Obszar wysokiego ciśnienia w Arktyce był dominującym elementem dla drugiej połowy listopada. Normalnie wyż baryczny powoduje, że woda w trakcie nocy polarnej szybko zamarza, ale wyż nie był sam. Często towarzyszyły mu niże, a rozmieszczenie układów barycznych nie sprzyjało efektywnemu spadkowi temperatur. Ponieważ Arktyka jest cieplejsza niż kiedyś, to anomalie prądu strumieniowego podsyłały ciepło nad jej obszar. W takiej sytuacji wyż baryczny przestaje pełnić swoją funkcję. W Arktyce od wielu dni wędrują ciepłe masy powietrza - tu i ówdzie dostające się z niższych szerokości geograficznych.
Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w kolorowej wersji.
Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2, University of Bremen
Pokrywa lodowa w Arktyce jest mniejsza niż w XX wieku, tak więc więcej ciepła trafia do atmosfery jesienią, gdy ocean zamarza. Do tego dochodzą anomalie prądu strumieniowego. Efektem jest kiepski sezon zamarzania. Fakt, że jest on lepszy niż w trakcie zeszłorocznej jesieni, to nie zmienia to postaci rzeczy. Jeszcze nie zamarzł cały Ocean Arktyczny. Wolne od lodu jest niemal całe Morze Czukockie. Dość szybko zamarzać zaczęła Zatoka Hudsona, co wpłynęło na ogólny obszar kriosfery. Tak samo w przypadku Morza Karskiego. Na Morzu Czukockim zmiany były najwolniejsze, dochodziło tam nawet do wycofywania się lodu. Animacja obok (kliknij, aby powiększyć) pokazuje zmiany zasięgu i koncentracji lodu morskiego w drugiej połowie listopada 2017.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2017 roku względem 2012 i wyszczególnienie dla okresu 2006-2016. NSIDC
Zasięg lodu, choć większy niż rok temu, nie rośnie zbyt szybko. Między 10 a 25 listopada Ocean Arktyczny zamarzał powoli, potem doszło do przyspieszenia, ale wygląda na to, że przyrost lodu zdaje się zwalniać ponownie. Zasięg pokrywy lodowej wyniósł 29 listopada 10,54 mln km2. Średnia z pięciu dni to 10,36 mln km2. Zasięg lodu jest czwartym najmniejszym w historii pomiarów. Wyprzedza go rok 2006, 2010 i 2016. Wyraźna różnica jest jednak tylko w przypadku 2016 roku, co ilustruje wykres. Jedynie w Zatoce Hudsona ma miejsce nadprogramowe zamarzanie. Wszędzie indziej obszar paku lodowego jest mniejszy, szczególnie na Morzu Czukockim. W 2006 roku wyjątkowo słabo szło zamarzanie Zatoki Hudsona, dlatego też miały miejsce rekordy. Mapa obok przedstawia zasięg lodu morskiego dla 29 listopada w zestawieniu ze średnią 1981-2010. Względem tejże średniej pokrywa lodowa jest o 1,3 mln km2 mniejsza.
Na podstawie danych JAXA widzimy, że przyspieszenia zamarzania było najprawdopodobniej chwilowe, i teraz lód znów spowolnił swoje tempo przyrostu. Jeśli w grudniu utrzyma się takie samo tempo zamarzania jak w drugiej połowie listopada, to możliwe że pokrywa lodowa będzie taka sama jak w 2016 roku jeszcze w połowie grudnia. Rozpiska obok przestawia dane z ostatnich lata. Biorąc pod uwagę lata 80. czy 90. to różnica z klimatologicznego punktu widzenia jest ogromna. Prawie 2 mln km2. Mapa obok przedstawia zasięg lodu morskiego dla 29 listopada w zestawieniu ze średnią lat 80. XX wieku.
Zasięg lodu morskiego w 2017 roku w stosunku do ostatnich lat. JAXA
Na podstawie danych JAXA widzimy, że przyspieszenia zamarzania było najprawdopodobniej chwilowe, i teraz lód znów spowolnił swoje tempo przyrostu. Jeśli w grudniu utrzyma się takie samo tempo zamarzania jak w drugiej połowie listopada, to możliwe że pokrywa lodowa będzie taka sama jak w 2016 roku jeszcze w połowie grudnia. Rozpiska obok przestawia dane z ostatnich lata. Biorąc pod uwagę lata 80. czy 90. to różnica z klimatologicznego punktu widzenia jest ogromna. Prawie 2 mln km2. Mapa obok przedstawia zasięg lodu morskiego dla 29 listopada w zestawieniu ze średnią lat 80. XX wieku.
Powierzchnia lodu morskiego w 2017 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun
W parze z zasięgiem podąża powierzchnia. Powierzchnia to nie to samo co zasięg, bo lód w Arktyce nie jest taki, jak na jeziorze. Pęka, kruszy się, a kra lodowa dryfuje. Zasięg jest zawsze większy od powierzchni. Sama zaś powierzchnia do zmienna dla objętości. Tempo przyrostu lodu choć wolne, to jest zbliżone do typowego dla listopada tempa. Ale lód startuje z niższej pozycji, więc jego powierzchnia jest mniejsza niż 10 czy 20 lat temu. Gdyby nie energia cieplna wody, to Ocean Arktyczny zamarzałby szybciej, bo granica lodu jest daleko na północy. Granica lodu zaczyna napotykać wodę, która jeszcze się nie wychłodziła. Tak jest właśnie na Morzu Czukockim, gdzie granica lodu ma poważny problem z przesuwaniem się na północ. Mapa obok pokazuje anomalię powierzchni lodu dla 29 listopada. A dlaczego Zatoka Hudsona zamarza szybko? Jest płytka, mniej zasolona i otoczona lądem. Z nad lądu wieje silny wiatr, sam ląd wychłodził się nocą i pokryty jest śniegiem. Morze Czukockie jest bardziej zasolone, ma zmagazynowaną ciepłą wodę z poprzednich sezonów topnienia i jest wystawione na działanie pacyficznego ciepła.
Druga połowa listopada nie była tak ciepła jak w 2016 roku. Poprzedni rok pobił wszelkie rekordy, ale ten nie jest wcale chłodny. Wyższe do średniej temperatury, to nie tylko efekt większego topnienia latem, ale także napływu ciepła z niższych szerokości geograficznych. Dlatego w 2016 roku Arktyka była niezwykle ciepła. W tym roku anomalie są mniejsze, ale np. nad Morzem Czukockim są wyższe, co jest związane z brakiem lodu i okazjonalnymi napływami ciepła pochodzenia pacyficznego. Na Wyspie Wrangla panuje lekki, kilkustopniowy mróz. W przypadku Basenu Arktycznego anomalie są związane z napływem ciepła znad Atlantyku, a ostatnio także ciepła kierowanego przez Morze Baffina znad zachodniego Atlantyku. Temperatury wzrosły tam z -25 do -5oC. Na zachodzie Grenlandii miała miejsce nawet odwilż i wcale nie nad samym morzem. Animacja obok przedstawia obecną sytuację w Arktyce.
Stopień dodatnich anomalii temperaturowych w tym roku jest mniejszy niż w 2016, ale znacznie wyższy niż 2013. Ogrzane wody Morza czukockiego dają wysokie odchylenia temperatur powietrza nad nim. Morze powoli, ale jednak zamarza, więc nad nim jest ciepło, a zamarznięte powinno być już dawno. Choć skala odchyleń jest mniejsza niż rok temu, to samo wytracanie ciepła idzie powoli. Animacja obok pokazuje, że ma miejsce stopniowe zmniejszanie się dodatniej anomalii, ale stopniowe. Na Morzu Beringa i Barentsa, a także Grenlandzkim woda choć zimniejsza niż rok temu, jest znacznie cieplejsza od średniej z XX wieku.
Kilka lat temu, nawet jeśli czapa polarna była mniejsza niż obecnie, to lód był grubszy. W 2010 roku istniał spory obszar grubego, wieloletniego lodu. W 2012 ten obszar się skurczył. W 2016 roku miał miejsce koniec grubego lodu. Pod koniec listopada ostał się tylko obszar grubego na 2 metry lodu. W tym roku została już tylko skórka, cały miąższ został wyjedzony przez oceaniczne ciepło. Lód oczywiście się zregeneruje przez zimę do kwietnia. Ale tylko ten 2-metrowy. Mało realne, by miał powstać 3-metrowy lód. Choć przez ostatnie tygodnie cienki, sezonowy lód zwiększał swoją grubość dość szybko, to mało prawdopodobne, by przełożyło się to na ogólną grubość lodu wiosną. Być może będzie ona nieco większa, ale i tak znacznie mniejsza niż kilka lat temu. Gruby na 3-5 metrów lód to przeszłość. Jeśli się odrodzi z tych niewielkich grudek, to w bardzo niewielkim stopniu. A ta jesień jeśli chodzi o sezon zamarzania nie była idealna. Tyle tylko, że była lepsza od zeszłorocznej.
Druga połowa listopada, jak i cały miesiąc wypadł gorzej niż październik. Ocean nie zamarzał wystarczająco szybko, a lód jest cienki. W drodze są kolejne wariacje pogodowe. Długoterminowa prognoza, jeśli się sprawdzi, zaowocuje kolejnym falami ciepła, tym razem znad zachodniej Rosji. Niezależnie od tego skąd przyjdzie ciepło, to takie incydenty, choć na mniejszą skalę niż rok temu, będą przeszkadzać w normalnym zamarzaniu Arktyki. Aż w końcu przyjdzie lato z wyżową, słoneczną pogodą i wszystko się roztopi.
Zobacz także:
Odchylenie temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w dniach 15-28 listopada dla 2007, 2012, 2016 i 2017 roku. NOAA/ESRL
Druga połowa listopada nie była tak ciepła jak w 2016 roku. Poprzedni rok pobił wszelkie rekordy, ale ten nie jest wcale chłodny. Wyższe do średniej temperatury, to nie tylko efekt większego topnienia latem, ale także napływu ciepła z niższych szerokości geograficznych. Dlatego w 2016 roku Arktyka była niezwykle ciepła. W tym roku anomalie są mniejsze, ale np. nad Morzem Czukockim są wyższe, co jest związane z brakiem lodu i okazjonalnymi napływami ciepła pochodzenia pacyficznego. Na Wyspie Wrangla panuje lekki, kilkustopniowy mróz. W przypadku Basenu Arktycznego anomalie są związane z napływem ciepła znad Atlantyku, a ostatnio także ciepła kierowanego przez Morze Baffina znad zachodniego Atlantyku. Temperatury wzrosły tam z -25 do -5oC. Na zachodzie Grenlandii miała miejsce nawet odwilż i wcale nie nad samym morzem. Animacja obok przedstawia obecną sytuację w Arktyce.
Anomalie termiczne powierzchni arktycznych wód 14 listopada dla 2013, 2016 i 2017 roku. DMI
Stopień dodatnich anomalii temperaturowych w tym roku jest mniejszy niż w 2016, ale znacznie wyższy niż 2013. Ogrzane wody Morza czukockiego dają wysokie odchylenia temperatur powietrza nad nim. Morze powoli, ale jednak zamarza, więc nad nim jest ciepło, a zamarznięte powinno być już dawno. Choć skala odchyleń jest mniejsza niż rok temu, to samo wytracanie ciepła idzie powoli. Animacja obok pokazuje, że ma miejsce stopniowe zmniejszanie się dodatniej anomalii, ale stopniowe. Na Morzu Beringa i Barentsa, a także Grenlandzkim woda choć zimniejsza niż rok temu, jest znacznie cieplejsza od średniej z XX wieku.
Grubość lodu morskiego w 2010, 2012, 2016 i 2017 dla 28 listopada. Naval Research Laboratory, Global HYCOM
Kilka lat temu, nawet jeśli czapa polarna była mniejsza niż obecnie, to lód był grubszy. W 2010 roku istniał spory obszar grubego, wieloletniego lodu. W 2012 ten obszar się skurczył. W 2016 roku miał miejsce koniec grubego lodu. Pod koniec listopada ostał się tylko obszar grubego na 2 metry lodu. W tym roku została już tylko skórka, cały miąższ został wyjedzony przez oceaniczne ciepło. Lód oczywiście się zregeneruje przez zimę do kwietnia. Ale tylko ten 2-metrowy. Mało realne, by miał powstać 3-metrowy lód. Choć przez ostatnie tygodnie cienki, sezonowy lód zwiększał swoją grubość dość szybko, to mało prawdopodobne, by przełożyło się to na ogólną grubość lodu wiosną. Być może będzie ona nieco większa, ale i tak znacznie mniejsza niż kilka lat temu. Gruby na 3-5 metrów lód to przeszłość. Jeśli się odrodzi z tych niewielkich grudek, to w bardzo niewielkim stopniu. A ta jesień jeśli chodzi o sezon zamarzania nie była idealna. Tyle tylko, że była lepsza od zeszłorocznej.
Mozaika zdjęć pokrywy lodowej Morza Czukockiego, Wschodniosyberyjskiego i Basenu Arktycznego 27-29 listopada 2017 roku. Sentinel, Sea Ice Denmark
Mozaika zdjęć pokrywy lodowej Basenu Arktycznego wzdłuż wysp Archipelagu Arktycznego 27-29 listopada 2017 roku. Sentinel, Sea Ice Denmark
Druga połowa listopada, jak i cały miesiąc wypadł gorzej niż październik. Ocean nie zamarzał wystarczająco szybko, a lód jest cienki. W drodze są kolejne wariacje pogodowe. Długoterminowa prognoza, jeśli się sprawdzi, zaowocuje kolejnym falami ciepła, tym razem znad zachodniej Rosji. Niezależnie od tego skąd przyjdzie ciepło, to takie incydenty, choć na mniejszą skalę niż rok temu, będą przeszkadzać w normalnym zamarzaniu Arktyki. Aż w końcu przyjdzie lato z wyżową, słoneczną pogodą i wszystko się roztopi.
Zobacz także:
- Arctic News - impet październikowego zamarzania zaczyna hamować, środa, 15 listopada 2017 W październiku Ocean Arktyczny zamarzał bez większych przeszkód, jednak pod koniec października i w pierwszej połowie listopada sytuacja uległa pewnym zmianom. Ogólnie patrząc na całą pierwszą połowę listopada, to sytuacja wygląda zupełnie inaczej niż rok temu
- Arctic News - zamarzanie na powierzchni postępuje, ale grubość lodu nie wygląda dobrze, wtorek, 31 października 2017