.
    Nie ma też sensu porównywać tej patologicznej obecnie sytuacji do jeszcze bardziej patologicznej z lat 30. XX wieku z zawoaluowaną sugestią jakoby wtedy było lepiej, czyli bardziej normalnie. Lepszym punktem odniesienia powinien być okres eoceński, bo przez większą część ery ziemskiej lodu wcale nie było. I dobrze było, nikt się nie skarżył.
    Nawet jeśli uporamy się z Arktyką, to pamiętajmy że zostaje jeszcze Grenlandia no i na drugiej półkuli jest Antarktyda. A tam to dopiero ma się co topić! Ogólnie to wciąż jesteśmy w czarnej d...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obszar 6 mln km2 jest może i gigantyczny ale spójrz na "Grubość lodu morskiego w latach 2010-2017 dla 7 sierpnia". Objętość lodu jest już na skraju przepaści. Żeby wszystko szlag trafił potrzeba bardzo niewiele ciepła. Może się okazać, że następne dwa lata będą ostatnimi z lodem o grubości powyżej metra. Później lód będzie tylko zimą.

      Usuń
    2. Ciekawe jaki wplyw ma GO na burze i wichury w PL. We Wro codziennie ala tropikalna burza, a dzis jadac na polnoc 100 km powalonych lasow od Gniezna.

      Usuń
    3. No właśnie kilka dni temu ktoś ze pseudospecjalistów, co byli jeszcze nie dawno na tym blogu częściej, wyrzucał mi jak to tylko piszę o armagedonie. No i nie trzeba było długo czekać. Tego kiedyś nie było. Niby lato nie tak ciepłe jak prognozował Demon ale burze są piekielne. Na pewno zmniejszanie się lodu w Arktyce ma wpływ na ilość wyładowań atmosferycznych w Europie. Trzeba się Bart sprawie przyglądać i przeanalizować dane.
      New Eocen może też zacząć się zwiększonym burzowym armagedonem.

      Usuń
    4. Jaki wpływ ma globalne ocieplenie na to, co się ostatnio stało w Polsce?
      Zacznijmy od tego, że Arleta Pyziołek w końcu odkryła koło i nie mówi o zlodowaceniu jak w 2013. I że Ania Dec zdobyła rzetelną wiedzę, podczas gdy Superstacja wciąż na dnie. Tam wciąż pogodynki analizują pogodę pod kątem "tańców i hulańców", olewając zupełnie powagę sytuacji.

      Czyli tak, "Lucyfer" - fala upałów, której obrzeża uderzają w Polskę zderza się z wilgotnymi masami powietrza z północy i Oceanu Atlantyckiego, tak powstają burze. Cała idea mocy burz polega na tym, że fala upałów w Europie w związku z globalnym ociepleniem jest "x" wartości mocniejsza, więcej Wm2, etc, bo więcej CO2, to więcej uwięzionego ciepła w dolnej warstwie atmosfery. Plus do tego dochodzi cieplejszy ocean i większe parowanie, co tylko wzmaga burze i wszystko co się z nią wiąże. A zatem, w związku ze wzrostem globalnych temperatur i wilgotności, ilości pary wodnej w atmosferze moc burz wzrośnie.

      Dlaczego miasto z "Fali Zbrodni" i "Świata wg Kiepskich" doświadcza burz niemal każdego, lub każdego \dnia? Położenie geograficzne. Po prostu upały częściej nawiedzają ten region, bo prąd strumieniowy, i w ogóle obszary zimna z Arktyki i jej okolic, które idą na południe, nie sięgają zbytnio Dolnego Śląska, a jedynie ocierają się o niego, dając burze. Swoje robi też specyfika tego terenu (uwarunkowania rzeźby terenu), która stwarza odpowiedni mikroklimat.

      Usuń
    5. Nic dodać Hubert! Dramatyczne wydarzenia tylko się nasilą :-(

      Usuń
  2. @Michał
    Widziałeś już jak wygląda krzyż na gnieźnieńskim kościele, albo urwany dach na bloku w Bydgoszczy? Że co, że nie masz czasu, bo zajadasz się słodkim melonem? Są w końcu rzeczy ważne i mniej ważne, prawda.. ;) A tak swoją drogą cały czas się zastanawiam, czy to nie są efekty geoengineeringu czy już się na poważnie zaczęło... Bo, że przy pogodzie majstrują to jest raczej pewne... kwestia tylko jak dużo potrafią spieprzyć w krótkim czasie.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Bart
    > Ciekawe jaki wplyw ma GO na burze i wichury w PL.
    Dokładnie, też chciałbym wiedzieć... (zajeżyłem Twój wpis po wypuszczeniu swojego posta..)
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń