poniedziałek, 14 października 2019

Fatalny początek sezonu zamarzania - Arktyka znów wchodzi na rekord

Wszystko wskazuje na to, że będzie to kolejny fatalny sezon zamarzania w Arktyce. Po dość intensywnych roztopach, ale jednoczesnym braku rekordu wrześniowego minimum, obecny sezon zamarzania rysuje się w bardzo czarnych barwach.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIA0F6U9ZYST2saVe1bd6T8xi5ZavB6YTQUAYLnVaLJQ9gT1l7JyWLsqcbpykWE04E0xXvL_vWlQBkNKz9oAu8DrUPDBLFrKZ3bNkSNQP22QDQfOn0QvccrOmnsisMECF86d8KGHH5uI6s/s2349/ASI2012-20191013.gif
Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego w 2012, 2016 i 2019 roku dla 2 października. AMSR2, University of Bremen

Wystarczył niecały miesiąc, by czapa polarna wróciła do niemal takich samych rozmiarów co w rekordowym 2012 roku, kiedy zasięg lodu spadł do 3,4 mln km2. To co rzuca się w oczy, to wciąż ogromna przestrzeń wolnych od lodu wód, które od kilku tygodni stopniowo wychładzają się, hamując tym samym spadek temperatur. Te zaś, jak pokazuje wykres obok (kliknij, aby powiększyć) spadają szybko jedynie wokół bieguna północnego, co jest związane z powrotem wiru polarnego na swoje miejsce. Wir jednak jest niewielki i komórka zimnego powietrza obejmuje w sumie tylko obszar istniejącego lodu. 

  Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2019 roku i projekcje zmian do końca października. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC

Według danych NSIDC to będzie pierwszy rok, kiedy zasięg lodu morskiego zejdzie się z wartością 2012 i ją przebije jeszcze w pierwszej połowie października. Było to do przewidzenia, że globalne ocieplenie "odbije sobie" brak rekordowego topnienia w sezonie zamarzania. A to miało już miejsce wcześniej, bo w 2016 roku. To będzie nowy precedens z konsekwencjami na przyszłość. 

 Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2019 roku względem lat 2005-2018 i średnich dekadowych. JAXA 

Z kolei dane JAXA pokazują, że to stało się już, bo 13 października. Zasięg lodu według tych danych wyniósł 4,88 mln km2, podczas gdy w 2012 roku było to 4,91 mln km2. To oczywiście wciąż ex aequo, ale za dzień lub dwa będzie to już ewidentny rekord. Obraz ogromnej zmiany pokazuje mapa obok. Jeszcze ponad 30 lat temu zamarznięty o tej porze był już prawie cały Ocean Arktyczny. Teraz nową normą jest powolne zamarzanie, w wyniku czego Morze Czukockie pokrywa się całkowicie lodem dopiero w grudniu, a nie w listopadzie.

Powierzchnia lodu morskiego w 2019 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun

Owszem, nie ma co jeszcze chwalić przysłowiowego dnia przed zachodem Słońca, bo wir polarny może się umocnić, jeśli lodowate powietrze spłynie np. znad Grenlandii nad Ocean Arktyczny wzmacniając komórkę polarną. Patrząc jednak na to, co dzieje się teraz, to do tradycji trzeba wpisać fakt ogromnych problemów z zamarzaniem Oceanu Arktycznego. Nie ma też co zganiać winy na wiatr patrząc na zasięg, bo jak pokazuje wykres, faktyczne tempo zamarzania spadło. Powierzchnia lodu jest niemal taka sama jak w 2012 roku. Także w przypadku powierzchni lodu mamy ogromne różnice. Mapa obok pokazuje odchylenia powierzchni lodu względem średniej 2007-2016. To co mogło, to zamarzło, reszta musi czekać na wychłodzenie się wody. 

Odchylenia temperatur od średniej 1958-2002 powierzchni arktycznych wód dla 13 października 2019 roku. DMI

A ta, jak pokazuje mapa jest wciąż znacznie cieplejsza od średniej wieloletniej. Szczególnie dotyczy to Morza Czukockiego, które jest o 4oC cieplejsze niż wynosi średnia 1958-2002. Temperatury wód, które powinien już pokrywać lód przekładają się na temperatury powietrza, a tym samym odchylenia. Jak pokazuje napa obok, anomalie temperaturowe przekraczają już 10oC w pacyficznym sektorze Oceanu Arktycznego. Wpływ na to ma też podsyłanie ciepła znad Pacyfiku. Jest bardzo mało prawdopodobne, by Ocean Arktyczny w październiku zamarzał szybciej niż obecnie. 

Mozaika zdjęć pokrywy lodowej Basenu Arktycznego z 11-13 października 2019 roku.  W lewym górnym rogu widoczna Wyspa Wrangla. Sentinel, Sea Ice Denmark

Jeśli sytuacja nie zmieni się i Ocean Arktyczny będzie zamarzać w takim tempie jak dotychczas, to będą konsekwencje także w naszym klimacie i wzorcach pogodowych. Możemy mieć babie lato teraz, a za dwa tygodnie zimę lub w najlepszym razie przedzimie. Możemy mieć -20oC w lutym, a potem +30oC w połowie kwietnia. Ulewy w marcu i ekstremalną suszę w kwietniu. Scenariuszy katastrof klimatycznych jest wiele.

Zobacz także:

18 komentarzy:

  1. Ziemia i jej mieszkańcy zawsze sobie radzili z naturalnymi cyklami naszej planety. Tak też będzie i teraz. A autor pisząc "nie ma co jeszcze chwalić przysłowiowego dnia przed zachodem Słońca, bo wir polarny może się umocnić," utwierdza mnie w przekonaniu że cieszy się z istniejącego stanu rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ziemia i jej mieszkańcy zawsze sobie radzili z naturalnymi cyklami naszej planety" ... tak sobie radzili, że kilka razy życie prawie wymarło, a to co się dzieje obecnie, to nie naturalny cykl, tylko człowiek pasożytujący ziemię. Od globalnego ocieplenia życie na ziemi nie wyginie, ale mamy szansę na doprowadzenia człowieka do wyniszczającej ziemię wojny światowej.

      Usuń
  2. No i będą dalej słabnąc prądy morskie będą cyrki w klimacie od rekordowo ciepłych okresów po rekordowo zimne a te -20 to może być w listopadzie nawet jak będzie taka anomalia jak obecnie na początku października -7 poniżej normy dni z taką anomalia to w listopadzie z taką anomalią będzie mrożna zima o ile będze możliwa jest i większa kto wie nie wie tego nikt

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba by mieć nie pokolei w głowie, aby się nie cieszyć z obecnego babiego lata w Polsce. Przecież to co jest teraz jest 100 razy lepsze niż ta zimnica na początku miesiąca. Gdyby tak mogło być ciepło przez całą zimę, to byśmy dużo mniej węgla spalili, mniej CO2 trafi do atmosfery, mniej ludzi umrze na raka płuc, mniej ludzi zatruje się czadem. Tu są jednoznacznie same pozytywy takiej pogody.
    Jak już lód się ostatecznie stopi i nie będzie miało skąd zawiać chłodem, to takie piękne, słoneczne, jesienne dni staną się polską normą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie nie po kolei w głowie mają ci co się cieszą z braku ostrej zimy. Ot zwykły subiektywizm.

      Usuń
    2. Zimnica z początku miesiąca była cudowna. Nawet nie wiesz jak za nią teraz tęsknię :-).

      Usuń
    3. Babie lato jest dobre, pod warunkiem, że co 5-6 dni nad całą Polską spada 12-13 mm deszczu, co daje miesięcznie jakieś 50 mm. W październiku na Ziemi Gorzowskiej spadło na razie 31 mm deszczu, brakuje jeszcze ze 20 mm. Biorąc pod uwagę to, co się działo latem, to babie lato nie powinno mieć miejsca. Powinno padać ile wlezie. To że trawa jest mokra do 12:00 to o niczym nie świadczy.

