Początek sezonu topnienia w Arktyce jest spokojny, poza pewnym wyjątkiem - szybko znikającym lodzie na Morzu Beringa. Trzecia dekada marca upłynęła pod znakiem dipola arktycznego i eksportu lodu przez Cieśninę Frama. Dipol arktyczny będący systemem układów barycznych wiąże się ze wzmocnieniem topnienia pokrywy lodowej, szczególnie spadkiem ilości lodu. O tej porze pozytywna wersja dipola arktycznego ma głównie wpływ na objętość lodu jeśli występuje jego eksport przez Cieśninę Frama. Spadek powierzchni jest lokalny, widoczny dopiero w porze letniej, kiedy lądy wokół Arktyki są pozbawione śniegu i ogrzane.
Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w kolorowej wersji.
Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2, University of Bremen
To pierwszy od końca sierpnia 2016 roku poważny przypadek występowania dipola arktycznego w trakcie sezonu topnienia. O tej porze dipol z wyżem barycznym po amerykańskiej stronie, nawet z eksportem lodu przez C. Frama jest raczej niegroźny. Lód osiąga maksymalną grubość i dopiero zaczyna się topić. Przy czym topnienie zaczyna się na zewnętrznych akwenach. Dlatego też zmiany w zlodzeniu są na razie niewielkie. Mapa z Uniwersytetu Bremen pokazuje duży zasięg zlodzenia po stronie Oceanu Atlantyckiego, ale jednocześnie poważne braki są na Morzu Beringa. Występuje tam sytuacja do której o tej porze roku nie powinno dochodzić. Animacja obok (kliknij, aby powiększyć), pokazuje zmiany zasięgu i koncentracji lodu morskiego w drugiej połowie marca 2018.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2018 roku i wyszczególnienie względem wybranych lat, oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC
Jak pokazują dane NSIDC początek topnienia zaczął się dość mocnym zjazdem, ale potem doszło do solidnego zahamowania. Jest to sytuacja normalna o tej porze roku, do której dochodzi także w kwietniu. Lód nie wszędzie się kurczy, gdyż Arktyka i obszary doń przylegające są jeszcze zimne i wychłodzone. Mimo to, czapa polarna pozostaje blisko rekordowych wartości. Zasięg lodu morskiego 31 marca wyniósł 14,26 mln km2, to 1,11 mln km2 mniej od średniej 1981-2010, czyli 7,2%. Mapa obok pokazuje zasięg i koncentrację lodu morskiego dla 31 marca 2018 w zestawieniu ze średnią 1081-2010.
Zasięg lodu morskiego w 2018 roku w stosunku do ostatnich lat i średnich z ostatnich dekad. JAXA
Dane JAXA podobnie jak NSIDC pokazują, że mimo powolnego tempa kurczenia się pokrywy lodowej, jej zasięg znajduje się w czołówce rekordzistów. Z drugiej strony warto podkreślić, że obecne rozmiary lodu morskiego nie muszą mieć wpływu na wrześniowe minimum. Aczkolwiek zmiany obecne robią wrażenie, szczególnie jeśli spojrzy się na obszar, jaki zajmuje lód w stosunku do poprzednich dekad. Mapa obok ilustruje, jak duże są różnice w obszarze zajmowanym przez lód względem lat 80. XX wieku, kiedy Arktyka zaczynała ewidentnie reagować na globalne ocieplenie.
Powierzchnia lodu morskiego w 2018 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun
Powierzchnia lodu także powoli się kurczy, czego przyczyną są przyrosty lodu na niektórych akwenach zaliczanych w skład arktycznej kriosfery. Mapa obok przedstawia odchylenia powierzchni lodu względem średniej 2007-2016. Aktualnie to 0,3 mln km2 poniżej średniej. Dipol arktyczny, jak już wyżej wspomniano nie ma większego wpływu na zmiany powierzchni lodu o tej porze roku. Może nawet dawać przyrosty gdyż wiatr niosący mroźne powietrze z wnętrza czapy polarnej zwiększa zlodzenie po stronie atlantyckiej. Jest to widoczne gdy lód wydmuchiwany jest nie tylko przez C. Frama, ale także na wody Morza Barentsa. Dipol za to o każdej porze wpływa na objętość lodu za sprawą jego eksportu przez C. Frama.
