sobota, 9 grudnia 2017

Amplifikacja arktyczna - pogodowy czarnoksiężnik

Arktyka ociepla się szybciej niż reszta świata, bo Ocean Arktyczny pokrywa lód. Jego zmieniająca się powierzchnia powoduje zmiany w temperaturach. Lód kurczy się, więc wolna od lodu woda pobiera więcej ciepła, a potem oddaje to ciepło do atmosfery. Efektem tego stanu rzeczy są ekstremalne zdarzenia pogodowe, związane z anomalią prądu strumieniowego


 Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2017 roku względem wybranych lat i średniej 1981-2010. NSIDC

Presja ocieplającego się klimatu wciąż kusi, by pokrywa lodowa Arktyce zeszła do poziomu rekordowego 2016 roku i przebiła tę wartość jeszcze w tym roku. Dane NSIDC pokazują, że tempo zamarzania ponownie weszło w stan letargu. Krzywa na wykresie kieruję się w stronę 2016 roku. 8 grudnia zasięg lodu wyniósł niecałe 11,1 mln km2, to 0,55 mln km2 więcej niż w 2016 roku. Ale od 30 listopada różnica między 2016 a 2017 rokiem spadła - jeszcze 30 listopada obszar lodu morskiego był o 0,73 mln km2 większy niż 2016 roku. Nastąpił więc spadek 0,18 mln km2. Nie wiadomo jak będzie prezentować się pogoda w drugiej połowie grudnia, ale obecny rok może jeśli nie przebić, to zbliżyć się do wartości z 2016. Tymczasem Morze Czukockie zaczęło wreszcie zamarzać, ale i tak obszar lodu w tym akwenie jest rekordowo mały, co pokazuje wykres obok (otwórz w osobnym oknie, żeby zobaczyć szczegóły).

Odchylenia temperatur od średniej 1979-2000 w Arktyce i na półkuli północnej dal 9 grudnia 2017 roku. Climate Reanalyzer

Grenlandia doświadcza drugiej fali ciepła. To sytuacja nie mająca precedensu, kiedy na zachodnim wybrzeżu wyspy temperatura przekracza zero stopni. Nad Morzem Baffina ciepłe masy powietrza wędrujące znad Atlantyku podnoszą temperaturę niemal do zera.  Nad Morzem Baffina i na Grenlandii jest od 10 do nawet 30oC cieplej niż być powinno. Druga, potężna fala ciepła wędruje na północ do Kanady sięgając wybrzeży Oceanu Arktycznego. Tam także temperatury są skrajnie wysokie, zbyt skrajnie. 

Temperatury w Ameryce Północnej. Earthnet

Na 60oN temperatura wynosi od 1 do 3oC. Anomalia prądu strumieniowego z powodu ocieplającej się Arktyki posuwa się zbyt daleko. Znaczny obszar Stanów Zjednoczonych doświadcza zimy.

Rozmieszczenie prądu strumieniowego 9 grudnia 2017 roku. Climate Reanalyzer

Na mapie możemy zobaczyć, jak daleko na północ i na południe sięga prąd strumieniowy. Jego granica przebiega nad Meksykiem i Zatoką Meksykańską. Mapa obok (kliknij, aby powiększyć) pokazuje masy powietrza pchane przez prąd strumieniowym. Zimno dotarło nawet do subtropikalnej części Meksyku, obejmując oczywiście po drodze sporą część USA. Na zwrotniku raka, w środkowej części Meksyku temperatura spadła do -4oC, miejscami nawet więcej. W wielu miejscach spadł śnieg i wystąpiły zamiecie śnieżne. Oczywiście media bardziej skupiają się na USA. 

Zimowy krajobraz w Luizjanie 8 grudnia 2017. David Mora, Twitter

Zima dotarła do Teksasu a nawet do Luizjany. Śnieg spadł m.in w Abita Springs w Luizjanie, na 30oN, a więc niedaleko wybrzeży Zatoki Meksykańskiej. Jednak w tej anomalii należy szukać pozytywów. Teksas w którym śnieg także spadł, niedawno doświadczył powodzi w związku z huraganem Harvey. Ale potem w wyniku działania bardzo wysokich temperatur i braku opadów (La Niña i spotęgowanie efektu przez globalne ocieplenie) bardzo szybko przeszedł w stan posuchy. Zderzenie ciepłego i wilgotnego powietrza z mroźnym i suchym zawsze daje opady śniegu, które mogą okazać się zbawieniem dla Teksasu. 


Pożary w Kalifornii widziane z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Kiedy w Teksasie pada śnieg, w Kalifornii za sprawą anomalii prądu strumieniowego, jak ujemnej fazy ENSO, szaleją potężne pożary. Zimą Kalifornia doświadczyła wielkich ulew, co zaowocowało eksplozją zieleni - nastąpiła krótka, ale chwalebna przerwa w kilkuletniej suszy. Susza jednak powraca. Zieleń szybko wyschła, bo ocieplający się klimat przypomniał, jak ma wyglądać w Kalifornia. Teraz szaleją tam potężne pożary, a wielkie kłęby dymu widać z kosmosu. Pożary zmusiły do ewakuacji ponad 200 tys. ludzi a wiele domów zostało spalonych.

Cechą wspólną tych zjawisk jest globalne ocieplenie, które zmienia oblicze Arktyki, a ta z kolei zmienia pogodowe oblicze świata. Kiedy pokrywa lodowa Oceanu Arktycznego skurczy się jeszcze bardziej w kolejnych lata, to ekstrema pogodowe zwiększą swoja intensywność. Blokady cyrkulacji atmosferycznej będą trwać dłużej.


Zobacz także:

30 komentarzy:

  1. Wraz ze wzrostem ilości CO2 zmniejsza się różnica temperatury pomiędzy masami powietrza znad bieguna pn a masami znad zwrotników. To powoduje coraz bardziej leniwy ruch prądu strumieniowego a co za tym idzie dłuższe okresy suszy, zimna czy upałów. To nieuniknione.
    Ale jest światełko w tunelu. Nieodżałowany Demon (polski Arrehenius) przewidywał, że rośliny i oceany mogą zamrozić planetę wycofując z jej atmosfery coraz większe ilości C02 przetwarzając go na węgiel. Obecnie można zauważyć, że listopad do listopada rok do roku drastycznie zahamował wzrost ilości CO2. Link: https://www.co2.earth/
    Może się okazać prawdą, o czym Demon pisał, że wraz ze wzrostem temperatury obecna sprawność fotosyntezy u roślin pozwoli spowolnić wzrost CO2 w atmosferze. Ilość CO2 wzrosła w ciągu roku o 1,61 ppm podczas gdy w zeszłym roku był to wzrost aż o 3,37 ppm (!). Na pewno o tyle nie zredukowaliśmy jego produkcji. Zatem gdybyśmy np. zredukowali produkcję CO2 o połowę to może po raz pierwszy od stuleci zanotowalibyśmy bezwzględny spadek CO2 rok do roku? Może to co nieuniknione udałoby się odwlec choć o kilkaset lat?

    OdpowiedzUsuń
  2. A czy to nie jest tak, że jak rośliny więcej teraz przyjmą co2 to później więcej oddadzą? Bilans musi być na zero.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem? Jeśli CO2 odłoży się w metrowej warstwie czarnoziemu albo w 30 cmetowej warstwie igliwia? Z tym, że to trwa tysiące lat a my spalamy węgiel, ropę i gaz o wiele szybciej :-(

      Usuń
    2. W 2016 było El Ninio, co podkręciło wzrost. Teraz jest La Ninia więc tempo wzrostu spadło.

      Usuń
    3. Rozumiem, że temperatura wzrosła lub spadła ale zawartość CO2? W ciągu jednego roku?

      Usuń
    4. Zimniejsza woda lepiej wchłania CO2 niż ciepła. Zawartość CO2 wcale nie spada, wciąż rośnie, po prosty w tym roku wolniej.

      Usuń
    5. Jasne Hubert, wiem o czym piszesz ale w głowie mi się nie mieści, że jeden rok wystarczył aby lekkie pochłodnienie oceanów wycofało ok. 1,8 ppm CO2 z atmosfery. Ciekawe co będzie w następnych latach. Moim zdaniem dużo robią rośliny.

      Usuń
  3. Do większości z Was ( nie wszystkich) co mają wyprane mózgi, że globalne ocieplenie jest złem! Proszę przeczytać ten artykuł i proszę już nie bredzic I narzekać. https://wpolityce.pl/m/swiat/239224-globalne-ocieplenie-czyni-ziemie-bardziej-zielona-i-sprzyjajaca-zyciu-drzewa-rosna-na-saharze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dark - z tym zazielenieniem Sahary to sciema i ktos chcial na tej tezie wyplynac. Przeszukaj badania na ten temat. Okazuje sie, ze biomasa sie zwiekszyla, ale tylko na samym krancu Sahary i to jest cykl - powrot do normy po ostatnich 30 suchych latach. Poszukaj - jest troche artykułów na ten temat. Co sie stanie jak sie ziemia podgrzejenie nie wiadomo. Moze bedzie cieplej tylko na biegunach, moze bedzie za cieplo juz na rownoleznikach, by zyl czlowiek (35 stopni przy wilgotnosci 100% zabija czlowieka w 2 godziny). Do tego trzeba brac poprawke, ze czlowiek w podwyzszonym stezeniu CO2 robi sie ospaly i dokuczaja mu zawroty glowy. Bazowe stezenie ciagle rosnie i coraz ciezej jest wywietrzyc mieszkanie do akceptowalnego stezenia. Sa plusy, sa minusy i jeszcze wiecej niewiadomych. Jak sie tempratura wyrowna na ziemi (ogrzeja sie bieguny) to atmosfera pewnie przejmie transport ciepla, co moze oznaczac wielkie huragany non-stop. Swoja droga rozliny zielone srednio lubia wysoka temperature i nastepuje regres wzrostu, a jak zaczna sie mnozyc glony w podgrzanej wodzie, to moze wymrzec pol biomasy oceanicznej przez maly dostep do tlenu i slonca. Ziemia moze sie zrobic bardziej zielona, ale nie tak jakbysmy tego chcieli.

      Usuń
    2. Hmm... To dlaczego rozwijało się życie w oceanch jak było 6 stopni więcej, dwutlenku węgla było znacznie więcej do 2000 ppi nawet. O ludzi się nie martw, bo automatycznie powinno być też więcej tlenu w atmosferze i zawroty głowy nie będą miały miejsca. Naprawdę 400 ppi czy 600 ppi nie stanowi dla planety żadnego problemu. A za 50 lat człowiek całkowicie przestanie emitować dwutlenek węgla do atmosfery i wtedy będziemy martwić się o kolejne zlodowacenie.

      Usuń
    3. Dark. Czlowiek reaguje na cisnienie parcjalne CO2 nie zaleznie ile jest tlenu (jego bedzie lekko mniej) i objawia sie to zwiekszeniem pH krwi - kwasica oddechowa, zwiotczeniem naczyn krwionosnych ze zmniejszeniem przeplywu krwi. Do tego moze dochodzic agregacja plytek krwi.
      Jak bylo 6 stopni wiecej to sie ekosfera dlugo stabilizowala. Zmiana sama w sobie nie jest wyniszczajaca, tylko jej szybkosc.
      Oczywiscie to wszystko to duzej mierze domysly.

      Usuń
  4. Trzeba się modlić o coraz większe stężenie co2 w atmosferze, ale czyste co2 bez zanieczyszczeń! Dzięki temu będzie na świecie dużo lepszy klimat niż dzisiaj. Nie mówię że wszyscy zyskają, bo pewnie tam gdzie teraz są raje na ziemi to będzie dużo gorzej, ale jednak globalnie świata powinien na tym bardzo dużo zyskać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co Wy byście chcieli zlodowacenie sięgające od północy globu do Wrocławia? Ludzie proszę was zacznijcie myśleć. Mamy znowu uciekać do Afryki? Tak jak już dawno temu było?

