niedziela, 5 listopada 2017

PIOMAS - (październik 2017) - pierwsze w tym roku zwycięstwo

Objętość arktycznego lodu morskiego w październiku 2017 roku wyraźnie wzrosła. Jest znacznie większa niż w 2012 i 2016 roku. Dlaczego tak się stało? Za sprawą działania wyżu barycznego pokrywa lodowa zaczęła szybko zwiększać swoją powierzchnię. Wraz z jej wzrostem rosła także sumaryczna ilość lodu.

Objętość lodu w Arktyce w 2017 roku względem wartości z ostatnich lat i średniej 1979-2016. PIOMAS

We wrześniu ilość lodu była tylko nieznacznie większa niż w 2012 i 2016 roku, ale wraz z kolejnymi dniami października sytuacja zaczęła się zmieniać. Warunki dla zamarzania znacznie się poprawiły, były zupełnie inne niż rok wcześniej. Lód mógł przyrastać bez problemów. 31 października objętość lodu wyniosła 7627 km3, była więc czwartą najmniejszą w historii pomiarów. Rekordzistą pozostaje rok 2012 - 6417 km3, a nieznacznie za nim znajduje się rok 2016. Jeden miesiąc, jeden sezon jest w stanie dużo zmienić. Ale musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: Gdzie przyrósł lód? Większość przyrostu odbyła się dzięki wzrostowi powierzchni sezonowego lodu, który z czasem grubieje. Większość tego październikowego , przyrostu, te dodatkowe 950 km3, to lód świeży, który z 5-10 cm zwiększył grubość do 20-30 cm. Zwiększył swoją powierzchnię przez jeden miesiąc dzięki wyżowi barycznemu. 

 Objętość lodu w Arktyce w 2017 roku względem wartości z okresu 1979-2016. PIOMAS/Zack Labe

Ale pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, w drodze są kolejne miesiące. Wciąż wiele brakuje, jeszcze w 2005 roku 31 października objętość lodu liczyła 11308 km3, była o 1/3 większa niż obecnie. Wyż w październiku sprawił, że pokrywa lodowa jest teraz o 15% większa. Ale wystarczy spojrzeć na wykresy, by przekonać się, że ta zmiana niewiele znaczy. 


 Grubość lodu morskiego Arktyki 31 października 2017 i anomalie grubości w stosunku do średniej 1981-2010. PIOMAS, Zack Labe

Gruby wieloletni lód niemal całkowicie zniknął, ale oczywiście wciąż wpływa na uśrednioną wartość, co ilustruje poniższy wykres. Każde miejsce czapy polarnej, to lód, którego grubość jest mniejsza niż wynosi średnia. Tylko miejscami utrzymuje się norma dla okresu odniesienia 1981-2010. 

 Grubość arktycznego lodu morskiego w 2017 roku w stosunku do okresu 2004-2016 i średnich wartości z lat 80. i 90. XX wieku. PIOMAS

Mimo szybkiego przyrostu w październiku, zmiany w sumie ominęły grubość. Jedyny plus, że nie spadała tak jak w 2012 roku. Nastąpił niewielki, bo 10 centymetrowy wzrost w październiku względem rekordowego 2012 roku. Ten rok a lata 80. XX wieku dzieli przepaść, pokrywa lodowa jest dwa razy cieńsza niż 40 lat temu.

Trend spadkowy i odchylenia spadku/wzrostu ilości arktycznego lodu morskiego.

Biorąc pod uwagę rok 2017, tempo utraty lodu morskiego wynosi obecnie 3,1 tys. km3 na dekadę. W przyszłości tempo to może przyspieszyć.

Spadek ilości lodu w Arktyce dla października w latach 1979-2017 i ekstrapolacja trendu do 2034 roku. Dane PIOMAS

Podobnie jak w poprzednich miesiącach, ilość lodu jest znacznie mniejsza niż w latach 90. czy 80. XX wieku. Dawniej w październiku średnia grubość lodu wynosiła 16 tys. km3, teraz wynosi 6,1 tys. km3. W 2015 i 2016 roku nastąpił spadek ilości lodu, w tym roku niewielki wzrost. Na razie rekord z 2012 roku pozostaje nie pobity, ale jak widzimy, trend prowadzi do zera. W latach 30. XXI wieku Ocean Arktyczny będzie w październiku wolny od lodu. Woda zacznie zamarzać dopiero w drugiej połowie miesiąca. Za kilkanaście lat.

Zobacz także:

8 komentarzy:

  1. Świetny komentarz! Gruby wieloletni lód zniknął i pytanie brzmi: co musi się wydarzyć aby choć w części się odtworzył? Wg trendu letni lód z Arktyki zniknie na zawsze w roku 2035. Ale moim zdaniem dużo szybciej pojawi się pojedynczy rok z latem bez lodu. A kiedy to nastąpi zależy tylko od pogody.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale skąd wiadomo, że to będzie dalej spadać liniowo? Może tempo spadku wyhamuje i przyjmie bardziej kształt paraboli? A jak lodu zacznie przyrastać, bo trafi się kilka z rzędu zimnych lat jak obecne? W sumie takie lata jak w 2007 i 2012 nie zdarzają się przecież za często.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2013 i 2014, to były lata zimne i słabe sezony topnienia. Na wykresie jak dotąd dalej trend spadkowy. Musiałby wybuchnąć wulkan w Yellowstone.

      Usuń
    2. Spójrz Michał na wykres objętości lodu. Od roku 1981 przez 10 lat objętość jest w trendzie rosnącym. Przez 10 lat! Wiesz co pisaliby wszyscy gdyby taka seria się powtórzyła? Że idzie epoka lodowa. A sam widzisz co idzie - New Eocen.
      Nie licz na wyhamowanie czy odwrócenie trendu bo to raczej nie możliwe. Nie przy 400 ppm CO2 :-(

      Usuń
    3. A nawet po wybuchu wulkanu w Yellowstone, wzrost trwałby kilka lat, być może kilkanaście w zależności od siły erupcji. Potem znów zaczęłoby się topić, bo CO2 to trwały gaz cieplarniany. Efekt aerozolowy utrzymuje się krótko.

      Usuń
    4. Jak wybuchnie Yellowstone, to przede wszystkim zmiecie naszą cywilizację. A wtedy to już prosta droga do zamrożenia naszej planety na amen, bo kto będzie wtedy w piecu węgiel spalał, jeździł autami na ropę czy karczował lasy?

      Usuń
    5. W atmosferze jest tak dużo gazów cieplarnianych, że te zamrożenie zacznie się za 1000-10 000 lat.

      Usuń
  3. Żeby o tej porze w okolicach Wyspy Wrangla było powyżej zera to istna zgroza.
    Zasięg lodu jest na trzeciej pozycji i szybko zbliża się do roku 2012, zobaczymy co dalej.

    OdpowiedzUsuń