czwartek, 3 listopada 2016

Październik 2016 - udręczony

Po szybkim zamarzaniu arktycznych wód we wrześniu, nastąpiło znaczne spowolnienie w tempie przyrostu lodu. Utrzymywało się ono przez większość października, a przyczyną tego były rekordowo wysokie temperatury. Szczególnie znaczne hamowanie w zamarzaniu Oceanu Arktycznego miało miejsce pod koniec miesiąca.

 Średni zasięg arktycznej pokrywy lodowej w październiku 2016 roku. Fioletowa linia pokazuje średni zasięg lodu dla okresu 1981-2010 dla października. Sea Ice Index - NSIDC

Średni zasięg lodu morskiego w październiku 2016 ustanowił rekord - 6,4 mln km2. To o 0,69 mln kmmniej niż w październiku 2012 roku. Znacznie większe różnice w październiku tego roku są, jeśli weźmie się pod uwagę dawne lata. Pokrywa lodowa miała o 2,55 mln kmmniejszy zasięg niż wynosi średnia wieloletnia z pomiarów satelitarnych, 3 mln kmmniej niż w latach 80. XX wieku. Ubytki są widoczne wszędzie, szczególnie na Morzu Karskim, które było praktycznie wolne od lodu przez cały październik.

Dopiero pod koniec października zamarzać zaczęła wschodnia część Morza Beauforta, oraz Morze Łaptiewów. Na samym końcu miesiąca zaczął się tworzyć przybrzeżny lód na Morzu Karskim, ze względu na dość surową zimę w Rosji. 
Zmiany zasięgu arktycznego lodu morskiego w 2016 roku w stosunku do ostatnich lat.

W pierwszej połowie miesiąca czapa polarna zwiększyła swoje rozmiary o mizerne 378 tys. km2, to nawet mniej niż jedna trzecia tego, co powinno normalnie mieć miejsce w październiku. Wtedy ze względu na noc polarną, Ocean Arktyczny wychładza się na tyle szybko, że granica lodu szybko się przesuwa na południe. Jak pokazuje animacja wyżej, granica lodu przesuwała na znacznej długości nie na południe, lecz w stronę bieguna północnego. Przez wiele dni pokrywa lodowa rosła w tempie jedyni 20-60 tys. kmdziennie, tyle ile zwykle w lutym, kiedy sezon zamarzania zbliża się do końca. Za główną przyczynę obarcza się temperatury.

Anomalie temperatur powierzchni wód na półkuli północnej. Climate Reanlayzer

I nie tylko temperatury powietrza, ale i wód. Powierzchnia w sumie wszystkich mórz arktycznych, co kilkakrotnie było pokazywane na napach DMI, cechowała się wysokimi odchyleniami dodatnimi. Ocean pochłonął dużą ilość ciepła późną wiosną, a także latem, choć przeważnie było pochmurno. Ciepło to nie zostało całkowicie wytracone w październiku, a jedynie część tego ciepła. Choć ostatnie dane pokazują, że wody arktyczne ewidentnie już tracą ciepło, więc zamarznięcie Oceanu Arktycznego jest kwestią czasu. Problem polega na tym, że wszystko to dzieje się z miesięcznym opóźnieniem

Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 w Arktyce dla października 2016. Całościowo październik w Arktyce był o 4oC cieplejszy od wymienionej  średniej. W sektorze pacyficznym, szczególnie nad Morzem Czukockim odchylenie sięgało 8oC - dla rzecz jasna całego miesiąca. My z kolei mieliśmy zimną jesień.

I w końcu temperatury powietrza - atmosfery, która zawiera w sobie nie widziane od ponad 3 mln lat ilości dwutlenku węgla. Na kolosalne anomalie przełożyło się zarówno topnienie letnie i wiosenne (wysokie temperatury wód), ale także pogodowa. Układy baryczne i systemy blokujące (brak zmienności pogodowej, atmosferycznej, etc), spowodowały napływ ciepła z południa. Wyże skandynawskie i z zachodniej Rosji zgotowały nam szarugę jesienną w październiku, sprowadzając zimno z Syberii do Europy. Jednocześnie z Atlantyku miał miejsce transport ciepła na północ, do Arktyki. Po drugiej stronie, na północy Pacyfiku, aktywne były głębokie niże. Sztormy, wręcz huragany (akurat w tym czasie na Atlantyku panował spokój) zaciągały ciepło do Arktyki z południa, znad ciepłych wód Pacyfiku. Należy to dodać fakt zmiany PDO (Pacific Decadal Oscilation) czyli Dekadalna Oscylacja Pacyficzna, która jest teraz w fazie dodatniej, od kilkunastu miesięcy. To przypominające El Niño zjawisko trwa kilkanaście lat. Oscylacja ta napędziła globalne ocieplenie tak, że możemy już śmiało mówić o nagłej zmianie klimatu. PDO uruchomi przez to sprzężenia zwrotne, jak topnienie lodu i erupcje metanu. W połączeniu z potencjałem ciepłym, jakie dał CO2, zatrzymanie progu 2oC (COP 21 w Paryżu to pusta deklaracja korporacyjnych rządów i polityków związanych z przemysłem paliw kopalnych i jego pochodnymi) jest nie do zatrzymania


Koncentracja metanu w atmosferze 24 października 2016 r. NOAA Metop

W i końcu wspomniany metan. Lato na Syberii było gorące, szczególnie na półwyspie Jamał, bardzo intensywnie ogrzało się Morze Karskie, na którego dnie też znajdują się nie do końca poznane metanowe pola. W październiku koncentracja metanu w Arktyce wynosiła średnio 2,0-2,4 ppm (2000-2400 ppb). Nic więc dziwnego, że tak duże temperatury miały miejsce w Arktyce. 



Średnie tempo spadku zasięgu lodu morskiego dla października w latach 1979-2016. 

Biorąc pod uwagę dane z października 2016, to roczne tempo utraty lodu wyniosło 66,4 tys km2. 7,4% na dekadę. Tak więc czapa polarna skurczyła się od 1979 roku o 27%.

Co przyniesienie listopad? Na razie widzimy, że sytuacja się nie zmienia. Temperatury są wysokie. Ocean traci ciepło, więc tempo przyrostu w końcu będzie musiało przyspieszyć. Biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację, to można się zastanowić, czy czapa polarna w ogóle osiągnie w marcu rozmiary z ostatnich lat. Chyba że dojdzie do diametralnej zmiany w pogodzie. Na razie na nic takiego się nie zanosi. Biorąc pod uwagę wysokie temperatury oceanów i atmosfery, to a jakiej tu możemy mówić zmianie? Geoinżynierii? Nawet jeśli dojdzie do przebudowany cyrkulacji i to w Arktyce będzie zimno, to rekordy ciepła padną poza Oceanem Arktycznym, będzie się np. w styczniu roztapiał śnieg w Jakucji. Dobrze pasuje tu powiedzenie: Nie ma nic za darmo. Teraz my mamy ciężkie przedzimie, może nawet zima będzie surowa, tego tak na prawdę nie wie nikt, bo pogoda jest nieprzewidywalna. Prognozy NOAA CFS wskazują na brak zimy. Jeśli zima będzie surowa, to gdzie indziej na podobnej szerokości geograficznej jej nie będzie wcale. Np. w USA i na południu Kanady.

Na podstawie: National Snow and Ice Data Center

Zobacz także:




16 komentarzy:

  1. @HB
    Teraz to "pojechałeś". Jakie "ciężkie przedzimie"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no czemu? 5oC w dzień, zero w nocy, czyli 2,5oC, w połowie między zimą, a jesienią. Jak zwał tak zwał, kwestia literacka. Równie dobrze mogłem napisać solidne przedziemie. Będzie gołoledź i takie tam. No ale zobaczy, jak to będzie w następnych dniach. Prognozy wyglądają paskudnie. Choć będzie się przejaśniać.
      Co napisał, napisałem.

      Usuń
  2. "Znacznie większe różnice w październiku tego roku są, jeśli weźmie się pod uwagę dawne lata". Chyba chciałeś coś dopowiedzieć. Jeszcze parę literówek w tekście.
    - korektor

    OdpowiedzUsuń
  3. Koszmarne przedzimie zwiastuje ciepły grudzień i styczeń, oby.

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto rzucić okiem na ten wykres
    -korektor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten wikres jest zmanipulowany, zacznijmy skalę od zera i wyjdzie drobna fluktuacja :-/

      Usuń
    2. Zmanipulowany byłby, gdyby nie było skali, a jest, prawda? Równie dobrze można by powiedzieć, że wzrost w ciągu roku Himalajów o 10 cm to drobna fluktuacja, gdyby coś takiego miało miejsce. I to byłaby manipulacja.

      Usuń
    3. Zmienność temperatury między latem a zimą od 280 do 300 K to drobna fluktuacja

      Usuń
    4. @Rysiu

      Ale kliknij w link, bo tu nie chodzi o "między latem a zimą"
      smyk

      Usuń
    5. Gdyby Himalaje raz rosły o 10 cm a raz opadały to byłaby to drobna fluktuacja biorąc pod uwagę ich wysokość.

      Usuń
    6. No, zależy z jakiego punktu widzenia. Jeżeli mowa o anomaliach, to byłaby to gigantyczna anomalia. A o tym przecież mówimy. W skali kosmicznej zderzenie nawet dużej planetoidy z Ziemią to też nic nadzwyczajnego. A chyba nie to kryło się w intencji piszącego o wykresie, którego zresztą nie widział. A nie widział na pewno, skoro polemizował na temat temperatury - czego na zalinkowanym wykresie nie ma.

      - korektor

      Usuń
    7. A, przepraszam, to Rysiu wyskoczył z temperaturą jak Filip z konopi. Tak, czy siak - anomalia jest poważna, skoro dalece odbiega od wieloletniej normy.

      Usuń
    8. Nie istnieje coś takiego jak wieloletnia norma. Raz jest cieplej a raz zimniej. Ja tam nie chcę kolejnego globalnego zlodowacenia, które nadchodzi. Za pomocą CO2 walczymy z ochlodzeniem. Wreszcie możemy hodować winorośl jak we wczesnym średniowieczu.

      Usuń
    9. "Nie istnieje coś takiego jak wieloletnia norma. Raz jest cieplej a raz zimniej. Ja tam nie chcę kolejnego globalnego zlodowacenia, które nadchodzi. Za pomocą CO2 walczymy z ochlodzeniem. Wreszcie możemy hodować winorośl jak we wczesnym średniowieczu. "

      Oraz w Małej Epoce Lodowej. A także później i wcześniej. Oh, wait...

      Usuń
    10. Ten wykres pokazuje, że właściwie po raz pierwszy w historii obserwacji brakuje konkretnego listopadowego piku powierzchni lodu dryfującego NH+SH. Co jest dość ciekawe.

      Usuń
    11. Po co komus winorosl w Polsce ? Po drugie juz tu rosnie od dawna i malo kto chce pic polskie wina. Po trzecie patrz na rekonstrukcje temtertury w srodkowej europie:

      http://meteomodel.pl/BLOG/wp-content/uploads/2011/08/ceu1000.png

      Usuń