    OdpowiedzUsuń
  6. Dark, a ty się dobrze czujesz? GO jest dobre ale nie w tym tempie! Gdybyśmy wiedzieli, że w ciągu najbliższych 100 000 lat ilość CO2 wzrośnie do poziomu 666 ppm-ów, jak to barwnie założył Demon, to nie byłoby żadnego problemu. Ale teraz grozi nam globalny kataklizm a nie kwitnąca Sahara.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spokojnie wszystko rośliny zjedzą,przyroda sama się dostosuję... Jakie były drzewa za czasów dinozaurów i dlaczego dinozaury mogły być tak duże? Pomyśl I odpisz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z Twojego obrazu rzeczywistości powinno być tak że przy każdym wielkim wybuchu wulkanu planeta nie powinna dalej istnieć.

    OdpowiedzUsuń
  9. http://www.national-geographic.pl/aktualnosci/w-tym-miejscu-nie-padalo-od-lat-wystarczyl-jeden-deszcz-by-pustynia-zamienila-sie-w-to

    OdpowiedzUsuń
  10. Z każdym rokiem gdzie będzie mniej lodu na arktyce powinniśmy się cieszyć i trzymać kciuki za jeszcze lepszy rok! Bo to będą złote lata dla planety, które zdarzają się bardzo rzadko. Ludzie żyjemy w pięknych czasach i cieszmy się z tego. Planeta sobie poradzi, będzie więcej tlenu w atmosferze, za czasów eden na ziemi było dużo więcej dwutlenku węgla i dużo więcej tlenu w atmosferze! Ludzie żyli po 800 lat.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dark ty tak na poważnie z tym edenem? Niewykluczone, że będą to złote lata ale na pewno nie dla ludzkości. Póki nie nauczymy się kontrolować poziomu CO2 w atmosferze to nigdy nie będziemy bezpieczni. Maksymalna dawka CO2, przy której ustala się względna równowaga temperaturowa bez fluktuacji zimno/ciepło - glacjał/interglacjał, to ok. 550 ppm (wg Demona, z czym się nie zgadzam, jest to 666 ppm.) Wówczas Antarktyda posiadać jeszcze będzie na swym terenie lądolód więc nie grozi nam totalny potop. Taki stan rzeczy, spodziewanej dużej stabilizacji, miał już miejsce przez ok. 20 mln lat w Oligocenie i Miocenie. Pierwszy na to zwrócił uwagę Demon zauważając (w sposób genialny zresztą), że pod koniec miocenu powstały rośliny wykorzystujące przy procesie fotosyntezy cykl c4 co spowodowało dość szybkie (w skali geologicznej) wycofanie CO2 z atmosfery do niebezpiecznie niskiego poziomu. Ziemia wpadła na równię pochyłą prowadzącą wprost do „ziemi śnieżki”. Im sprawniejsze stawały się rośliny c4 w odzyskiwaniu CO2 z coraz to uboższej w niego atmosfery tym dłuższe stawały się okresy glacjałów. Sprawę ratowały cykle Milankovicia, tektonika i wulkany ale wszystko zmierzało do katastrofy. Na szczęście pojawił się człowiek a chwilę potem rozpoczęto na mega gigantyczną skalę eksploatację i spalanie kopalin uwalniając, drzemiące dotąd pod ziemią, gigatony CO2. Szybkość tego procesu sprawia, że ilość CO2 w atmosferze rośnie w zastraszającym tempie i naszym podstawowym działaniem powinno być maksymalne wyhamowanie tej prędkości. Inaczej czeka nas, przepowiedziana i opisana przez Demona, nowa epoka - u skraju której już jesteśmy – New Eocen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rosliny C4, czy CAM nie sa bardziej efektywne w wiazaniu CO2, bo sa mniej przez strate ATP. Tylko lepiej sobie radza w goracym klimacie. Wszystkie drzewa sa C3. Fotosynteza roslin C3 hamuje czym jest cieplej i bardziej sucho, ale roslin C3 jest 85% (udzial w biomasie). C4 i CAM glownie rosna na pustyniach, polpustyniach i sawannach (zwykle drobne rosliny). Trwale wegiel z powietrza glownie wyciagaja drzewa.

