sobota, 14 maja 2016

Żądza totalnego zniszczenia. Czy warto się martwić?

Dane jakie pokazują najnowsze prognozy, oraz to jaki ma zasięg czapa polarna, i w ogóle jak czapa polarna prezentuje się na zdjęciach satelitarnych oznacza jedno - sytuacja w Arktyce zmierza w stronę zagłady, katastrofy, która prędzej czy później odbije się na nas. Oczywiście, wiele z nas może w może w to nie wierzyć. Przecież nic się nie stanie, prawda? Animacja Wetterzentrale pokazuje dipol arktyczny i obecność wyżu nad Morze Beauforta. Ciepło dosłownie wbije się od strony Pacyfiku nad czapę polarną Arktyki. 


Odchylenia temperatur od średniej 1979-2000 na półkuli północnej i w Arktyce 14 maja 2016. Climate Reanalyzer

Już teraz nad obszar Oceanu Arktycznego wkraczają dodatnie temperatury, a prognozy mówią o delikatnie mówiąc, znacznym zwiększeniu obszaru, gdzie dodatnie temperatury będą występować. Już teraz odchylenia temperatury w Arktyce są wysokie, a w ciągu najbliższych dni zwiększą się jeszcze bardziej. Będą typowe dla okresu zimowego, o wartościach bardzo wysokich. Dla całego regionu anomalie mogą sięgnąć nawet 4,5oC, być może więcej. O tej prze roku, takie coś nie powinno mieć miejsca, nawet zresztą zimą, kiedy anomalie rosną z związku z oddawaniem ciepła do atmosfery i zamarzaniem oceanu.


 Temperatury nad Oceanem Arktycznym 14 maja 2016 o 21:00 UTC. Earthnet

Temperatury nad Oceanem Arktycznym rosną. Nad samym biegunem wynoszą około -8oC. Na obrzeżach zbliżają się do zera. Nad Morzem Beauforta, czy Wschodniosyberyjskim, jak pokazuje mapa, temperatury przekraczają zero stopni, co oznacza topnienie. 

 Zasięg lodu arktycznego lodu morskiego 13 maja 2016 roku. AMSR2, Arctische Pinguin

Wielka blizna na Morzu Beauforta będzie się powiększać. Topnieje też lód na Morzu Czukockim, na Morzu Beringa zostało tylko trochę kry lodowej. Lód na Morzu Karskim także się cofa, choć w tym wypadku znacznie wolniej niż w 2012 roku. Ale warunki pogodowe się zmienią. Wzrosną temperatury i także tam pokrywa lodowa będzie szybko się roztapiać. To samo dotyczy Morza Wschodniosyberyjskiego. Dodatnie temperatury wkraczają nad ten akwen, więc lód zaczyna się topić. 

Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2016 roku na tle rekordzistów. JAXA

Tymczasem czapa polarna wciąż podąża kursem rekordowego topnienia i rekordowego tym samym wrześniowego minimum. Z obecnej perspektywy szanse odwrócenie zmian są nikłe. Przepaść między 2012 rokiem a 2016 jest ogromna, to według danych JAXA 1,14 mln km2 różnicy dla 13 maja. NSIDC znów aktualizuje dane, uruchomiony został satelita F18. Dane są udostępnione i także pokazują rekordowo niski zasięg lodu. Tak samo jak w przypadku JAXA, tak i według danych NSIDC przepaść między 2012 a 2016 rokiem jest gigantyczna - 1,15 mln km2. Tylko diametralna zmiana warunków pogodowych może to zmienić. Zmiana, która potrwa przynajmniej miesiąc, najlepiej w czerwcu lub w lipcu. Pogoda nijaka - słaby wyż lub niż. Słaby wyż to duże zachmurzenie, które spowolni topnienie lodu. Słaby niż, to słaby wiatr, brak sztormu czy wiatrów o huraganowej mocy, brak mechanicznej ingerencji w pak lodowy. Ale jak pokazują prognozy na najbliższe dni, nic takiego nie będzie mieć miejsca. Problem rekordowego topnienia się pogłębi. 

 Prognozowane temperatury w Arktyce na najbliższe dni. Climate Reanalyzer

Skoro już jesteśmy przy prognozowanych warunkach pogodowych i weźmiemy pod uwagę obecny zasięg lodu, to można śmiało stwierdzić: obrany kierunek to megatopnienie 2016 i rekord, mozliwe, że nawet poniżej 3 mln km2. Animacja z Climate Reanalyzer ilustruje, jak ogromne obszary obejmie temperatura zero stopni lub nieco powyżej zera. Do tego, jak pokazuje powyżej animacja Wetterzentrale, pojawi się dipol arktyczny. Chyba już nic gorszego nie mogło się wydarzyć, a jednak.  Anomalia temperatury w Arktyce jest potwornie wysoka, szczególnie o tej porze roku. Zwykle zimą mają miejsce takie odchylenia, choć i w tym przypadku są one wysokie, wyższe niż kiedyś. Okres odniesienia z Climate Reanalyzer to 1979-2000. Względem średniej XX wieku te odchylenia będą jeszcze większe. To poważna sytuacja, kiedy w wyniku działania takich temperatur czapa polarna będzie niezwykle szybko się roztapiać. 

Roztapiająca się pokrywa lodowa na Morzu Czukockim 13 maja 2016 r. NASA Worldview

Zdjęcie satelitarne NASA wysokiej rozdzielczości (kliknij, na link NASA Worldview), pokazuje pak lodowy Morza Czukockiego. Lód w tej części Arktyki intensywnie już topnieje. Pojawiają się nie tylko rozległe sieci pęknięć i szczelin, ale i dziury w lodzie. Ewidentnie formuje się już kra lodowa, co tylko przyspieszy dalsze topnienie lodu. 

 Tak wyglądała czapa polarna Arktyki 13 maja 2016. NASA Worldview

A teraz kwestia tego: Co z tego, że topnieje lód? Przecież nic się nie dzieje, prawda? Na razie może i nic się u nas akurat w Polsce nie dzieje, do czasu. W sumie, to nawet możemy mieć gdzieś te orkany, czy burze. Jak ktoś straci dom, to jego problem. Burza uderza punktowo, orkany z kolei walą w cały kraj, mają średnicę nawet 2000 km. Jako, że rosną temperatury oceanów, a z powodu topnienia lodu w Arktyce poziom ekstremalności pogody rośnie, to siła orkanów także rośnie. Do tego coraz częściej pojawiają się blokady cyrkulacji atmosferycznej z powodu anomalii prądu strumieniowego. A nasz klimat zaczyna przypominać ten z czasów interglacjału eemskiego. Praca badawcza opublikowana 19 stycznia 2016 w Geophysical Research Letters odniosła się do kwestii super-burz o sile huraganu Sandy oraz wpływu, jaki wywrze na nie dużo cieplejszy Ocean Atlantycki. Fragment streszczenia zawiera następujące zdania: „Ustaliliśmy, że ewentualna reakcja super-burz podobnych do Sandy na wpływ znacznie cieplejszego Atlantyku podzieli się na dwie grupy. W pierwszej będą burze podobne, ale o wiele silniejsze; szczytowa wartość Indeksu Siły Zniszczenia (Power Destructive Index – PDI) wzrasta o 50-80%, deszcze o 30-50%, a maksymalne rozmiary burzy (maximum storm size – MSS) około dwukrotnie. W drugiej grupie burze zdecydowanie przybierają na intensywności, ze szczytową wartością PDI wyższą o 100-160%, ulewnymi deszczami większymi o 70-180%, a MSS ponad trzykrotnie przekraczającymi współczesną super-burzę Sandy.”

 Silne burze i orkany będą dawać się nam we znaki. Ale to nie jedyny problem związany z ociepleniem klimatu i topniejącą Arktyką. Źródło: polskieradio.pl

Pod tym względem czekają nas ponure czasy. Ale rozległe wichury to nie jedyny problem. Nie musimy się martwić tym co dzieje się kilka tysięcy kilometrów stąd. Gdzieś dochodzi do wybuchu niezadowolenia społecznego i wojny, bo wzrosły ceny żywności na światowym lub lokalnym rynku. Dopóki nie przybędą do nas uchodźcy. Szacunki i prognozy są rożne. W zależności od rozmiaru zmiany klimatu, jak bardzo wzrośnie temperatura, co się stanie z klimatem po tym, jak zniknie lód w Arktyce. Czy hydraty metanu się nie zdestabilizują. Liczbę uchodźców klimatycznych możemy szacować w milionach do 2020 roku, dziesiątkach milionów do 2030 i setkach milionów do końca tego wieku. Gdzie się udadzą? Kto ich przyjmie lub nie? Ilu z nich przeżyje? Czy kraj, który ich wpuści (lub pozwoli, by weszli nielegalnie), poradzi sobie z tym problemem. Polska robi wielką aferę z powodu marnej liczby 7000 uchodźców. Tymczasem nagła zmiana klimatu, szczególnie po stopieniu czapy polarnej doprowadzi do naprawdę wielkiej wędrówki ludów z krajów Trzeciego Świata. Zamiast 7000, będziemy mieli na karku 7 mln.