Zmiany zasięgu lodu morskiego na poszczególnych akwenach. Wipneus, dane AMSR2, University of Hamburg
Zestawienie danych pomiarowych pokazuje przyczynę powolnego spadku. Dipol arktyczny sprawił, że przyrasta lód na Morzu Barentsa. Rosyjskie niże i amerykańskie wyże niosą mroźne powietrze z centrum na obrzeża Arktyki, ale jednocześnie wpuszczają pacyficzne ciepło nad Morze Czukockie i Beauforta. Na innych akwenach topnienie jeszcze nie zachodzi lub spadki są niewielkie.
Odchylenie temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w dniach 15-30 marca dla, 2012, 2016, 2017, 2018 roku. NOAA/ESRL
Arktyka w drugiej połowie marca była wyraźnie chłodniejsza niż w latach 2016-2017. Wciąż jednak jest tam cieplej niż w okresie 1981-2010. Na koniec marca temperatury nad Morzem Czukockim wzrosły nawet do +1oC, choć z drugiej strony wciąż dominują obszary z temperaturami poniżej -20oC. Bardzo szybko rosną temperatury poza Arktyką, koncentrując się na całej długości południowej części Syberii i azjatyckich państw, od Kazachstanu po Chiny, gdzie temperatury w wielu miejscach sięgają nawet 30oC.
Zmiany średnich temperatur wokół bieguna północnego (80-90oN) w 2018 roku. DMI
Kilka dni temu w Arktyce było dość zimno, temperatury spadły do -40oC. Teraz robi się tam ciepło, ale skala anomalii termicznych jest znacznie mniejsza niż jeszcze miesiąc temu.
Anomalie termiczne powierzchni arktycznych wód 31 marca dla 2014, 2015, 2017 i 2018 roku. DMI
Temperatury wód arktycznych pozostają wysokie. Skala odchyleń jest mniej więcej taka sama jak w 2017 roku, z tą różnicą, że cieplejsze jest Morze Beringa a nie Barentsa. Tak jak pokazuje animacja obok, temperatury spadły za sprawą często wiejących mroźnych wiatrów. Znacznie chłodniejsze były wody w latach 2013-2014, co w tym przypadku jest wskazówką, że w razie słabych warunków dla letniego topnienia, pokrywa lodowa we wrześniu i tak skurczy się znacznie poniżej 5 mln km2.
Grubość lodu morskiego w latach 2011-2018, dla 30 marca. Naval Research Laboratory, Global HYCOM
Te dwa zestawy map prezentują dwa różne okresy klimatyczne Arktyki. U góry przedstawione są czasy, kiedy Arktyce był gruby, wieloletni lód, bo wciąż było tam chłodno. Szczególnie chodzi tu o wodę, która odgrywa dużą rolę w topnieniu grubego lodu. Na dole są zilustrowany czasy, kiedy niemal całkowicie zniknął gruby, wieloletni lód z powodu rosnących temperatur oceanów. Do Arktyki dostaje się coraz więcej oceanicznego ciepła. Taka sytuacja oznacza, że niezależnie od pogody latem będzie się znikać duże porcje lodu, a temperatury oceanów wciąż będą rosnąć.
Pak lodowy Morza Czukockiego zaczyna się kruszyć. 31 marca 2018. NASA Worldview
W końcu dojdzie do sytuacji, kiedy ilość energii cieplnej w wodzie będzie na tyle duża, że czapa polarna po prostu się rozpuści jak w Jeziorku Czerniakowskim. Bez czynnika pogodowego w postaci wyżów barycznych w czerwcu i dipola arktycznego latem do tej sytuacji prędko nie dojdzie. Ale prędzej czy później dojdzie, bo temperatura oceanów rośnie 24/7.