      Usuń
    2. Są Bart bardziej efektywne właśnie dlatego, ze radzą sobie zarówno w suchym ciepłym jak i w suchym zimnym klimacie. Jeśli kukurydza dla ciebie jest nieefektywna to dzięki... Sam proces oczywiście wymaga energii i sam w sobie jest mniej efektywny energetycznie ale porównaj sobie ilość biomasy roślin c4 w stosunku do c3 i ilość gatunków jednych i drugich.

      Usuń
    3. Tak. Kukurydza jest w umiarkowanym i zimnym klimacie mniej efektywna, bo potrzebuje dodatkowe ATP by transportowac CO2. Czego nie rozumiesz ? Przy wysokiej temperaturze o nadlonecznieniu rosliny CAM i C4 maja przewage nad C3, ale w innym srodowisku nie. Soja, przenica, drzewa czy ryz sa C3. C4 na transport CO2 musi "placic" dodatkowa energia. Jak chcesz pisac na tematy naukowe to trzymaj sie faktow, a nie je naginaj na wlasne potrzeby.

      Usuń
    4. Nie rozumiesz w czym rzecz :-)
      Rośliny C4 są globalnie bardziej efektywne. Ale nie w tym rzecz. One rosną nawet przy bardzo niskim stężeniu CO2 dalej je redukując. Rośliny C4 mogą być nam bardzo przydatne. Poczytaj o nich.

      Usuń
    5. Co do biomasy, to rosliny C4 i CAM sa dosc "nowe", wiec jest ich malo gatunkow - to chyba jasne. Do tego zamieszkuja glownie cieple obszary, a C3 zajmuja wszystkie nisze.

      Usuń
    6. Co do tego, ze potrafia rosnac w niskim stezeniu CO2 to prawda :)

      Usuń
  12. Czyli jakby nie człowiek to już mielibyśmy katastrofę, do 550 ppi brakuje jeszcze bardzo dużo w między czasie rośliny będą przyswajac więcej co2, moim zdaniem wszystko jest pod kontrolą, za 20-30 lat przy poziomie 500 ppi, dwutlenek w atmosferze zacznie spadać dzięki OZE, I oby się nie okazało, że będziemy musieli za 100 lat rozpocząć kolejną masową produkcję co2 żeby uniknąć zlodowacenie :-) teraz czeka nas 50 lat rozkwitu planety! Wygląda na to, że człowiek może zacząć kontrolować temperaturę na globie dzięki co2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wracając do Antarktydy to nie ma co się obawiać, temperatury są tam dużo wyższe niż na arktyce i tam potrzeba by było setek lat żeby roztopic antarktyde jest to proces tak powolny, że człowiek zdąży się dostosować do wzrostu poziomu oceanów. Wkraczamy w złoty okres planety. Będą mniejsze różnice między północą i południem globu co będzie skutkować dużo mniejszą ilością huraganow itp.

      Usuń
  13. Obecny klimat nie jest normalny, z ogromną ilością pustyn itp. Trzeba to zmienić na korzyść ludzką. Będzie więcej opadów deszczu w tych rejonach to jest pewne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypominasz mi krzyżowca, który po prostu wierzy... ;-)

      Usuń
  14. Tylko ta wiara poparta jest dowodami ;-) a ktoś może pomyślał, że jednak co2 nie ma dużego znaczenia i wszystko to co to teraz się dzieje to po prostu działanie precesji osi obrotu ziemi? I że teraz ziemia obraca się polkulą północną w stronę słońca? Wiem że naukowcy niby teraz twierdzą, że powinno być zlodowacenie,I że człowiek odwrócił ten trend, ale czy na pewno? Proszę posłuchać wykładu Tadeusza Mrozinskiego I proszę o opinie https://youtu.be/Fm0vIiBrZ88

    OdpowiedzUsuń