poniedziałek, 1 lutego 2021

Raport za II połowę stycznia - jakiś powrót do normalności

Pomimo rozpadu wiru polarnego w stratosferze, Arktyka nie doświadczyła jeszcze silnych adwekcji ciepłych mas powietrza i obecności wzorców pogodowych, które hamowałyby proces zamarzania. Wir polarny w troposferze zaczął się stopniowo rozczłonowywać, co ilustruje animacja obok, ale warunki pogodowe sprzyjały dalszemu zamarzaniu. Dzięki temperaturom, które w styczniu znacznie się obniżyły, zewnętrzne obszary morskie mogły zamarzać bez przeszkód. Mimo to Arktyka cały czas jest obszarem, gdzie temperatury są wyższe od średniej wieloletniej z czapą polarną o mniejszych niż kiedyś rozmiarach.
 
Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w tak zwanych fałszywych barwach.     
 
Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2, University of Bremen

Warunki pogodowe spowodowały, że tempo zamarzania w Arktyce było na tyle szybkie, w wyniku czego czapa polarna osiągnęła imponujące jak na ostatnie lata rozmiary. Niskie temperatury i słaba prędkość wiatru (brak fragmentacji paku lodowego) zaowocowały tym, że w drugiej połowie stycznia wzrosła koncentracja lodu morskiego. Spadła liczba pęknięć i szczelin. Animacja obok (kliknij, aby powiększyć) przedstawia zmiany zasięgu i koncentracji arktycznego lodu morskiego w drugiej połowie stycznia 2021.
 
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2021 roku i wyszczególnienie względem wybranych lat oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC

Takich konsekwencji rozpadu wiru polarnego jak latach 2016-2018 na razie nie zaobserwowano. To pozwoliło na to, że tempo zamarzania było wyraźnie szybsze od średniej wieloletniej - 46,8 tys. km2/dziennie w drugiej połowie miesiąca, średnia wieloletnia dla tego okresu wynosi 36 tys. km2/dziennie. 
 
Rezultatem jest dość spory zasięg lodu - 31 stycznia wartość ta liczyła 14,07 mln km2, to 0,6 mln km2 więcej niż w rekordowym wtedy 2018 roku. W stosunku do średniej 1981-2010 pokrywa lodowa 31 stycznia 2021 była o 0,83 mln km2 mniejsza, co stanowi różnicę 5,6%. Mapa NSIDC obok ilustruje aktualne różnice w zlodzeniu arktycznych wód względem średniej 1981-2010.
 
Powierzchnia lodu morskiego w 2021 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun

W ciągu ostatnich dni powierzchnia lodu morskiego (area) rosła nawet szybkiej niż zasięg (extent). Niewątpliwie jest to zasługa niskich temperatur. Szczeliny i luki w pofragmentowanym wcześniej lodzie zniknęły, gdy ustał wiatr, a temperatury pod bezchmurnym niebem spadły. Pak lodowy uformował się nawet na rubieżach czapy polarnej, nawet na Morzu Beringa i Barentsa. Mapa obok pokazuje odchylenia powierzchni lodu względem średniej 2007-2016. W ostatnich latach niezmiernie rzadko możemy obserwować sytuację, kiedy powierzchnia lodu jest większa niż w przedziale czasowym tego wieku, w tym przypadku chodzi o lata 2000-2019. Być może taki stan rzeczy poprawi także objętość lodu. Lity pak lodowy łatwiej się pogrubia niż kra lodowa, gdzie fale morskie mogą ten proces zakłócać, a dryf lodu jest szybszy. 

Powierzchnia lodu morskiego na Morzu Beringa i Barentsa w 2021 roku w zestawieniu ze zmianami w latach 2007-2020. NSIDC
* Przedstawione dane uwzględniają większy obszar arktycznych akwenów niż geograficzny. Obejmują część wód Basenu Arktycznego. Morze Barentsa ma 1,4 mln km2.

To, co teraz obserwuje się w Arktyce, a jeszcze gdy się spojrzy na aurę w Polsce może wywołać sporą aktywność klimatycznych negacjonistów. Jest to jednak swego rodzaju hurraoptymizm. Jakiś powrót do normalności jest, choć pokrywa lodowa całościowo i względem wielu niektórych akwenów jest w dalszym ciągu mniejsza od średniej wieloletniej. Przykładowo lód na Morzu Barentsa osiągnął spore rozmiary, ale to nie to samo, co 20-30 lat temu.
 