Ale nawet jeśli weźmiemy na klatę orkany, burze, powodzie i uchodźców, którzy nie będą patrzyć na fochy polskich władz, to w grę wchodzi kwestia stabilności produkcji rolnej u nas. Na razie to problem biednych krajów, gdzie coraz częściej goszczą temperatury 40oC lub wyższe. Zmiana klimatu, to zmiana warunków dla życia na Ziemi. Jesteśmy ludzkimi zwierzętami- ssakami stałocieplnymi, musimy się też odżywiać i pić wodę. Ocieplenie klimatu zmieni te warunki. 40oC to temperatura groźna dla roślinności, szczególnie tej z umiarkowanych stref klimatycznych. Latem 2003 roku miała miejsce fala upałów, według badań straty w plonach i roślinności były wysokie. Roślinność wtedy emitowała dwutlenek węgla do atmosfery. Obliczenia nie pozostawiły żadnej wątpliwości – w czasie fali upałów europejskie rośliny i ich ekosystemy emitowały więcej dwutlenku węgla niż pochłaniały. W normalnych warunkach flora Starego Kontynentu absorbuje rocznie około 125 milionów ton węgla. W 2003 roku uwolniła do atmosfery 500 milionów ton. Jest to dowód, że krótkoterminowe, ekstremalne zjawiska klimatyczne o charakterze regionalnym niosą ze sobą poważne konsekwencje globalne.

Takie temperatury przyjdą kiedyś do Polski,  możliwe, że wcześniej niż zdajemy sobie z tego sprawę. I żaden z decydentów nie opracowuje na taki wypadek stosownego planu. W razie katastrofy, wszystko sprowadza się do wypłaty odszkodowań i na tym się sprawa kończy. Jeśli fala upałów i susza będą intensywne, to straty mogą być ogromne. Rosja w 2010 roku tego doświadczyła. kraj zakazał eksportu zboża, co odbiło się na światowych cenach. U nas w wyniku dużych strat wzrosłyby ceny żywności, szczególnie chleba i nie tylko. Wzrost ceny bochenka chleba o 10-12 groszy to nie problem, przy 1 mld złotych strat w rolnictwie. Ale wzrost o 1 złoty na bochenku chleba nie obyłby się bez reakcji. Doszłoby to protestów, ludzie domagaliby się interwencji rządu, ale ten nie będzie mieć wystarczających środków na zażegnanie kryzysu. Dojdzie więc do rewolty. Dalej scenariusz może sobie dopisać każdy. To brzmi nierealnie, a jednak. Pytanie tylko kiedy i w jakich okolicznościach?  

Tak więc warto się tym martwić i warto zacząć zastanawiać, jak zmierzyć się z tym problemem.A dotyczy do zarówno zwykłych ludzi, jak i władz. To że klimat się ociepla, a w Arktyce lód topnieje coraz szybciej - to jednak coś się dzieje. 


Zobacz także:

21 komentarzy:

  1. Nie zgadzam się w 100 % że zmiana warunków pogodowych na "nijakie" w Lipcu(no chyba że do końca sezonu topienia) uchroni od rekordu minimum jeśli czerwiec okaże się podobny względem anomalii temperatur to rekord jest prawie że pewny
    Kontynuacja trendu spadku z pierwszych 2 tygodni maja przez kolejne 10-12 dni już pozostawia tylko 10 mln km kwadratowych czyli możliwy całkowity spadek zasięgu lodu w maju ponad 2,2 mln km-Wartość ogromna jak na maj. A po czerwcu na poziomie nawet normy topienia z ostatniego dziesięciolecia będzie trudno nie pobić rekordu.Chyba jedynie nadejście wyjątkowo szybko "La niny " lub wybuch większego wulkanu mógłby aż tak znacząco zmienić warunki.-Zbyt dużo energii cieplnej jest w środowisku aby w inny sposób mogły się zmienić warunki termiczne nad Arktyka -Chyba że kosztem ogromnych upałów na kontynentach Arktyka może liczyć na zmniejszenie skali topienia
    grzeg8

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, trzy czy cztery tygodnie chmur powinny wyhamować topnienie. Czerwiec i lipiec to kluczowe miesiące, topi się lód i odsłania powierzchnia wód, która się nagrzewa.
      W 2015 roku w maju zasięg lodu był rekordowy, w czerwcu pogoda się zepsuła i mimo szybkiego topnienia w lipcu, a potem w sierpniu rekord nie padł. Była 4,5 mln km2 we wrześniu.

      Usuń
    2. To nie jest pewne ale w poprzednim roku mieliśmy w Polsce w zamian w sierpniu solidne upały dość długo.Z tym że bardziej na południu i wbrew ogólnej ocenie było sporo dość zimnych dni w tym sierpniu np. 1 sierpnia.Gdyby te dni były upalne nawet w standardowych ramach czyli około 33 stopnie to sierpień mógłby mieć nawet średnią ponad 26 stopni w niektórych miejscowościach.Natomiast jest pewne-albo lodowce na Arktyce ulegną solidnemu ubytkowi albo w niektórych miejscach na półkuli północnej wystąpią solidne upały.

      Usuń
    3. "W 2015 roku w maju zasięg lodu był rekordowy, w czerwcu pogoda się zepsuła i mimo szybkiego topnienia w lipcu, a potem w sierpniu rekord nie padł."
      Tyle że teraz jest"nieco" bardziej rekordowo mało lodu niż wtedy więc szansa jest znacznie większa nawet przy niezbyt korzystnych warunkach dla zaniku lodu.

      Usuń
  2. Co to jest dipol arktyczny? Może mi ktoś to wytłumaczyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W niektórych postach o tym mówię, teraz nie wyjaśniłem. Dobra. To ułożenie układów barycznych: niskie ciśnienie po stronie Rosji i wysokie po stronie Ameryki Płn. Ułożenie takie sprawia, że następuje dryf lodu do lub w kierunku C. Frama, tym samym do Atlantyku. Jednocześnie dipol sprowadza ciepło znad Pacyfiku i lądów: wsch. Rosji i zach Kanady. Dryf przez dipol arktyczny powoduje utratę lodu, bo jest on eksportowany do Atlantyku. Ciepło roztapia lód. Idealny dipol to taki, który wyprowadza lód prosto przez C. Framą, szczególnie ten który ciągnie się wzdłuż Archipelagu Arktycznego.

      Usuń
    2. Dziękuję za wytłumaczenie.

      Usuń
  3. Jeśli zniknie czapa latem, to jesienią opóźni się powstawanie PA nad tym obszarem. Będzie powstawać wyłącznie nad Grenlandia, ale będzie bardzo szybko transformować nad nie zamarzniętym morzem Arktycznym.
    Hubert jedna uwaga, w okresie, gdy lodu było dużo, to zimy były znacznie bardziej mroźne.To również było szkodliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego nad Grenlandią a nie np. Marsem?Nie pojmuję tego!

      Usuń
  4. Ponieważ w artykule znalazło się całkiem sporo polityki, zadam autorowi tylko jedno pytanie, dotyczące zacytowanego, bardzo okrągłego zdania:
    "Tak więc warto się tym martwić i warto zacząć zastanawiać, jak zmierzyć się z tym problemem".
    Czy dysponuje Pan jakimiś konkretnymi propozycjami? Bo na ograniczenie emisji jest o wiele za późno.
    (Na marginesie dodam tylko, że ekonomia żadnego kraju na świecie nie poradzi sobie z wieloma milionami uchodźców naraz, ZWŁASZCZA wtedy, gdy taki kraj będzie miał własne, wewnętrzne problemy spowodowane zmianami klimatu. Po prostu ich nie wpuści.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam konkretne-ograniczyć im plenienie się i zrobić to po chińsku.A jak się coś nie spodoba to na lody -kulka albo z automatu .Z idiotami przecież nie ma po co dyskutować .

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o kwestię żywności, to istniejące technologie i rozwiązania powinny pomóc w dużym stopniu. Kalifornia np. się jeszcze trzyma dzięki technologii, zaś w Syrii skończyło się na wojnie, bo kraj nie miał środków do walki z ociepleniem klimatu. Problem w tym, ze zastosowanie wszystkiego na szeroką skalę jest drogie i stać bogate kraje.

      Na ograniczenie emisji nie jest aż tak za późno. Katastrofy klimatycznej nie unikniemy, ale tych najgorszych scenariuszy zmiany klimatu powinno nam się udać, oczywiście jak emisje będą szybko zmniejszanie.