Zobacz także:
- Arctic News - kraina lodu, piątek, 16 marca 2018 W Arktyce doszło do rewolucji, dzięki której nieznacznie ulegnie poprawie stan czapy polarnej. Po ekstremalnie ciepłym lutym nastał przenikliwie chłodny marzec, a zasięg i powierzchnia lodu morskiego przez ostatnie dwa tygodnie rosły. Sezon topnienia jeszcze się rozpoczął. Jak pokazuje animacja, przez większość dni pierwszej połowy marca w Arktyce utrzymywał się centralny ośrodek wysokiego ciśnienia, który o tej porze roku oznacza wypromieniowywanie ciepła i wychładzanie tym samym dolnej warstwy atmosfery.
- Arctic News - najazd wiosennych temperatur w Arktyce, czwartek, 1 marca 2018
- Arctic News - spowolnienie spadku zasięgu lodu nic nie pomoże, piątek, 31 marca 2017
Zgodnie z moimi przewidywaniami pokruszony już jest lód na Morzu Czukockim. Wpis świetny. Na jedno jeszcze można zwrócić uwagę. Lód na Zatoce Hudsona też nie wygląda najlepiej. Jeśli warunki pogodowe nad Kanadą nagle by się pogorszyły to może być nieciekawie.
OdpowiedzUsuńNo i prognozy zarówno dla Syberii jak i Kanady się pogorszyły, a już była nadzieja dla Kanady.
OdpowiedzUsuńBedziemy zyc z lodem duzo dluzej niz myslelismy. Sa tego plusy i minusy ... ciagle zima bedzie zimno, ale nie zaleje zbyt szybko miast nadmorskich.
OdpowiedzUsuńCoś za coś. Choć stopienie lodu latem nie jest jeszcze gwarantem braku zimy, przypominam marzec 2013 w Polsce, który nadszedł po wrześniu 2012.
UsuńLód zapewne musiałby być w dużej mierze stopiony już w czerwcu, aby znacząco zmniejszyć ryzyko zimy w Polsce, bo tylko wtedy pochłonąłby dużą część energii słonecznej przesilenia letniego. Poza tym okresem, mniej więcej na miesiąc przed i miesiąc po przesileniu Arktyka dostaje bardzo mało energii i obniżenie albedo poza tym okresem niewiele zmienia.
UsuńCóż tu marzyć o braku zim w Polsce, jak nawet w kwietniu mamy zepsute pogodowo przez arktyczny chłód święta. A z wegetacją jesteśmy o miesiąc do tyłu.
UsuńGdyby wegetacja była miesiąc do przodu to kwietniowe przymrozki dokonałyby istnego Armageddonu.
UsuńJest tak jak było i będzie i na wieki wieków amen. Oby.
New Eocen - nie pradwa. Przez ostatnie 120 tys lat Polska byla pod lodem i nic prawie tu nie roslo. Wystarczylo tylko kilka cieplych dziesiecioleci i zadomowily sie tu rosliny przystosowane do obecnych warunkow. Swoja droga do momentu kiedy mamy lod na polnocy zawsze jest duza szansa na zima wiosna. Wystarczy tez zastanowic sie dlaczego w jezyku polskim mamy zwroty jak "kwiecień plecień, bo przeplata: trochę zimy, trochę lata", albo "W marcu jak w garncu:. Cieple przedwiosnia zdazaly sie czesto, a rolnicy wiedza o tym od setek lat, a Ty straszysz jakims Armagedonem. W naszym klimacie to jest standard.
UsuńTak ale spójrz Bart czy widzisz za oknem rozwinięte liście i kwiaty? A gdyby nie było solidnej zimy już byś je w połowie marca widział - jak we Włoszech. Problem w tym, że do Włoch nie dotrze już przymrozek z północnego wschodu. A do nas? Jak myślisz?
UsuńPrzy łągodniejszym klimacie wegetacja moze wystartowac wczesniej pod warunkiem, ze bedzie slonce, a Polska jest dosc mocno oddalona na polnoc, wiec duze przyspieszenie nam malo grozi. Ogolnie lagodniejszy klimat oznaczac bedzie malo lodu w Arktyce, a to bedzie mial duzy wplyw na pogode w azji polnocnej. Nie jest powiedzialne, ze przy cieplejszym klimacie beda nas nachodzily mrozne fronty ze wschodu. Kolejny temat to wieksza wilgoc zima, ktora przy braku lodu na polnocy i przy podwyzszeniu temperatury bedzie rosla. Zimy w Polsce moga stac sie bardziej pochmurne i slonce nie uruchomi wegetacji.
UsuńWiele osob upraszcza wszystkie procesy, nie bierze pod uwage zmiennych łącznie wspolzaleznych i pozniej powstaja teorie jak stopnienie Arktyki do 2019 roku, czy podwyzszenie temperatury na ziemi o 10 stopni do 2022 roku.
Nie przekonuje mnie to Bart. Azja długo, długo po roztopieniu lodów Arktyki będzie jeszcze bardzo mroźna zimą i wiosną. Co do przyrody to nie byłoby z nią żadnego problemu (gatunki do zmian klimatu się dostosowują) gdyby nie fakt, że jesteśmy jako ludzkość od niej uzależnieni. Jeden rok klęski nieurodzaju "lato ludów" gotowe.
UsuńTak więc ekolodzy znowu nie mieli racji.... Węgiel nie jest zły jeśli jest spalany w czysty sposób I jest to zapewne najtansze źródło energii .. Co2 w atmosferze też jest bardzo potrzebne! Przecież planeta radziła sobie doskonale przy poziomie 2000 co2 to dlaczego ma mieć problemy przy 400 lub 500? Świat dalej będzie istniał tak samo życie na planecie :) zagrożenia są inne niż co2 o których już kiedyś pisałem.
OdpowiedzUsuńZauważ jednak, że stale tego CO2 dopompowujemy. To co obserwujemy teraz to jedynie wierzchołek góry lodowej zmian, które zajdą gdy osiągniemy np. 500 ppm.
UsuńSłaba aktywność Słońca (brak blokady promieniowania z naszej Galaktyki tworzącego chmury i nieznacznie mniejsza ilość docierającej do nas energii) czy zaburzenia prądu strumieniowego mogą czasowo przekładać się na pochmurną pogodę w Arktyce a co za tym idzie na nie dość szybko malejący zasięg lodu. Czy to jednak wystarczające sprzężenie? Jak długo będzie ono działać? Czy problemy nie wrócą ze zdwojonym skutkiem gdy tylko przekroczymy jakąś nie znaną nam jeszcze bliżej granicę? Temperatura lata w Polsce rośnie czwarte dziesięciolecie z rzędu ale w dekadach 40-70 spadała cztery dziesięciolecia z rzędu. Średnia temperatura lata na poziomie 17 stopni C. byłaby ideałem, do którego jednak wiele obecnie nam brakuje. Niewykluczone, że jesteśmy świadkami jakiegoś krótkotrwałego "odbicia", swoistej korekty dającej tylko chwilę wytchnienia. Nie wyciągajmy pochopnych wniosków bo trend został przez naszą cywilizację (produkującą codziennie świeży zasób CO2) jasno nakreślony.
Węgiel do celów energetycznych jest do bani. Nie dość, że podwyższa CO2, to jest jeszcze kilka innych poważnych problemów jak:
Usuń- smog (życie w miastach opalanych węglem niestety upośledza dzieci i skraca ludziom mocno życie głównie przez benzopiren)
- siarka - węgiel ma bardzo dużo siarki, a przykładowo norma polska dopuszcza jej zawartość do 1% (to bardzo dużo!!). Tlenki siarki są trujące jak cholera.
- Ołów, kadm, rtęć itp. Węgiel ma bardzo dużo domieszek toksycznych metali. Wdychają to wszyscy, a zwłaszcza Polacy, bo nawet elektrownie polskie tego nie wyłapują, a co dopiero domowe piece. UE chce założyć kary Polsce, że truje mieszkańców.
itp.
CO2 to nie jedyny problem węgla.
Jedyny plus że grubość lodu systematycznie spada .
OdpowiedzUsuńMichał2 kwietnia 2018 13:40
OdpowiedzUsuńZaraz będziemy miesiąc do przodu.
Bart Shoobzda2 kwietnia 2018 19:38
Globalne ocieplenie i topniejąca Arktyka podkręcą niektóre porzekadła na maksa. Inne przestaną się sprawdzać.
Dark2 kwietnia 2018 14:52
OdpowiedzUsuńW czasach 2000 ppm było inne życie na Ziemi, bez dużych ssaków i człekokształtnych. Bez wrażliwej na zmiany klimatyczne cywilizacji. W tamtych czasach Słońce świeciło znacznie słabiej niż w XVII wieku.
W tamtych czasach zmiany klimatyczne zachodziły na przestrzeni tysięcy lat, wręcz milionów, a nie stuleci czy wręcz dekad.
Racja tylko pytanie wtedy 2000 ppm, przy słabym słońcu to ile teraz by musiało być ppm przy tym mocniejszym słońcu żeby zrownowazyc te 2000 ppm?
UsuńDa się to jakoś policzyć?
UsuńSłońce zwiększa swoją jasność o ok.10% na miliard lat zatem od Eocenu nie doszło do jakiegoś spektakularnego rozżarzenia naszej gwiazdy. Niemniej każdy wzrost lub spadek stałej słonecznej odbija się dość wyraźnie na temperaturze obecnej Ziemi. Gdy nie będzie lodu stabilność temperaturowa naszej planety będzie o wiele większa niż obecnie (brak kolosalnych zmian albedo). Ale czy będzie to środowisko przyjazne człowiekowi? Śmiem wątpić. Oczywiście przyroda sobie poradzi i jak barwnie to opisywał Demon w czasach Eocenu bogactwo przyrodnicze świata było nieporównywalnie większe niż obecnie ale 2000 ppm CO2 to raj dla roślin i płazów z gadami a nie dla takich jak my ssaków.
UsuńNew Eocen - nie do konca. Ssaki i ptaki zajmuja praktycznie wszystkie nisze biologiczne, bo sa stalocieplne. Gady i plazy sa zmiennocieplne, wiec dla nich optimum temperaturowe jest waskie. Plazy do tego musza miec wode i wilgoc. Ssaki dostosowuja sie do kazdego srodowiska, gdzie jest pozywienie (bo jako stalocieplne zuzywaja go duzo wiecej).
UsuńTak Bart ale gdy jaszczurki wyginą akurat np. na Saharze to nie problem (może problem dla ekologów), gorzej jak zaczną tam ginąć z gorąca ludzie. Niezależnie od wąskiego optimum temperaturowego gadom i płazom nic nie grozi. Jedne gatunki wymrą inne się dostosują jeszcze inne są już dostosowane, świat będzie istniał dalej. Problem w tym, że istnieje jeden gatunek człowieka i nawet ten z najczarniejszą karnacją ma już dość upałów. Nie istnieje homo sudanis, który świetnie czuje się w 2000 ppm CO2, temperaturze 45 st. C. i wilgotności 95%.
UsuńNie dramatyzuj ;) Ilu ludzi zyje obecnie na pustyniach, a ilu na Grenlandii ? Nawet jak temperatura na ziemi podniesie sie o 5-8 stopni, to wiecej przestrzeni sie uwolni dla ludzi, niz jej stracimy. Przy podwyzszeniu temperatury o 1 stopnien zaczynaja znikac pustynie i pojawia sie step.
UsuńObecnie bardzo duzo ladow jest biologiczna pustynia i to sie bedzie zmianiac na plus. Obszary z temperaturami powyzej mokrego termomentu bedzie duzo mniej niz powierzchnia samej Sachary, Tundry czy Grenlandii.
Ty Bart z Demonem moglibyście ręce sobie podać. Jakbym czytał jego argumenty :-)
UsuńMoim zdaniem nie będzie tak różowo. Ciekawe czy jestem w mniejszości?
Będzie różowo, a Wy z Hubertem jak zwykle za bardzo dramatyzujecie. Jeśli chcesz latem mieć średnio tylko +17, to na pewno jesteś w mniejszości:-)
UsuńCóż począć Michał skoro mieszczuchy (jak polsatowskie pogodynki) tylko by chcieli ciepła i zero deszczu... a bułeczki biorą się wg nich ze sklepu.
UsuńA na jakiej stronie można obserwować grubość lodu w arktyce?
OdpowiedzUsuńhttps://www7320.nrlssc.navy.mil/GLBhycomcice1-12/navo/arc_list_arcticictn.html
UsuńNa bieżąco tutaj Dark, oraz comiesięczne raporty PIOMAS.
Dzięki
UsuńZa parę dni będzie raport PIOMAS, jak się pojawi, to go opublikuję. Pewnie 5-7 kwietnia.
OdpowiedzUsuńNew Eocen.Być może brak kolosalnych zmian albedo,oznacza większą stabilność temperatur. Jednak gdy nie ma lodu, wymiana ciepła nie następuję wyłącznie po płaskiej powierzchni-chociażby dlatego, że ocean bez lodu, tworzy większe bądź mniejsze fale, a ciepło przychodzi, bądź ucieka w związku z tym, po większej objętości. To z kolei oznacza większą chwiejność temperatur, a nie większą stabilność. Wiadomo jednak, że temat jest bardziej skomplikowany, i być może, po złożeniu wszystkich czynników, wyszłaby jednak, większa stabilność temperatur.
OdpowiedzUsuńNa przykładzie Polski można zauważyć, że stabilność temperaturowa jest największa późnym latem, gdy wody i kontynenty są już rozgrzane i w Arktyce jest najmniej lodu. To wtedy w Polsce mamy najspokojniejszy pogodowo okres w roku, czyli tzw. babie lato. Dla odmiany największe anomalie i skoki temperatury występują późną zimą i wczesną wiosną. Powód jest oczywisty - albedo. To oczywiste, że lód destabilizuje klimat i im mniej go będzie, tym lepiej dla nas.
UsuńNo, no proszę tu nie "nadinterpretować" moich słów. W skali całej planety trwała stabilizacja temperatury średniej Ziemi (niezależnie od cyklów słonecznych i Milankovicia) nastąpi gdzieś w okolicach 18 st. C. (przy 550 ppm CO2). Przykładem w historii jest tu cały Oligocen. Ale to absolutnie nie znaczy, że tak nagrzane oceany i atmosfera będą spokojne jak w babie lato. Wręcz przeciwnie. Huragany i niże północne osiągną rozmiary i siłę niespotykaną w czasach obecnych. Bowiem każdy huragan czerpie swą moc z energii jaka wcześniej została zgromadzona w wodzie. Demon pamiętam wspominał, że przyspieszenie ewolucji musiało mieć miejsce właśnie w czasach bardzo niespokojnych. Tu gość miał absolutną rację bowiem jakież to wielkie różnicowanie gatunków następuje w tundrze? Nie będą to więc absolutnie spokojne czasy. Będzie dramatycznie i niebezpiecznie bez względu już na to czy troszkę CO2 wzrośnie czy zmaleje i czy Słońce błyśnie mocniej czy słabiej. Dla innych gatunków czekających na swoje 5 minut w historii to dobrze ale czy dla nas?
Usuń