wtorek, 23 października 2018

Arktyka weszła na rekord - 2012 zostaje w tyle

To kolejny rok, kiedy pokrywa lodowa w Arktyce notuje rekordy. Latem tego roku obszar zajmowany przez lód nie był rekordowy, ale obecny sezon zamarzania pokazuje, że sytuacja się zmienia. To już kolejna zima, kiedy to w Arktyce padają rekordy. Od miesiąca temperatury są 2-3oC wyższe od średniej, stało się to nową normą w nowym klimacie.

Porównanie zasięgu lodu morskiego w Arktyce w 2012 i 2018 roku dla 22 października. AMSR2, University of Bremen

Powyższe zestawienie map pokazuje, jak prezentuje się zlodzenie Oceanu Arktycznego teraz wobec tego, co było w 2012 roku. Przypomnijmy, że wtedy latem miało miejsce spektakularne topnienie lodu w okresie letnim. Czapa polarna skurczyła się do 3,4 mln km2

 Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2018 roku względem wybranych lat, oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC

Teraz jednak widać, że 2018 rok, kontynuując trend z ostatnich lat wchodzi na rekord. Według danych NSIDC, 22 października zasięg lodu wyniósł 6,24 mln km2, tyle samo, co w 2016 roku. Mniej niż w 2012 roku, aktualnie różnica ta wynosi 0,36 mln km2

Powierzchnia lodu morskiego w 2018 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun

Powierzchnia lodu jest jeszcze mniejsza niż w 2012 roku, różnica przekracza 0,5 mln km2 - mniejsza niż w roku, w którym padł letni rekord topnienia. Szczególnie źle wygląda sytuacja po stronie rosyjskiej Oceanu Arktycznego. Jak możemy zauważyć na zestawieniu map u góry, Przejście Północno-Wschodnie zamknęło się na Morzu Wschodniosyberyjskim. Znaczne jednak obszary arktycznych wód pozostają wolne od lodu. Mapa obok pokazuje anomalie obecnej powierzchni lodu względem średniej 2007-2016.

Zmiany powierzchni lodu morskiego na poszczególnych akwenach. Wipneus, dane AMSR2, University of Hamburg

Sytuacja jest dramatyczna, co pokazuje wykres. Słabo idzie jak na razie zamarzanie serca Arktyki, czyli Basenu Arktycznego. Rekord z 2012 roku został wbity w ziemię. Podobna sytuacja ma miejsce na Morzu Łaptiewów. Taka samo zresztą jest na Morzu Karskim, gdzie zamarzanie jeszcze się nie zaczęło, bo pak lodowy nie dotknął nawet jeszcze wysp Ziemi Północnej. Cieśnina Wilkickiego jest żeglowna - to absurdalna sytuacja, bo zwykle ten obszar jest kłopotliwy latem dla żeglugi arktycznej.

 Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w dniach 1-21 października w 2018. NOAA/ESRL

Jedynie na Morzu Beauforta sytuacja wygląda zupełnie inaczej, ale ogólnie jest zła. Nie ma się co dziwić, skoro od tygodni, od miesiąca temperatury w Arktyce są znacznie wyższe niż być powinny. Cały Ocean Arktyczny, to obszar, gdzie dotychczasowa średnia październikowa anomalia wynosi +5oC lub wartość tę przekracza. Dzienne odchylenia są oczywiście wyższe. Rzecz jasna w Arktyce panuje mróz, ale jest on słabszy niż wynikałoby to ze normy wieloletniej. Woda także jest cieplejsze niż wynosi średnia wieloletnia. To co zamarznie, przekłada się potem na temperatury powietrza. Szczególnie ciepłe jest Morze Czukockie. Należy spodziewać się tej zimy spektakularnych rekordów jeśli chodzi o ten akwen i leżące poza Oceanem Arktycznym Morze Beringa, które zwykle zamarza w styczniu.

 Grubość lodu morskiego w latach 2010-2018 dla 22 października. Naval Research Laboratory, Global HYCOM

Rezultatem rozgrywających się od kilku lat zmian w klimacie jest ubywanie ilości i grubości lodu. W tej dekadzie zaszły ogromne zmiany, niemal do zera został zredukowany gruby na 3-5 metrów wieloletni lód. Od strony Atlantyku nie ma go w ogóle i marnym pocieszeniem lokalne odrodzenie się lodu na Morzu Beauforta, skoro ogólny stan jest zły i może się jeszcze pogorszyć.


 Anomalia stopniodni chłodu (FDD) w Arktyce w kolejnych latach względem poziomu odniesienia średniej z lat 1958-2002). Na osi poziomej – kolejne miesiące sezonu, od września do czerwca. Wykres: Zack Labe

O tym jak zła jest sytuacja i to, że zamarzanie idzie kiepsko pokazuje ten wykres. tworzenie się grubego lodu morskiego w Arktyce to powolny, trwający miesiącami proces – krótki okres podwyższonych temperatur nie ma więc dla narastania lodu zbyt dużego znaczenia. Miarą „mroźności” sezonu zamarzania jest wskaźnik „stopniodni chłodu” (ang. Freezing degree days - FDD). Jeśli na przykład jednego dnia mamy temperaturę -5°C, drugiego -10°C, a trzeciego -15°C, to w ciągu tych trzech dni wskaźnik będzie przyjmował kolejno wartości 5, 10 i 15, a wartość skumulowana FDD wyniesie 30. Im wyższa ta wartość, tym bardziej mroźny mierzony sezon; im mniejsza – tym łagodniejszy. To właśnie skumulowana wartość wskaźnika stopniodni chłodu decyduje o tym, jak gruby lód się utworzy.

