wtorek, 19 września 2017

Arctic News - koniec topnienia 2017

Topnienie pokrywy lodowej na Oceanie Arktycznym zakończyło się. Raport NSIDC powinien pojawić się niedługo. Z danych wynika, że zasięg lodu rośnie, ale na razie mówimy tu jeszcze o stagnacji, bo między 13 a 18 września nastąpił przyrost tylko o 50 tys. km2. Warunki pogodowe sprzyjają zamarzaniu po stronie Oceanu Spokojnego, tam lód ewidentnie się powiększa, po stronie Oceanu Atlantyckiego jest zupełnie inaczej - lód wciąż się wycofuje, a przynajmniej wycofywał się między 10 a 18 września.

Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w kolorowej wersji. 

  Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2, Uni Bremen

Znaczne obszary Oceanu Arktycznego, jak pokazuje mapa są wolne od lodu, co jest sytuacją rzecz jasna niebywałą. Ale w tej dekadzie, jak i drugiej połowie poprzedniej, stało się to normą. Jeszcze przez dwa lub nawet trzy tygodnie taka sytuacja będzie mieć miejsce w zależności od warunków pogodowych, a być może dłużej. Przejście Północno-Wschodnie wciąż jest żeglowne bez asysty lodołamaczy, co daje Rosjanom spore możliwości działania. Z kolejne Przejście Północno-Zachodnie pozostaje zamknięte, ale asysta lodołamaczy wystarcza, by każda większa jednostka mogła przepłynąć Kanał Parry'ego - główna cieśnina tego szlaku. Animacja obok (kliknij, aby powiększyć), pokazuje zmiany zasięgu i koncentracji lodu morskiego między 9 a 18 września.

 Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2017 roku względem 2012 i wyszczególnienie dla okresu 2007-2016 NSIDC

Zasięg lodu jest dość spory jak na okres 2007-2016, z pominięciem lat 2013-2014. W trakcie minimum pokrywa lodowa była szóstą najmniejszą w historii pomiarów razem z 2008 rokiem. Teraz jest siódma. Zasięg lodu morskiego wynosi 4,7 mln km2, to 1,6 mln km2 mniej niż wynosi średnia 1981-2010. Dodajmy fakt, że w latach 80. XX wieku pokrywa lodowa w połowie września zajmowała obszar między 6,4 a 7 mln km2. Mapa obok przedstawia aktualny zasięg lodu w zestawieniu ze średnią 1981-2010.


Zasięg lodu morskiego w 2017 roku w stosunku do ostatnich lat. JAXA

Według danych Japońskiej Agencji Kosmicznej następuje niewielki wzrost zasięgu lodu morskiego. Mimo iż zasięg lodu nie jest rekordowo niski, to jak pokazuje mapa obok (kliknij, aby powiększyć), w latach 80. XX wieku pokrywa lodowa była znacznie większa niż dziś. Obszar Oceanu Arktycznego był z reguły nieżeglowny, chyba że  do dyspozycji była asysta potężnych lodołamaczy z napędem atomowym.



 Powierzchnia lodu morskiego w 2017 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun

Ocean Arktyczny zaczął zamarzać dość szybko, ale znając już doświadczenia z poprzednich lat, skończy się to w którymś momencie hamowaniem i być może kolejnymi, niecodziennymi rekordami. Powierzchnia lodu wynosi 3,4 mln km2, i od 11 września wzrosła o blisko 0,5 mln km2. Przyczyną szybkiego zamarzania jest wiatr, oraz to, że lód nadmiernie się stopił od strony Oceanu Spokojnego. Ponieważ są to wysokie szerokości geograficzne, a w połowie września Słońce chowa się za horyzont już na dwanaście godzin, powstają warunki dla zamarzania. Wierzchnia warstwa wody szybko może się wychłodzić, gdy wieje silny wiatr od strony czapy polarnej.

Odchylenie temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w okresie 1-17 września dla 2007, 2012 i 2016 roku. NOAA/ESRL

 Odchylenie temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w okresie 1-17 września w 2017 roku. NOAA/ESRL

Jeśli chodzi o wrzesień, to lata 2007, 2012 i 2016  były bardzo ciepłe w Arktyce. To efekt nadmiernego topnienia lodu, braku w wielu miejscach zimnej powierzchni jaką jest lód. W tym roku jest nieco chłodniej, a cyrkulacja sprawiła, że ciepło znajduje się w dużym stopniu poza Arktyką. Fale upałów występowały na Ukrainie, niezwykle ciepło jest w USA i innych częściach świata, co pokazuje mapa powyżej. Samo topnienie to nie wszystko by podnieść anomalię termiczną atmosfery, nie musi się aż tak bardzo topić lód. Robi to cyrkulacja mas powietrza. W Ostatnich dniach panuje ujemna wersja dipola arktycznego, więc ciepło wędruje od Atlantyku, a nie znad wychładzających się błyskawicznie lądów, szczególnie górzystych obszarów wschodniej części Syberii.

 Anomalie termiczne powierzchni arktycznych wód 18-19 września dla 2013, 2016 i 2017 roku. DMI

Anomalie temperaturowe powierzchni wód ustępują tym z poprzedniego roku, ale i tak pozostają wysokie. Szczególnie jeśli spojrzymy na rok 2013. Dlatego też tej jesieni i zimy należy się spodziewać podobnych zdarzeń co w sezonie 2016/17. Miał miejsce wtedy potężny skok temperatur, a rozległe niże baryczne pompowały ciepło znad Atlantyku nad Ocean Arktycznego. W tym rok takie zdarzenia powinny mieć mniejszą skalę, bo pokrywa lodowa jest większa niż rok temu.



Grubość lodu morskiego w latach: 2012, 2016 i 2017 dla 18 września. Naval Research Laboratory, HYCOM

Pochmurna, smętna, że tak można ująć pogoda w Arktyce otworzyła dobre warunki, by lód się nie topił zbyt szybko. Ale jak pokazują dane HYCOM widać, że stan lodu morskiego wciąż pozostaje zły. Różnice względem poprzedniego roku są niewielkie, a sytuacja jest nawet gorsza niż wtedy. Z kolei w 2012 roku, choć powierzchnia była większa, to zachował się w dużym stopniu gruby na ponad 3 metry lód. W tym roku, taki lód zajmuje jedynie symboliczny pas wzdłuż wysp Archipelagu Arktycznego i Grenlandii.

Wolne od lodu Morze Karskiego po prawej i Morze Łaptiewów w górnej części zdjęcia 19 września 2017 roku. NASA Worldview

Pokrywa lodowa między biegunem północnym, a Cieśniną Frama. NASA Worldview

Od ostatniego rekordowego topnienia minęło już sporo czasu. Po 2007 roku trzeba było czekać 5 lat. Od 2012 roku minęło 5 lat, więc sceptycy pewnie się zapytają, czy to już nie czas. Gdyby każdego roku w Arktyce występowałyby ośrodki wysokiego ciśnienia, także od czasu do czasu dipol arktyczny, to czapa polarna przestałaby istnieć w 2014 lub 2015 roku. A tak wciąż trwa. Chmury spowalniały topnienie jak tylko się dało, a i tak zasięg lodu jest mniejszy niż w 2013 i 2014. Pytanie więc brzmi: Co się stanie za pół roku, kiedy zacznie się nowy sezon topnienia? A dokładnie: Co będzie się działo między majem a sierpniem 2018? Czy wtedy też niże baryczne wezmą górę? Teraz wszystko zależy do tego, co się stanie zimą. Jeśli lód ma się odbudować, wyże baryczne muszą być normą, a jak widać teraz nie są. Zajmują część Arktyki, a nie jej większość. Jeśli powtórzy się historia z poprzedniej zimy, to kolejnego lata powinno być to samo. Ale temperatury wzrosną, wzrośnie ilość energii w wodach oceanicznych. Chmury będą musiałyby być jeszcze bardziej ciemne niż w tym roku.


Zobacz także:

3 komentarze:

  1. 4,7 mln km² to jednak wciąż bardzo dużo - 15 razy powierzchnia Polski. 2012 był jednostkowym przypadkiem zejścia zasięgu poniżej poziom 4 mln km², pamiętajmy o tym. W żadnym innym roku się to nie udało. Jeśli nawet te rekordy będą padać co 5 lat - załóżmy mega optymistycznie, że nawet o milion km² - to prosta kalkulacja pokazuje, że Arktyka i tak nie uwolni się od lodu aż do końca następnej dekady! Bo w obecnej dekadzie to już nawet nie ma co liczyć. I mówimy tu o zasięgu minimalnym, wrześniowym! A gdzie tu jeszcze do Arktyki wolnej od lodu latem?... O zimie to już nawet nie marzę, bo zapewne nie dożyjemy... Zawsze coś tam będzie i zawsze będzie nam zawiewać zimą chłodem z północy. Niby GO postępuje, ale coś jakby ostatnio przyhamowało... Gdzie są przewidywania tych szalonych naukowców co wieścili taki rychły koniec lodu??? Pamiętam, że najbardziej optymistyczne prognozy mówiły nawet o roku 2013. Wszystko to można teraz między bajki włożyć, bo jest 2017, a my wciąż nie możemy zejść z zasięgiem poniżej 3 mln km² i to mimo bardzo solidnych emisji CO2. Jedyny plus, że tego grubego lodu jest mniej, ale wystarczy jedna porządna, wyżowa zima albo dwie i się odbuduje niestety. A wyż w końcu przyjdzie, bo kiedyś przyjść musi. Przecież chmury nie będą wiecznie wisiały nad Arktyką, to nierealne. No chyba, że wybuchnie jakiś super wulkan albo wojna nuklearna, czego niestety wykluczyć się nie da. W tym kontekście wydaje się, że sprawa Arktyki to jednak jeden z mniej poważnych problemów współczesnego świata i obecnie znajduje się gdzieś tam na szarym końcu zagrożeń dla ludzkości w XXI wieku, jeśli w ogóle ewentualny brak lodu można nazwać problemem czy zagrożeniem. Czyż nie są większym zmartwieniem tony śmieci, które codziennie produkujemy, rakotwórcza żywność, kwaśne deszcze, smog itp.? Brak lodu w Arktyce bezpośrednio nikogo nie zabije, a tych bezpośrednich, namacalnych zagrożeń wokół nas mogących zdziesiątkować ludzkość jest całe mnóstwo. Jeżeli z jakiegoś powodu by do tego doszło, to wszystkie te przewidywania i kalkulacje wezmą w łeb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie Michał masz rację, że ważniejsza jest nowoczesna oczyszczalnia ścieków w każdej miejscowości niż handel emisjami CO2. Nie wiem dokąd finalnie zmierza ludzkość ale na razie kierunek jest wycelowany w samozagładę. Niestety GO też jest problemem, realnym problemem, którego nie zlikwidują "zielone certyfikaty" czy samochody elektryczne. Zresztą spójrzmy na prosta zależność: im cieplej tym większa potrzeba używania np. klimatyzatorów a na to potrzeba energii. Nie martw się zimnem bo niewykluczone, że jesteśmy ostatnim pokoleniem na Ziemi, które wie co to prawdziwy mróz.

      Usuń
  2. ...alarmistyczne imperium wycofuje, się między wierszami, na z góry upatrzone pozycje ;) Czyli praktycznie z setek miliardów, na biliony ton CO2.

    "Poprzednie szacunki budżetu węglowego, pozostałego do limitu 1,5 stopnia Celsjusza, były około 4-krotnie zaniżone, co jest bardzo dobrą wiadomością z punktu widzenia osiągnięcia założonych w Paryżu celów". Bingo!
    "OCIEPLENIE KLIMATU PRZEBIEGA WOLNIEJ, A JEGO ZALEŻNOŚĆ OD EMISJI CO2 JEST MNIEJSZA, niż ci sami panowie wcześniej szacowali."


    http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/grzegorz-jasinski/blogi/news-nie-tak-goraco-z-tym-ociepleniem,nId,2442846

    OdpowiedzUsuń