środa, 1 kwietnia 2020

Raport z II połowy marca - mocna korekta po mroźnej nocy

Duże obszary wód zajmowane przez lód morski zaczęły bardzo szybko się od niego uwalniać, co jest odpowiedzią na zbyt duży przyrost w czasie nocy polarnej. Wir polarny rozpadł się i pogoda w Arktyce zaczyna się zmieniać. Troposfera reaguje na ten fakt z opóźnieniem, ale już teraz widać (co pokazuje animacja obok), że wir w troposferze zmienia swój kształt. W tych okolicznościach pojawił się też dipol arktyczny. W ciągu ostatnich dwóch tygodni zasięg lodu znaczne się obniżył i najprawdopodobniej efekty działania wiru polarnego zimą się skończyły. Za kilka dni dane PIOMAS pokażą jak wygląda sytuacja. 

Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w kolorowej wersji.   

 Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2, University of Bremen

Nadmiar lodu szybko zniknął, ale na samym Oceanie Arktycznym zmiany są prawie niewidoczne. Jak widać na mapie, lód Morza Barentsa zajmuje spory obszar, zamarznięte są brzegi archipelagu Svalbard. Na tym akwenie lód przyrasta, a następnie kurczy się w zależności od lokalnych warunków pogodowych. Na innych akwenach wokół bieguna północnego powierzchnia lodu będzie się kurczyć dopiero za miesiąc. Animacja obok (kliknij, aby powiększyć) pokazuje zmiany zasięgu i koncentracji lodu morskiego w dniach 15-31 marca 2020.  

 Zmiany tempa zwiększani/zmniejszania się zasięgu lodu morskiego w 2020 roku w zestawieniu ze zmianami z 2019 i średniej z ostatnich 10 lat. 

Na tym wykresie (dane JAXA) jest pokazane jak szybko kurczył się zasięg lodu w drugiej połowie marca. Zmiany były jednymi z największych od dekad. 

 Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2020 roku i wyszczególnienie względem wybranych lat, oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC

Nie ma są co dziwić, że doszło do tak dużego spadku. W ciągu ostatnich lat zlodzenie arktycznych wód było rekordowo małe. Padały spektakularne rekordy, m.in całkowicie znikał lód na Morzu Beringa, na długo przed nastaniem dnia polarnego. To rezultat ocieplającego się klimatu. Jeszcze 20 marca zasięg lodu wynosił 14,92 mln km2 a 31 marca 14,3 mln km2. To bardzo duży spadek. Śmiało można więc powiedzieć, że to co wypracował wir polarny i niskie temperatury zniknęło w raptem parę tygodni. Zasięg lodu 31 marca był o 1,01 mln km2 mniejszy od średniej 1981-2010, co stanowi różnicę wynoszącą 6,7% - pół miesiąca temu było to tylko 3,4%. Mapa NSIDC obok ilustruje aktualne różnice w zlodzeniu arktycznych wód względem średniej 1981-2010.

 Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2020 roku względem lat 2005-2019 i średnich dekadowych. JAXA

Dane JAXA również pokazują kolosalny spadek, a następnie jego zatrzymanie. Należy wziąć pod uwagę to, że choć wir polarny rozpadł się, a jego efekty zanikają, to pełne zmiany będą widoczne później i będą zależeć od rozwoju warunków pogodowych. Ten duży spadek nie jest w żadnym razie prognostykiem ewentualnego rekordu we wrześniu. Mapa NSIDC powyżej i JAXA obok pokazują, że niemal wszędzie granica lodu przebiega dalej niż zwykle, największe różnice widoczne są względem średniej lat 80. XX wieku, kiedy konsekwencje globalnego ocieplenia były jeszcze mało widoczne. 


Powierzchnia lodu morskiego w 2020 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun 
 
Tak samo jak zasięg, także rzeczywista powierzchnia lodu znacznie się skurczyła i jest taka sama jak w 2016 roku. Zarówno w przypadku zasięgu jak i powierzchni jest to rezultat sztormów, które w marcu nawiedziły Arktykę. W grę wszedł także dodatni dipol arktyczny. Sztormy przy pomocy fal i wiatru zmniejszyły powierzchnię lodu, krusząc go, przesuwając jego granicę na północ. Z kolei dipol odcisnął swoje piętno na pokrywie lodowej Morza Beringa. Do tego nakłada się rzecz jasna ocieplenie klimatu. Redukcja powierzchni nastąpiła na wielu akwenach. Mapa obok pokazuje odchylenia powierzchni lodu względem średniej 2007-2016. 