      Usuń
  4. Tak @Michał. Tylko podobnie jak reszta Kowalskich nie myślisz o faunie i florze która niestety nie podoła tak dynamicznym zmianom. Ciekawe co będziesz jadł, ciesząc się tą wspaniała pogodą ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawdziwą oznaką GO jest właśnie malejąca powierzchnia polu jesienią/zimą. Pięknie widać jak skumulowana energia w oceanach nie pozwala na powstawanie lodu. Dla nas to dobrze - ocean się wychładza, a zimą jest cieplej i bardziej wilgotno.

    ps. Temperatura średnia we Wrocławiu idzie łeb w łeb z rekordem z 2018 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To macie już Budapeszt we Wrocławiu ;)?
      Nie dziwię się mieszkańcom miast (zwłaszcza wielkich) że nie lubią ostrej zimy. Śnieg i tak jest z większości powierzchni zgarniany A przez ciągły ruch pojazdów i sypana sól nawet przy mrozach robi się z niego breja. O smogu w mieście wówczas nie wspominam. Mam pracę w mieście i wiem jak to wyglada. Ciężko wziąć głębszy oddech.
      U mnie w domu w lesie, gdzie nie mam bezpośrednio sąsiadów kopcacych na mnie jest inaczej. Przyjemnie jest przy mrozie ze śniegiem, chodz nie powiem nawet u mnie mimo oddalenia od skupisk ludzkich (większych kilka kilometrów, małych kilometr) czuć w powietrzu nieraz charakterystyczny swąd palonego węgla.
      Jak byłem dzieckiem to największa tragedia dla mnie związana z GO było to że znikną nam śnieżne zimy, białe święta Bożego Narodzenia. Teraz rozumiem że to chodź ma swe konsekwencje (brak pokrywy snieznej) i te paskudne jesieniozimy od października do marca to najgorsze są zmiany wzorców opadów i fale upałów okresie ciepłym. Dla Polski niedobór wody okazuje się najróżniejsza konsekwencją póki co.

      Usuń
  6. U mnie Hubert niewiele więcej , 36mm w październiku. Mieszkam w Sudetach pod Kamienna Góra. Huśtawka bardzo mocna w tej pierwszej połowie miesiąca. W tamten poniedziałek -7, a teraz od kilku dni w nocy kilkanaście stopni! , a w dzień 20 przekracza. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Korzystajmy z ładnej i ciepłej pogody bo widać kres wraz z koncem października pókać będzie zima http://www.pogodynka.pl/polska/warszawa_warszawa i do marca lub kwietnia lodownia przeplatana temperaturami kilka na plusie no cóż nie ma co narzekać i tak jest ok zważając że nasz interglacjał jest znacznie zimniejszy od Emskiego i już nie osiągniemy takiego poziomu może w następnym interglacjale nasz powoli dobiega końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. BZDURY ! Póki co jest dokładnie ODWROTNIE !Ciągłe ciepło jest przerywane kilkoma chłodnieszymi dniami i tak jest ciągle od KILKU LAT! Od kilku lat ten sam schemat pogodowy.A październik wypadnie powyzej normy,zaś cały rok już niemal ekstremalnie powyżej normy .Więc o czym piszesz ?

      Usuń

      Usuń
    3. Cały bez mała wrzesień i początek października to było ciągłe chłodno, poniżej średniej wieloletniej. W telewizji i innych mediach prawie zawsze nie ma nawet wzmianek jak jest chłodniej niż zwykle. natomiast gdy jest na odwrót czyli cieplej niż zwykle to media bezustannie o tym informują kilka razy dziennie, aby potęgować u ludzi fałszywy obraz.

      Usuń
    4. Fałszywy obraz potęgują właśnie takie wstawki że jest zimno (kiedy jest albo w normie albo chwilowe ochłodzenie po często miesiącach powyżej normy).

      Usuń