sobota, 7 marca 2020

PIOMAS (luty 2020) - lodowaty wir jednak niewiele pomógł

Najsilniejszy od lat wir polarny, który nie pozwolił na silne adwekcje ciepłych mas powietrza nad region Oceanu Arktyczny, dzięki czemu pomógł w poprawie stanu czapy polarnej. Zmiany są jednak nieznaczne. Według modelu Pan-Arctic Ice Ocean Modeling and Assimilation System średnia objętość lodu w lutym 2020 roku wyniosła 19 567 km3, co czyni ją czwartą najmniejszą w historii.

Objętość lodu w Arktyce w 2020 roku względem wartości z ostatnich lat i średniej 1979-2018. PIOMAS

Patrząc na wykres, a także na animację obok (kliknij, aby powiększyć) to sytuacja w Arktyce z jednej strony uległa pewnej poprawie, ale z drugiej zaś na tle ostatnich lat i dekad widać jedynie drobną zmianę mającą niewielkie znaczenie. Średnia objętość lodu w lutym owszem była 2200 km3 większa niż w rekordowym wtedy 2017 roku. Dodatkowo tempo zmian styczeń-luty w 2020 roku wyniosło prawie 3200 km3, podczas gdy w 2017 roku było to 2725 km3. Mamy więc spore różnice w dwóch zupełnie przeciwstawnych sezonach zamarzaniach. I tu kończą się dobre informacje, bo na 1 marca (ostatni odczyt) różnica względem 2017 roku wyniosła 2209 km3, a więc w stosunku do średniej miesięcznej nie nastąpiło dalsze poprawianie sytuacji. Co więcej grubość pokrywy lodowej w dalszym ciągu prezentuje się fatalnie.

 Grubość arktycznego lodu morskiego dla 29 lutego w latach 2007-2020. 

Powyższe zestawienie map PIOMAS pokazuje, że choć poprawa miała miejsce, to w sumie można ją zaliczyć do fluktuacji w trendzie, co zresztą pokazuje wykres na końcu. Największe negatywne zmiany są widoczne względem lat 2007-2010, ale nawet na tle np. 2013 (po wielkim topnieniu) też występują miejsca, gdzie lód w tym roku jest wyraźnie cieńszy. No i oczywiście pojawia się pytanie: który model jest lepszy? PIOMAS czy HYCOM. W prawie we wszystkich latach przedstawionych na wykresie obok na przykładzie lutego, widać, że tam, gdzie występuje najgrubszy lód, w tym roku jest on mniej lub bardziej zauważalnie cieńszy.

Na tej tabeli przedstawiona jest dokładna rozpiska objętości lodu na 28 lutego. W różowych kolumnach przedstawione są różnice względem poprzednich lat i średnich dekadowych, także ich procentowe wartości. Należy zwrócić uwagę na niewielką różnicę w stosunku do 2010 roku - to tylko 0,4%. Wykres pokazuje tempo przyrostu objętości lodu morskiego w lutym 2020 roku w zestawieniu ze średnią z poprzedniej dekady. Wielokrotnie dzienny przyrost był wolniejszy niż w ostatnich latach.


Grubość lodu morskiego w lutym 2020 roku i jej odchylenia w stosunku do średniej 1981-2010. PIOMAS/Zachary Labe

Niewielka poprawa na tle ostatnich lat tego wieku może oczywiście stać się tematem sceptyków klimatycznych. Co, jeśli popatrzymy na średnią wieloletnią, a nie na zmiany w stosunku do konkretnego roku ze w swoim unikalnym sezonem zamarzania/topnienia? Na mapie widać, że w prawie każdym regionie czapy polarnej lód jest cieńszy. Miejscami tylko ma tyle ile wynosi średnia lub jest nieco grubszy.  Ale nawet na tle dość niewielkiego okresu ostatnich lat jest wiele miejsc, gdzie lód jest cieńszy. Mapa obok przedstawia różnice w grubości pokrywy lodowej w lutym 2020 względem okresu 2011-2018.

Grubość arktycznego lodu morskiego w 2020 roku w stosunku do okresu 2006-2019 i średnich wartości z lat 80. i 90. XX wieku. PIOMAS

Tak naprawdę, to nic się nie poprawiło. Wzrost objętości lodu to głównie zasługa wzrostu jego powierzchni. W przypadku lutego widać to wyraźnie - wzrost grubości pokrywy lodowej nie przyspieszył, a powinien z uwagi na dość niskie temperatury. Za zaistniałą sytuacje stoi woda morska, która bardzo szybko została pokryta jesienią lodem. Ponadto z racji występowania dodatniej AO i tym samym rozległych niżów po stronie rosyjskiej miał w lutym miejsce eksport lodu przez cieśninę Fram. 1 marca średnia grubość czapy polarnej wyniosła jedynie 153,6 cm, podczas gdy w 2013 roku, po wielkich roztopach wartość ta liczyła 152,6 cm. 



Zmiany średniej miesięcznej ilości lodu morskiego w Arktyce dla lutego w latach 1979-2020. Dane PIOMAS

Jaki więc z tego płynie wniosek? Taki, że tak naprawdę trudno jest doszukać się zauważalnych zmian, które mogłyby realnie wpłynąć na wrześniowy wynik topnienia. Skoro 1 marca 2020 roku objętość lodu była tylko o 47 km3 większa niż w 2012 roku, to do rekordowego topnienia wystarczy jeden lub dwa gorsze dni. W praktyce oznacza to jeden dzień z dobrym ustawieniem dodatniego dipola arktycznego i jeden porządniejszy sztorm w sierpniu. Ten wir polarny niewiele znaczy, gdy spojrzy się na lata 80. XX wieku - średnia dla lutego to 27 600 km3, tak więc tegoroczna czapa polarna jest o prawie 30% mniejsza.

Pozostaje teraz czekać, i patrzeć a jak letnie warunki pogodowe wzmocnione antropogenicznym globalnym ociepleniem poradzą sobie z tym, co udało się wypracować lodowej zimie 2019/20. 

Zobacz także:

13 komentarzy:

  1. No czyli dobry sezōn topnienia nic nie zmienił. No cóż. Mi tam się podobają takie zimy, których nie ma w Europi.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi bardzo szkoda , że nie było zimy

    OdpowiedzUsuń
  3. Pal licho , że już nie było zimy ....bardzo bym chciał taka typowa wiosnę w Polsce bez skrajnych temperatur ....spokojnie niech płynie stopniowo okres wegetacyjny , cieplejsze dni już będą nawet w tym tygodniu do 15-16 stopni, póżniej znów się ochłodzi i bardzo dobrze ...w kwietniu niech będzie miedzy 10 a 20 ( jeden , dwa dni z 22-24 to też bardzo przyjemnie )...ale nie chce lata w kwietniu ...wtedy wszystko tak szybko przekwita ...a ja kocham te soczyste malutkie liście które się stopniowo rozwijają i te zapachy wiosny...można odpłynąć chwilo trwaj (chodzę wtedy jak odurzony haha ...prunus domestica...(dzika mirabelka ) następnie czeremcha ...sambucus....a jabłonie jak pachną ...lipa...jaśmin...robinia akacjowa ...na sama myśl już szaleje(psychiatryk)....i niech dużo pada żeby wszystko mogło się pięknie rozwijać ....maj...czerwiec niech będzie miedzy 20-25 ze zmienna cyrkulacja .......lato niech na zmianie wieje raz z zachodu (polarno morskie)...i ze wschodu kontynentalne ....czy macie też takie odczucia , że te wyże ze wschodu latem są przyjemniejsze jakoś nie są tak gorące jak zwrotnikowe powietrze a nocą się wychładza ....to powietrze południowe najlepsze jest końcem września i w pażdzierniku ...wtedy jest przyjemnie ciepło te 22-24.....i to ma sens..( wiosna , też nie jest dobre bo jednak potrzeba deszczu a ono jest suche ...chyba ze wytworzy się niż genueński ...ale jak będzie wiało z południa w czerwcu i lipcu to najgorsza z opcji -tropikalne noce ...piekielne upały( no chyba ,że się mieszka nad morzem ewentualnie w górach ) ....bo Kraków latem to piekło jeszcze miasto w ostatnich latach całkowicie zabetonowane ..nazywam te nowe osiedla -osiedlami śmierci ...asfaltowa dżungla ....przepraszam za kilka wątków nie do końca zgodnych z tematem bloga:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi brakuje takiego przedwiośnia typowego. Po zimie takiej ktora faktycznie była (wcale nie chodzi mi że jakaś niewiadomo jak mrozna czy sniezna) po prostu po zimowych miesiącach nieraz w lutym nieraz w marcu jak napłynęło trochę cieplejsze powietrze i czuć było zapach "ziemi" którą odtajala. Do tego dochodziły śpiewy wiosenne sikorek i rano i wieczorami kosy. Jeszcze śnieg placami zalegal i pojawialy się masowo żaby trawne na łąkach. Teraz tylko śpiewy ptaków są z tego wszystkiego. Kosy już w styczniu śpiewy tym roku zaczely.
      Takie przedwiośnie to była moja ulubiona pora roku, nie wiem dlaczego...