Jak pokazuje powyższy wykres, zaczyna pojawiać się anomalia, ilość dni dających efektywne zamarzanie jest mniejsza niż w czasie sezon 2016/17, nie mówiąc już o latach wcześniejszych. 

 Morze Czukockie 22 października 2018 roku. NASA Worldview

Wszystko więc wskazuje na to, że ten kolejny sezon zamarzania będzie potworzeniem rozgrywającej się od trzech lat katastrofy klimatycznej. Co z tego, że latem było chłodno, kiedy teraz wszystko obraca się w niwecz. 

To co się dzieje w Arktyce nie pozostaje tam. Nie raz odczujemy te zmiany.

Zobacz także:

58 komentarzy:

  1. Chłodne i wilgotne lipce ratują temat ale to co się dzieje późną jesienią i zimą to dramat. Tempo zamarzania a w szczególności zwiększania się grubości lodu jest katastrofalne. Teraz widać ile energii napłynęło z Golfsztromem wzdłuż wybrzeży Syberii aż po Morze Czukockie i Beringa.

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak ocieplajaca się Arktyka to nie tylko spływy lodowatego powietrza z północy ale również zaciąganie daleko na północ powietrza ciepłego i długo utrzymujące się wzorce pogodowe. Do tego nieprzewidywalnosc zjawiska. Od kwietnia do października z chwilowym przerwami Wyżowa pogoda w Polsce. A jeszcze wczesna wiosna mieliśmy ogrom wody po deszczowym 2017 i dość przekropnym 2016. W telewizji pogodynki i pogodyni zachwycają się sezonem urlopowym nad Bałtykiem (trochę te sinice przeszkadzaja), a w następnym materiale dziennikarz dziwi się i próbuje dociec z kad te podwyżki cen żywności w Polsce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ocieplająca się Arktyka to zasługa całej kuli ziemskiej, nie Arktyki.

      Kiedyś to cytowałem:

      "W latach 1955-1998 na topienie lodu morskiego w Arktyce poszło 0,007 * 10^22 J, a na ogrzanie oceanu światowego w tym czasie 14,5 * 10^22 J. Oczywiście Ocean Arktyczny to mała część tej energii. Zwykle w artykułach o zawartości cieplnej oceanów niestety nie wyróżnia się tego akwenu (za mało danych). Jednak jeśli mają rację szacunki, ze strumień ciepła płynący oceanem do Arktyki to około 6 TW to przez te lata nagromadziło by się coś rzędu 0,6 * 10^22 J. Możliwe że to zawyżone bo dane o strumienia z ostatnich lat. Atmosferą napływa podobna lub nieco mniejsza ilość dodatkowego ciepła w wyniku globalnego ocieplenia.

      0,007 * 10^22 J / 43 lata = 450 TWh rocznie"

      Arktyka nawet w przesileniu letnim jest praktycznie na minusie bilansu energetycznego - większość energii w Arktyce pochodzi z południa. To nadwyżki energii z całej ziemi tam trafiają. Kiedyś liczyłem też jak gazy cieplarniane mają wpływ na rożnych szerokościach geograficznych. Najmniejszy wpływ jest na biegunach, a największy na równiku, a różnica jest wielka.

      Usuń
    2. Dlaczego bilans energetyczny tego regionu jest ujemny? Przyczyna jest tylko pokrywa lodowa odbijająca promieniowanie słoneczne czy jeszcze inne czynniki?

      Usuń
    3. Ale nikt tego nie neguje Bart :-)
      Tylko szaleniec twierdziłby inaczej. Jest jednak małe ale.
      Po pierwsze:
      Od połowy maja aż do początku sierpnia (przeszło dwa i pół miesiąca!) do bieguna północnego dociera więcej energii ze Słońca niż do równika(!)
      Po drugie:
      Ważne jest czy ta energia zostanie odbita przez lód, chmury czy pochłonięta przez granatową toń oceanu.
      Gdy Arktyka będzie bez lodu wtedy podliczymy bilans energetyczny. Oby co niektórzy nie byli w szoku ;-)

      Usuń
    4. Siema New Eocen
      "Od połowy maja aż do początku sierpnia (przeszło dwa i pół miesiąca!) do bieguna północnego dociera więcej energii ze Słońca niż do równika(!)"

      Dociera najwięcej energii, ale większość jest odbita, bo promieniowanie słoneczne pada pod niskim katem i przechodzi przez grubsza warstwę atmosfery. Znów to się da łatwo policzyć jak będę miał czas to to zrobię. Mniej więcej realnie energii pochłoniętej przez wodę powinno być 2 razy mniej powyżej szerokości geograficznej 80. Słonce będzie tam padać pod maksymalnym kątem 33,44 (na szerokości geograficznej 80). Czym wyżej do bieguna i dalej od przesilenia letniego tym kąt wzrasta, a ilość energii odbitej diametralnie rośnie.

