Wstępne dane z modelu Pan-Arctic Ice Ocean Modeling and Assimilation System (PIOMAS) na listopad 2020 pokazują, że stan pokrywy lodowej na Oceanie Arktycznym uległ bardzo minimalnej poprawie względem lat poprzednich.
Objętość lodu w Arktyce w 2020 roku względem wartości z ostatnich lat i średniej 1979-2001. PIOMAS
16 listopada objętość arktycznego lodu morskiego wyniosła 8070 km3, co stanowi drugą najmniejszą w historii pomiarów wartość. Na pierwszym miejscu dla połowy listopada znajduje się rok 2016. Poprawa jest minimalna, gdyż różnice w stosunku dla lat poprzednich nieco spadły ze względu na tempo przyrostu lodu. Tempo to było stosunkowo szybkie, ale przyczyną tego stanu rzeczy były wartości z października. Jak wiemy, powierzchnia lodu była wtedy rekordowo mała. Ocean w pewnym momencie zaczął szybko zamarzać na skutek spadku temperatur, więc po pewnym czasie odbiło się to na tempie przyrostu ilości lodu. W dniach 1-16 listopada czapa polarna zwiększyła się o 1875 km3, podczas gdy rok temu było to 1676 km3, w 2016 tylko 1462 km3. W przypadku 2016 roku przyczyna jest jasna - ekstremalne ciepło i wzorce pogodowe. Średnia z lat 2005-2010 to 1698 km3.
Powierzchnia lodu morskiego w 2020 roku względem wybranych lat oraz odchylenia powierzchni lodu względem średniej 2007-2016. Dane NSIDC, wykres Nico Sun
Warunki temperaturowe nie były główną przyczyną szybkiego przyrostu, lecz powierzchnia lodu w październiku. Spadek temperatur oczywiście pomógł, ale warto zauważyć też, że październik i połowa listopada w Arktyce były cieplejsze niż zwykle, choć nie tak jak w latach 2016-2018. Wykres obok (kliknij, aby powiększyć) jasno pokazuje sytuację, temperatury nie pomagały zbytnio przyrostowi pokrywy lodowej. To niewielkie pocieszenie, gdyż objętość lodu 16 listopada 2020 była o 154 km3 mniejsza niż w 2012 roku, kiedy to we wrześniu padł historyczny rekord.
Zmiany objętości lodu morskiego w Basenie Arktycznym oraz na Morzu Beauforta wraz z Czukockim w 2020 roku w stosunku do okresu 2005-2019.
Tak więc taka sytuacja, biorąc pod uwagę temperatury i wzorce pogodowe obrazu Arktyki nie zmienia. Jeśli po prostu źle, i jedyne co może nieco polepszyć stan lodu morskiego to wir polarny. Wir jest słabszy niż rok temu, ale się rozwija. Tak więc w grudniu i być może w styczniu stan lodu powinien się poprawić. Z drugiej strony są też regiony. Czapa polarna Basenu Arktycznego notuje solidne rekordy, czego przyczyną jest najprawdopodobniej "altantyfikacja", która nie tylko udziela się na Morzu Barentsa, ale nawet sięga Łaptiewów. W takiej sytuacji o względną poprawę stanu lodu w czasie nory polarnej będzie trudno.
Ze względu na ilość energii cieplnej w oceanach i ich temperatury, zmiany w Oceanie Arktycznym (zasolenie, energia cieplna), Arktyka mogła już przekroczyć punkt krytyczny. Punkt, za którym nie będzie już dobrych sezonów zamarzania, cokolwiek by się z pogodą nie działo.
Zobacz także:
- PIOMAS (październik 2020) - rekord pobity miesiąc później, sobota, 7 listopada 2020 Z październikowego raportu na podstawie danych z modelu Pan-Arctic Ice Ocean Modeling and Assimilation System (PIOMAS) dowiadujemy się, że miesiąc po wrześniowym minimum ilość lodu morskiego weszła na rekordowe wartości.
- Arktyka zamarza bardzo powoli - wstępne dane PIOMAS, środa, 21 października 2020
- PIOMAS (wrzesień 2020) - o mały włos, środa, 7 października 2020
Tak, dobrze napisane Hubert, punkt krytyczny został przekroczony. Zdumiewająco szybko odbudowała się powierzchnia lodu nad ciepłymi wodami mórz północnej Syberii. Z wielkim zainteresowaniem będę śledził wzrost grubości lodu w tych rejonach.
OdpowiedzUsuń