Ostatnia dekada maja, jak i cała druga połowa miesiąca odznaczały się agresywnymi zmianami w Arktyce. W szczególności na Morzu Beauforta, gdzie doszło do przedwczesnego topnienia i wycofywania się lodu morskiego. Teraz sytuacja nad tym akwenem w wyniku zmiany cyrkulacji mas powietrza uspokoiła się, ale jest to najwyraźniej cisza przed burzą. Nic na razie nie wskazuje, by miało dojść do radykalnej zmiany w pogodzie. Dominuje wysokie ciśnienie i przeważnie małe zachmurzenie lub wręcz jego brak, a to bardzo zła wiadomość dla pokrywy lodowej Oceanu Arktycznego.
Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w kolorowej wersji.
Całościowo w tej chwili nie obserwuje się znacznego spadku sugerującego rekordowe roztopy, ale to może być tylko cisza przed burzą. Na mapie możemy zauważyć, że lada dzień dojdzie do otwarcia zachodniej części Przejścia Północno-Zachodniego, czyli zniknie lód rozdzielający Morze Czukockie i Beauforta. Ten fakt przyspieszy dalsze roztopy w Arktyce. Zmiany w pogodzie sprawiły, że na obu akwenach impet topnienia na razie wygasł, co nie znaczy, że nic się nie dzieje. Pogoda cały czas jest niekorzystna. Mamy niemal wolne od lodu Morze Barentsa, dziurę na Morzu Łaptiewów i... wielkie pożary w Kanadzie, których dymy mogą dotrzeć nad Ocean Arktyczny. Animacja obok (kliknij, aby powiększyć) pokazuje zmiany zasięgu i koncentracji lodu morskiego w dniach 20-30 maja 2019 roku.
Według danych NSIDC przez większość maja zasięg lodu morskiego utrzymywał się na drugim ex aequo (2018) miejscu, kurcząc się w tempie zbliżonym do średniej wieloletniej. Tak też było w ostatniej dekadzie maja. 30 maja zlodzenie niemal identyczne co w 2018 roku wyniosło 11,69 mln km2, to 1,06 mln km2 mniej od średniej wartości z okresu 1981-2010. Czapa polarna jest tym samym o 8,3% mniejsza od średniej wieloletniej - to praktycznie te same wartości co z końca pierwszej dekady maja. Mapa NSIDC obok ilustruje aktualne różnice w zlodzeniu arktycznych wód względem średniej 1981-2010.
Brak wyraźnego trendu przyspieszającego w drugiej połowie maja, co pokazuje też wykres JAXA nie wiąże się z takimi czy innymi warunkami pogodowymi. Ostatnie dwa tygodnie to pogoda, która zasadniczo powinna sprzyjać szybkim roztopom. Aczkolwiek trzeba mieć na uwadze to, że i tak pokrywa lodowa jest znacząco mniejsza niż 10 czy 20 lat temu. Granica lodu, co ilustruje mapa obok znajduje się znacznie dalej na północ, a tam woda jest jeszcze bardzo zimna. Dodatkowo jest ona chłodniejsza niż w 2016 roku, co zobaczymy na mapach DMI.
O tym, że topnienie zapędziło się za daleko tej wiosny, świadczy wykres i mapa anomalii powierzchni, oraz informacja na temat koncentracji lodu, która nie spadła wydawałoby się adekwatnie do sytuacji. W 2012 roku zasięg lodu był większy, a jego jakość na rubieżach gorsza niż obecnie. Chodzi tu przede wszystkim o Morze Beringa i Grenlandzkie. Także fakt dużej powierzchni śniegu. Śnieg topi się szybko, ale jest go dużo ze względu na opady zimowe, co działa jako ujemne sprzężenie zwrotne hamujące późnowiosenne roztopy. Mamy więc złożoną sytuację, gdzie w grę wchodzą różne czynniki hamujące i przyspieszające topnienie lodu. Mapa obok przedstawia odchylenia powierzchni lodu morskiego względem średniej 2007-2016.
Zestawienie wykresów pokazuje zmiany na poszczególnych akwenach. I tak jak widzimy, są miejsca gdzie lód topi się powoli ze względu na wyżej wymienione czynniki. Są też miejsca, gdzie topi się szybko i znajduje się na rekordowych wartościach lub wchodzi w ich obręb.
Cieplejszy klimat sprawia, że zimy na półkuli północnej są wilgotniejsze, więc większe są przy tym opady śniegu. Ilość śniegu jest duża, więc potrzeba teraz więcej czasu, by go roztopić. Mapa obok przedstawia powierzchnię zajmowaną przez śnieg, oraz jego różnice w jego grubości względem okresu 1998/99-2011/12. Tak brzmi teoria, ale dane NOAA pokazują, że powierzchnia pokrywy śnieżnej w chwili obecnej nie jest wcale duża, wręcz ociera się o rekord. O tym jak jest pokazują też miesięczne zestawienia danych z Rutgers Uniwersity i raport NOAA, który ukaże się pod koniec grudnia. Co do danych Global Snow Lab, to na początku maja (średnia z tygodnia) powierzchnia śniegu wyniosła 23,3 mln km2, w 2016 roku - 22,58 mln km2, a w 2012 roku - jedynie 21,08 mln km2. Pod tym względem do rekordowych roztopów nie dojdzie, lecz jest to jeden z kilku czynników wpływających na zmiany w Arktyce.
Trzecia dekada maja tego roku była w Arktyce, szczególnie nad samym Oceanem Arktycznym zdecydowanie cieplejsza niż w roku 2007 i 2012, kiedy miały miejsce rekordowe roztopy. Nad połową powierzchni Oceanu Arktycznego temperatury były 4-5oC wyższe od średniej wieloletniej, tylko nad Morzem Barentsa było zimniej. Duże anomalie temperaturowe w drugiej połowie maja, a szczególnie już pod jego koniec nad Oceanem Arktycznym nie powinny mieć miejsca. Nie powinny ze względu na zużywanie energii na topnienie lodu, a nie na oddawanie jej w wyniku zimowego zamarzania. A przecież o oddawaniu energii o tej porze roku być może, bo Słońce świeci tam całą dobę. Animacja obok pokazuje, że dużą rolę w zaistniałej sytuacji termicznej odpowiedzialny był wyż nad Morzem Beauforta i szybkie wycofanie się lodu - ogólna jego mniejsza niż kiedyś wielkość.
Duży udział wysokiego ciśnienia w drugiej połowie maja doprowadził do rozbicia wiru polarnego i dynamicznego wzrostu temperatur nad Oceanem Arktycznym. W drugiej połowie maja nasłonecznienie jest już bardzo wysokie, takie jak w drugiej połowie lipca, więc temperatury rosły. Jak pokazuje wykres, wokół bieguna północnego jest teraz niespełna -2oC - to wartość średnia która uwzględnia też Grenlandię. Nad sporą częścią Oceanu Arktycznego temperatury sięgają lub przekraczają 0oC.
Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2, University of Bremen
Całościowo w tej chwili nie obserwuje się znacznego spadku sugerującego rekordowe roztopy, ale to może być tylko cisza przed burzą. Na mapie możemy zauważyć, że lada dzień dojdzie do otwarcia zachodniej części Przejścia Północno-Zachodniego, czyli zniknie lód rozdzielający Morze Czukockie i Beauforta. Ten fakt przyspieszy dalsze roztopy w Arktyce. Zmiany w pogodzie sprawiły, że na obu akwenach impet topnienia na razie wygasł, co nie znaczy, że nic się nie dzieje. Pogoda cały czas jest niekorzystna. Mamy niemal wolne od lodu Morze Barentsa, dziurę na Morzu Łaptiewów i... wielkie pożary w Kanadzie, których dymy mogą dotrzeć nad Ocean Arktyczny. Animacja obok (kliknij, aby powiększyć) pokazuje zmiany zasięgu i koncentracji lodu morskiego w dniach 20-30 maja 2019 roku.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2019 roku i wyszczególnienie względem wybranych lat, oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC
Według danych NSIDC przez większość maja zasięg lodu morskiego utrzymywał się na drugim ex aequo (2018) miejscu, kurcząc się w tempie zbliżonym do średniej wieloletniej. Tak też było w ostatniej dekadzie maja. 30 maja zlodzenie niemal identyczne co w 2018 roku wyniosło 11,69 mln km2, to 1,06 mln km2 mniej od średniej wartości z okresu 1981-2010. Czapa polarna jest tym samym o 8,3% mniejsza od średniej wieloletniej - to praktycznie te same wartości co z końca pierwszej dekady maja. Mapa NSIDC obok ilustruje aktualne różnice w zlodzeniu arktycznych wód względem średniej 1981-2010.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2019 roku względem lat 2005-2018 i średnich dekadowych. JAXA
Brak wyraźnego trendu przyspieszającego w drugiej połowie maja, co pokazuje też wykres JAXA nie wiąże się z takimi czy innymi warunkami pogodowymi. Ostatnie dwa tygodnie to pogoda, która zasadniczo powinna sprzyjać szybkim roztopom. Aczkolwiek trzeba mieć na uwadze to, że i tak pokrywa lodowa jest znacząco mniejsza niż 10 czy 20 lat temu. Granica lodu, co ilustruje mapa obok znajduje się znacznie dalej na północ, a tam woda jest jeszcze bardzo zimna. Dodatkowo jest ona chłodniejsza niż w 2016 roku, co zobaczymy na mapach DMI.
O tym, że topnienie zapędziło się za daleko tej wiosny, świadczy wykres i mapa anomalii powierzchni, oraz informacja na temat koncentracji lodu, która nie spadła wydawałoby się adekwatnie do sytuacji. W 2012 roku zasięg lodu był większy, a jego jakość na rubieżach gorsza niż obecnie. Chodzi tu przede wszystkim o Morze Beringa i Grenlandzkie. Także fakt dużej powierzchni śniegu. Śnieg topi się szybko, ale jest go dużo ze względu na opady zimowe, co działa jako ujemne sprzężenie zwrotne hamujące późnowiosenne roztopy. Mamy więc złożoną sytuację, gdzie w grę wchodzą różne czynniki hamujące i przyspieszające topnienie lodu. Mapa obok przedstawia odchylenia powierzchni lodu morskiego względem średniej 2007-2016.
Zmiany powierzchni lodu morskiego na poszczególnych akwenach. Wipneus, dane AMSR2, University of Hamburg
Zestawienie wykresów pokazuje zmiany na poszczególnych akwenach. I tak jak widzimy, są miejsca gdzie lód topi się powoli ze względu na wyżej wymienione czynniki. Są też miejsca, gdzie topi się szybko i znajduje się na rekordowych wartościach lub wchodzi w ich obręb.
Ilość śniegu na półkuli północnej w ekwiwalencie wody w 2019 roku. Canadian Cryospheric Information Network
Cieplejszy klimat sprawia, że zimy na półkuli północnej są wilgotniejsze, więc większe są przy tym opady śniegu. Ilość śniegu jest duża, więc potrzeba teraz więcej czasu, by go roztopić. Mapa obok przedstawia powierzchnię zajmowaną przez śnieg, oraz jego różnice w jego grubości względem okresu 1998/99-2011/12. Tak brzmi teoria, ale dane NOAA pokazują, że powierzchnia pokrywy śnieżnej w chwili obecnej nie jest wcale duża, wręcz ociera się o rekord. O tym jak jest pokazują też miesięczne zestawienia danych z Rutgers Uniwersity i raport NOAA, który ukaże się pod koniec grudnia. Co do danych Global Snow Lab, to na początku maja (średnia z tygodnia) powierzchnia śniegu wyniosła 23,3 mln km2, w 2016 roku - 22,58 mln km2, a w 2012 roku - jedynie 21,08 mln km2. Pod tym względem do rekordowych roztopów nie dojdzie, lecz jest to jeden z kilku czynników wpływających na zmiany w Arktyce.
Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w dniach 19-29 maja w latach 2007-2019. NOAA/ESRL
Trzecia dekada maja tego roku była w Arktyce, szczególnie nad samym Oceanem Arktycznym zdecydowanie cieplejsza niż w roku 2007 i 2012, kiedy miały miejsce rekordowe roztopy. Nad połową powierzchni Oceanu Arktycznego temperatury były 4-5oC wyższe od średniej wieloletniej, tylko nad Morzem Barentsa było zimniej. Duże anomalie temperaturowe w drugiej połowie maja, a szczególnie już pod jego koniec nad Oceanem Arktycznym nie powinny mieć miejsca. Nie powinny ze względu na zużywanie energii na topnienie lodu, a nie na oddawanie jej w wyniku zimowego zamarzania. A przecież o oddawaniu energii o tej porze roku być może, bo Słońce świeci tam całą dobę. Animacja obok pokazuje, że dużą rolę w zaistniałej sytuacji termicznej odpowiedzialny był wyż nad Morzem Beauforta i szybkie wycofanie się lodu - ogólna jego mniejsza niż kiedyś wielkość.
Zmiany średnich temperatur wokół bieguna północnego (80-90oN) w 2019 roku względem średnich z poszczególnych dekad. DMI, grafika Nico Sun
Duży udział wysokiego ciśnienia w drugiej połowie maja doprowadził do rozbicia wiru polarnego i dynamicznego wzrostu temperatur nad Oceanem Arktycznym. W drugiej połowie maja nasłonecznienie jest już bardzo wysokie, takie jak w drugiej połowie lipca, więc temperatury rosły. Jak pokazuje wykres, wokół bieguna północnego jest teraz niespełna -2oC - to wartość średnia która uwzględnia też Grenlandię. Nad sporą częścią Oceanu Arktycznego temperatury sięgają lub przekraczają 0oC.
