czwartek, 28 stycznia 2021

Wstrząsające prognozy NOAA nadal są aktualne

Miesiąc temu zostały przedstawione prognozy opracowane przez Narodową Służbę Oceaniczną i Atmosferyczną (NOAA) dotyczące sezonu roztopów w 2021 roku. Prognozy były szokujące, wcześniej takich zmian w poprzednich latach nie prognozowano. 

Czy się sprawdzą? Przedstawiona zostanie następna ich aktualizacja, ale spójrzmy na to, co działo się dotychczas:

Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2021 roku względem wybranych lat oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC

Prognozy na styczeń 2021 i luty wskazywały na to, że sezon zamarzania będzie przebiegać bez większych problemów. Wartość zasięgu lodu miała utrzymywać się poniżej średniej wieloletniej, ale nie trzymać się też wartości z rekordowych lat, czyli roku 2017 i 2018. Tak się stało. I najprawdopodobniej według obecnych prognoz pokrywa lodowa w lutym ma osiągnąć duże jak na ostatnie lata wartości - mimo rozpadu wiru polarnego. Prognoza wskazuje nawet na 15 mln km2 już w lutym, co teoretycznie jest możliwe, choć prognoza nie jest precyzyjna ze względu na swoją wielką długoterminowość. Patrząc jednak na rozmieszczenie lodu i odchylenia zasięgu przedstawione na mapie obok, należy wysunąć wniosek, że tak może być. W praktyce jednak będzie nieco mniej, ale wartości będą bardzo podobne do tych sprzed roku. 
 
Jak więc może wyglądać lato 2021?
 
Prognozowane na okres styczeń-wrzesień 2021 odchylenia i zmiany zasięgu arktycznego lodu morskiego w mln km2. NOAA: Seasonal climate forecast from CFSv2
 
Sam początek sezonu topnienia ma być według tych prognoz agresywny, co będzie wiązało się z wielkością czapy polarnej. Daleko wysunięta na południe granica bardzo cienkiego lodu
już w marcu zacznie się  szybko przesuwać na północ, gdy wzrosną temperatury. Impet zostanie nabrany w kwietniu, a potem w maju, kiedy zbyt duża powierzchnia bardzo cienkiego lodu będzie szybko znikać pod wpływem rosnących temperatur. Jest w tym logika, bo czapa polarna faktycznie jest cienka jak plaster, co pokazuje mapa HYCOM obok (kliknij, aby powiększyć). Mamy już koniec stycznia, a dominującym elementem czapy polarnej est lód grubości nie większej niż 1,5 metra. Jeśli weźmiemy pod uwagę temperatury panujące z racji globalnego ocieplenia, ilość energii zgromadzonej przez oceany, to tak - w tych prognozach jest jakiś sens.   

Prognozowane na okres czerwiec-wrzesień 2021 odchylenia koncentracji i zasięgu arktycznego lodu morskiego. NOAA: Seasonal climate forecast from CFSv2

Prognozy na lato 2021 nie uległy zmianie w ciągu ostatniego miesiąca, co jest oczywiście niepokojące. Z drugiej strony nie oznacza to, że zmianie tej nie ulegną wcale. Z pewnością tak się stanie i raczej należy brać pod uwagę wariant, że są przeszacowane. Ale czy na pewno?
 
Na korzyść tych prognoz, gdzie już w sierpniu zostaje pobity rekord z 2012, przemawia fakt, że sezony roztopów z lat 2013-2019 były spokojne. Zmianę przyniósł rok 2020, choć nie padł rekord, to wiele do niego nie brakowało. Kolejną sprawą jest wspomniana sama grubość lodu. Co z tego, że w marcu powierzchnia i zasięg będą imponujące, w 2012 było to samo. Lód jest cienki, więc łatwo się będzie topić. Duża powierzchnia lodu stworzy też inne niż w ostatnich latach wzorce pogodowe, które będą sprzyjać roztopom.

Inną sprawą jest swoiste "kuszenie losu" z racji braku faktu pobicia rekordu z 2012 roku, za czym stoją zmiany we wzorcach pogodowych, i to, że rekord z racji ocieplającego się klimatu będzie musiał paść. Owo kuszenie wynika z faktu, że klimat jest cieplejszy niż 10 lat temu, jest więcej energii cieplnej w oceanach, w tym też w samej Arktyce - tąpnięcie na wykresie będzie musiało nastąpić. Pytanie tylko, czy to będzie ten rok, czy może jeszcze nie ten? 

Co potem?
 
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDTgwiE_I0YVu3fFh3GymxkTmIPKyFUHpX6HSMybreSlPYu6p4iXXlSfEXuwyK1lAxhmOiCIhPRQT4hz-HEanbXwMNBLPvQ9DhgIe01br6ryGAJVuLYPZ1Mc8CpuhGMKBN5GPgokzIQiKr/s1452/PIOMAS-202009-esktrapolacja.png
 Zmiany średniej miesięcznej ilości lodu morskiego w Arktyce dla września w latach 1979-2020 i ekstrapolacja trendu. Dane PIOMAS
 
Jeśli prognozy się sprawdzą, to wrześniowe minimum wyniesie 2 mln km2, a nawet mniej, co de facto będzie oznaczać brak czapy polarnej. W takiej sytuacji należy oczekiwać, że definitywne zero padnie jeszcze w tej dekadzie, ale nie koniecznie. Jeśli dojdzie do tak silnego topnienia, to w wyniku tego zmianie ulegną wzorce pogodowe w Arktyce. Arktyka stanie się wilgotniejsza, co wpłynie na zachmurzenie, dalsze zmiany zajdą w wirze polarnym i prądzie strumieniowym co latem w kolejnych sezonach będzie pauzować topnienie, tak jak miało to miejsce po 2012 roku. W końcu jednak temperatury wzrosną tak mocno, że czapa polarna dosłownie rozpuści się pod chmurami. 
 
I wtedy rozpęta się piekło...

32 komentarze:

  1. Czyli co, zostało nam 10,może maksymalnie 15 lat życia? Jak mamy rozumieć to piekło? Co w takim razie z tymi naukowcami,którzy nawołują do działania,skoro i tak nie dociągniemy nawet do 2050? Oszukują? Na siłę pocieszają, żeby ludzie jakoś żyli dalej czy jak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damy radę. Trzeba będzie jedynie mieszkać w odpowiednim miejscu i uważać bardziej niż dzisiaj. Dlaczego uważać? Atlantyk stanie się dużo cieplejszy, szczególnie zimą i podsyłać ku nam będzie potężne huragany. Ciepłe masy powietrza znad Atlantyku nie raz zderzą się z mroźnymi masami znad Rosji co zaowocuje mega opadami śniegu lub deszczu.

      Usuń
    2. Unknown28 stycznia 2021 17:03
      Chodzi o problemy społeczne: konflikty o wodę, żywność, jej ceny rosnące z powodu obniżonych plonów przez liczących się eksporterów, wojny i migracje. Ogólnie więc scenariusz świata cieplejszego o 1,5, do 2,5oC - czyli katastrofa klimatyczna, ale na szczęście świat jeszcze do ogarnięcia. Gorzej jak będzie 3oC i więcej. Dosłowne piekło oczywiście w scenariuszu PETM do którego chyba jest nam daleko.

      Usuń
    3. PETM żadnym piekłem nie było.

      Usuń
    4. Odważne stwierdzenie. Dla mnie PETM to kwintesencja piekła.

      Usuń
  2. Bardzo odważna prognoza, ale realna. Ciekawe w jaki sposób NOAA potrafi przewidzieć taki scenariusz na konkretny rok. Dużo łatwiej jest zdefiniować prognozę długoterminową z trendem, niż prognozować dokładnie zmiany w danym roku. Ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tym piekłem to niekoniecznie: https://www.sciencedaily.com/releases/2020/12/201214104716.htm#:~:text=Summary%3A,release%20from%20the%20warming%20Arctic.
    Z tym rekordem, też niekoniecznie:
    https://iopscience.iop.org/article/10.1088/1748-9326/abc047#:~:text=No%20new%20records%20have%20been,wind%20conditions%20for%20ice%20reduction.
    Aktualne warunki pogodowe są bliskie tym z 2013 roku (zimna Syberia).
    Mogę się założyć o 10 dolarów z redaktorem serwisu, że minimum będzie powyżej 4 mln km2.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak będzie. Ale to nie ma znaczenia. Ja dzisiaj nie mogę wyjść z domu. Jak wyskoczę oknem to może uda mi się podejście do drzwi odśnieżyć. Do wiejskiej drogi (nieodśnieżonej) z 500 m. Nawet Patrol nie da rady. A mimo to nie twierdzę, że GO w odwrocie. Wręcz przeciwnie. Czy będzie powyżej czy poniżej to czysta spekulacja, ot coś takiego jak zbiera się na burze, będzie burza czy nie będzie? Wszystko zmierza w jednym kierunku, lodu niebawem nie będzie a Arktyka wraz z naszymi terenami w strefie umiarkowanej gwałtownie się ociepli.

      Usuń
    2. To zakładamy się, czy nie?

      Usuń
  4. Czyli i tak się ugotujemy żywcem za maksymalnie 10-15 lat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz przestać wciąż o to pytać? Odpowiadaliśmy tyle razy, że jeśli weźmiemy się do pracy to zdołamy temu zapobiec. Bez wielu wyrzeczeń i znacznego wysiłku się nie obejdzie, ale cel ten jest jak najbardziej możliwy do osiągnięcia.

      Usuń
    2. Przepraszam, ale właśnie dlatego pytam, czy mamy szansę jak się ogarniemy czy już za późno,bo piszecie,że piekło,że koniec itd..dzięki za odpowiedzi, wiem,że jest źle,ale liczę na mądrość ludzką i przebudzenie, ja też staram się dawać co mogę od siebie.

      Usuń
    3. Nie musisz przepraszać. Wiemy, co trzeba zrobić i jedyne co musimy, to się tego wreszcie podjąć. Koniec płaczu nad rozlanym mlekiem. Rękawy w górę i do roboty! 🙂

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. No tak, a Chińczyk też stwierdził, że do roboty i buduje kolejne elektrownie węglowe choć po prawdzie stare i nieefektywne równolegle zamyka. Aby coś sensownego zrobić należałoby całkowicie przestać spalać paliwa kopalne a co więcej za pomocą energii z OZE rozpocząć wycofywanie CO2 z atmosfery. Taki scenariusz to na razie science fiction.

      Usuń
    6. No ale nie robić nic chyba też nie możemy? Wiadomo,że nie damy rady od razu nie wiem czego zdziałać, ale od czegoś trzeba zacząć. No chyba,że uważacie, że nic kompletnie nie możemy już zrobić to co innego..

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. Nie weźmiemy się do pracy. Był już czas na ograniczenie populacji do maksymalnie kilkuset milionów i podregulowanie systemu ekonomicznego marnotrawiącego zasoby, z takimi działaniami OZE miałoby sens. Teraz każdy będzie chciał (i musiał, tak jest ten system zbudowany, inaczej upadnie) wzrostu gospodarczego i rosnącego poziomu życia ogromnej populacji, a do tego OZE nie wystarczy. Nie dość, że mamy na głowie Zachód, to i populacyjne olbrzymy takie jak Chiny i Indie będą nam smrodzić, i za co ich winić, skoro sam Zachód nie chce się ograniczyć i dalej smrodzi w białych rękawiczkach?

      Możni tego świata pokazali środkowy palec. To oni podejmują najważniejsze decyzje, zwykli ludzie mają zbyt mały wpływ.

      Usuń
    9. Proszę bardzo, robimy: Wracamy do wolumenu gospodarki światowej z lat 60-ych XX w. Zmniejszamy gęstość komunikacji(samochody, samoloty itp.). Zmniejszamy populację do 4 miliardów. Musimy to robić szybko, bo procesy, które uruchomiliśmy nie czekają aż się "weźmiemy do roboty". Jakie są realia? Wolumen gospodarki wciąż rośnie i nieistotne jest, czy na paliwach kopalnych, czy OZE. Żaden rodzaj energii tego nie wytrzyma. Samochody elektryczne, o ile będzie ich tyle co spalinowych, nie rozwiążą niczego. Za 2 lata populacja wyniesie 8 miliardów. Podwaja się co 2 pokolenia. Bakterie podwajają się co pokolenie. Już nam niedaleko. Co z tego, że procentowy przyrost populacji jest 2x mniejszy niż w roku 1970 kiedy w liczbach bezwzględnych to 10 mln rocznie więcej. Te 10 mln potrzebuje energii, żywności i wody. Co roku przybywają na Ziemi dwie Polski. Poza tym takie szybkie zmiany i tak spowodują zderzenie ze ścianą i rozpad cywilizacji.
      Rozregulowaliśmy potężne procesy, które stabilizowały się dziesiątki, a zapewne i setki milionów lat. Zafiksowaliśmy się przy tym na ilości CO2, bo to najłatwiej chyba mierzalny element. Te samoregulujące się procesy, które zniszczyliśmy, już nie są tak łatwe do uchwycenia, a o wielu zapewne nic nie wiemy, bo od niedawna zabraliśmy się na serio za badanie środowiska, które utrzymuje nas przy życiu.
      Tak, jestem "katastrofistą", bo uważam, że już za późno i możemy tylko ograniczać straty, aby nie zabrać ze sobą całej biosfery. OZE na wielką skalę i "odsysanie" CO2 uważam za zwykłe mrzonki mające napędzić kolejną kasę korporacjom, bo zysk stale musi rosnąć. Nieważne na czym.
      Jednak zanim się biosfera zapadnie to myślę, że spełni się przewidywanie Stanisława Lema: cywilizacja skończy wojną atomową. Uważam, że jest do tego coraz bliżej. Pewnie rozpęta ją USA jako upadające mocarstwo.
      Na koniec pytanie: Z czego każdy/a z Was zrezygnuje dla ratowania środowiska?

      Usuń
    10. Dane populacyjne pochodzą z https://www.worldometers.info/world-population/

      Usuń
    11. @ślepy maszynista - ja się zgadzam z Tobą całkowicie. Biorąc pod uwagę skalę zniszczenia na obecnym etapie, ogólną naturę ludzką i stopień zaawansowania cywilizacji należy się spodziewać tylko i wyłącznie toczenia spraw w stronę upadku biosfery (który się dokonuje na naszych oczach), a tym samym upadku cywilizacji. Nikt i nic nie zapewni cudownego lekarstwa. Gwałtowne załamanie i upadek to jedyny, prawdziwie możliwy scenariusz. Wszystkie technologiczne rozwiązania do tej pory miały naprawić błędy poprzednich, za każdym razem przynosząc kolejne efekty uboczne, z którymi muszą sobie radzić przyszłe pokolenia. Węgiel był cudownym zastąpieniem spalania drewna z lasów. Każda innowacja technologiczna zwiększa efektywność - a ta prowadzi do wzrostu populacji i zużycia surowców przez tą populację. Jak zatrzymać wzrost CO2 jeżeli lasy tropikalne są na skraju upadku, wieczna zmarzlina rozmarza na potęgę a lód w Arktyce niedługo zniknie? Przy pomocy samochodów elektrycznych? Heh. Według mnie jedyne co można zrobić to starać się na poziomie indywidualnym jak najbardziej przygotować na to co nadchodzi.
      "Z czego każdy/a z Was zrezygnuje dla ratowania środowiska?": z dzieci, z używania plastiku, z nowego samochodu, z jedzenia mięsa, z koszenia trwaników, ze środków zwalczania owadów

      Usuń
    12. @Ślepy Maszynista Dzięki. Ja tak samo czuję ad CO2. To jest tylko jeden z objawów choroby... Bardzo cenię np. Petera Wadhamsa, ale za każdym razem gdy oglądam, a on sugeruje, że wypompowanie CO2 załatwi cała sprawę, to mam ochotę do wyłączyć...
      Z czego zrezygnuję? Z podróży, to jest dla mnie trudne, ale zrobię to. Poza tym jestem weganką, która już od jakiegoś czasu nie nakręca konsumpcjonizmu (i z każdym rokiem jest lepiej).

      Usuń
    13. He, gdyby tak patrzeć to... Kupiłem poniemiecką chałupę na północnym zboczu góry, którą wyremontowałem i uzbroiłem w stare meble. Mam jeden pojazd Nissan Patrol lat 20, o zgrozo!, w dieslu. Mam ogródek, kury i króliki, kawałek lasu. Pracuję zdalnie niezależnie od tego czy wirus jest czy go nie ma. W mieście jestem raz na kwartał aby zrobić konkretne zakupy. Od okolicznych rolników kupuję barany, pszenicę i żyto, kapustę, ziemniaki, buraki... i gorzałę 🙂
      W piecu i otwartym kominku palę swoim drewnem i drewnem zeżartym przez korniki. Nic nie kupuję co reklamują...

      Moi koledzy z branży są za to ekologiczni do tego stopnia, że aż mi głupio. Mają jachty na wiatr, cygara z zielonej Kuby, apartamenty dla kochanek z rekuperacją, wille z basenami z fotowoltaiką, nowe Tesle na czysty prąd... słabo to wygląda 🤔

      Usuń
    14. E tam słabo. Ja się buduję w tym roku na wsi pod dosłownie ogromnym lasem i planuje się uniezależnić częściowo od świata. Mam swoją ziemie. Sad owocowy oraz warzywa. Powinno starczyć wkrótce dla rodziny.

      Usuń
    15. Sad też mam. Ciekawe odmiany jabłek i guszek. Ale zima jest normalna.

      Usuń
    16. Ja już właściwie nie mam co ograniczać. Mam mały domek w lesie nad najczystszą rzeką woj. łódzkiego niestety z malutką działką, że nawet na warzywniak nie starcza. Wszystkie meble, lodówki, komputer (do pisania literatury i prostej grafiki wystarczy) oraz samochód z odzysku. Kiedy mieszkałem w mieście używałem tylko roweru, ale tu mam do sklepu 5 km i trochę jestem za stary na rower w każdych warunkach. Staram się nie kupować egzotycznej żywności (np. słodki groszek z Gujany) aby nie trzeba było jej dla mnie wozić. Jem mięso, ale w niewielkich ilościach (głównie kurczaki). Co mogę kupuję od sąsiadów albo rodziny (mam tu niedaleko).

      Usuń
  5. @Unknown No słabo to wygląda, ale może jakiś cud się po drodze stanie.. "Focus" na to co ważne i perform with excellence... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś czuje że w tym roku pier.. solidny rekord

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. W tym roku to będzie rok bez lata wszędzie prawie. Antarktyda już ma przyrost lodu w styczniu :). A normalnie odbywa się to za miesiąc :)
    https://forum.arctic-sea-ice.net/index.php/topic,1759.1650.html?PHPSESSID=19a9221a998b65c616ad865a6ec2194f#lastPost
    Zima wszędzie na półkuli płn. największa od wielu lat...
    Lato wszędzie na półkuli płd najchłodniejsze od wielu lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o Antarktydę-to, że trafił się dzień, z przyrostem pokrywy lodowej, to nie znaczy, że wokół Antarktydy, zakończył się sezon topnienia, tak jak dzień, czy nawet kilka dni, z topnieniem, nie musi oznaczać w Arktyce, końca sezonu zamarzania, co dobitnie pokazał Rok 2019,kiedy wielu myślało, że już skończył się, sezon zamarzania, a maksimum pokrywy lodowej, wypadło wiele dni później.

      Jeśli zaś chodzi o lato, nie wiem, jak jest teraz na półkuli południowej, ale wiem, że powietrze kontynenalne, szybko się ochładza, i nagrzewa, co pokazał w Polsce, Rok 2006,kiedy w styczniu, w wielu miejscach, mrozy przekraczały 30 stopni, bijąc rekordy, a lipiec 2006 dla odmiany, był najgorętszy, w historii pomiarow.

      Był to najgorętszy miesiąc, ze wszystkich dotychczasowych, gorętszy nawet, niż czerwiec 2019.

      Serdeczne pozdrawiam.

      Usuń
    2. @Albert w taki Rothis w Austri jakieś 2 czy 3 tygodnie były największe opady śniegu od 25 lat a w tym tygodniu zapowiadane są cały czas plusowe temperatury, w Zurychu podobnie W niektórych miejscach jest dobrze a w części źle.

      Usuń