Luty był najgorszym w Arktyce miesiącem. Wysokie temperatury, wręcz wiosenne wartości i ekstremalne wzorce pogodowe doprowadziły do tego, że przez cały miesiąc pokrywa lodowa była rekordowo małych rozmiarów, szczególnie jeśli pod uwagę weźmiemy powierzchnię lodu. Animacja obok pokazuje zmiany pogodowe w Arktyce w drugiej połowie lutego. Na uwagę zasługuje dipol nad Morzem Beringa, a następnie inwazja ciepła znad Atlantyku.
Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w kolorowej wersji
Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2, University of Bremen
Niekorzystne warunki mocno ograniczyły przyrost lodu. Mimo dość niezakłóconego wzrostu zasięgu lodu morskiego, zmiany pogodowe wraz z presją ocieplającego się klimatu mocno wpłynęły na stan czapy polarnej. Znacznie spadła koncentracja lodu, co ilustruje zarówno mapa ogólna, jak w wersji kolorowej, która wyraźnie pokazuje stan lodu morskiego. Najbardziej rzucające się w oczy zmiany, miały miejsce na Morzu Beringa i Czukockim. Doszło do sytuacji bezprecedensowej, kiedy niemal całkowicie w porze zimowej zniknął lód na Morzu Beringa. Teraz akwen ten zamarza, z początkowo dużym impetem, teraz bardzo powoli. Animacja obok pokazuje zmiany zasięgu i koncentracji lodu morskiego w dniach 14-28 lutego 2018.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2018 roku i wyszczególnienie względem wybranych lat, oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC
Zasięg arktycznego lodu morskiego w drugiej połowie lutego pozostawał na rekordowo niskim poziomie. 28 lutego obszar zajmowany przez lód wyniósł 14,19 mln km2 (średnia z 5 dni pokazane na wykresie), to 1,3 mln km2 poniżej średniej 1981-2010. Dane dzienne pokazują zasięg lodu o wartości 14,28 mln km2, niemal tyle samo co w roku 2017. Pokrywa lodowa na koniec lutego była 8% mniejsza od średniej wartości z okresu 1981-2010. To niewiele, ale wystarczająco dużo by wywołać zmiany we wzorcach pogodowych na półkuli północnej. Mapa obok przedstawia zasięg lodu morskiego 28 lutego w zestawieniu ze średnią 1981-2010.
Zasięg lodu morskiego w 2018 roku w stosunku do ostatnich lat. JAXA
Według danych JAXA obszar lodu morskiego jest taki sam jak w rekordowym wtedy 2017 roku. Niezakłócony przyrost zasięgu lodu był związany z działaniem wiatru, który rozprowadzał krę lodową na morzu, podczas gdy powierzchnia lodu pozostawała niemal niezmieniona. Mapa obok (kliknij, aby powiększyć) pokazuje zasięg lodu morskiego w zestawieniu ze średnią z lat 80. XX wieku. Obszar zajmowany przez lód morski był wtedy o 1,86 mln km2 większy niż obecnie. To 12% różnicy.
Powierzchnia lodu morskiego w 2018 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun
Powierzchnia lodu, która różni się od zasięgu tym, że pomijane są luki między krami i szczeliny, nie zmienia się, wręcz zaczęła maleć. To sytuacja bardzo poważna, bo świadczy to o tym, że Arktyka przestała już zamarzać. Proces zamarzania odbywa się tylko w pionie - zwiększa się grubość sezonowego i 2-4 letniego lodu. Od 13 do 28 lutego powierzchnia arktycznego lodu zwiększyła się jedynie o 138 tys. km2. Licząc od 1 lutego, nie został zanotowany wzrost powierzchni lodu, co oznacza brak zamarzania Arktyki. Możliwe, że te zmiany będą miały duży wpływ na objętość lodu, gdzie sytuację uratuje jedynie wzrost jego grubości w środkowym pasie Oceanu Arktycznego
Zmiany zasięgu lodu morskiego na Morzu Beringa, Basenie Arktycznym i Morzu Barentsa w ciągu ostatniego miesiąca w stosunku do ostatnich lat. NSIDC
Obserwowany jest słaby lub w ogóle brak przyrostu zasięgu lodu morskiego na niektórych akwenach. Po długim spadku odnotowany został odzysk na Morzu Beringa, ale obszar pokrywy lodowej pozostaje mniejszy niż na początku lutego. Załamanie wiru polarnego sprzed kilku dni doprowadziło do stopienia części pokrywy lodowej w Basenie Arktycznym. Bardzo słabo wygląda przyrost lodu na Morzu Barentsa, co pokazuje powyższy wykres.
Odchylenie temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w dniach 13-26 lutego dla 2007, 2012, 2016 i 2017 roku. NOAA/ESRL
Druga połowa lutego w 2007 i 2012 roku była w Arktyce ciepła. Niezwykle ciepły był rok 2016. Miała wtedy miejsce silna adwekcja ciepła znad zachodniej Rosji. W Polsce wtedy nie było zimy. W 2017 roku było już chłodniej, ale wcześniejsze miesiące były w Arktyce ciepłe, co miało wpływ na stan czapy polarnej w późniejszym terminie.
Odchylenie temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w dniach 13-26 lutego dla 2018 roku. NOAA/ESRL
Ten rok, a dokładnie luty, przebija wszystko to, co miało miejsce wcześniej. Doszło do zupełnego odwrócenia ról, gdzie w Arktyce panowały przez kilka dni temperatury takie jak zwykle panuję w Polsce na koniec lutego, zaś w Polsce takie jak w wielu częściach Arktyki i Oceanu Arktycznego. Załamanie prądu strumieniowego doprowadziło też do rekordowo wysokich temperatur na wschodnim wybrzeżu USA. W ogóle zresztą sytuacja w USA była w lutym odmienna od prognoz świstaka (to już pół żartem) i poglądów Trumpa (to już na poważnie, bo jego polityka oznacza koniec świata). Lokalnie anomalie przekroczyły 40oC, bo pod koniec lutego w Arktyce jest zwykle -40oC, a nawet więcej. Mapa obok przedstawia odchylenia temperatur dla 1 marca. Wciąż jest ciepło, choć nad Oceanem Arktycznym sytuacja zaczyna się zmieniać.
Zmiany średnich temperatur wokół bieguna północnego (80-90oN) w 2018 roku. DMI
Zanotowany został gigantyczny skok temperatur w Arktyce. Teraz wszystko wraca do normy, ale temperatury wciąż są wyraźnie wyższe do średniej.
Anomalie termiczne powierzchni arktycznych wód 28 lutego dla 2015, 2016, 2017 i 2018 roku. DMI
Jeśli chodzi o temperatury wód w Arktyce, to sytuacja wciąż jest taka sama jak w ostatnich latach. Aczkolwiek w 2016 roku bardzo ciepłe były wody Morza Barentsa. W tym roku ciepło jest równomiernie rozłożone, odchylenia są nieco wyższe niż rok temu. Obserwuje się więc długofalowy wzrost temperatur wód okalających czapę polarną. Zmiany w odchyleniach temperatur powierzchni wód są bardzo niewielkie. Trudno jest zauważyć dwusekundową przerwę w przedstawionej obok animacji. Otwórz animację w osobnej karcie, żeby zobaczyć szczegóły.
Grubość lodu morskiego w latach 2012-2018 dla 27 lutego. Naval Research Laboratory, Global HYCOM
Zestawienie map pokazuje zmiany grubości lodu na przestrzeni ostatnich lat. W 2012 roku grubość lodu wyglądała całkiem nieźle, gdyż nie wywarta została jeszcze presja ciepłych wód, czy to z powodu nadmiernego topnienia latem, czy też z powodu napływu coraz cieplejszych wód z Atlantyku i Pacyfiku. W 2015 roku sytuacja wyglądała już gorzej mimo dwóch poprzednich lat pauzy. Radykalne zmiany nastąpiły po sezonie topnienia w 2015 roku. Gruby lód niemal zniknął całkowicie, mimo braku rekordowego topnienia lat. Prawdopodobną przyczyną są wysokie temperatury wód dostających się do Oceanu Arktycznego. Animacja obok pokazuje, że sezonowy i 2-4 letni lód odzyskuje siły. Możliwe, że dzięki temu objętość lodu nie spadnie w stosunku do poprzednich latach. Działanie ciepłych wód, szczególnie ostatnio nie przekłada się na zmiany grubości lodu teraz. To proces rozłożony na wiele tygodni i miesięcy. Skutki będą widoczne za kilka miesięcy.
Mozaika zdjęć pokrywy lodowej wokół Svalbardu 26-28 lutego 2018 roku. Sentinel, Sea Ice Denmark
Mozaika zdjęć pokrywy lodowej Basenu Arktycznego 26-28 lutego 2018 roku. Sentinel, Sea Ice Denmark
To co się stało w lutym będzie mieć wpływ na kolejne miesiące i sezon topnienia 2018. Duża ilość ciepła będzie mieć wpływ na sezon topnienia, bo być może nie będzie tendencji do tworzenia się stabilnych wyżów. Być może. Gorsze jett to, że wiatr i fale morskie wpuściły do Arktyki ciepłą wodę z Atlantyku. To może mieć poważne konsekwencje na przyszłość.
Zobacz także:
- Arctic News - piekło w Arktyce nie gaśnie, środa, 14 lutego 2018 Ślad po dobrym początku sezonu zamarzania pozostał tylko w przypadku dobrze rozwijającej się pokrywy sezonowego lodu. Dzięki temu według modelu PIOMAS objętość lodu wygląda dobrze... jak na ostatnie lata. Jednak i tu sytuacja może ulec pogorszeniu, gdyż proces zamarzania powierzchni Oceanu Arktycznego postępuje w ślimaczym tempie.
Sytuacja z grubością lodu jest trochę podobna do tej z 2016. Jeśli chodzi o zasięg, to widać na obu wykresach NSIDC i JAXA, że utrata pozycji lidera jest już tylko kwestią czasu, zwłaszcza uwzględniając prognozy nawet ujemnych anomalii na najbliższe dni dla Arktyki. Tymczasem wygląda na to, że na drugiej półkuli o dziwo już zaczęło się zamarzanie i w tym roku chyba obędzie się bez rekordu. Czyli krótko mówiąc wszystko wraca do lodowatej normy.
OdpowiedzUsuńDo lodowatej normy to jeszcze daleko. Norma to coś innego niż brak kolejnego rekordu :-)
UsuńA swoją drogą to ciekaw jestem nadchodzącego lata z wiosną. Czy powtórzy się niesamowicie korzystny rok 2017? Jeśli tak by się wydarzyło to jeszcze byłaby niewielka nadzieja na odroczenie wyroku.
Ciagle sobie zadaje pytanie dlaczego zmiany w zasiegu i powierzchni lodu sa tak powolne. Swoja droga Grenlandia tez ma sie dobrze.
Usuńhttps://www.dmi.dk/en/groenland/maalinger/greenland-ice-sheet-surface-mass-budget/
Bezwładność ośrodka Bart.
UsuńBezwladnosc tez powinna dac sie opisac prawami fizyki, bo gdzies to sie cieplo powinno kumulowac ... prawda ? Poziom wod rosnie bardzo wolno, Grenlandia nie chce sie topic, woda w oceanach ogrzewa sie kilka razy wolniej niz sie tego spodziewano, a zasieg lodu arktycznego zmniejsza sie bardzo wolno to gdzie sie to cieplo kumuluje w osrodku o duzej bezwladnosci ?
UsuńW komentarzach we wcześniejszym artykule była mowa o temperaturach oceanów. Teraz pytanie gdzie kumuluje się to ciepło?
Usuńhttps://www.nodc.noaa.gov/OC5/3M_HEAT_CONTENT/heat_content55-07.png
Ten wykres wyjaśnia całą sytuację.
Hubert. Temperatura wody rosnie i energia sie w nich gromadzi, ale duzo wolniej niz wynika to z temperatury powietrza. Energia w 0-700m jeszcze rosnie, ale juz 700-2000 prawie nie, a 2000-do dolu wyglada na to samo. Woda 0-700m to mniej niz 30% objetosci. Jak policzysz skumulowane KJ, to sie okaze, ze jest tego 4 razy mniej niz zakladaja modele GO, wiec albo pomiary temperatury oceanow sa bledne, nie uwzgledniamy jakiegos czynnika, albo modele sa zle.
UsuńBart, dobrze ci Hubert odpowiedział. Temperatura oceanów rośnie. To, że jakieś chore modele GO pisane przez ekooszołomów zakładają efekt cieplarniany na poziomie sugerującym wyjątkowo gwałtowny wzrost temperatury oceanów w głębinach to nie powód aby w to wierzyć. Energia jest cały czas gromadzona w ilości zapewniającej stały i dość znaczny wzrost temperatury globalnej. Nie ma co liczyć na wzrost rzędu 8 st. w 50-lat. Nawet minimalny wzrost temperatury oceanu na głębokości 1000 metrów daje do myślenia, że ocieplenie postępuje. Poza tym zawartość CO2 w atmosferze stale rośnie co będzie ten wzrost potęgować. Na pewno dożyjemy (jeśli nie wydarzy się jakieś nieszczęście) Arktyki wolnej od lodu latem. A przy stałym dostarczaniu CO2 do atmosfery proces ten będzie nieubłaganie postępował dalej. Aż do ustalenia się równowagi termicznej całej planety gdy spalimy wszystkie łatwo dostępne paliwa kopalne. Przy globalnych 600 ppm CO2 i temp. +22-+24 st.C.
UsuńNew Eocen - na to, ze temperatura oceanu rosnie sa od dawna tu pisze (swoja droga juz kiedys wklejalem ten wykres), ale mnie bardziej interesuje jak szybko z czasem woda gromadzi energie. Nie ciekawi was dlaczego poziom oceanow tak wolno sie podnosi ? Przeciez woda (slona tez) ma swoja rozszerzalnosc temperaturowa i wraz z podniesieniem sie jej temperatury zwieksza sie objetosc (z slodka nie jest tak prosto).
Usuńhttps://media.nature.com/full/nature-assets/nature/journal/v428/n6978/images/428031a-f1.2.jpg
Dla czlowieka jest bardzo wazne kiedy energia na ziemi tak sie skumuluje, ze zacznie topic sie Grenlandia i biegun polnocny. Okreslenie dynamiki zmian to chyba najwazniejszy punkt GO, bo moze nam dac duzo wiecej czasu na plan redukcji emisji, a pozniej usuwania CO2 (czy maskowania go innym gazem/areozolem).
Swoja droga to juz wiemy, ze przy tym samym stezeniu CO2 temperatura na ziemi moze sie bardzo roznic, bo CO2 nie jest jedynym elementem bilansu energetycznego ziemi.
No to powiem ci Bart, że określenie tej dynamiki jest warte klimatycznego Nobla. Teraz wiem już dokładnie o co ci chodziło i przyznam, że problem jest frapujący. Jedyne co możemy wysnuć to to, że w ostatnich 50 mln lat przy stężeniu CO2 powyżej 450 ppm, niezależnie od cyklów Milankovica i innych zmiennych, Arktyka była bez lodu a temperatura planety oscylowała w okolicach 15-20 st.C.
UsuńSprzężenie CO2 z temperaturą jest kolosalne. Innymi słowy: przy obecnym i stale zwiększającym się udziale CO2 inne mechanizmy i czynniki schodzą na dalszy plan choć ich rola, jak wskazuje czas współczesny, powinna być brana pod uwagę.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNew Eocen - tylko sprzezenie CO2 z temperatura jest dwukierunkowe. Ziemia wychodzila ze zlodowacen, bo sie ocieplala i z oceanow uwalnial sie przez cieplo CO2, a nie na odwrot.
OdpowiedzUsuń"50 mln lat przy stężeniu CO2 powyżej 450 ppm, niezależnie od cyklów Milankovica i innych zmiennych" - tego nie jestem taki pewny, bo temperatury z tak odleglych okresow znamy usrednione. Cykle Milankovica sa krotkie patrzac z perspektywy milionow lat, a roznice w naslonecznieniu dosc spore, wiec nawet bez lodu byly wyraznie cieplejsze i zimniejsze okresy.
"uwalnial sie przez cieplo CO2, a nie na odwrot."
UsuńNo właśnie, a teraz jest na odwrót Bart.
A okresy cieplejsze i zimniejsze były wówczas także ale przy stężeniu 450 ppm zawsze bez lodu.
Tak. Tylko, ze kiedys jak byla bardziej efektywna orbita i na jeden m2 padalo srednio wiecej energii, to robilo sie jeszcze cieplej i uwalnial sie dodatkowy CO2. Ten cykl byl wymuszony dwoma czynnikami. Teraz mamy sytuacje, ze ziemia jest w malo korzystnej orbicie, a CO2 dopompywany jest sztucznie, wiec nie osiagniemy tych samych temperatur przy tym samym stezeniu CO2. Gdyby obecna emisja CO2 miala miejsce 12 tys lat temu byloby bardzo goraco.
UsuńTo prawda. Też uważam, że uzyskanie wyjątkowo wysokich temperatur w krótkim czasie to mrzonki. Jednakże wszystko zależy od naszych emisji, im większe będą tym szybciej nakręcimy sprężynę.
UsuńJa tam widzę że zasięg max będzie tak jak w 2012 chodzi mi o czas czyli dość późno , widać to jak na dłoni , i w cale nie jest przesądzone że 2018 będzie kolejnym rekordzistą co do maxa
OdpowiedzUsuńOby nie był! Co i tak ani na jotę nie zmienia obranego trendu...
UsuńWystarczy rzucic okiem na wykresy, by zauwazyc jak wolno w Arktyce wszystko sie zmienia. Oczywiscie te w pelnej skali od wartosci Y=0.
Usuńhttps://sites.google.com/site/cryospherecomputing/daily-data
Langsam, langsam aber sicher jak mawiają nasi zachodni przyjaciele. Ja widzę, że interpolując dane, za 17 lat na stałe lodu latem w Arktyce nie będzie. Rok, w którym anomalnie może zdarzyć się brak lodu, wystąpić może w każdej chwili. Cieszyć się trzeba, że pomimo takiej emisji CO2 bezwładność oceanów zapewnia nam pewien margines czasu, który będziemy mogli wykorzystać na zmianę technologii i sposobu pozyskiwania energii.
UsuńJesli wrzesien traktujemy jako lato, to moze sie tak zdazyc. Jak lato traktujemy jako najbardziej naslonecznione miesiace czerwiec/lipiec to na bank nie ;-) Wrzesniowa arktyka bez lodu nic nie znaczy, bo nawet w Polsce slonce operuje wtedy juz dosc slabo.
UsuńEeee co to znaczy, że nic nie znaczy? Każdy dzień bez lodu to ewenement. Jeśli stale będziemy produkować CO2 to Arktyka całkowicie, w sensie cały rok, bez lodu czeka nas za 60-70 lat.
UsuńW skali geologicznej to mgnienie. Demon miał rację. To już nowa epoka niepodobna do żadnej poprzedniej.
Naukowcy odkryli na Antarktydzie kolonię liczącą półtora miliona pingwinów
OdpowiedzUsuńhttp://fakty.interia.pl/video,vId,2481213#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
spore ochłodzenia się szykuje w Arktyce, wiec pewnie sezon zamarzania się przeciągnie do konca marca
OdpowiedzUsuńOby. I żeby lato było chłodne i pochmurne...
Usuń