 
Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w latach 2001-2010 i 2011-2020 dla stycznia NASA/GISS
Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 w Arktyce w 2020 i 2021 roku dla 15-30 stycznia. NOAA/ESRL

Dość dobre warunki dla zamarzania są fluktuacją w trendzie, sama zaś Arktyka jest w dalszym ciągu cieplejsza niż kiedyś. Cyrkulacja atmosferyczna związana z rozpadem wiru polarnego doprowadziła do utrzymania się ponadprzeciętnych, choć nie ekstremalnych odchyleń temperaturowych nad Oceanem Arktycznym. Między Archipelagiem Arktycznym a Svalbardem uśrednione dla drugiej połowy stycznia odchylenie wyniosło +5
oC, ujemna anomalia objęła Syberię, na której od wielu dni panują siarczyste mrozy, sięgające -50oC. 

Zmiany średnich temperatur wokół bieguna północnego (80-90oN) w 2021 roku względem średnich z poszczególnych dekad. DMI, grafika Nico Sun
 
Średnia temperatura na początku stycznia wokół bieguna północnego wynosiła -13oC, była więc bardzo wysoka. W ciągu miesiąca nastąpił dwukrotny spadek. Pod koniec stycznia temperatury nad Oceanem Arktycznym były zbliżone do średniej wieloletniej, co oznacza wartości rzędu od -25 do -35oC, miejscami mróz okazał się jeszcze większy. 

Odchylenia temperatur od średniej 1958-2002 powierzchni arktycznych wód dla 31 stycznia w latach 2015-2021. DMI

Niskie temperatury występują także na obrzeżach, tam gdzie zamarzają ostatnie fragmenty obszarów morskich. Z racji tego wygasają wcześniej bardzo wysokie odchylenia temperaturowe wód. Sytuacja jest niemal identyczna co rok temu o tej samej porze. Wyziębiona woda może więc zamarzać dalej, ale dni nieuchronnie stają się coraz dłuższe, zwiększa się ilość energii docierającej do powierzchni Ziemi. Leżące dalej na południe obszary morskie przestaną się wychładzać za parę tygodni, i dalej pokrywa lodowa nie będzie mogła się rozszerzać. Animacja obok pokazuje zmiany odchyleń temperaturowych powierzchni wód w styczniu 2021 roku.

 
Grubość lodu morskiego w latach 2016-2021 dla 31 stycznia. Naval Research Laboratory, Global HYCOM

Niskie, ostatnio wręcz bardzo bliskie normy wieloletniej temperatury dają tę możliwość, że czapa polarna może zwiększać swoją grubość. Efekt szybkiego zamarzania i więzienia pod spodem ciepłych wód także stopniowo wygasa. Zimno robi swoje, ale trzeba mieć na uwadze to, że z powodu tego co działo się latem zeszłego roku, cały proces jest opóźniony. Co z tego, że teraz jest zimno, skoro za niecałe dwa miesiące zacznie się dzień polarny. Pogoda po prostu nie zdąży się wyrobić. Powierzchnia lodu będzie w marcu spora, ale grubość lodu w dalszym ciągu mniejsza niż kiedyś. Potem wszystko będzie zależało od letniego topnienia. Zestawienie map pokazuje, że różnice w  stosunku do zeszłego roku są niewielkie, za to duże względem wcześniejszych lat. 

Pokrywa lodowa w Basenie Arktycznym od strony Oceanu Atlantyckiego w dniach 29-31 stycznia 2021. Sentinel-1 AB, Sea Ice Denmark

Pokrywa lodowa Basenu Arktycznego (dolna część zdjęcia) i Morza Łaptiewów (górna część zdjęcia) 31 stycznia 2021 roku. Zdjęcie wykonane jest w obrazie uzyskanym przy pomocy pomiaru tzw. temperatury jasnościowej. NASA Worldview

Mamy więc pewien tu powrót do normalności, sytuację podobną do zeszłorocznej. Tyle tylko, że aktualne wzorce pogodowe i sama wielkość pokrywy lodowej mogą doprowadzić do wykształcenia się wzorców pogodowych, które będą sprzyjać letnim roztopom. Tak było rok temu, podobnie też w 2012 roku. Z kolei prognozy długoterminowe wciąż wskazują na rekordowe roztopy latem tego roku

Zobacz także:

