Przez większość października Ocean Arktyczny z powodu wysokich temperatur wód i atmosfery zamarzał bardzo powoli. W końcu jednak efekt nocy polarnej i związanego z nim spadku temperatur zrobił swoje. Tempo zamarzania przyspieszyło, przekraczając średnią z wielolecia.
Zmiany zasięgu i koncentracji arktycznego lodu morskiego na Morzu Łaptiewów w dniach 31 października - 3 listopada 2020. AMSR2, Uniwersity of Bremen
Na powyższej animacji możemy zobaczyć, jak szybko zamarzało Morze Łaptiewów. W ciągu kilku dni zamarzła prawie połowa powierzchni tego akwenu. Wciąż jednak morze to jest wolne od lodu. Sprawdziła się tym samym wcześniejsza prognoza, że na początku listopada akwen wciąż będzie w dużej mierze wolny od lodu.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2020 roku względem lat 2005-2019 i średnich dekadowych. JAXA Między 28 października a 3 listopada tempo przyrostu lodu było mniej więcej dwukrotnie szybsze od średniej. W tym czasie pokrywa lodowa zwiększyła swoje rozmiary o 1,45 mln km2 (dane JAXA). Zasięg lodu przestał być też rekordowo niski.
Co się stało? Z pewnością nie jest to wina epoki lodowcowej. Gdybyśmy mieli do czynienia z tym faktem, to np. ten wykres wyglądałby inaczej.
Temperatury w Arktyce (górne mapy) na wysokości 10 hPa, oraz prędkość wiatru (dolne mapy) w m/s na wysokości 10 hPa odzwierciedlające ułożenie i stan stratosferycznego wiru polarnego w dniach 1-9 października 2020 roku. NOAA/ESRL
Pod koniec września z racji kurczącej się ilości energii słonecznej docierającej do Ziemi, zaczął się tworzyć wir polarny w stratosferze. To normalne zjawisko. Tworzy się komórka polarnego powietrza, którego temperatura spada w kolejnych dniach, bo brak Słońca oznacza brak energii cieplnej. Sam zaś Ocean Arktyczny wychładza się i w końcu zaczyna zamarzać. Powyższe zestawienie map pokazuje, ja wir polarny stopniowo rósł. W pierwszej dekadzie października temperatura spadła o kilka stopni, a prędkość wiatru wzrosła. Mowa jest o pierwszej dekadzie poprzedniego miesiąca, bo najczęściej jest tak, że właśnie 4 tygodnie później następuje reakcja systemów pogodowych przy powierzchni Ziemi.
Temperatury w Arktyce 2 listopada 2020 roku. Earthnet
W efekcie formującego się wiru w końcu spadły temperatury. Wykształciły się warunki pogodowe, które umożliwiły ten spadek. W pobliżu bieguna północnego w połowie października temperatury wynosiły -10oC, teraz to już -17oC. W strefie przybrzeżnej Morza Łaptiewów temperatury także są niskie i wynoszą około -15oC, a jeszcze tydzień wcześniej było tam około -6oC. Efekt działania stratosferycznego wiru polarnego ujawnił się w trzeciej dekadzie października i jest widoczny teraz. Mimo to temperatury cały czas pozostają wyższe od średnich wartości z XX wieku.
Są wyższe nawet teraz, mimo obecności stratosferycznego wiru, mimo że od dwóch tygodni Arktyka jest odcięta od ciepła z południa. W tej chwili anomalie są bardzo wysokie nad Morzem Łaptiewów. Część ciepła została w atmosferze, część z powodu szybkiego zamarzania została uwięziona w wodzie. Oczywiście nie znaczy to, że Arktyka będzie się wychładzać dalej tak mocno jak ostatnio. Układy baryczne będą mimo wszystko podsyłać ciepłe masy powietrza znad Atlantyku, więc wraz z oddawaniem ciepła przez zamarzające wody morskie, według prognoz temperatury te w dalszym ciągu będą wyraźnie wyższe od średniej wieloletniej.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w połowie października 2020 w zestawieniu ze średnią lat dwutysięcznych. JAXA
Inną przyczyną szybkiego teraz zamarzania jest wielkość czapy polarnej. To musiało w końcu przyspieszyć. Gdyby czapa polarna w połowie października miała rozmiary takie jak latach 2000-2010, to tempo zamarzania nie byłoby tak szybkie jak ostatnio. Tak duże połacie wolnych od lodu wód na skutek szybkiego spadku temperatur w drugiej połowie października musiały szybko się pokryć lodem. Efekt działania wiru polarnego wzmocnił zamarzanie - zamarzanie wód, które już miesiąc temu powinny zamarzać.
Zobacz także:
Przydał by się Putin i jakąś bomba atomowa w same centrum tego glupiego arktycznego lodu. Może to raz na zawsze rozwiązało by problem a nie ciągle w jedną albo w drugą.
OdpowiedzUsuńJest gdzieś jakąś symulacja że stawiasz taką teorie?
UsuńBardziej wiarygidna niż ta, że bomba atomowa rozpuści arktykę.
UsuńChętnie bym zobaczył symulację.
Gdyby ktoś zrzucił bombę atomową na środek Arktyki to dzięki temu Arktyka miała by się lepiej. Pokruszony lód odkrył by ciepłą wodę i ta woda dzięki obecnej porze roku by się wychłodziła a to by poskutkowało grubszym lodem na koniec Sezonu zamarzania. Chyba xd jeśli źle piszę proszę poprawić wiem błędów dużo
UsuńMoże przestańmy się ograniczać i wykorzystajmy cały arsenał nuklearny ludzkości? Wtedy wszystkie problemy znikną.
UsuńPopieram, było by to mniej bolesbe niż czytanie wypocin niektórych użytkowników tego forum.
UsuńPrzyjmuje się że w chwili obecnej kula ziemska gromadzi nadmiarową energię (cieplną) o równowartości 400 tyś bomb atomowych zrzuconych na Hiroshimę (50 kT TNT) w ciągu doby. Jest to efekt zwiększonej zawartości gazów cieplarnianych. Jakieś 5 sztuk atomówek na sekundę. Przy 510 mln km2 powierzchni planety 5,1 mln km2 arktyki to 1%. Czyli jedna bombka w arkyce co 20 sekund czysto statystycznie. Oczywiście tylko ekwiwalent energii bo mechanicznie to skutków wyobrazić sobie nie potrafię.
OdpowiedzUsuń