środa, 2 października 2013

Ostatnia próba otwarcia Przejścia Północno-Zachodniego

Z każdym dniem czapa lodowa Arktyki powiększa się, a w ciągu ostatnich dwóch dni tempo to znacznie przyspieszyło, co jest związane ze spadkiem temperatur. Są jednak miejsca, gdzie jest jeszcze na tyle ciepło, by uniemożliwić pojawienie się lodu, lub są inne warunki, które to uniemożliwiają, przynajmniej na razie. W tym roku Przejście Północno-Zachodnie się nie otworzyło, jednak ostatnio pojawiły się warunki, że mogłoby do tego dojść. Oczywiście z racji daty w kalendarzu już do tego nie dojdzie. Co więc się stało?

Stan lodu w cieśninach Przejścia Północno-Zachodniego, 29 września 2013 roku, AMSR2 Arctische Pinguin

Z jednej strony chodzi o temperatury, bo te w regionie Cieśniny McClure'a nie są na tyle niskie, by lód mógł szybko skuć morze. Jednak na taki stan rzeczy wpływ ma głównie przepływ mas powietrza i co ważne dryf lodu. Ostatnie zmiany, jakie zaszły, to swoista próba otwarcia szlaku. Ruch powietrza wywołany przez układy baryczne sprawił, że lód był wypychany do wnętrza Oceanu Arktycznego. W konsekwencji czego granica paku przesunęła się tak, że część wód Cieśniny McClure'a i wschodniej części Morza Beauforta uwolniła się od lodu. W efekcie tylko Cieśnina Barrowa jest szczelnie zablokowana.   

 Dryf lodu w Arktyce 29 września 2013 roku, ACFNS

Niż jaki znajdował się w rejonie Morza Czukockiego wypychał lód do wnętrza Oceanu Arktycznego, w kierunki Rosji. Trzeba także wziąć pod uwagę temperatury, które w tamtym rejonie Arktyki są stosunkowo wysokie, stosunkowo, co nie znaczny oczywiście, że jest tam na plusie.


Przejście Północno-Zachodnie 28 września 2013 roku, Terra-Modis.

Wody w Przejściu Północno-Zachodnim wychładzają się i zaczęły zamarzać, jednak działanie wiatru, a także napływu cieplejszych mas powietrza z nad Kanady ten proces zatrzymały. Obecnie wody ponownie zamarzają, ale proces na razie przebiega powoli. Jednak już za tydzień do dwóch tygodni lodem pokryje się cały szlak, za wyjątkiem południowego odcinka. Ten z racji bliskości wciąż jeszcze nagrzanego lądu Ameryki Północnej zamarznie jako ostatni. W chwili obecnej fala chłodów obejmuje Syberię, podczas gdy na północy Kanady jest cieplej niż być powinno.  

Pojawia się teraz pytanie: Czy kapitan jachtu Lady Dana 44 dobrze zrobił rezygnując z dalszego rejsu? Tak, ale biorąc pod uwagę nieoczekiwany zwrot akcji to, że zaistniała możliwość pokonania południowego odcinka (pokonanie Cieśniny Bellotta, i zatoki Boothia) to nie. Mogli zaryzykować, ale ryzyko przecież jest zbyt duże. Równie dobrze wody te mogły zamarznąć bardzo szybko, tak się nie stało ze względu na pogodę. Co do rejsu, to zawsze można spróbować następnym razem, za rok. Pojawia się jedynie kwestia etyczna. Żeglarze nie powinni nastawiać się na to, że przypłyną daną trasę. Nie powinni liczyć na to, żeby stopił się lód, bo chcą spełnić swoje ambicje. Arktyka to delikatny ekosystem, więc wszelkie ambicje związane z rejsami powinny być zdecydowanie ostudzone, a nie zacieranie rąk w oczekiwaniu na stopienie ogromnych połaci lodu, po to, by "sobie popływać" czy wydobyć do cna resztki ropy.


Zobacz także:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz