Mimo postępującego na Ziemi globalnego ocieplenia, nie obserwuje się zaniku śniegu tak jak czapy polarnej w Arktyce. Ostatnie lata pokazują, że ten spadek staje się dostrzegalny. To głównie zasługa naszego kontynentu.
Zmiany powierzchni pokrywy śnieżnej na półkuli północnej dla lutego w latach 1975-2020. Rutgers University/GSL
Zmiany powierzchni pokrywy śnieżnej w Eurazji dla lutego w latach 1975-2020. Rutgers University/GSL
Średnia powierzchnia zalegającego śniegu na półkuli północnej w lutym tego roku wyniosła 43,48 mln km2 i była najmniejszą od 2002 roku - 42,93 mln km2. Oba wykresy pokazują dwa takie same trendy: spadek w XX wieku i zatrzymanie trendu w XXI wieku, a nawet wzrost przez kilka lat. Potem, w połowie lat 10. XXI wieku ponownie pojawił się trend spadkowy. W tym przypadku jest to głównie zasługa Europy, gdzie mocno uwydatniają się "prawidłowe" skutki globalnego ocieplenia - po prostu zimy w Europie są coraz cieplejsze. A to, że nie są tak mroźne jak na Syberii, to szybciej pojawiają się temperatury przekraczające zero stopni.
Ilość śniegu na półkuli północnej w ekwiwalencie wody w 2019/20 roku. Canadian Cryospheric Information Network
Dlaczego w XX wieku śnieg zanikał, a w XXI już nie? Odpowiedzią są zmiany klimatu w Arktyce i wzrost ilości pary wodnej w atmosferze. Zmiany klimatu w Arktyce związane z zanikającym lodem morskim i przejawiają się głównie poprzez anormalne zachowanie się prądu strumieniowego. Zimne powietrze może spłynąć bardziej na południe i wywołać tam opady śniegu, co powoduje sumaryczny wzrost jego powierzchni na Ziemi. Z kolei wzrost ilości pary wodnej jest podyktowany wzrostem temperatur. Należy też zwrócić uwagę, co pokazuje wykres obok (kliknij, aby powiększyć), że im niższe temperatury tym mniej opadów śniegu. Wystarczy tylko zero stopni by spadło pół metra śniegu w jeden dzień. Wykres powyżej pokazuje, że ilość śniegu na Ziemi w tym roku jest bardzo duża.
Różnice (w cm) pomiędzy aktualną dzienną grubością pokrywy śnieżnej a średnią wieloletnią z lat 1998/99-2011/12. Obszary, w których aktualna głębokość śniegu mieści się w granicach ±5 cm od średniej wieloletniej, są zacienione na szaro. Gruba czerwona linia na mapie wskazuje na historyczne położenie granicy śniegu. Canadian Cryospheric Information Network
Rezultat wzrostu ilości wody w atmosferze jest pokazany też na powyższej mapie. Poza Europą niemal wszędzie śniegu jest więcej niż zwykle. Słabe mrozy na Dalekiej Północy sprawiają, że więcej pada. Normalnie czy to Syberii czy na Alasce w lutym i na początku marca panują silne mrozy, a opady są rzadkością. Najwięcej śniegu pada jesienią, kiedy temperatury spadają do zera. Potem opady zanikają.
Powierzchnia pokrywy śnieżnej w 2020 roku dla Ameryki Północnej, Grenlandii, Europy i Azji w zestawieniu ze zmianami z 2012 roku. NSIDC, grafika Nico Sun
Zatem sytuacja jest już jasna. Co się stanie za to w marcu? W marcu śnieg znika z Europy. Oczywiście u nas go nie ma, ale wciąż leży na północnym zachodzie Rosji i w północnej części Skandynawii. Tam zacznie znikać w tym miesiącu, co zresztą już ma miejsce.
Topniejący śnieg w Kraju Nadmorskim (Rosja) 10 marca 2020 roku. NASA Worldview
Wedle tego co się działo w I dekadzie marca i to co będzie się działo według prognoz w marcu, też należy spodziewać się dość małej powierzchni pokrywy śnieżnej na półkuli północnej jak i też w Eurazji. Rekordu raczej nie będzie, ale z pewnością powierzchnia ta będzie jedną z najmniejszych w historii.
Zobacz także:
Zobacz także:
- Rosnące śniegi w Eurazji - w ostatnich latach trend zanikł dzięki Europie, wtorek, 14 stycznia 2020 Od kilkudziesięciu lat obserwuje się zjawisko, które na pierwszy rzut oka przeczy globalnemu ociepleniu. To rosnący zasięg pokrywy śnieżnej zimą w Ameryce Północnej oraz w Eurazji.
- Na Ziemi przybywa śniegu, ale w grudniu 2019 może być inaczej, piątek, 27 grudnia 2019
- Wielkie zwały śniegu pod naporem rosnących temperatur, czwartek, 26 kwietnia 2018
Nie należy chyba zatem, oczekiwać rekordowego topnienia, zważywszy ile jest śniegu, który może, spowalniać topnienie.
OdpowiedzUsuńCo nie znaczy oczywiście, że musi być ono słabe, skoro w zeszłym Roku, o tej porze też, nie brakowało śniegu, a mimo to topnienie, było jednym z mocniejszych.
Pozdrawiam serdecznie.
Przydałaby się sucha, słoneczna i ciepła wiosna, aby natura pomogła w zwalczaniu tej zarazy. Ale. ale. Więcej śniegu to większe albedo tych obszarów, większe albedo to chłodniejsza Ziemia. Po zmniejszeniu energii od Słońca (dwa dni temu była dopiero 4 plama na Słońcu w tym roku). To raczkujące sprzężenie zwrotne w kierunku ochłodzenia.
OdpowiedzUsuńGdyby faktycznie się ochłodził klimat za kilka lat, to bym Ci flaszkę postawił normalnie!!! Ale nie łudźmy się, nic takiego się nie stanie...
UsuńBądz obiektywny, i dostrzeż też, dobre strony ciepła, zamiast patrzeć na ciepło, jak na koniec świata.
UsuńPan Hubert dla przykładu, tak bardzo wierzy w chłód, że jedyny ratunek przed zarazkami(świadczy o tym, jego archiwalny komentarz, z 26 sierpnia 2017 Roku) , widzi w mrozie, i nie wiem, czy przeczytał artykuł, który mu poleciłem, pod poprzednim artykułem, na blogu.
Prawda zaś jest taka, że chłód owszem, utrudnia namnażanie, chociażby bakterii, ale też utrudnia wyjście na dwór, a w zamkniętej przestrzeni, ludzie są bliżej siebie, i łatwiej się zarazić.
Do tego nie należy zapominać, czym jest pasteryzacja??? Otóż, w procesie wygotowywania, na przykład mleka, zabija się bakterie, i to się nazywa pasteryzacja. Wysoka temperatura, też zatem sprzyja, niszczeniu zarazków.
Ciepło zaś ma zalety, a nie tylko wady, czego nie widzą, fanatycy chłodu.
Ja tam zalety zimna dostrzegam:
UsuńIm zimniej tym cieplej mogę się ubrać
Co do ciepła:
Im cieplej tym bardziej mogę się rozebrać... zaraz! ale ja już goły stoję! ;-)
@Arek
UsuńCo do zalet względem wirusów-ok. Ale nie chcę mieszkać na stepie polskim. W ciągu 5 lat 3 razy latem musiałem oglądać siano zamiast trawy, a to nic dobrego dla nas. Uporczywa melioracja robiona wiele lat temu robi swoje. Najchętniej bym ją wykopał obecnie, ale nie wolno. Do tego upierdliwe czyszczenie rowów czy rzek, aby woda szybciej odpływała i wycinanie drzew. Przy coraz wyższej temperaturze i mniejszych regularnych opadach wiadomo do czego to dąży.
Ta "wielka zaraza" to śmiech na sali.
UsuńTak z innej beczki to nie sądziłem że takie epidemie to polegają głównie na robieniu zakupów. Już zmęczony jestem ;)
OdpowiedzUsuńJa na szczęście mam w piwnicy cały arsenał produktów. W górach w zimie nie ma innej opcji. Niedawno uzupełniłem zapasy. Teraz nawet listonoszowi nie otworzę ;-)
UsuńNa zwykłą grype więcej umiera tygodniowo a choruje o wile więcej o tym sie nie mówi i nie mówi się o epidemii tu ok 50 przypadków i pandemia w Polsce dobre jest epidemia czy pandemia ale paniki nie zamierzam zminiac swojego życia tylko dlatego że jest zbiorowa panika ja się w to nie bawie soryy.
OdpowiedzUsuńNic nie rozumiesz. Jeśli będziesz to świństwo roznosił to pewnie mało kto umrze ale dzieci nie pójdą do szkół, siądzie przemysł, transport itp.
UsuńIm szybciej wirusa nie będzie tym szybciej wrócimy normalności. Przy takim zachowaniu nie zdziw się jak za kwiecień nie dostaniesz wypłaty. Ja mam przelewy z Luksemburga więc jakoś sobie poradzę ale i tak nie narażam swoja postawą Polski na kłopoty.
Wypłaty nie dostaniesz jak ludzie zaczną panikować bardziej nic się nie dzieje grypa zwykła jest o wiele grozniejsza bo więcej na nią choruje i umiera ale nie ważne koranawirus dlatego prawie nie oglądam telewizji bo takie głupoty gadają ,że szok i straszą ludzi , chcą siedzieć w domu niech siedzą ja nie zamierzam jak dotąd nikt z pracy mnie nie zwolnił tak więc dlczego nie korzystać z wekkendu? Włśnie dlatego ze mysle rozsądnie nie ulegam ataku paniki bo to najgosze co można zrobić wystarczy przestrzegać higieny osobistej i tyle . Tak więc kto chce panikować niech to robi ja nie ulegam panice zbiorowej dziękuje z uwage.
UsuńObyś durniu zaraził swoich rodziców i dziadków.
UsuńNarazie jest jeszcze więcej paniki, niż realnej pandemii, jednak, gdyby nic nie robił, liczba chorych, z łatwością dorównałaby liczbie chorych, na grypę, a szkody byłyby, o wiele większe, biorąc pod uwagę, złośliwość tej choroby.
UsuńPrzy czym prędzej czy później, liczba chorych dorówna, liczbie chorych, na grypę, bo można zarażać bezobjawowo, a co gorsza nie wszyscy, konsekwentnie unikają zgromadzeń.
Lepiej jednak, żeby stało się to później, bo może wtedy, będzie już na to szczepionka, i spotkanie z chorobą, nie będzie tak groźne, jak teraz.
Chodzi o osoby starsze głównie. Jak ktoś nie ma dla nich litości to nie zrezygnuje ze swoich przyzwyczajeń żeby zapewniać sobie rozrywki.
UsuńSpecjaliści mówią, że szczepionka to może być najwcześniej za rok. Z uwagi na czas niezbędny na testy. Wszystko co by się pojawiło wcześniej będzie niebezpieczne dla człowieka i wątpliwej skuteczności. I mam nadzieje, że nasz polskojęzyczny rząd nie wprowadzi obowiązkowych szczepień...
UsuńPEWNIE TE"LEKARSTWO" BY BYŁO GROŹNIEJSZE OD CHOROBY.
Usuń