      Na pewno będzie trzeba ratować się GMO i szeroko pojęto inżynierią genetyczna i innymi rozwiązaniami, które są na razie w fazie doświadczeń. Przy 40oC rośliny przestają funkcjonować, a przynajmniej większość roślin.

      Jeśli chodzi o uchodźców, to niestety będziemy zmuszeni postąpić wbrew słowom papieża. Będzie ich zbyt dużo. Skoro już teraz są problemy, choć na razie bardziej naciągane przez strachliwą Europę, to w przyszłości liczba uchodźców liczona w dziesiątkach milionów będzie wielkim wyzwaniem.

      Polska może przyjąć jakieś 20-50 tys uchodźców. Ale 100 tys i więcej to już ponad siły. Niemcy są bogate więc przyjęły 100 tys czy więcej uchodźców.

      Niestety będziemy musieli w przyszłości złamać wiele praw. Nie ma wyjścia. Alby my, albo oni. Teraz ten problem wydaje się odległy, a liczba uchodźców jest w relatywnie mała. Tak więc papież może sobie pozwolić na taki, a nie inny pogląd.


      Zimy były bardziej mroźne, co było szkodliwe. Nie wiem. Przez setki lat w Polsce były zimy głównie normalne lub ciężkie, a bardzo mało łagodnych i jakoś ludzie żyli. W czym więc problem?

      Weźmy np argument, że ciężka zima pozwala na eliminację słabych, chorych zwierząt. Eliminuje większość insektów jak komary. Brak zimy pozwala na przetrwanie chorych i słabych zwierząt, co ma swoje konsekwencje w przyrodzie. Więcej jest komarów, much i innych insektów, choć nie wiem jak to jest z tymi kleszczami, ale na nie chyba zima wpływu większego nie ma. Słaba zima to choroby, zgniłem powietrze, grypa. Ciężka zima jest dobra dla wszystkich, tylko trzeba nauczyć się z tym żyć. Brak zarazków w powietrzu.

      Usuń
    3. Co do rozwiązań (wracając jeszcze) nie byłoby problemy, gdyby rządy pomyślały o tym już dawniej. Tym bardziej nie byłoby problemu, gdyby już dawno wdrażano OZE. A najlepsze jest to że turbiny wiatrowe skonstruowano w latach 50. XX wieku. Podobnie zresztą jak panele słoneczne. To technologie, które tak naprawdę są już stare, a dopiero teraz zaczynają być wdrażane. Samochód elektr. także nie jest nowością.

      Usuń
    4. @Hubert Bułgajewski
      Zmniejszenie emisji przemysłowych oznacza spadek emisji aerozoli przemysłowych i wtórny wzrost temperatury.
      Jeśli chodzi o kraje bliskowschodnie, przekroczono w nich szereg punktów krytycznych (takich jak np. wyczerpywanie zasobów wody pitnej), na co zaproponowane metody niewiele poradzą. Przekroczono również punkt, w którym na Ziemi produkowano ilość jedzenia wystarczającą do wyżywienia wszystkich ludzi. Tymczasem gleb, na których uprawa się opłaca (i w ogóle jest możliwa), nie przybywa, w wręcz przeciwnie. Oceany zostały drastycznie przełowione. A liczba ludzi wciąż rośnie - głównie w tych państwach, które już doświadczają niedoborów albo niedługo będą. Gwałtownie rosnąca masa Homo sapiens stanowi olbrzymie zagrożenie dla Ziemi, również jako samodzielny czynnik.
      Technologie pozwalające na wytworzenie wszelkich maszyn i urządzeń bazują na wykorzystywaniu kopalin, włączając w to paliwa kopalne, na których opiera się w znacznym stopniu funkcjonowanie całej gospodarki przemysłowej. Pewnie między innymi stąd brał się wieloletni opór przed wdrażaniem drogich i niepewnych OZE.

      Usuń
    5. Wiem, że zmniejszenie emisji, oznaczać będzie spadek aerozoli. Czy to znaczy, że jesteśmy teraz jak bohater horroru Piła? Cokolwiek zrobisz, odniesiesz rany lub zginiesz, lub zginą twoi towarzysze.

      Jeśli chodzi i liczbę ludności, tu jest problem, paradoksalnie łatwy do rozwiązania. Planowanie rodziny, model 2+2 ewentualnie 2+3. Są tylko przeszkody kulturowe. Przekonaj muzułmanina by miał dwójkę dzieci, za miast ósemki.

