Opóźnione topnienie na Morzu Beauforta oraz bardzo słabe warunki dla roztopów pod koniec czerwca i w lipcu poskutkowały sporym przyrostem ilości lodu morskiego względem lat poprzednich.
Objętość lodu morskiego w dniach 26 czerwca - 31 lipca w 2022 roku w zestawieniu ze zmianami z poprzednich lat i średnich dziesięcioletnich. PIOMAS
Lipiec 2022 to przeciwieństwo tego, co działo się w 2012 i 2020 roku, kiedy to miały miejsce ogromne roztopy. 31 lipca objętość lodu morskiego wyniosła 7 848 km3, co stanowi jedenastą najmniejszą w historii pomiarów wartość. Przyrost jest spory względem ostatnich lat. Ilustruje to też wykres obok (kliknij, aby powiększyć), który przedstawia dokładną rozpiskę
objętości lodu na 30 czerwca. W kolumnach przedstawione są różnice
względem poprzednich lat i średnich dekadowych, także ich procentowe
wartości. Miejsca zaznaczone na różowo, to lata, kiedy ilość lodu była
większa niż w tym roku. Dystans do 2020 roku jest ogromny, co wyraźnie pokazuje, że ocieplenie klimatu nie jest czynnikiem, który rokrocznie będzie wymuszać silne topnienie czapy polarnej. Gdyby tak było, to tacy badacze jak P. Wadhams trafiliby z prognozą. A tak się nie stało.
Grubość lodu morskiego w lipcu 2022 roku i jej odchylenia w stosunku do średniej 1981-2010. PIOMAS/Zachary Labe
Tempo utraty lodu morskiego w lipcu było wyraźnie wolniejsze, co ilustruje wykres obok. To świadczy o tym, że nagłe zmiany w pogodzie, które trwają raptem kilka tygodni, są w stanie wywrócić cały sezon topnienia. Pierwsza połowa lipca była pochmurna, z umiarkowanym eksportem lodu przez cieśninę Fram. Chmury blokują dostęp promieni słonecznych, przez co temperatury nad Oceanem Arktycznym nie rosną, a zaczynają się obniżać. Te same warunki są w stanie sprawić, że zimowe zamarzanie będzie powolne, bo chmury będą blokować ucieczkę ciepła z zamarzającego oceanu. Na tle wieloletniego okresu wiele się nie zmieniło. Mamy przyrost, ale to i tak są to wartości, które wiele nie zmieniają. Tylko na tle ostatnich lat widać pozytywne różnice, ale nawet i tu cześć centralnej Arktyki, to lód co najmniej kilka centymetrów cieńszy.
Zmiany średniej miesięcznej ilości lodu morskiego w Arktyce dla lipca w latach 1979-2022. Dane PIOMAS
Przyrost jest imponujący, teraz denialiści klimatyczni będą śmiać się z naukowców, którzy też nie są nieomylni. Nie jesteśmy tak naprawdę w stanie przewidzieć, jak będą wyglądać zmiany w Arktyce w ciągu najbliższych lat. Wiemy, że jeśli temperatury będą rosnąć dalej, to w końcu i tak dojdzie do sytuacji, kiedy topnienie będzie miało ekstremalny przebieg. Skopiowanie wzorców pogodowych z lat 2010-2012 do lat 2018-2020 roku oznaczałoby katastrofę w Arktyce. Widmo tej katastrofy zostało na jakiś czas odsunięte.
Zobacz także:
- PIOMAS (czerwiec 2022) - denialiści muszą jeszcze poczekać, czwartek, 7 lipca 2022 Informacje dotyczące czerwcowej ilości lodu morskiego powinny ucieszyć zarówno ekologów, jak i sceptyków klimatycznych. Jednak dziewiąta najmniejsza w historii pomiarów wartość nie jest raczej powodem do radości, że w Arktyce w jakiś magiczny sposób doszło do zmiany sytuacji.
- PIOMAS (maj 2022) - zamrożone topnienie, piątek, 10 czerwca 2022
Nie, nie i jeszcze raz nie. Hubert zmienia narracje, bo Arktyka nie ma wpływu na klimat ziemi o czym pisałem tu kilka lat temu :) Arktyka bez lodu praktycznie nie zmieni bilansu energetycznego ziemi, lub nawet go lekko obniży - latem mimo dużego nasłonecznienia promienie padają pod dużym kątem i sporą część energii zatrzymuje atmosfera i spora część odbija się od tafli wody i efektywnie zbsorbuje się tylko część z maksymalnie możliwej energii, a jesienią i zimą odsłonięta woda uwalnia w przestrzeń kosmiczną 50-60% więcej energii niż woda pokryta lodem (energia emisji promieniowania jest w 4 potędze temperatury). Hubert zakładał, że to Arktyka jest motorem napędowym globalnego ocieplenia, a jest dokładnie odwrotnie. Arktyka ociepliła się jako pierwsza bo przy zwroście temperatury na ziemi zmniejsza się różnica pomiędzy równikiem, a biegunem, natomiast to oceany gromadzą energię. To co się dzieje w Arktyce to tylko wypadkowa GO. Oczywiście H2O, CO2, CH4 reguluje temperaturę na planetach co wiemy od 2 wieków analizując temperaturę na różnych planetach przez absorpcję części promieniowania w odpowiednich zakresach widma - to dla fizyka tak oczywiste jak 2^3=8 dla matematyka.
OdpowiedzUsuńCo do samej Arktyki, to ustaliła się nowa równowaga i pewnie długo to się nie zmieni. Przy wcześniejszych interglacjałach wiemy, że było podobnie i obniżała się temperatura przy Grenlandii i Kanadzie, co powodowało na dłuższą metę obrócenie trendu ocieplenia i większy opad śniegu w Europie co pociągało za sobą ochłodzenie klimatu i wciąganie ziemi w kolejne zlodowacenie. Oczywiście to działo się kilka-kilkanascie tysięcy lat po ekstremum lokalnym absorpcji energii przez północ ziemi wywołanej cyklem Milankovicia. W naszym przypadku nie będzie odbicia, ale jak widać Arktyka nie będzie chciała się roztopić i od 2007 roku zatrzymały się roztopy (oczywiście z odchyleniem).
OdpowiedzUsuńTo prawda. Obecnie zmierzalibyśmy ku epoce lodowej ale wzrastająca ilość CO2 w powietrzu hamuje ten proces. W latach 1981-1993 również wydawało się, że trend spadkowy hamuje. Ale nic z tego. Z każdym rokiem oceany gromadzą coraz większą ilość energii. Pewnego dnia i Arktyka włączy się do gry.
OdpowiedzUsuńZacząłem interesować się aktywnością słoneczna od 4 lat zauważyłem już 3 lata temu że na słońcu się dzieje coś dziwnego. Naukowcy pisali aktywność słoneczna 25 będzie słabsza niż 24 albo ta sama widziałem Słońce dziwne zmienia się nie mogłeś zgodzić się z naukowcami pisałem od dwóch lat na blogu nikt nie chciał wierzyć. A tak krótko albo aktywność 25 aktywności słonecznej będzie duża będzie jedna z największych druga możliwość za rok za dwa lata może dużo spaść to może być ciekawe
OdpowiedzUsuń