Odchylenia temperatur od średniej 1958-2002 powierzchni arktycznych wód dla 30 maja w latach 2014-2019. DMI
Przedstawione wyżej temperatury i warunki atmosferyczne to czynniki przyspieszające topnienie lodu. W tym roku poza śniegiem, czynnikiem który lekko hamuje roztopy jest woda. Nie jest ona tak ciepła jak w 2016 roku. Ale w tym wypadku trzeba mieć na uwadze dwie kwestię. Pierwszą z nich jest to, że najprawdopodobniej niewielkie lub brak dodatnich anomalii bierze się stąd, że ciepło z wody jest zużywane na topnienie lodu. Druga sprawa jest taka, że w między 24 a 30 maja warunki pogodowe się zmieniły, szczególnie nad Morzem Beauforta, przez co nagrzewanie się wody zostało zatrzymane. No i w końcu fakt, że w 2016 roku, co pokazuje mapa, woda była bardzo ciepła z uwagi na bardzo silny efekt El Niño. To jednak nie przesądza o perspektywie dalszego topnienia, bo warunki pogodowe, jeśli będą takie jakie były w drugiej połowie maja, to opóźnienie w ogrzewaniu zostanie szybko nadrobione.
Grubość lodu morskiego w latach 2012-2019 dla 30 maja. Naval Research Laboratory, Global HYCOM
Kra lodowa na Morzu Beauforta 30 maja 2019 roku. NASA Worldview
Mamy więc raport z ostatnich dni i przedstawione czynniki, który hamują lub wzmacniają obecne topnienie lodu. W grę na razie nie wchodzi czynnik letnich chmur związany z nadmiernym topnieniem. Prognozy pokazują, że na razie te sprzężenie do gry nie wejdzie. A dramatyczne zmiany w Arktyce postępują, co świadczy powyższe zdjęcie satelitarne. Jeszcze chwila i otwarty zostanie prześwit na Morzu Beauforta i Czukockim. Jest tam bardzo mało lodu, który bardzo szybko się roztopi.
Kra lodowa we wschodniej części Morza Wschodniosyberyjskiego 30 maja 2019 roku. NASA Worldview
Kiepsko też wygląda lód na Morzu Wschodniosyberyjskim, pod którego dnem znajdują się hydraty metanu. Jeśli akwen będzie wolny od lodu w lipcu, to woda się nagrzeje, ciepło dotrze do dna i nagrzewać się zacznie zmarzlina i leżące pod nią hydraty. Co się stanie później, to już tłumaczyć nie trzeba.
Pożary tajgi w północno-zachodniej części Kanady 30 maja 2019 roku. NASA Worldview
Pożary także mogą przyspieszyć topnienie lodu. Przede wszystkim sadza, która może dotrzeć nad Ocean Arktyczny i tam spaść na lód zmieniając jego albedo. Pożary, które mają niespotykaną wcześniej skalę, przyspieszają rozmarzanie wiecznej zmarzliny, emitują też dwutlenek węgla. I jedno i drugie oznacza ocieplenie klimatu.
Morał z tego raportu jest więc taki, że wiele przemawia za rekordowym topnieniem, ale niewiele za jego brakiem. Owszem, nieoczekiwana rewolucja pogodowa w czerwcu i lipcu może to zmienić. A jeśli chmury nie siądą i będzie tak jak w 2007, 2010 czy 2012 roku?
Zobacz także:
- Arctic News - katastrofa, której trudno będzie uniknąć, wtorek, 21 maja 2019 Ostatnie dni w Arktyce charakteryzowały się rozwojem sytuacji typowej dla lat ze spektakularnymi roztopami. Sytuacja zaczęła się pogarszać w połowie maja, gdzie wysokie ciśnienie atmosferyczne nad Morzem Beauforta otworzyło drogę dla być może rekordowego w tym roku topnienia.
- Arctic News - niepewny sezon topnienia, piątek, 1 czerwca 2018
- Arctic News - zło płytko zagrzebane II, środa, 31 maja 2017
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzemu wyżowa pogoda w lipcu robi w Arktyce więcej szkody niż w maju, skoro słońce w tych miesiącach świeci na porównywalnej wysokości nad horyzontem?
OdpowiedzUsuńAle komu szkody?
UsuńDlatego,że jest mniej lodu(Ocean pochłania więcej energii,która do niego dociera),a także mniej śniegu,na arktycznych lądach(Zarówno wyże,jak i niże-pobierają ciepło z otoczenia,o ile są odpowiednio mocne.Przy czym ciepło to,ma znaczenie drugorzędne,gdy w arktyce jest, dodatni bilans energetyczny).
UsuńDo tego wszystkiego liczy się czas nagrzewania-jeśli dla przykładu wstawisz wodę,na gazie,na jednakowy ogień-temperatura wody, nie będzie jednakowa,lecz będzie rosła, z upływem czasu,aż ustali się równowaga,między temperaturą palnika i wody.
Tak samo Słońce,chociażby nagrzewało jednakowo,atmosfera nie będzie jednakowo gorąca,lecz będzie się nagrzewać, dopóty nie powstanie, równowaga termiczna,między Słońcem i atmosferą.
Tak ja to rozumiem.Pozdrawiam gorąco.
Szkoda, że Arktyka ma tak krótko dodatni bilans energetyczny. Kluczowe są właściwie tylko dwa miesiące: czerwiec i lipiec. Jak się wtedy zachmurzy, to pozamiatane i znów stracimy szansę na rekord.
UsuńStracimy szansę? Co się z wami dzieje następny po Unknownie który bredzi.
UsuńWolna od lodu Arktyka to tylko krótkoterminowa szansa dla Putina. Już teraz mniejsza pokrywa lodowa wraz z rosnącym wymuszaniem radiacyjnym powoduje zmiany w klimacie i wzorcach pogodowych. Brak lodu oznacza zmiany w bilansie energetycznym planety, a to oznacza zmianę w klimacie. Zmiana ta oznacza zmiany warunków dla życia na Ziemi.
UsuńCo z tego, że zazielenia się część Sahary, skoro wysycha centrum Afryki, południe Europy, a ostatnio Polska.
Nie używajcie takich zwrotów typu szkody w tym kontekście bo to nie jest jednoznaczne.Można pisać o znikaniu lodu ale tak nie warto.Putin nie jest jedynym co by chciał wykorzystać Arktykę.Może święty nie jest ale sugerowanie że to wcielony diabeł to przesada.Polsce ostatnio to najbardziej szkodzą USA i Izrael.
UsuńJeżeli chodzi o znikanie lodu to protestuję przeciwko używaniu zwrotów typu wyżowa pogoda!Najważniejsze nie jest to czy jest wyż ale czy jest pogodnie.
UsuńPanie Hubercie o tym ewentualnym zazielenianiu Sahary i jednoczesnym wysycgsniu południa Europy jak również obszarów środkowej Europy też pisałem już wcześniej wygląda więc na to, że mamy rację :-)
UsuńChyba Panie Hubercie swego rodzaju wojna o Arktyke wkracza w nowa fazę. Po Radzie Arktycznej w Rovaniemi USA już zaczynają mówić otwarcie o co chodzi. Wszyscy zrzucają maski. Będziemy chyba świadkami raczej smutnego spektaklu walki o wszystkie bogactwa tego regionu. A powinniśmy być świadkami walki o uratowanie tego co jeszcze można.
UsuńAle może dzięki temu książka jaką mam nadzieję kiedyś Pan napisze o "przemianie arktyki" będzie jeszcze ciekawsza. Oprócz całej historii zmian w Arktyki pod względem klimatycznym i środowiskowym dojdzie wątek geopolityczny. Przyszle pokolenia będą mogły się dowiedzieć szczegółowo jak to przebiegało, co robił swiat.
Pozdrawiam
Ja też wiedziałem że opady na Saharze mają dużą szansę na powiększenie.Natomiast o zamianie w pustynię pewnych regionów to przesada.Jednak generalnie pojawić może się pewien problem-gleba przy wyższych temperaturach schnie szybciej a jednocześnie są większe opady.Wtedy wilgotność gleby jest bardziej niestabilna a przy znacznych opadach dużo spływa zamiast nasączyć ziemie.
UsuńBez sensu, z takim topnienem to za mojego życia to wszystko nie pie*doln*e :/ Przydał by się jakiś przywódca, jedną dwie bomby nukrealne i by było po śniegu. Nikt by się nie obraził.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze! Może faktycznie czeka nas seria chłodniejszych lat. Oj byłoby rewelacyjnie. Niestety, już od poniedziałku ma być powyżej 20 a to są temperatury dobre dla jaszczurek a nie dla ludzi.
UsuńJakie bomby nuklearne?Czy wiesz ile takich trzeba na stopienie całego śniegu?
Usuń"Niestety, już od poniedziałku ma być powyżej 20 a to są temperatury dobre dla jaszczurek a nie dla ludzi."
Gdzie ma być.No i chyba nie wypada za innych się wyrażać.Niektórzy uważają że 30 stopni to zimno.
Bomby nuklearne to zło. Zanik lodu morskiego to też zło, bo są poważne konsekwencje, z których jak widać mało kto zdaje sobie sprawę.
UsuńGdyby przez Polskę raz w tygodniu przechodził sensowny front z opadami, to se te upały mogą być nawet do listopada. Ale jak będzie dwa-trzy tygodnie bez deszczu, to ja już odliczam dni do października.
Martwią rządowe plany uregulowania naszych rzek aby były spławne. Czyli pogłębienie i sprostowanie biegu rzek, w wielu miejscach obetonowanie koryt. Bardzo to "pomoże" między innymi w zatrzymywaniu wody w naszym wilgotnym kraju. O stratach krajobrazowych i utracie siedlisk roślin i zwierząt nie wspominając. No i zmniejszeniu odporności na powodzie.
UsuńMoim zdaniem jednym z najważniejszych zadań adaptacyjnych do zmian klimatu na terenach wiejskich i leśnych jest obecnie mała retencja. Spietrzanie wody gdzie jest to możliwe na malych i srwdnich ciekach. Przeprowadzone kiedyś melioracje za mocno osuszyly wiele terenów (Tak jest bynajmniej u mnie) A ocieplajacym się klimat wraz z większą ilością deszczy nawalnych pogarsza sprawę. Ale mało się dzieje w tym temacie np w mojej gminie.
New Eocen. U Ciebie to może będzie tylko ponad 20 i nas ponad 20 to już jest a w poniedziałek to owszem ponad ale 30.
UsuńU nas czyli Polska NW ale chyba nie tylko.
Usuń"Gdyby przez Polskę raz w tygodniu przechodził sensowny front z opadami, to se te upały mogą być nawet do listopada."
UsuńTo zależy jakie upały .Temperatura maksymalna codziennie przekraczająca 40 stopni przez tydzień to mocna przesada.Nawet gdyby przez tydzień rekord 35 stopni przesadzał to gdzieniegdzie mogłoby być za gorąco.
"Martwią rządowe plany uregulowania naszych rzek aby były spławne."
Zapewniam że rządzący Polska"napoleonowie" wymyślą coś znacznie gorszego.Ci osobnicy juz dawno powinni służyć jako niewolnicy a nie rządzić za |"zasługi " dla Polski.I oczywiście nie chodiz tylko o pis.
"Moim zdaniem jednym z najważniejszych zadań adaptacyjnych do zmian klimatu na terenach wiejskich i leśnych jest obecnie mała retencja."
Zapewniam że osobnicy rządzący mają to w bardzo ciemnym miejscu.Jeżeli chcesz nawet zgodzę się abyś zmusił ich do zrealizowania wszystkiego co zawarłeś w tym wpisie ale jestem sceptyczny co do tego czy dałbyś radę.
Słyszałem o ciekawym projekcie klimatyzacji i jeżeli będziecie grzeczni to przedstawię.Niestety ale to się nadaję w tylko do domów 1 czy 2 rodzinnych.na pewno dużo tańsze w eksploatacji niż standardowa klimatyzacja.
Dzięki Unknown za poparcie. Działam póki co na szczeblu gminnym i wiejskim. I raczej tak pozostanie.
UsuńCo do tej klimatyzacji to chodziło o własną produkcję.
UsuńTo opisz. Chyba że chcesz opatentowac :)
UsuńNa szczęście będą Artur burze. Już się tworzą. Może być niesamowity spektakl.
UsuńTo do patentu się nie nadaje.To prymitywna sprawa.Niestety ale nie wiem co na to prawo.Po prostu podłączyć coś w stylu kaloryferów(a może nawet dałoby się normalne kaloryfery użyć) do zbiornika z woda pod ziemią.Tam zwykle jest w Polsce około 10 stopni(około 10 metrów pod ziemią) -trzeba to podłączyć i zorganizować obieg.Z tym ze zbiornik możliwe że musiałby być duży.Można też zrobić wersje bardziej skomplikowaną-zbiornik tak umieścić żeby można było w zimne noce na zewnątrz trzymać na powietrzu.To jest ogólny opis projektu i nie zastanawiałem się na temat szczegółów jakie będą efekty a zwłaszcza co na to prawo.
UsuńKiedy w domowej instalacji c.o. żroďlem ciepla jest pompa ciepla to wg mojej wiedzy można odwrócić jej obieg i działa jak chlodziarka.
UsuńW instalacji w której jest tzw zbiornik buforowy czyli wielka np 1000 l beczka z wodą (Jestem fanem takiego rozwiązania ale nie będę się rozwodzić czemu) też sądzę że gdyby włączyć pompę obiegowa bez palenia w piecu to woda o temp kilkunastu stopni ( bo gdzieś taka ma przynajmniej u mnie w instalacji w lecie) też by nieco chlodzila dom. I wykorzystuje się istniejącą instalację.
A jak uważasz ile wody jest potrzebnej do tej instalacji?Ja w przybliżeniu wiem jaka jest ilość zbliżona do optymalnej.Z tym że mam złą wiadomość-nawet bardzo dobra instalacja raczej nie schłodzi pokoju do temperatury poniżej 20 stopni przy temperaturze wody dopływającej do wymiennika ciepła w pokoju 13 stopni.Podaję 13 bo na pewno temperatura by była wyższa niż w podziemnym zbiorniku.Ale przeciętnej osobie zwykle wystarczy że będzie poniżej 25 stopni.Do tego mógłby być czasami pewien problem-przy dużej wilgotności mogłaby się woda z powietrza skraplać np. na zimnych kaloryferach albo rurach.Oczywiście opisywane parametry dotyczą Polski.W Atenach "raczej" słabo skuteczne te rozwiązanie by było bo tam taka woda to by miała około 20 stopni to słabo by chłodziła.
UsuńCoś mi się tu nie zgadza.U znajomego jest zbiornik z wodą do ogrzewania w zimie.Gdyby miała być woda do chłodzenia to by miała znacznie wyższą temperaturę bo jest w piwnicy a jest tam przy upałach ponad 20 stopni.Więc widać że stanowczo za bardzo uprościłeś ten projekt!Poza tym by się ogrzewała po pobycie w ciepłych pokojach.
Usuń20 stopni to duża temp jak na piwnice mi się wydaje chodz może faktycznie. U mnie jest 17 stopni na piecu w kotłowni umiejscowionej w środku budynku, bez okien na parterze. Na dworzu jest w tej chwili ok 27 stopni. Przy upalach dłużej się utrzymujących wzrośnie do 21 z tego co pamiętam.
UsuńTo tak na szybko rzuciłem. Też trzeba wziąć pod uwagę że grzejniki A już szczególnie te płytowe najpopularniejsze obecnie dużo ciepla oddaja dzieki konwencji, strumień powietrza przez nie przechodzący się wytwarza. Więc do chłodzenia ich wydajność będzie dużo dużo niższa, chodz na pewno coś dadzą.
No mi się wydaje że z pompa ciepla jest najbardziej opłacalne jakby bo już masz połączenie z chlodniejszym w lecie ośrodkiem.
To co Ty myślisz to np. stare kopane studnie można by wykorzystać jako miejsce na zbiornik. Nie zamarznie zima.
*pompa ciepła może Noe finansowo opłacalna ale że jest to rozwiązanie kompleksowe.
UsuńJako fanatyk walki z GO dodam że najlepiej jakby do tej pompy było własne źródło prądu z OZE ;)
"U mnie jest 17 stopni na piecu w kotłowni umiejscowionej w środku budynku, bez okien na parterze. Na dworzu jest w tej chwili ok 27 stopni. Przy upalach dłużej się utrzymujących wzrośnie do 21 z tego co pamiętam."
UsuńWłaśnie chodzi o tą temperaturę w czasie solidnych upałów bo wtedy jest najbardziej potrzebna klimatyzacja.Do tego podałem temperaturę w piwnicy jakiej można spodziewać się przy temperaturze maksymalne na zewnątrz przez wiele dni przekraczającej 30 stopni a czasami 35.Zawsze trzeba brać pod uwagę sytuację najbardziej problemową.Co do studni-moje zdanie jest proste-jesteś stanowczo zbyt optymistycznie nastawiony do projektu.Myślę żeby była za mała.Jako minimum polecam zbiornik na 20 ton wody-na głębokości nieco poniżej 10 metrów.Ale byś musiał studnię nieco przerobić bo w normalnej może być za mało miejsca.Przy mniejszej ilości wody chłodzenie mogłoby być niekiedy za słabe-należy pamiętać że woda w zbiorniku pod ziemią też się nagrzeje.Tam będzie miła 10 stopni a do niej wróci z obiegu woda o temperaturze z grubsza 15 stopni. Oczywiście na normalny albo większy gabarytowo domek.I jeszcze jest taka sprawa-w tym przypadku radzę nie nadużywać takiej klimatyzacji żeby woda w podziemnym zbiorniku zbytnio się nie nagrzała.A im mniejszy zbiornik to tym łatwiej o to.Najlepiej przeprowadizć eksperyment-zrobić dużą dziurę,włożyć pojemniki -1,10,100 litrów litrów głęboko i sprawdzić wykres temperatury przy włączonym obiegu wody z pojemnika żeby oszacować jaki jest potrzebny dokładniej.Należałoby mierzyć temperaturę wody i powiedzmy że byś robił to aż temperatura ze zbiornika w dole przekroczy 13 stopni.Z tym że u góry temperatura powinna być bardzo wysoka. Do tego polecam zbiornik z solidnych materiałów bo za ewentualną wymianę by trzeba było"zapłacić" dużą ilością roboty więc lepiej żeby to nie było często konieczne.
Odnośnie studni to przyszło mi do głowy inne rozwiązanie. Długa wężownica zakurzona w studzienek wodzie. Bez żadnych zbiorników. Zbiornikiem byłaby chłodna woda że studni.
UsuńMyślę że podłogowka byłaby lepsza niż grzejniki do chłodzenia.
* zanurzona, nie zakurzona
UsuńNie na temat ale też ciekawe.Rzuciłem sobie okiem na blitzortung.A tam niezłe jaja.Sahara na granicy marokańsko -algierskiej a co jeszcze bardziej zakręcone algiersko-libijskiej nieźle strzaskana piorunami.Dodam że już wiele razy tam widziałem w tym roku że na Saharze nienormalnie często pokazują pioruny.Co prawda nie jest to blog o tym ale by mógł powstać ciekawy wywód na ten temat.
OdpowiedzUsuńBo Sahara będzie się z czasem zazieleniać. I to jest pozytywny skutek globalnego ocieplenia. Tak, tak, globalne ocieplenie przynosi też wiele korzyści, to nie tylko zanik zim u nas. Czemu o pozytywnych skutkach globalnego ocieplenia wcale się tutaj nie pisze?
UsuńBo takich pozytywnych skutków nie ma. Co za ciemnota nie wyrabiam już ile można.
UsuńCo z tego że Sahara w Afryce być może będzie się zazieleniać (o ile) jak pustynia zrobi się nie tylko w Europie Południowej ale także w wielu miejscach Europy Środkowej w tym także w Polsce.
Usuń@Artur32 ... Europa nie wyschnie. Pokazują to dane historyczne z okresów kiedy byli już cieplej niż obecnie. Ps. Europę i tak stać na dużo zbiorników by sobie sterować nawodnieniem w okresach bardziej suchych.
UsuńDodam że aktualnie znowu jest burza na Saharze.Tym razem w południowo-zachodniej Algierii.Z ciekawszych informacji z Afryki jet to ze znalazłem nowy rekord majowy z Maroka: http://www.pogodaiklimat.ru/monitor2.php?id=60230&month=5&year=2019 .Średnia znacząco pobita a rekord miesięczny z grubsza wyrównany ale za to był wcześniej więc był to rekord bardziej wybitny.Czerwiec też się rozpoczął bardzo gorąco tam.
UsuńPrzepraszam ale coś pokiełbasiłem.Chodziło o Libię.A w ogóle co może spowodować np. wielki niż zbliżony do cyklonu tropikalnego na północy Libii w Polsce?
UsuńW południowo-zachodniej Libii znowu burze.Czy mógłby ktoś wytłumaczyć co tam się dzieje?To nie jest normalna sytuacja.
UsuńZ tą pustynią w Polsce to mocna przesada.Chociaż są problemy z brakiem wody ale w moim regionie na pewno wody w dalszej przyszłości nie zabraknie o ile będzie się ocieplać.Gdzie indziej po prostu trzeba wprowadzić system nakazujący rolnikom magazynowanie wody(powiedzmy 50 litrów na m2 pola-czyli z grubsza średni miesięczny opad w Polsce) .A mam wrażenie że bzdurne ustawy powodują coś odwrotnego.Chociaż przyznam że mniejsze rośliny mogą mieć problemy w przypadku gdy miesiąc będzie trzeba czekać na solidny opad.Ale jakby co mogę napisać jak u mnie rosną arbuzy.Z tym że to jest sprawa działkowa i nie uprawiam masowo na polu.2 lata temu bym miał masakrę dlatego w moich okolicach jest to dość ryzykowne żeby masowo uprawiać arbuzy.Co innego w cieplejszych regionach polski południowo wschodniej.Niestety ale bzdurne ustawy powodują problemy.
OdpowiedzUsuńMiało to być nawiązanie do mojego poprzedniego wpisu ale źle wpisałem.
UsuńWoda do nawadniania upraw w sztucznych zbiornikach to jedno.
UsuńA wiesz że idea małej retencji to jeszcze inna sprawa.
Można tego też spróbować ale na tym zbytnio się nie znam.Natomiast w miastach dobrym pomysłem by było zrobić ogródki na blokach dzięki czemu by woda nie spływała tak masowo w czasie deszczu.Nieco by zmniejszyło zagrożenie zalaniami.Podobno w NRD takie coś było modne.
OdpowiedzUsuń