      Usuń
  4. a tak to prawda,też słyszałem już kosy w styczniu ....uwielbiam ich melodyjny , fletowy głos gdzieś wysoko na gałęzi czy słupie elektrycznym wspaniale się niesie....miłe stworzenia ( bardzo ładnie napisałeś o zapachu ziemi ...te sensualne doznania...i głęboki oddech )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakies bakterie w glebie odpowiadaja za ten zapach. Sa one korzystne dla naszego zdrowia z tad zapewne jest przez nas odczuwany jako bardzo przyjemny.

      Usuń
    2. Byle nie wirusy ;-)
      Jestem uziemiony w górach bo wydobycie spowolniło i specjaliści z całego świata coraz rzadziej wracają na platformy. Szykuje się przymusowy dłuższy urlop (na szczęście pełnopłatny) tylko co z nim zrobić? Idę od poniedziałku w góry. Będę relacjonował jak wygląda końcówka zimy.

      Usuń
    3. New Eocen, teraz są tanie wycieczki zagraniczne, może warto skorzystać? ;) Jakiś wypad Sindbadem np.
      Tak na poważnie jak uważasz czy obecna sytuacja ze spadkiem zapotrzebowania na ropę nie spowoduje zawirowań w tej branży. Ponoć aby utrzymać ciągłość dostaw potrzebne są stale to nowe inwestycje i finansowanie. I jak teraz to finansowanie jest ograniczone to nie da się później (jak gospodarka znowu ruszy) zapewnić odpowiedniego zaopatrzenia...?

      Usuń
    4. A wiesz, że myślałem czy by do Wenecji nie skoczyć? Bardzo drogie hotele są za 10-20% ceny. Koledzy z branży piszą, że samoloty prawie puste.
      Będzie krucho. Pewne infa są poufne ale mogę powiedzieć, że o 30% mniej monitoruję wiertnic. Te zamortyzowane nie pracują. Te najnowsze bez przestojów. Rosja idzie podobno pełną parą. Cena spada pewnie rosną zapasy.

      Usuń
    5. I po urlopie. W nocy telefon, że Saudowie rozpoczynają wydobycie pełną parą.
      Ciekawe czym to się skończy.
      Grunt, że Arktyka ma się lepiej.

      Usuń
  5. https://www.money.pl/gielda/surowce/dane,ropa.html
    Ale ropa siadła. Nie będzie inwestycji w Arktyce. Za takie grosze to się nie opłaca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wojna między Rosją a Saudami. Czy długo się ten klincz utrzyma, trudno powiedzieć.

      Usuń
    2. Ciekawe jak to wpłynie na światową gospodarkę?

      Usuń