      Technologie. W XIX wieku można było powiedzieć to o węglu, że jest drogi i niepewny, bo leży 100 m pod ziemia itd. Lepsze było drewno, węgiel drzewny. Po prostu należało iść z duchem czasu i myśleć perspektywicznie. Wszystko sprowadzało się do lobby przemysłu paliw kopalnych. No, to teraz będzie problem.

      Usuń
    6. @Hubert Bułgajewski
      "Czy to znaczy, że jesteśmy teraz jak bohater horroru Piła? Cokolwiek zrobisz, odniesiesz rany lub zginiesz, lub zginą twoi towarzysze."
      Tak jakby.
      "Przekonaj muzułmanina by miał dwójkę dzieci, za miast ósemki."
      Niektórych się w miarę dało (Indonezja, Bangladesz), dużo gorzej jest z Afrykanami, których liczba w ciągu ostatnich 100 lat wzrosła prawie 10-krotnie i dalej rośnie...
      "No, to teraz będzie problem."
      Którego OZE nie są w stanie rozwiązać. Nie mogą pokryć zapotrzebowania energetycznego mieszkańców Ziemi.

      Usuń
  5. "Polska może przyjąć jakieś 20-50 tys uchodźców. Ale 100 tys i więcej to już ponad siły. Niemcy są bogate więc przyjęły 100 tys czy więcej uchodźców. "
    Akurat uważam inaczej.Mimo tego ze ni ejestem entuzjastą tego ypu zagrań uważam że gdyby to bylo dobrze zorganizowane to by się dało.TRylko po 1 musieliby być odpowiedni po 2 cywilizowani po 3 przecież Czeczeni nie są cywilizowani to powinno ich się wywalić.Podobnie banderowcy.Ze Szwecji to nie wiem czy by byli uchodźcy a na pewno nie klimatyczni.No i nie mogą być w Polsce z Afryki bo przecież uchodźca nie znaczy to co sobie ubzdurałeś a tylko ci z sąsiednich krajów(a może regionów-to istotne bo podobno Niemcy to nie kraj i nadal mamy z nimi wojnę).
    "Czy to znaczy, że jesteśmy teraz jak bohater horroru Piła?"
    Zdecydowanie nie.Ponieważ film piła to nie horror!
    "Jeśli chodzi i liczbę ludności, tu jest problem, paradoksalnie łatwy do rozwiązania. Planowanie rodziny, model 2+2 ewentualnie 2+3. Są tylko przeszkody kulturowe. "
    Co za bzdura.Są jeszcze problemy prawne!Przecież w wielu krajach nie można dokonać legalnie aborcji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że Polska mogłaby przyjąć więcej. Trudno tak od razu stwierdzić.
      Piła to nie horror. Różnie się mówi, nie będzie teraz się bawić w recenzenta filmowego. Film gore chyba. Chodzi o to, że doszliśmy do punktu w którym cokolwiek nie uczynimy, to poniesiemy i tak pewne konsekwencje. Np. szybko redukując spalanie paliw kopalnych doprowadzimy do szybkiego i tym samym niebezpiecznego wzrostu temperatur, bo znikną pyły, sadza, tlenek siarki.

      A wiesz, że nie miałem na myśli aborcji. A warto sobie przeczytać taką książkę pt. "Odliczanie". Co do kultury, wieczna ona nie jest, a z tego co wiem, np. w Pakistanie liczba aborcji jest zastraszająca, mimo że to kraj islamski.

      Usuń
  6. No właśnie kolejna bzdura aborcja pomocą w nadmiernym przyroście. Dzieciobójstwo nie jest żadnym rozwiązaniem podobnie było by eutanazja osób po 50 bo przecież są już mniej produktywne.
    W Europie nie mamy problemu nadmiernego przyrostu bo jest edukacja oraz ludzie mają inny cel niż tylko robienie dzieci.Wiec trzeba zwiększyć edukację seksualną oraz wspierać bardzo zmiany kulturowe aby dzieci nie były jedynym celem w życiu.
    grzeg8

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, aborcja to ostateczność, której powinno się unikać. Choć ja sam mam mieszane odczucia. W krajach afrykańskich powinna być prowadzona edukacja i w sumie to się zaczyna dziać, ale jest na małą skalę. Jeśli kraj rozumie problem, to będzie działać, jeśli nie, to trudno.

      Usuń
  7. Super to zostało opisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń