piątek, 25 sierpnia 2017

Wyże baryczne nie wymażą chmur

Przez całe lato, niemal nieprzerwanie występowały nad Oceanem Arktycznym ośrodki niskiego ciśnienia, a tym samym wysokie zachmurzenie. Teraz pogoda w Arktyce ulega zmianie. Prognozy wskazują, że rozpocznie się dominacja wyżów, przynajmniej w perspektywie najbliższych dni. Mapa obok przedstawia obecny zasięg lodu morskiego w Arktyce i otwarte na oścież Przejście Północno-Wschodnie.

Powierzchnia lodu morskiego w 2017 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun

Topnienie wciąż ma miejsce, powierzchnia lodu, jak pokazuje wykres cały czas się kurczy. Jest cały czas czwartą najmniejszą w historii pomiarów. Woda morska jest na tyle ogrzana, że topnienie choć jest powolne, to cały czas postępuje. 

Prognozowane warunki pogodowe dla Arktyki i półkuli północnej na 27 i 29 sierpnia 2017. Tropical Tidbits

To co teraz zasługuje na uwagę, to pogoda jaka będzie miała miejsce w ciągu najbliższych dni. Zaczyna się ona zmieniać. Wyże, które mogły doprowadzić do katastrofy, pojawiły się dopiero na sam koniec sezonu topnienia. W praktyce oznacza to hamowanie procesu dalszego topnienia. Słońce na 75oN choć świeci jeszcze w miarę wysoko, to zachodzi, a w czasie nocy ciepło ocieka w wyższe partie atmosfery, bo nie ma koca z chmur. Z kolei na 80oN Słońce świeci wciąż całą dobę, ale już tyle nisko, że nawet otwarte wody nie są w stanie się ogrzać. Większość promieni odbija się od powierzchni. 

Prognozowany w Arktyce obszar występowania chmur i opadów na 27 i 29 sierpnia 2017. Mapa nie pokazuje obszaru lodu morskiego. Climate Reanalyzer

To by oznaczało, że lada dzień lód przestanie się topić, bo woda odda z łatwością ciepło. Brak Słońca w nocy oznacza wypromieniowywanie ciepła, szczególnie gdy jeszcze do tego dochodzi wiatr. Ale wcale tak nie musi być. Prognozy pokazują, że przynajmniej w ciągu najbliższych dni będą to zgniłe wyże. Zachmurzenie tylko trochę spadnie, i tak będzie w dalszym ciągu duże. Dlaczego? Arktyka od wielu miesięcy jest wilgotna. Cały czas jest wilgotna. Zimą 2016/17 wyże występowały od czasu do czasu, ale nic to nie dało, bo nad Ocean Arktyczny wpuszczane były duże ilości ciepła i wilgoci znad Atlantyku. Wyże, które pojawią się teraz, także wpuszczą nieco ciepła. Efekt pokazują mapy. W Arktyce nie będzie oczywiście tak ciepło jak w lipcu, ale wystarczająco ciepło, by wolne od lodu obszary Oceanu Arktycznego zachowały dużą ilość ciepła. Im mniejsza różnica temperatur, tym mniejszy przepływ, woda nie oddaje ciepła (lub oddaje je powoli) jeśli powietrze nad nią nie jest odpowiednio zimne. 

Widoczna spomiędzy chmur kra lodowa w Basenie Arktycznym. NASA, Arctic.io

Należy oczekiwać, że choć tempo topnienia będzie zwalniać, to prawdopodobne będzie solidne plateau na wykresie. Czyli sytuacja, kiedy sezon zamarzania nie będzie mógł się rozpocząć, a powierzchnia i zasięg lodu będą stały w miejscu. Jeden obszar będzie się wychładzać, a inny może się nawet ogrzać. Tak więc lód w niektórych miejscach wciąż będzie się topić, nawet do końca września. Oczywiście jeśli wyże się umocnią i staną się stabilne, to w końcu woda się wychłodzi, a jeszcze szybciej lądy. W takiej sytuacji sezon zamarzania zacznie się szybko, ale i tak tempo zamarzania nie będzie szybkie.

18 komentarzy:

  1. Teraz trzeba się skupić na sezonie zamarzania. Jeśli chcemy jeszcze zachować cień nadziei to kluczowe będzie odbudowanie grubego lodu w ilości przynajmniej takiej jak w roku 2013. Jedna trzecia pokrywy minimalnej w roku musi mieć grubość co najmniej 3 metrów. Jeśli to nie nastąpi to pozostaje już tylko smutne oczekiwanie na tragiczny pogodowo sezon letni, który roztopi całą czapę. Sprzężenia zwrotne czyli zwiększona wilgotność w Arktyce, wyższe opady śniegu na Syberii i w Kanadzie oraz coraz mniejsza aktywność Słońca mogą tylko nieznacznie spowolnić nieuchronny proces ale go nie zatrzymają.
    Tylko powrót mroźnych zim nad Arktykę zapobiegnie armagedonowi. Ale jak one mają powrócić? CO2 jest już 407,25 ppm a przecież wiadomo, że stężenie pow. 400 to początek nowej ery tzw. New Eocen, czyli początek Ziemi bez lodu. Każdy kolejny ppm niweluje i to bardzo skutecznie działanie sprzężeń zwrotnych pomocnych w zatrzymaniu trendu. Gdy zabraknie lodu w Arktyce wzrost temperatury gigantycznie przyspieszy i spełni się najczarniejszy scenariusz. To prawda, że rośliny wolno zamrażały naszą planetę (jak to pisał swego czasu Demon) ale my teraz bardzo szybko ją podgrzewamy. Trzymajmy kciuki za arktyczny lód i Huberta aby dalej co kilka dni raportował nam sytuację z pierwszej linii frontu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się wydawało że rekord padnie w tym roku a aktualnie 2012 jest daleko z przodu ,potrzebne są do tego odpowiednie warunki , nie tylko że jest cienki lód , to nic nie da , teraz niech szybko odbuduje się lód i będzie ok

      Usuń
    2. I chcecie kolejnej zimy w Polsce z nieludzką temperaturą -40 stopni jak ostatnio? A co za tym idzie epidemią grypy, smogiem i zwiększoną liczbą zgonów? Aż tak źle życzycie Polakom? Poczytajcie sobie ilu ludzi w tym roku zabrała z tego świata wasza ukochana zima. Choćby tu: http://smoglab.pl/w-styczniu-2017-roku-zmarlo-o-11-tys-wiecej-polakow-niz-w-styczniu-2016-to-prawdopodobne-ze-za-znaczna-czesc-roznicy-odpowiada-smog/

      Usuń
    3. Michał rozumiem, że masz inne zdanie. Reprezentujesz tu takie poglądy jak nieodżałowany Demon. Ale tak niestety musi być aby świat ocalał. Ziemia bez lodu to poziom oceanów 100 m w górę i Kaszuby są wyspą. Twój scenariusz o ciepłym klimacie i tak się spełni ale dajmy ludziom trochę czasu. New Eocen już trwa a zakończy się temperaturą +15 st.C. w zimie na terenie Polski. Ale to już będzie zupełnie inna Polska.

      Usuń
    4. Michał26 sierpnia 2017 14:33
      Zima -40oC księżyc w pełni - moja ulubiena.
      -tak się składa, że mróz redukuje bakterie w powietrzu. To właśnie wilgotna zima z dodatnią temperaturą zwiększa ryzyko chorób zakaźnych. Zawsze to właśnie jesień i początek wiosny oznacza najwięcej chorób, przeziębienia, a nie mróz i sucha pogoda, która hartuje ludzi. Gdyby zima byłaby problemem dla homo sapiens, to wszyscy mieszkańcy Rosji, Finlandii czy Kanady staliby się uchodźcami klimatycznymi. Hm. to może my Polacy, Słowianie powinniśmy ubiegać się w Sudanie czy Senegalu gdzie jest ciepło o status uchodźcy klimatycznego, bo nam zima nie w smak. Słońce, piasek, ciekawa kultura do poznania.
      - zgony zimą? Przede wszystkim kłaniają się nam tu bezdomni, którzy wzorem Badury wolą pić na złomie, zamiast korzystać z noclegowni i jadłodajni. Ale cóż, wino u Stasia jest lepsze zimą niż ciepły posiłek i schronienie, bo tam pić i pod wpływem nie można, takie są zasady. Kwestia smogu, hm, no cóż. U mnie oczywiście nie ma, mieszkam na wsi, ale np. w Berlinie smogu nie ma. Rozwiązania systemowe i technologiczne. Polityka leci w kulki. Pozostałe zgony, to m.in. brak ostrożności. Zatykanie kratek wentylacyjnych, ale tutaj właśnie kłaniają się zaniedbania odnośnie samorządów i rządu. Nie robiono nic przez lata, by wyzbyć się problemu smogu.

      No i nieszczęsne skrobanie szyb samochodowych. Garaż jest. W samym mieście samochód na mrozie. Cóż. Sami sobie przedyskutujmy filozofię posiadania samochodu. Po co samochód w mieście? Ja jak byłem we Wrocławiu, to se świetnie radziłem bez samochodu i Ubera też. Miasta są tak ogarnięte, a przynajmniej Wrocław, że każdy poradzi sobie dobrze bez samochodu. Ja nie mieszkam tam, a poradziłem sobie. No ale cóż, skoro "laski" lecą na samochody, to mamy za to zakitowane samochodami miasta. Rozumiem, wioski, nie ma pociągów, polikwidowali. To tak, wiadomo, bez samochodu jak bez ręki, ale w mieście.

      Co do zimy, jako pogody. Skąd założenie, że jak czapa lodowa się skurczy, to nie będzie zimy. Przecież w 2013 roku była zima. Bawiłem się na śniegu pod koniec marca. Zmiany powodują zawirowania w prądzie strumieniowym. To właśnie przez zmiany w Arktyce z powodu ocieplenia mieliśmy spaprany sezon grillowy w maju. Pisałem o tym w raporcie NSIDC kwiecień 2017 http://arcticicesea.blogspot.com/2017/05/kwiecien-2017-lodowa-klatwa.html.

      Usuń
    5. Hubert - Z tym redukowaniem bakterii mrozna zima to uwazaj. Bakterie i wirusy swietnie sie trzymaja w mrozach. Stad w laboratoriach przetrzymuje sie je w bardzo mocno ujemnych temperaturach ;-)

      Usuń
    6. Ale poniekąd mróz zmniejsza liczbę i zdolności bakterii, w suchym i mroźnym powietrzu.

      Usuń
    7. Mróz hartuje to prawda ale kto powiedział, że nie będzie u nas mrozów? Jeśli Arktyka będzie w znacznym stopniu bez lodu to może zmienić się cyrkulacja całej atmosfery. Nie będzie już komórki polarnej i Ferrela w takiej formie jak są one obecnie a niewykluczone, że Azja będzie grała pierwsze skrzypce (a nie Atlantyk) co rusz posyłając nam solidne mrozy. Za to lato może oznaczać makabryczne upały i susze przerywane apokaliptycznymi burzami i tornadami. Nim się sytuacja unormuje tzn. stopi się cały lód Arktyki a potem Grenlandii i oceany podgrzeją się i zaleją większość terenów niżowych, to czekają nas dramatyczne dziesięciolecia.

      Usuń
    8. Mroz nie ma zlego wplywu na bakterie - UV, badz czasem goracy suchy klimat juz tak. Po drugie ludzie nie siedza 24h na zewnatrz zima. Jestesmy zwarta polulacja przebywajaca w duzych ogrzewanych budynkach gdzie sie zarazamy. Najwiecej zachorowan jest zima, wiec chyba logiczne, ze mroz nie stopuje bakterii i wirusow, co najwyzej oslabia nasze organizmy i jestesmy bardziej podatni na infekcje.

      Usuń
    9. Ko powiedział że ostra zima na Arktyce to ostra zima u nas? W tym roku w Arktyce było wyjątkowo ciepło, z kolei w latach gdy Arktyka odbudowywoła gruby lód u nas były ciepłe zimy. Ostrym zimom w Arktyce sprzyja mocniejszy (a więc nie meandrujący) wir polarny. Brak szerokiego meandrowania wiru to rzadsze fale anomalnych mrozów u nas.

      Usuń
  2. @Bart Shoobzda ale poszedłeś po bandzie z tymi bakteriami i wirusami. Pewnie w domu nie masz lodówki, a produkty żywnościowe trzymasz w mikrofali ? Czy słyszałeś o zakatarzonym albo zagrypionym Eskimosie ? A czy wiesz,że Indian południowoamerykańskich więcej zginęło od grypy niż od mieczy konkwistadorów ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zibi - sorki, ale to o czym piszesz to sa zabobony.
      1) Czlowiek caly rok ma 36,6 stopnia, a nie jak kielbasa w lodowce +4. W mieszkaniach mamy 20+
      2) Najwiecej zachorowan jest zima! Zwlaszcza na grype. W taktym roku przez zimny styczen najwiecej osob chorowalo/umarlo w styczniu.
      3) Indianie padali jak muchy, bo nie znali europejskich chorob.
      4) z tym eskimosem to chyba zart ;-)

      Usuń
    2. @Bart Shoobzda. Niech będą to zabobony jak napisałeś, ale nadal się z Tobą nie mogę zgodzić w omawianym temacie.
      ad.1)Te przywołane 36,6st.C i to tylko pod pachą, to tylko przyjęty standard medyczny, a nie wyrocznia czyjegoś zdrowia. W innych miejscach ciała są inne temperatury. Są osoby, które przez całe życie mają niższą albo wyższą od tej temperaturę ciesząc się znakomitym zdrowiem.
      ad.2)Dalej cyt."2) Najwiecej zachorowan jest zima! Zwlaszcza na grype. W taktym roku przez zimny styczen najwiecej osob chorowalo/umarlo w styczniu."a to ni jak się ma do praktyki, bo zacytuję tu fakty za @Wikipedią: "Druga fala (grypy hiszpanki), od sierpnia 1918 (!!!!!!), odznaczała się niezwykle wysoką śmiertelnością. Wystąpiła jednocześnie w trzech rejonach: w Breście we Francji, w Bostonie w USA i we Freetown w Sierra Leone[1]. Największe ogniska grypy występowały na froncie i w obozach, skąd choroba z łatwością przenosiła się na ludność cywilną. Nawet przy najlepszej opiece medycznej 1/3 chorych umierała. Do Europy grypę sprowadzili amerykańscy żołnierze. Jako że ich transporty docierały główne do portów we Francji, kraj ten stał się wylęgarnią zarazy[3]. Pandemia grypy była także przyczyną licznych śmierci jeńców podczas i po wojnie polsko-bolszewickiej[4]." I dalej "Podawane są różne szacunki śmiertelności na całym świecie: od 21–25 mln[1] do 50–100 mln[6]. Była pierwszą pandemią od czasów czarnej śmierci (1347–1350) o tak wysokiej śmiertelności[1]. Zachorowało na nią ok. 500 mln ludzi, co stanowiło wówczas 1/3 populacji świata[7][8].

      Śmierć ofiar grypy hiszpanki była w większości spowodowana wirusowym krwotocznym zapaleniem płuc, które zabijało w ciągu kilku pierwszych dni choroby. W wypadkach kiedy pacjent przeżył pierwszą krytyczną fazę choroby, często przyczyną zgonu było bakteryjne zapalenie płuc[9].

      Osoby, które zachorowały w pierwszym ataku epidemii, wykazywały odporność na nią w następnych falach zachorowań. W czasie pandemii podawano w wątpliwość, czy rzeczywiście zachorowania były spowodowane przez grypę. Pierwsza fala miała stosunkowo łagodny przebieg, natomiast druga niosła niespotykaną do tej pory śmiertelność[10]. ". Poczytaj sobie też o "Czarnej śmierci" i kiedy i na jakich terenach klimatycznych występowała.

      ad.3)cyt.:"3) Indianie padali jak muchy, bo nie znali europejskich chorob." a jakby znali to by nie padali ? :-)
      ad.4) To nie żart - chociaż zaziębienia się im przytrafiają.
      Dodam jeszcze, że w każdym żywym organiźmie do jego funkcjonowania w określonym miejscu i czasie, ważne są posiadane geny i adaptacja do otaczającego środowiska.

      Usuń
    3. Zibi

      Tu nie chodzi o to, czy sie ze mna zgadzasz, czy nie. To jest jak 2+2 i tego sie uczy w szkole podstawowej na biologii. Glupio mi, ze musze wam takie rzeczy pisac. Mam nadzieje, ze duzo lepiej znacie sie na klimacie, niz na biologii. Poszukajcie w internecie - nawet na onecie znajdziecie wytlumaczenie dlaczego wirusy i bakterie bardzo lubia zimno. Akurat mikrogiologia i biochemia to moje wyksztalcenie kierunkowe.

      1) Umownie mowi sie 36,6. By jestesmy dla bakterii i wirusow inkubatorami - my je przenosimy i w nas sie zorwijaja. Bakterie, wirusy nie rosna na polu i nie przeszkadza im zla pogoda. Formy przetrwalnikowe wytrzymuja temperatury -200 stopni, az do praktycznie zera bezwzglednego. Wystarczy, ze forma przetrwalnikowa bakterii trafi na czlowieka i sie uaktywnia. Wirusy nie sa stabilne poza zywicielem w temperaturach dodatnich - wirus sklada sie z prostego bialka, ktore latwo sie denaturuje i prawie nieoslonietego kawalka DNA/RNA. Gdy jest na plusie wirusy dosc szybko sie destabilizuja i degraduja - w temperaturach ujemnych zachowuja stabilnosci kikaset/kilka tysiecy razy dluzej. Jest dokladnie na odwrot - bakterie i wirusy uwielbiaja mrozy.
      2) Hiszpanka to byla epidemia i to w duzej mierze spowodowana wojna. Ma sie nijak do do naszej rozmowy. Epidemia = takie szybkie zarazenie zwartej populacji nieuodpornionej na dana chorobe potegowane przez zniszczenia wojenne.
      3) To samo co powyzej. Nie musze szukac informacji o hiszpance, czy o "czarnej smierci" bo interesowalo mnie to od kiedy nauczylem sie czytac.

      Usuń
    4. Zimą jest więcej zachorowań na grypę, bo odporność organizmu jest wtedy niższa. A czemu nasza odporność zimą spada? Z wielu dość oczywistych powodów - przede wszystkim brak słońca skutkujący niedoborem witaminy D - zmęczenie, osłabienie, apatia. Trudniejszy dostęp do świeżych owoców i warzyw - niedobory witamin, skoki ciśnienia, większe wahania temperatur niż latem, w dodatku temperatury odbiegają znacząco od komfortowych i są duże różnice między pomieszczeniami a plenerem. Ponadto wszechogarniająca wilgoć, zgnilizna, duża gorsza jakość powietrza nie tylko obniżające odporność, ale i sprzyjające namnażaniu bakterii. Wszystko działa na niekorzyść. Nie ma nic, co by mogło podnieść naszą odporność. Niestety atlantycka zima to tylko mniejsze zło, ale nadal zło.

      Usuń
  3. @Bart Shoobzda ale poszedłeś po bandzie z tymi bakteriami i wirusami. Pewnie w domu nie masz lodówki, a produkty żywnościowe trzymasz w mikrofali ? Czy słyszałeś o zakatarzonym albo zagrypionym Eskimosie ? A czy wiesz,że Indian południowoamerykańskich więcej zginęło od grypy niż od mieczy konkwistadorów ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Choroba straszne zło? Wirusy, bakterie :) ha ha Osobiście po wielu latach poszukiwań rezonuję z tym artykułem:
    http://www.pepsieliot.com/sekret-twojego-ciala-czyli-dlaczego-nie-potrzebujesz-alopaty/
    Polecam chociaż przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla tych którzy nie wiedzą - Pepsi Eliot to blogerka która twierdzi, że wirusy nie istnieją, bo nikt ich nigdy nie widział.

      Usuń