14 komentarzy:

  1. W końcu jakieś pozytywy i arktyka w miarę szybko zamarza i u nas jakaś zima jest

    OdpowiedzUsuń
  2. No kurde dopiero co miały być wielkie roztopy a tu stagnacja. Denerwuje mnie to

    OdpowiedzUsuń
  3. "Normalna" zima trwa od listopada do kwietnia. My doświadczyliśmy co najwyżej jednego lub dwóch zimowych epizodów. Wracaj spamować profil Warzechy, tam może ktoś się z tobą zgodzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ty Użytkownik za speeda w wciągnąłeś?! Za Niemca w mojej lokalizacji śnieg był początkiem listopada a topniał w połowie kwietnia. Teraz pojawia się trwale (choć nie zawsze) w styczniu i topnieje najpóźniej końcem lutego. Czasem śnieg w Krowiarkach to 2 tygodniowe epizody.

    OdpowiedzUsuń
  5. Było minęło. Teraz normalna zima trwa od stycznia do lutego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co Ty New Eocen. Zima od listopada do kwietnia była normą w Małej Epoce Lodowcowej. Nawet w lodowatych latach 70 śnieg nigdy tyle nie leżał. Na tle ostatnich 50 lat tylko jedną zimę mieliśmy, gdy śnieg leżał w całej Polsce trwałe od listopada do kwietnia... I był to 2005/2006 rok. Zimy w Polsce są albo ciepłe albo zimne, albo w normie. Prawie bezśnieżne zimy zdarzały się i teraz i kiedyś. Ba, kiedyś też bywało kilka takich pod rząd...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pisze to nie dlatego, że neguje GO, ale dlatego, że gadając takie rzeczy dajesz paliwo negacjonistom, którzy sobie sprawdzą - o, tutaj w latach 70 3 zimy były bez śniegu. O, a tu w 80 3 pod rząd... I tak tracisz wiarygodność...

      Usuń
    2. Czytelniku, ja mieszkam na 550 m.n.p.m.
      i wiem co piszę. Krowiarki to jedno z kilku ramion Śnieżnika i nazwa Śnieżnik nie jest na wyrost 🙂

      Usuń
    3. No dobrze, ale to są góry, kotlina górska. Nie porównuj do całej Polski, bo czytelników z Krowiarek innych nie znajdziesz. A tak poważnie to jeśli są prowadzone pomiary meteo u Ciebie, to sprawdź proszę przynajmniej historię od II wojny. Bo nie wierzę, że zima tam trwa średnio od listopada do kwietnia. Raczej takie miałeś na przełomie 00/10, bo to były dość chłodne i śnieżne zimy na tle wielolecia ;)

      Usuń
    4. Niestety brak jakichkolwiek danych z mojej lokalizacji ale są dane z Kłodzka dotyczące pokrywy śnieżnej:
      https://meteomodel.pl/dane/srednie-miesieczne/?imgwid=350160520&par=sndp&max_empty=1
      Oczywiście nijak się to ma do terenów na 550 m.n.p.m. bo Kłodzko jest na ok. 300 m.n.p.m. a ponad 200 metrów przewyższenia robi kolosalną różnicę 2 stopni (przy -1 śnieg jest a przy +1 go nie ma).
      Niemniej wystarczy spojrzeć na ostatnie 7 lat aby stwierdzić, że mamy do czynienia z czymś bezprecedensowym. Dane są od 1966 roku a podobno za Niemca było dużo ciekawiej.

      Usuń
    5. Ja mieszkam pod Babią Górą i co prawda znacznie wyżej od New Eocena ale dawniej zima praktycznie zawsze była od końca października/listopada do końca kwietnia (mam tu na myśli nawet lata 2000). A nawet teraz co roku pierwszy śnieg spada w październiku i czasem pojawia się w maju. W ubiegłym roku w maju było koło 20 cm śniegu i około - 10 st. C. Oczywiście nie przez cały maj ale koło tygodnia tak było.

      Usuń
  7. Faktycznie od 2014 w Kłodzku notuje się małą liczbę dni ze śniegiem. Ciekawe. Widać sporą zmianę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Katowicach u mnie też jest to widoczne, ale duuuużo słabiej niż w Kłodzku. Ogólnie bardziej śnieżna jest moja miejscowość, ale też trzeba wziąć pod uwagę, że bardziej na wschód i na wysokości 280-400 m.

      Usuń