      Reasumując - tak Arktyka w czerwcu i lipcu dostaje trochę więcej energii niż równik, ale większość energii zostaje odbita nawet gdy będzie tam tylko woda.

      Mam nadzieje, że to rozumiesz i już nie będziesz powielał tego błędu, bo juz widziałem pisałeś to kilka razy :)

      Usuń
    5. Obszary okolobiegunowe bez swego dużego albedo (bez lodu) i tak mają ujemne bilansy energetyczne bo więcej energii wypromieniowuje z nich w kosmos niż pochłaniają z promieniowania słonecznego (niski kąt padania promieni). I na wysokich szerokościach geograficznych wpływ gazów cieplarnianych ma mniejszy efekt zatrzymywania energii. Czyli są to takie "okna" dla naszej planety którymi nasprawniej oddaje energię... Dobrze rozumiem?

      Usuń
    6. Marcin Bory Tucholskie - dokładnie tak. Czym mniej lodu w Arktyce, tym okno się bardziej otwiera. Stąd w Pliocenie PRISM (było jakieś 2 stopnie cieplej niz obecnie i Arktyka była bez lodu) przez Atlantyk było transportowana olbrzymia ilość energii z południa na północ szlakiem naszego Golfsztromu (tylko dalej na północ). Biegun północny bez lodu zamienia się w jeszcze lepszy emiter energii z kuli ziemskiej.

      Usuń
    7. Czyli lód naprawdę utrudnia oddawanie ciepła z oceanu bardziej niż daje efekt ograniczania nagrzewania. Idąc tym tropem jeśli biegun północny bez lodu jest takim potężnym "mostkiem termicznym" Ziemi to będzie powodować w końcu ochłodzenie i ponowne swoje zlodzenie...?

      Usuń
    8. A wiecie kiedy emiter ciepła najwięcej emituje? Gdy sam jest ciepły! ;-)
      Bart, co z tego, że obszar biegunowy będzie pięknie emitować gdy nie będzie już tam ani skrawka lodu a Manhattan będzie pod wodą?

      Usuń
    9. Nie Marcin. Gdy lód stopnieje to przy tak dużym stężeniu CO2 nie będzie najmniejszych szans na ponowne zlodzenie.

      Usuń
  3. Ocieplajaca się Arktyka to dla mnie efekt zwiększenia się ilości energi w całym układzie jakim jest nasza planeta. Natomiast skutek tego czyli - ocieplajaca się Arktyka to przyczyna zaburzeń w klimacie naszego "regionu" na co zwrócił moja uwagę właśnie ten blog.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Barcie, może trzeba spojrzeć na średnią wysokość Słońca nad horyzontem, a nie na wysokość w górowaniu. Wyjdzie wtedy, że na równiku średnia wysokość w ciągu doby, w czasie przesilenia letniego wynosi - 0 stopni! Zaś począwszy od zwrotnika do bieguna- teoretycznie 23 stopnie 27 minut!
    Przy czym odejmując istotnie małe kąty padania promieni słonecznych, gdzie kąt natarcia, jest rzeczywiście duży, i trudno mówić o nagrzewaniu-średnia wysokość maleje od zwrotnika, do koła podbiegunowego, po czym znowu rośnie-osiągając najwyższe wartości na biegunie, gdzie nie ma istotnie małych kątów, padania promieni słonecznych, gdyż Słońce całą dobę świeci, na wysokości-23 stopnie 27 minut.
    Pozdrawiam serdecznie wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie Arku! To jest właśnie szeroki horyzont myślenia.

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o oświetlenie ziemi i wysokość słońca nad horyzontem. Sumaryczny czas oświetlenia przez naszą gwiazdę w ciągu roku jest w każdym miejscu na ziemi taki sam. Na rowniku dokładnie pół doby dzień pół noc. Na biegunie pół roku dzień pół roku noc. W sumie tyle samo godzin w kazdym miejscu. Ale w czasie tego oświetlania na rowniku słońce średnio jest najwyżej a im bliżej biegunow tym niżej nad horyzontem. Przez to obszary rowników dostają więcej energi niż wyższe szerokości geograficzne i mamy strefy klimatyczne.

      Usuń
    3. Nie ma Marcin czegoś takiego jak średnio najwyżej. Średnia temperatura w Polsce wynosi 9 st.C.
      I co z tego? Powiedz komuś kto pracuje w polu przy +35 st.C., że niech się nie martwi bo za 6 miesięcy będzie -20 st.C. Ma to sens?
      Tak samo jest na biegunie. Bart myśli bardzo wąsko. Nie rozumie, że w lecie do Arktyki dociera ogromna ilość energii. Jeśli latem nie byłoby lodu ta energia zostałaby zgromadzona w oceanie. Co więcej, gdy przyszłaby wreszcie zima, ta energia zamiast ulecieć w kosmos, zostałaby przykryta cienką warstwą lodu i przechowana do następnego lata. Najgorszy scenariusz dla Arktyki to taki, w którym latem nie ma lodu a zimą jest kilkunasto centymetrowy na całym obszarze. Ten czas jest jeszcze przed nami.

