środa, 19 lutego 2020

Arktyczne wody przestają zamarzać

Niemal cały kontynent europejski w dalszym ciągu jest pozbawiony śniegu, który występuje jedynie w górach. Ale nawet tam nie ma go wszędzie, o czym przekonali się mieszkańcy francuskiego Montclar.  Problem w Alpach Francuskich stał się poważny. Żeby uratować sezon narciarski, śnieg trzeba było dosłownie sprowadzić z wysokich partii gór.  Na zdjęciu satelitarnym obok (kliknij, aby powiększyć) widać w niemałym stopniu pozbawioną śniegu Finlandię - państwo w którym śnieg jest zimą czymś zupełnie oczywistym. Tymczasem w Arktyce mimo wciąż obecnego wiru polarnego zamarzanie stanęło w miejscu. 

Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2020 roku względem lat 2005-2019 i średnich dekadowych. JAXA

Zgodnie z tym, co pokazują dane JAXA należy mówić o problemie z zamarzaniem arktycznych wód morskich. To pierwsze w trakcie obecnie trwającej nocy polarnej zdarzenie. Od połowy października do pierwszych dni lutego nie było żadnych zasługujących na uwagę pauz jeśli chodzi o wzrost zasięgu lodu morskiego. Dotychczasowy maksymalny zasięg lodu miał miejsce 9 lutego i wyniósł 14,03 mln km2, aktualnie (18.02) jest to 13,96 mln km2. Pauza w zamarzaniu trwa więc 9 dni. Takie sytuacje zdarzają się w lutym z uwagi na to, że sezon zamarzania zbliża się do końca. Z drugiej strony zdarzenie to pokazuje, że silny wir polarny w Arktyce nie jest w stanie w stu procentach wypracować idealnego zamarzania. Mapa obok pokazuje obecny zasięg lodu w zestawieniu ze średnią lat 80. XX wieku.

 Powierzchnia lodu morskiego w 2020 roku względem wybranych lat i średnich dekadowych. Dane NSIDC, wykres Nico Sun 
 
To samo dotyczy powierzchni. Od końca stycznia powierzchnia lodu (area) wzrosła jedynie o 0,14 mln km2. 31 stycznia czapa polarna liczyła 12,73 mln km2, w ciągu blisko trzech tygodni nastąpił wzrost powierzchni odpowiadający jedynie niecałej połowie powierzchni Polski - zmiana o zaledwie 1,1%. Mapa obok pokazuje odchylenia powierzchni lodu względem średniej 2007-2016. Na razie zatrzymanie zamarzania powierzchni arktycznych wód zmniejszyło pozytywną różnicę względem ostatnich lat. Aktualna powierzchnia lodu mieści się w granicach średniej. Jeśli sytuacja się nie zmieni, to za kilka dni wartość ta będzie wyraźnie mniejsza od średniej z ostatnich kilku lat.


Temperatury w Arktyce na wysokości 10 hPa odzwierciedlające ułożenie i stan stratosferycznego wiru polarnego w dniach 15-20 stycznia 2020 roku. Po prawej: prędkość wiatru w m/s na wysokości 10 hPa. NOAA/ESRL

Te zmiany zachodzą w obliczu silnego, stabilnego wiru polarnego, lecz jednocześnie dość niewielkiego obszaru trzymającego zimne, polarne powietrze. Stratosferyczny wir polarny w stosunku do grudnia osłabł, ale wciąż jest względnie silny. Na mapach pokazany jest wir ze stycznia, ponieważ teraz następuje reakcja w dolnej warstwie atmosfery. W lutym stratosferyczny wir też prezentował się całkiem nieźle, ale obejmował niewielki obszar Arktyki, zmieniając też pozycję. 


U góry: średnie temperatury powietrza na półkuli północnej 19 lutego 2020 roku. Na dole: odchylenia temperatur od średniej 1979-2010. Climate Reanalyzer
 
Zimno nie jest więc w stanie objąć całego regionu, choć oczywiście Arktyka w dalszym ciągu jest chłodna, temperatury spadają do -30oC, a miejscami nawet więcej. Do tego wydłuża się już dzień, wychładzanie już nie zachodzi na obrzeżach. Tak więc mimo trwającej od wielu tygodni cyrkulacji strefowej, słabym meandrowaniem prądu strumieniowego, ciepłe masy powietrza zaczynają znajdować drogę do Arktyki. Tak też się dzieje od paru dni, kiedy za sprawą europejskich cyklonów ciepło wdziera się do Arktyki, głównie nad Morze Karskie. Jak pokazuje mapa - ogarnia zachodnią Rosję i część sporą Syberii. Za Uralem odwilż miejscami trzyma nawet do późnego wieczora. Animacja obok ilustruje przemieszczanie się mas powietrza i zmiany ich temperatur w dniach 13-19 lutego 2020 roku. Adwekcja ciepła w lutym doprowadziła do wzrostu temperatur m.in. na Półwyspie Jamalskim. Zwykle jest tam około -22oC o tej porze roku (Nowy Port), ale ostatnio temperatury wynoszą około -5oC, kilkakrotnie było nawet blisko punktu odwilży.

 Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 w Arktyce dnia 19 lutego 2020 roku. NOAA/Karstenhustein

To pierwsza tak duża fala ciepła w tym roku. Temperatury nad Oceanem Arktycznym nie sięgają punktu odwilży, ale taki stan pokazuje, że nawet w sytuacji istnienia dość silnego wiru polarnego Arktyka nie jest całkiem bezpieczna. Czy to koniec sezonu zamarzania? Nie definitywny. Nawet jeśliby doszło do rozległego "plateau na wykresie" z niewielkim już tylko przebiciem maksimum z lutego na początku marca, to objętość lodu będzie rosnąć do połowy kwietnia.

Zobacz także:



16 komentarzy:

  1. Charakterystykę zamarzania roku 2020 należy porównywać nie do średniej z jakichkolwiek lat tylko do wybranych roków. Np ja porównuję do roku 1979, 1980, 1981. W lutym w każdym z tych lat następuje do 10 dni zatrzymanie wzrostu a nawet spadek zasięgu lodu arktycznego. I to jest normalne dla tego okresu. Porównywanie wybranego roku do średniej 10 letniej w celu komentowania kilkudniowych przestojów w zamarzaniu nie ma analitycznego sensu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe jest to, że co Roku-Noaa zawyżała swoje prognozy, dotyczące wrześniowego, minimum pokrywy lodowej, i pan Hubert, chętnie sięgał wówczas, po te prognozy-mówiąc, że miałby wolne od bloga, gdyby się sprawdziły.

    Teraz zaś Noaa prognozuje, całkiem małe, minimum pokrywy lodowej, we wrześniu(poniżej 4 mln km2).

    Pytanie, jak to się sprawdzi, na tak, wiele miesięcy, do przodu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak długoterminowe prognozy się nie sprawdzają. A jeśli już to częściowo. Da się przewidzieć to co będzie w ciągu tygodnia. Powyżej 7 dni to już tak na mniej więcej. A za pół roku, to wiadomo. Oczywiście te prognozy nie są oparte na bezpodstawnych przesłankach, dlatego też nie należy ich lekceważyć.

      Usuń
  3. Kiedy kolejny wpis ? Pytam bo fajnie się czyta o Arktyce która dobrze zamarza XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie-sporo lodu, przybyło ostatniego dnia, i wiadomo już teraz, że nie będzie ,rekordowo wczesnego maksimum, pokrywy lodowej(maksimum będzie, nie wcześniej jak 20 lutego, według JAXA,a rekordowo wcześnie było, w 2015 Roku-już 15 lutego).

      Jednak większa pokrywa lodowa, to mniejsze parowanie, z Oceanu Arktycznego- a to może się przełożyć, na silniejsze wyże, i mocniejsze topnienie, w czasie arktycznego lata.

      Tak więc warto patrzyć, w przekroju całorocznym,na to co się dzieje, w Arktyce, bo sama zima, nie musi mówić wszystkiego!!!

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. W półroczu zimowym wpisów jest mniej niż w letnim. Nie ma sensu pisać do dwa trzy dni. W tym miesiącu jest już 8. Następny dam w poniedziałek lub wtorek, potem 1 marca raport.

      Usuń
  4. https://youtu.be/iA788usYNWA

    Mógłbyś opisać to na swoim blogu swoim profesionalnym językiem, myślę że dużo osób z ciekawością by o tym przeczytało. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cykl Milankowica to długi horyzont czasowym. Antropogeniczne zmiany klimatu są szybsze.

      Usuń
  5. "Nawet jeśliby doszło do rozległego "plateau na wykresie" z niewielkim już tylko przebiciem maksimum z lutego na początku marca, to objętość lodu będzie rosnąć do połowy kwietnia.
    "
    Co do tej połowy kwietnia to lepiej się nie wyrażać.Teoretycznie może już być pod koniec marca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Statystycznie maksimum objętości lodu przypada na połowę kwietnia od 10 do 25 kwietnia.

      Usuń
    2. Raczej nie może być, pod koniec marca, bo Słońce do połowy kwietnia, świeci w Arktyce tak nisko, że woda pod lodem, wciąż zamarza,i zamarza-a lód jest coraz grubszy.

      W zeszłym Roku, z tego co rozumiem - wir polarny, o tej porze, był słabszy-co przełożyło się, na wielki napływ ciepła, z
      niższych szerokości,pod koniec marca, i przez chwilę wydawało się, że maksimum objętości, może być, już pod koniec marca.

      Ostatecznie jednak napływ ciepła, nie był aż tak długi, by zniwelować wpływ, niskiej wysokości Słońca, nad horyzontem, a maksimum objętości, było jak zwykle,w okolicach połowy kwietnia.

      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Nie pisałem o statystyce ale o tym że nie ma pewności czy nie stanie to się prędzej.
      "Raczej nie może być, pod koniec marca, bo Słońce do połowy kwietnia, świeci w Arktyce tak nisko, że woda pod lodem, wciąż zamarza,i zamarza-a lód jest coraz grubszy."
      Ale może napłynąć energia z innych okolic.Tak samo można twierdzić że taki zimny sezon nie miał prawa się wydarzyć.W moich okolicach od listopada do teraz temperatura minimalna wynosi około -3 stopnie.To zdecydowanie rekord najsłabszego mrozu zimowego w moich okolicach.Teoretycznie może się oziębić ale wątpię aby przyszedł jeszcze solidniejszy mróz.Poprzednio temperatura zwykle spadała do około -8 stopni w wersji cieplej.No i napływ ciepła może być w tym roku dłuższy i silniej.Jak pisałem wcześniej-sezon z wzrostową tendencją temperatury się przedłuża.Dlatego myślę że za kilka lat największa masa lodu wystąpi przed końcem marca.W tym roku nie gwarantuję ale aż takim prorokiem nie jestem żeby twierdzić że z pewnością do tego nie dojdzie.Do tego niektóre okolice Arktyki są mocno nagrzane.I energia nie będzie zużywana na zmianę stanu skupienia lodu tam.

      Usuń
    4. Przepraszam ale w listopadzie było zimniej.Około -4.5 stopnia.To znaczy że w sprzyjających warunkach przynajmniej część zimy może w moich okolicach mieć temperaturę -20 stopni.

      Usuń
  6. W najbliższym czasie nastąpi solidny atak kilku atlatyckich niżów na wir polarny. Ciekawe czy oznaczać to będzie atak zimy na Stany Zjednoczone czy może oberwie Syberia. Przy obecnym NAO Europa może spać spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaś czytałem, na blog.meteomodel.pl,że wir polarny owszem nieco osłabł, ale co najmniej do połowy marca, nie dojdzie do jego rozbicia(SSW).

      A gdy dołożyć do tego, to, iż reakcja na rozbicie wiru pokarnego, trwa od 4 do 6 tygodni-to już chyba, nikomu nie grozi, z tego powodu Zima.

      Jest bodaj tak silny, że naukowcy obawiają się, czy nie będzie dziury ozonowej(do tego potrzeba zimnej stratosfery, i światła słonecznego-takiego połączenia, z reguły brakowało, u progu wiosny).

      Mimo wszystko, ostatnio docierało do Arktyki ciepło(anomalie sięgały nawet 4 stopni), lecz dzięki takim, a nie innym wiatrom, związanym z cyrkulacją strefową-zasięg lodu, raczej rósł.

      W kolejnych dniach zaś, anomalie temperatur, też mają spaść, i pod koniec 10 dniowej prognozy-climate reanalyzer, widzi nawet ujemne anomalie.

      Mogę się oczywiście mylić, ale tak to wszystko rozumiem, na miarę skromnego rozeznania.

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Ataki zimy być może już nie grożą Arku ale wiosenne przymrozki jak najbardziej. Co oczywiście nie jest niczym niezwykłym.

      Usuń