środa, 4 grudnia 2013

PIOMAS (30 listopada 2013) - bardzo dobre wiadomości

Wbrew wcześniejszym założeniom, objętość lodu nie spadła do poziomu z 2012 roku, choć i istniała taka możliwość. To dobra informacja, bo pokrywa lodowa poniekąd zaczęła się regenerować, przynajmniej jeśli chodzi o ogólną objętość lodu. Pamiętajmy jednak, że trwający od maja 2013 roku trend nie będzie na plusie cały czas. Prawdopodobnie 31 grudnia i stycznia, a być może też i w lutym PIOMAS wciąż będzie na plusie. Jednak w przyszłym roku, w miesiącach letnich możemy zaobserwować ponowny spadek.

Objętość lodu w Arktyce w 2013 roku, na tle ostatnich lat, PIOMAS.

31 października objętość lodu osiągnęła bardzo wysoki, jak na te czasy (2010-2012) wartość - 8218 km3. Różnica w objętości lodu między 2012 a 2013 rokiem wyniosła wtedy 2161 km3. To dużo, fakt. Jest to efekt wyjątkowo powolnego topnienia lodu w 2013 roku, po wyjątkowo szybkim z 2012 roku. Obecnie (30 listopada) różnica ponownie spadła do poziomu z 30 września. Dokładnie to do 1787 km3, objętość lodu liczyła tego dnia 11449 km3


Odchylenia od normy w objętości arktycznego lodu w ostatnich latach, niebieska linia oznacza trend spadkowy, PIOMAS.

To wszystko to dobre informacje, przynajmniej w skali ostatnich miesięcy. Sceptycy ocieplenia klimatu powiedzą pewnie, że zbliża się zlodowacenie. Albo po prostu, skoro w tym roku lodu jest więcej, to globalne ocieplenie wreszcie się skończyło i można dalej spalać węgiel, ropę i gaz. Niestety niezupełnie tak jest. Owszem mieliśmy przyrost lodu, ale jeśli spojrzymy na powyższy wykres, to trend wciąż się utrzymuje. Po prostu teraz mieliśmy przyrost, tak samo jak w innych latach. Jeśli przyjrzymy się temu wykresowi, to zauważamy, że tych lat przyrostowych trochę się nazbierało. Ale mimo to spadek od lat 80' XX wieku się utrzymuje i będzie się utrzymywał. Nie możliwości przy obecnych warunkach do powrotu do stanu choćby z lat 80' czy nawet 90' ubiegłego wieku. Czyli czasów nie tak wcale odległych. Być może dla uspokojenia stwierdzimy, że w 2014 roku też, jak szczęście dopisze, to będzie przyrost, ale co dalej? 

Jeśli chodzi o grubość lodu to sytuacja na tle lat 2010-2012 nieco się polepszyła, ale wynik 118 cm w stosunku 106 cm z 2012 i 117 cm z 2010 roku został przez naturę raczej naciągnięty na siłę. To wciąż znacząco poniżej zupełnie nie tak odległych lat jak 2005 rok. Wtedy 30 listopada średnia grubość lodu liczyła 145 cm. Tak więc te 118 cm jest tylko przerwą w całym tym megatrendzie spadku objętości, zasięgu czy powierzchni lodu. 

Pozostaje więc się cieszyć, że o to lód przyrasta i wszystko wychodzi na prostą. Sceptycy ocieplenia klimatu, jeśli chcą mieć powód do radości, to powinni poczekać powiedzmy do 2020 roku i wtedy wyciągnąć wnioski z ostatniej dekady. Jeśli w 2020 roku latem (wrześniowe minimum) zasięg lodu wyniesie np. 6 mln km2, to oznacza to, że globalne ocieplenie się faktycznie skończyło. A co będzie jeśli wyniesie 0 km2?


Zobacz także:

2 komentarze:

  1. Bardzo cieszy fakt, że pokrywa lodu zaczęła się regenerować - daje to nadzieje na lepszą przyszłość i nasuwa myśl, że wcale nie jest tak źle, jak do tej pory myślano.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, choć moim zdaniem to tylko fluktuacja, podobnie jak w 2008 i 2009 roku. Wtedy też przyrastało, potem były spadki, teraz przyrost, nie wiem czy tylko jeden na 2013, może w 2014 też będzie. Za 10 miesięcy się okaże.

      Usuń