 Zmiany powierzchni lodu morskiego na poszczególnych akwenach. Wipneus, dane AMSR2, University of Hamburg

Sztormy i system baryczny zwany dipolem nie były zjawiskami nadzwyczajnymi. Ale jak pokazuje wykres, reakcja była ogromna. Szczególnie widać to na Morzu Beringa i Ochockim. Przyczyną jest fakt, że lód na tych akwenach jest cienki, bo tworzy się później niż zwykle. 


Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 w Arktyce w latach 2007-2020 dla 15-29 marca. NOAA/ESRL
 
Jeśli chodzi o temperatury, to marzec będzie miesiącem chłodnym. Druga połowa miesiąca z powodu dipola arktycznego była nieco inna. Temperatury nad Morzem Beringa były nawet 8oC wyższe od średniej wieloletniej. Jednocześnie zimno było po stronie atlantyckiej - to rezultat działania wiatrów za którymi stał dipol. W marcu, jak i w poprzednich dwóch miesiącach 2020 roku sytuacja temperaturowa w Arktyce odbiegała zupełnie od tego, co miało miejsce np. w 2016 roku.  Animacja obok ilustruje przemieszczanie się mas powietrza i zmiany ich temperatur w drugiej połowie marca 2020 roku. 


Zmiany średnich temperatur wokół bieguna północnego (80-90oN) w 2020 roku względem średnich z poszczególnych dekad. DMI, grafika Nico Sun
 
Zanotowany został wzrost średniej temperatury w Arktyce dla marca tego roku. Na początku miesiąca było niezwykle zimno, temperatury często obniżały się do nawet -40oC. Pod koniec marca sytuacja wyglądała już inaczej, najniższe temperatury nad Oceanem Arktycznym wynosiły -30oC a izotermy te obejmowały dość niewielki obszar.    Średnia temperatura z ostatnich 14 dni jak pokazuje wykres wyniosła -22oC, to 6oC więcej niż w pierwszej połowie miesiąca. W chwili obecnej Arktyka doświadcza kolejnego dipola, który znacznie podnosi temperatury nad Oceanem Arktycznym, pokazuje to mapa obok.

 Odchylenia temperatur od średniej 1958-2002 powierzchni arktycznych wód dla 31 marca w latach 2014-2020. DMI

Z kolei arktyczne wody są w tym roku chłodniejsze niż w latach poprzednich, ale nie najchłodniejsze. W 2015 roku o tej porze roku ujemne odchylenia obejmowały znacznie większy obszar niż dziś. Tam gdzie lód nie pokrył morza, te oddało swoje ciepło w czasie zimnych warunków nocy polarnej. Nie było koca z chmur i jednocześnie adwekcji ciepła jak w latach poprzednich. W przypadku Atlantyku w grę mogą wchodzić też zmiany w transporcie ciepła.  



Grubość lodu morskiego w latach 2015-2020 dla 30 marca. Naval Research Laboratory, Global HYCOM  
 
Zimno wynikające z takiej a nie innej sytuacji pogodowej szybko powoduje utratę ciepła przez wody Oceanu Arktycznego. Lód bardzo szybko zajmuje kolejne obszary wód i zamyka ciepło, które nie zdążyło uciec do atmosfery. W konsekwencji grubość lodu rośnie wolniej niż powinna. Na zestawieniu map HYCOM widać, że efekt działania wiru polarnego z minionej nocy polarnej okazał się dość słaby. Czapa polarna jest mniej więcej tak samo cienka jak rok czy dwa lata temu, a taki stan rzeczy nieuchronnie przybliża Arktykę do kolejnego rekordu wrześniowego minimum.



Kra lodowa na Morzu Beringa 31 marca 2020 roku. NASA Worldview

Sezon roztopów rozpoczął się w tym roku silnym spadkiem - korektą, która pokazuje rzeczywistość. Tę można zobaczyć na tym zdjęciu satelitarnym. Na Morzu Beringa lód ma postać kry, która łatwo się roztopi w kwietniu, najpóźniej w maju. 

Patrząc na prognozy przedstawione przez model Slatera, to ten sezon roztopów jak poprzednie zapowiadają się dość ciekawie. 

Zobacz także:


11 komentarzy:

  1. To jest szok. Najlepszy okres zamarzania od nie pamiętam kiedy i patrząc na grubość lodu dla 30marca dla kolejnych lat.. Pokazuje to doszczednie ze Arktyka jest nie do. odratowania. Musiało by być z 10 dobrych sezonów zamaraznia z rzędu. Nie realne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Grubość lodu od strony Morza Czukockiego i wogóle w Centralnej części Oceanu Arktycznego to jakaś kpina. Wszystkie obawy co do rozwoju czapy lodowej na grubość potwierdziły się :-(

      Usuń
    2. Spokojnie teraz globalne ocieplenie na pewno zastopuje. Powiem poprawnie politycznie jak gdybym był typowym funkcjonariuszem systemu :)
      Globalne ocieplenie zastopuje, ponieważ w wyniku zaprogramowanej epidemii/nie-epidemii nastąpi recesja gospodarcza na globalną skalę i spowoduje to spadek emisji CO2 o wartości pożądane przez zielonych. Wtedy Ziemia będzie uratowana...
      PS. Słońce nadal śpi :) i już pół roku jest po czasie kiedy powinno wstać.
      Teoria spiskowa: epidemia została wygenerowana dla dwóch celów:
      - aby ukryć prawdziwe przyczyny zmian klimatu
      - aby uratować bank światowy przed upadkiem kosztem państw i w efekcie ludzi

      Usuń
    3. Nie. 10 dobrych sezonów zamaraznia z rzędu nic nie zmieni, bo Arktyka jest tylko odzwierciedleniem globalnego ocieplenia całego globu i to tylko kilka % powierzchni. Swoją drogą topnienie lodu w Arktyce (oceany i morza) nie oznacza dodatniego bilansu energetycznego.
      Śnieg zalegający na kontynentach natomiast zmienia albedo i odbija promieniowanie, co ma związak z temperaturami w ekosferze.

      Usuń
    4. Zgadza się. Choćby i 100 sezonów nie pomoże co pokazał ten sezon. Ciepło napływa z niższych szerokości geograficznych roztapiając lód.
      Pewnej wiosny lód całkiem stopnieje i zacznie następować doładowywanie układu poprzez absorbcję promieniowania słonecznego przez Ocean Arktyczny. Ma rację Bart, że to niedużo ale będzie to wdowi grosz co przeważy szalę.

      Usuń
    5. @Albert Powiem nie poprawnie politycznie, ale raczej naukowo. Emisje CO2 to nie królik magika z kapelusza. Schowa się go na chwilę i już GO nie ma. Emisje narastały wiele lat i jeden, czy 2 lata nic tu nie zmienią. Gra idzie o klatraty metanu. Im mniej lodu i wcześniej stopnieje, tym cieplejsze wody i tym większe niebezpieczeństwo wybuchowej erupcji metanu z szelfu syberyjskiego. Skutki przebiją epidemię i zapewnią nam niegodne zejście z areny historii naturalnej.

      Usuń
  2. Widzicie. Nie dobrze jak jest teraz duży zasięg lodu. Blokada oddawania energi. A kiedyś były większe zasięgi i panowała wzgledna równowaga bilansu energetycznego planety. No ale teraz mamy nadwyżki energi. I gdyby ten cienki lód tak szybko się nie cofal to teraz przynajmniej odbijalaby promieniowanie słoneczne. Niestety ten cienki jest wtedy gdy promieniowania jeszcze mało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego, wbrew temu co Bart pisał, najgorszy okres przed nami. To czas gdy w czerwcu już nie będzie lodu a w październiku będzie się cieniutki pojawiał i trwał do następnej wiosny.

      Usuń
    2. Nie zapominaj,o tym, że Arktyka nie jest niezależna, od tego co się dzieje wokół, a jako że jest zdecydowanie mniejsza, od pozostałych obszarów świata-widać tam przede wszystkim skutki, a nie przyczyny zmian klimatycznych.

      Dla przykład teraz, Słońce w arktyce świeci tak nisko, że nie daje najpewniej ciepła, ile Arktyka, dostaje z niższych szerokości geograficznych.

      Topnienie nie pozwala więc, na szybkie nagrzewanie, Oceanu Arktycznego, od Słońca, lecz pozwala, na łatwiejszy odpływ energii, która płynie, z niższych szerokości geograficznych.

      Lepiej byłoby zatem, dla sezonu topnienia, gdyby start sezonu topnienia, był powolny, jak w 2012 Roku.

      Usuń
    3. Pewnie, że Arek ma rację. Choć jednego nie docenia. Co będzie gdy przez trzy letnie miesiące Ocean Arktyczny będzie chłonął energię po to aby ją w miesiącach zimowych przetrzymać pod cienkim lodem?
      Ten czas będzie prawdziwą eksplozją GO. Gdy lodu zimą nie będzie to sytuacja się unormuje ponieważ Ocean bez lodu wypromieniowywać będzie zimą sporo energii. Niestety Arktyka i jej wybrzeża będą wyglądały już zupełnie inaczej.

      Usuń