      Usuń
    4. Arek

      Skoro potrzebujesz wytlumaczenia, to prosze:
      http://www.shsu.edu/~dl_www/bkonline/GenRef111/Reading/RefL02EarthSun/Lab02index.htm
      a najlepiej pokazuje to:
      http://www.shsu.edu/~dl_www/bkonline/GenRef111/Reading/RefL02EarthSun/L02Images/02L02a.JPG

      Mowimy o 924 W/m2 na biegunie vs 2118 w/m2 na równiku bez uwzględnienia dużo większych strat atmosfery i odbicia światla na biegunie. W rzeczywistości będzie gdzieś jak 1:4.

      Teraz się rozumiemy ? :)

      Usuń
    5. Nie w lecie Barcie, nie w lecie :-)

      Usuń
    6. W lecie masz teoretyczne >500 W/M2 kilka dni w roku z czego nie więcej niż 50-60% nie będzie odbite przez atmosferę i powierzchnie. Nie wiem jak mam to lepiej wytłumaczyć, skoro podałem całą pracę ta ten temat :) Mam wam to narysować ? :) Bieguny choć wam się wydaje inaczej nawet latem pochłaniają mało energii i jak się usunie lód nie będzie dużej zmiany w bilansie na plus. Lód bardziej osłania Arktykę przed wychłodzeniem niż odbija słońce. To jest główny powód dlaczego klimat na ziemi jest taki stabilny. Jak się robi za zimno, to powstaje lód i ochrania przed stratami ciepła, a jak gorąco odsłania się woda i zaczyna oddawać dużo większe ilości ciepła.

      Usuń
    7. Nie kilka dni a pow. 400 W masz przez dwa miesiące. To wystarczy aby całkowicie zmienić obraz Arktyki. Wiesz Barcie, że gdy zaczyna się proces powstawania lądolodu to na równik Słońce dostarcza jeszcze więcej energii niż obecnie? A mimo to nic nie jest w stanie powstrzymać postępującego zlodowacenia. Ta drobna różnica energii odbitej do pochłoniętej stałe, minimalnie się pogłębiająca zmienia Ziemię w śnieżkę.
      Ktoś już kiedyś zażartował sobie z twojej teorii pisząc, że Ziemia najcieplejsza byłaby gdyby cała zamarzła i była pokryta lodem.

      Usuń
    8. Jeszcze raz tłumacze - to, że masz promieniowanie słoneczne 500 W/m2 na biegunie w czerwcu i na początku lipca nie oznacza, że tyle energii pochłonie powierzchnia.
      http://www.shsu.edu/~dl_www/bkonline/GenRef111/Reading/RefL02EarthSun/L02Images/G004.GIF
      - czym wyższa szerokość geograficzna tym niżej słońce góruje
      - czym niżej słońce pada na powierzchnie tym bardziej atmosfera odbija słońce
      - czym niżej słońce pada na powierzchnie tym więcej energii zostanie odbitej z powierzchni

      Największą ilość energii powierzchnia pochłania w kilka godzin dookoła maksimum górowania. Jeśli słonce pada pon niższym kątem niż 30 stopni to bardzo mała część energii jest pochłaniana przez powierzchnię. Latem w Arktyce prawie zawsze słońce jest poniżej 30 stopni.
      Nie wierzysz, to zrób sobie test i spróbuj opalać się latem po godzinie 18tej - życzę przy tym powodzenia - możesz to nawet robić wiele dni, ale efekt zawsze będzie dużo słabszy niż jedna godzina w południe latem. To jest własnie to o czym staram się tu napisać, ale nie trafiam na podatny grunt ;)

      Usuń
    9. Bart, teraz ja wytłumaczę :-)
      Pod jakim kątem padają promienie w konkretnym punkcie na równik w lecie o godzinie 18.00? Albo lepiej o godzinie 24.00? To jest bardzo niski kąt, prawda? ;-)
      Na równiku nie ma chmur i nic w przeciwieństwie do Arktyki nie rozprasza promieniowania, prawda? ;-)

      Usuń
    10. We Wrocławiu o 18:00 21 czerwca pada słońce do kątem właśnie takim jak świeci latem w Arktyce (49+23,44 w południe o godzinie 12:53). Piec godzin później jest właśnie takie słońce jak średnia między 80 a 90 równoleżnikiem. Godziny nie podałem przypadkowo. Chmur oczywiście nie liczymy. Swoją drogą chmury nad biegunem dużo bardziej blokują promieniowanie (bo przebijasz je pod większym kątem, więc jeśli chcesz je brać pod uwagę w kalkulacjach jeszcze bardziej wpłyną na niekorzyść bilansu energetycznego Arktyki.

      Usuń
    11. O jakim Wrocławiu piszesz? :-)
      Ja pytałem o równik.
      Nie chce przejść przez gardło odpowiedź? Pozwól, że pomogę.
      Pod kątem 0 st. Tak jak i o godzinie 24.00. Przez pół doby Słońca nie ma! A w zenicie jest zaledwie kilka chwil.
      Jaka jest grubość chmur nad równikiem a jaka nad biegunem?
      Bart, przykro mi cię tak punktować :-(
      Moim celem nie jest udowodnić, że biegun zalewa fala słonecznego ciepła bo to oczywiście bzdura. Chcę ci uświadomić, że pomijasz i bagatelizujesz ogromną ilość energii, która sprawia, że albo mamy IceAge albo nie. Ochłonij, przemyśl i zastanów się czy ten brak lodu faktycznie nic nie znaczy.

      Usuń
    12. New Eocen - Wiem, że z Tobą jest ciężko rozmawiać o faktach, bo ich nie przyjmujesz (sam wiesz lepiej), ale podejmę ostatni próbę wytłumaczenia Ci tego. Na dole masz link do pracy naukowej na ten temat.

      Czym wyżej góruje słońce tym większa ilość energii W/m2 jest pochłania. Przy dużych kątach zdecydowana większość energii zostanie pochłonięta przez ciało całkowicie czarne (albedo 0). Czym niższy kąt tym bardziej spada % pochłoniętej energii.
      21 czerwca na 30N masz 487 W/m2 (13 h 56 min słońca)
      21 czerwca na 50N masz 494 W/m2 (16 h 18 min słońca)
      21 czerwca na 90N masz 538 W/m2 (24 h słońca)

      Tylko, że faktycznie najwięcej energii zostanie pochłonięte właśnie na 30N, choć teoretycznie słońce świeci najkrócej. Dlaczego ? Właśnie z powodu kąta padania promieniowania słonecznego. Czym niżej pada słońce na powierzchnie wym większe jego straty - poniżej 30 stopni większość promieniowania jest odbijana. Na 30N wystarczy kilka godzin ze słońcem pomiędzy 30, a 86,56 stopnia, by ogrzać wodę, czy powietrze.

      Reasumując - Różnica w absorpcji między kątem 0, a 80 stopni jest ponad dwukrotna, przy tej samej dostarczanej energii !! 21 czerwca na 90N nie masz 538 W/m2 tylko realnie mniej niż 50% z tego co pada na równoleżnik 23,44N.

      https://www.researchgate.net/profile/Didier_Gillotay/publication/283676007/figure/fig8/AS:316645332537351@1452505538566/Impact-of-the-solar-zenith-angle-on-the-signal-to-noise-to-ratio-of-the-UVIS-nadir.png

      https://www.researchgate.net/figure/Impact-of-the-solar-zenith-angle-on-the-signal-to-noise-to-ratio-of-the-UVIS-nadir_fig8_283676007

      Teraz rozumiesz ?

      Usuń
    13. Jeszcze jedno dla kumatych:

      21 czerwca na 30N masz 487 W/m2 (13 h 56 min słońca)
      21 czerwca na 50N masz 494 W/m2 (16 h 18 min słońca)
      21 czerwca na 90N masz 538 W/m2 (24 h słońca)

      To są wartości W/m2 średnio na dzień - czyli dla 30N wlicza się, że słońce nie świeci w nocy ;)

      Mimo wszystko realnie płaska powierzania tej samej substancji zaabsorbuje dużo więcej energii na 30N niż na 90N.

      Usuń
    14. Ale ja to wiem :-)
      Nigdy tego nie negowałem, że równik otrzymuje więcej energii.
      Ja ci chcę przekazać (grochem o ścianę), że energia docierająca do Arktyki to również ogromne ilości i naprawdę ma znaczenie czy ta energia zostanie odbita czy pochłonięta.
      Ale jeśli tego nie rozumiesz to się nie przejmuj :-)
      Na szczęście od 50 mln lat tak się dziwnie składa, że im na Ziemi cieplej tym mniej lodu. Mimo, że twoje wywody przeczą tej tezie to jakoś przyroda nie chce się podporządkować ;-).
      Przestań się wygłupiać i mnie wkręcać.

      Usuń
    15. New Eocen - Nie. Arktyka więcej energii wyemituje w kosmos po stopieniu lodu, niż jej otrzyma ze słońca po stopieniu lodu i to jest akurat cholernie ważne.

      Stąd wiele osób widzi obecnie zatrzymanie topnienia latem lodu względem ostatnich lat i nie rozumie dlaczego. Są też ludzie, którzy myślą, że po stopieniu lodu w Arktyce globalne ocieplenie jeszcze przyśpieszy - to nie jest prawda.
      Bilans energetyczny Arktyki jest mocno ujemny i po stopieniu Arktyki będzie jeszcze bardziej ujemny. To jest element stabilizujący klimat na ziemi. Przy ogrzaniu ziemi włącza się dodatkowa chłodnica, która im cieplej tym działa bardziej efektywnie.

      Usuń
    16. Uff... wreszcie coś konkretnego. Też tak uważam i na pewno tak by się stało gdyby poziom CO2 nagle zatrzymał się na obecnym poziomie. Też uważam, że GO nie przyspieszy, będzie po prostu postępował jak dotychczas.
      Ilość CO2 stale rośnie odcinając odpływ energii w kosmos. Ta rewelacyjna chłodnica się przegrzeje. Z czasem nawet od Słońca będzie otrzymywać więcej energii niż wypromieniuje. I nie pomoże tu nawet efekt Demona o czym pisał Hubert. Moim zdaniem GO nie zostanie spowolniony właśnie przez kompensujący to spowolnienie wzrost CO2.

      Usuń
    17. New Eocen. Do tego samego doszedłem co Ty:) rosnące stężenie gazów cieplarnianych niweluje coraz bardziej ujemny bilans obszarów okolobiegunowych... chyba że jest on na tyle duży że nawet to co całkiem ne zniweluje. Tak czy siak pomniejszy

      Usuń
    18. Marcin Bory Tucholskie - bo tak jest. Odsłaniająca się Arktyka z lodu dużo nie pomoże. Dopiero jak się ziemia ociepli o mniej więcej 2 stopnie, a CO2 utrzyma na tym samym poziomie zrobi się nowa równowaga. Jak dalej CO2 będzie rosło, to równowaga będzie się ustalać w wyższej temperaturze.

      Usuń
    19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    20. W jaki sposób ustala się nowa równowaga? Po zwiększeniu stężenia gazów cieplarnianych wypromieniowanie energii w przestrzeń kosmiczną jest ograniczone. Po zgromadzeniu jakiej ilości energii (zależnej od tego stezenia) zdolność wypromieniowania zwiększa się?

      Usuń
    21. Tak jak Bart napisał Marcinie istnieje szansa na ustalenie nowej równowagi ale tylko wówczas gdy przestaniemy pompować CO2 do atmosfery. Przy aktualnym stężeniu CO2 dążymy do równowagi przy średniej temperaturze ok. 17 st.C dla całej planety. Niestety tylko dążymy ponieważ z każdym dniem spalania paliw kopalnych podbijamy poprzeczkę coraz wyżej.
      Zdolność do wypromieniowywania energii zwiększa się stale, niestety nie nadąża za zwiększającą się zdolnością absorbcji tejże energii przez Ziemię spowitą dwutlenkiem węgla. Stąd wzrost temperatury globalnej.

      Usuń
    22. Dzięki za odp tak z rana:) no teoria Barta mnie przekonuje całościowo. To opóźnienie zwiększenia oddawania energi to nasze przekleństwo. Uważam że z naszej perspektywy zanik lodu jest o wiele gorszy niż stabilizacja kimatu w odległej przyszłości. Niesie paskudne efekty uboczne. Pozdrawiam.

      Usuń
    23. Myślę, że nie tylko ocieplenie klimatu niesie ze sobą efekty uboczne, związane z anomaliami prądu strumieniowego, ale też jego ochłodzenie. Każdy stan, gdy brak stabilizacji klimatu.
      Jeśli zaś chodzi o Barta-jego teoria jest ogólnie bardzo dobra, nie powiem. Jednak w kwestii lata, to on chyba nie do końca, dobrze mówi.
      Otóż z tego co wiem, promieniowanie UV nie jest tak silnym źródłem ciepła, jak promieniowanie podczerwone. O ile w przypadku promieniowania UV - liczy się bardziej wysokość Słońca w górowaniu, o tyle w przypadku podczerwonego, wystarczy z tego co rozumiem, by Słońce wogóle świeciło-by nie było istotnie małych kątów, padania promieni słonecznych, co mogłoby wiązać się, ze zwiększonym ryzykiem przesłonięcia, przez przeszkody terenowe.
      Nie jest więc tak jak Bart mówi, że ilość energii rośnie od zwrotnika, do bieguna-lecz jest tak, jak to przedstawiał wykres, który udostępniał New Eocen-a mianowicie w czasie przesilenia letniego, ilość energii spada począwszy od zwrotnika aż do koła podbiegunowego, po czym rośnie, osiągając teoretycznie (gdyby nie było lodu-praktycznie) najwyższe wartości na biegunie, gdzie ma istotnie małych kątów padania promieni słonecznych,by mogły je przesłonić przeszkody terenowe.
      Do tego nachylenie Ziemi sprawia, ze w lecie najbliżej Słońca jest na biegunie, a nie zwrotniku-chociażby z tego względu dociera więc, więcej promieniowania podczerwonego-do bieguna, a nie w żadne inne miejsce.
      Poza tym Ziemia nie jest idealną kulą, lecz jest spłaszczona na biegunach, co też przemawia nieco na korzyść bieguna, gdy się przełoży energię, na płaskie metry kwadratowe.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    24. Służę wykresem:
      https://zapodaj.net/dca77a0528668.png.html
      Czyli, jak śpiewał klasyk, "wszyscy zgadzają się ze sobą a będzie nadal tak jak jest" ;-)
      Smutne jest to, że teorii Barta przypuszczalnie nie doznamy w pełni w praktyce. Nim lód stopnieje to CO2 tak przymknie "okno", że opóźnienia GO możemy nawet nie zauważyć.

      Usuń
    25. A czy faktycznie na obszarach podbiegunowych efekt cieplarniany ma mniejszy wpływ na oddawanie ciepła w przestrzeń kosmiczną niż na niższych szerokościach?

      Usuń
    26. Proste pytanie prosta odpowiedź :-)
      Grubość atmosfery nad równikiem jest przeszło dwa razy większa niż na nad biegunami.
      Ale...
      Co do samych mechanizmów i możliwości wypromieniowywania energii przez gazy zimne i gorące to może niech wypowie się specjalista czyli Bart :-)

      Usuń
  5. Na rowniku na m2 Ziemi jest dostarcze wiecej energi niż w okolicach biegunów :) z tym się zgodzimy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście!
      Problem w tym, że obecnie w lecie bardzo duża część energii słonecznej padająca na biegun jest odbijana w kosmos ponieważ latem jest tam lód.
      Dam ci do myślenia. Zastanów się jak możliwa byłaby Ziemia Śnieżka jeśli o wszystkim decydowałaby energia dostarczana na równik? Myślałeś o tym?

      Usuń
    2. Tak New Eocen. Myślałem o tym. Wszystko zależy jak wydajny jest proces oddawania energii przez obszary okolobiegunowe i czy faktycznie bez lodu są wydajniejsze niż z nim...to jest podstawa do dalszych rozważań

      Usuń
    3. Proces jak proces. Powiem ci coś czego Bart nigdy nie zrozumie. Energia w Arktyce to taki "wdowi grosz", niby rocznie znaczy niewiele ale w tych dwóch letnich miesiącach znaczy bardzo dużo. To ona sprawia, że lód i śnieg topnieje i nie dochodzi do jego nagromadzenia i wzmocnienia albedo. Gdyby jej choć trochę zabrakło np. na skutek zmniejszenia kąta nachylenia osi obrotu Ziemi, nasza planeta mogłaby znów zostać skuta lodem i cała energia z równika na nic by się zdała.
      Oczywiście tak by się stało gdyby nie ten CO2, który obecnie w pojedynkę rozdaje karty :-).

      Usuń
    4. O tak co2 rozdaje karty:) powoduje że przybywa nam energii. Różnica zdań zaczyna się czy odsłonięte ciemne obszary oceanów na północy maja duże znaczenie. Do tej pory uważałem że tak. Ale Barta spostrzeżenia dają mi sporą niepewność. Narazie to przetrawiam :)

      Usuń
    5. Te ciemne obszary mają ogromne znaczenie.
      Choć Bart ma oczywiście rację, że wraz z ocieplaniem się Arktyki zwiększa się też ilość emitowanej przez nią energii.

      Usuń
  6. To ja mam pytanie, czy wolna od lodu Arktyka wyemituje tyle energii że średnia temperatura na Ziemii przestanie rosnąć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Nie :-)
      To tak jakby spytać: czy jeśli cała Arktyka zamarznie to zatrzyma tyle energii, że średnia temperatura Ziemi przestanie spadać? Absurd.
      Nie wiem ale zaczynam podejrzewać, że Bart mnie wkręca :-)

      Usuń
    3. Nie - Arktyka jest za mała i nie zatrzyma obecnie GO. Temperatury zaczną wolniej rosnąć, ale dalej będziemy mieć globalne ocieplenie. Czym bardziej w stronę bieguna tym wzrost temperatur będzie bardziej odczuwalne - temperatura na ziemi będzie się wyrównywać (biegun - równik), a bieguny zaczną działać jak promienniki ciepła. Oczywiście Arktyka dużo, dużo wcześniej niż Antarktyka. By stopić lądolód na Antarktydzie potrzeba podgrzać ziemie o wiele stopni i będzie to trwało wieki.

      Usuń
  7. Powiem Państwu, że w obecnej sytuacji najlepiej dla Ziemi byłoby żeby kiedy na półkuli północnej jest lato zlodzenie oceanu arktycznego było tak wielkie jak to tylko możliwe aby odbijać Max promieniowania, natomiast zimą kiedy przychodzą ciemności i nie ma co odbijać najlepiej by było gdyby pokrywy lodowej nagle wogole nie bylo, wówczas wykorzystany byłby cały potencjał Arktyki jako "mostka termicznego"planety. Czyli gdyby lód tworzył się nie w oparciu o prawa fizyki;) Może ludzkość w jakiejś skali mogłaby tym procesem "zarzadzac" (takie science fiction). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jest dokładnie odwrotnie :-)
      Mostek termiczny lada chwila się zamknie a latem 500 W/M2 prosto w czarny ocean.

      Usuń
    2. Najlepiej dla Ziemi to by było jakby ludzie zniknęli...

      Usuń
  8. Słońce ma to do siebie, że nie porusza się jednostajnie po prostej, a po okręgu(prawie-tak naprawdę po elipsie) i dzięki temu wychodzą, aż dwa miesiące poza 20 stopniem szerokości geograficznej półmocnej, a nie kilka dni, jak się zdaje na prosty rozum(w tym roku od 20 maja do 23 lipca, było poza 20 stopniem).
    Teoretycznie powinno zdobywać najwięcej energii na biegunie, w lecie, zważywszy na długość dnia, spłaszczenie biegunowe, refrakcję atmosferyczną, dzięki której światło jest wyżej, niż być powinno(dotyczy przede wszystkim długich fal - dzięki czemu o wschodzie i zachodzie Słońca, widać kolor czerwony, który ma najdłuższą widzialną barwę,a Słońce w rzeczywistości jest, poza horyzontem).
    Trudno jednak, w to wszystko uwierzyć, patrząc jak nisko świeci Słońce, nad biegunem-raptem 23.44 stopni, co sprawia, że ta sama energia rozkłada się na powierzchni 1/sin23.44 większej- z tego co rozumiem- a więc ta sama energia rozkłada się, na obszar 2.5 raza większy(około). Jest więc 2.5 raza mniej energii, na każdym metrze, aniżeli wtedy, gdy jest w zenicie!
    A tym trudniej, w to wszystko uwierzyć, gdy w lecie jest lód, i nie można tych wyliczeń,udowodnić doświadczalnie. Prędko pewnie, nie uda się dowieść tego, w praktyce. Lód bowiem topi się dosyć wolno,mimo paniki co niektórych, i tak będzie, dopóki nie zamknie się, mostek termiczny.
    Roztapianie lodu, skutkuje bowiem ,zwiększonym gromadzeniem energii, raptem przez jakieś 2 miesiące. W pozostałych zaś miesiącach, skutkuje zwiększonym oddawaniem energii(nie tylko w zimie, ale też wczesną wiosną,i późnym latem-wówczas świat topi lód w arktyce, a arktyka wbrew pozorom, nie topi sama siebie).
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta wielka ilość energii na M2 wynika nie z "wysokości" Słońca nad biegunem tylko z tego, że świeci ono przez 2 miesiące na dany punkt w zenicie przez 24 godziny na dobę. W te dwa miesiące Arktyka topi się sama z siebie. Gdyby bowiem kąt nachylenia osi obrotu Ziemi względem orbity wynosił np. 15 st. to wówczas energii że Słońca w omawiane dwa miesiące byłoby zbyt mało i Arktyka nie tylko by nie rozmarzła ale cała Ziemia zamieniłaby się w śnieżkę. I nic by nie pomogła gigantyczna ilość energii z pochodzącej równika :-)

      Usuń
  9. Tak samo wydaje mi się Arek jak piszesz. 2 mięs latem ok, energii strefy okolobiegunowe dostają dużo, ale w skali roku o wiele mniej niż rownikowe czy umiarkowane. Dopóki obsary okolobiegunowe będą miały ujemny bilans energetyczny będą takimi mostkami termicznymi Ziemi (bo nadmiar energi niższych szerokości geograf moze przez nie wypromieniowac). Gdyby na skutek zwiekszania ilosci Co2 bilans obszarów biegunowych wszedł na 0 lub na plus wówczas przestają być "wspomagaczami oddawania ciepla" dla innych rejonów Ziemi. Dochodzi jeszcze efekt "cieńszej atmosfery" na co tu Państwo mi zwrociliscie uwagę. Jeśli jest to duży efekt to wtedy obszary biegunowe czy podbieginowe zawsze będą obszarami Ziemi oddajacymi najwięcej energii. Obojętnie w jakim stanie by nie była. Ale w tej układane jest jeszcze lód.

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest bardziej skomplikowana sprawa bo przecież i chmury również blokują oraz odbijają promieniowanie. A rozmarzniecie Arktyki to również uwolnienie prawdopodobnie ogromnych ilości metanu. Mi się wydaje że w mega długiej perspektywie brak lodu może ustabilizować klimat bo mostki termiczne działają ale będzie to proces bardzo długotrwały. Natomiast w krótszej perspektywie brak lodu doprowadza do bardzo szybkiego i znacznego wzrostu temperatury. To dla nas ludzi jest bardziej istotne niż późniejsze powolutku oddawanie "tego ciepla".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Natomiast w krótszej perspektywie brak lodu doprowadza do bardzo szybkiego i znacznego wzrostu temperatury."
      Słusznie, słusznie... choć nie zapominajmy o oceanicznym buforze. Można założyć, że GO raczej nie przyspieszy ale na pewno nie zwolni.

      Usuń
    2. Globalne ocieplenie, mogłoby w zasadzie przyspieszyć, mimo coraz to większego oddawania ciepła przez arktykę-gdyby wokół równika gromadziło się tak dużo energii, że to gromadzenie przewyższałoby, jego oddawanie w arktyce.
      Gdy dajmy na to, rosłaby odpowiednio szybko, siła Golfsztromu, arktyka nie musiałaby się wychładzać, z powodu oddawania, coraz to większych, ilości energii.
      Należałoby jednak mówić, o wpływie globalnego ocieplenia na arktykę, a w mniejszym stopniu o wpływie arktyki, na globalne ocieplenie.
      Obecnie widać bardzo szybkie tempo przyrostu zasięgu, wedle JAXA-około 200 tys km2/dzień, wczoraj nawet około 250 tys km2/dzień. W tej chwili zasięg jest mocno w tyle-podług 2016,a co więcej i 2012-odpowiednio 563.942 tys km2 i 220.382 tys km2 straty.Jest na 3 miejscu.
      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń