Objętość arktycznego lodu morskiego w tym roku jest większa niż w ostatnich trzech latach. Minimum dla tego roku zostało osiągnięte 7 września i wyniosło 4942 km3. To oznacza, że masa lodu była o 52% większa niż roku. W 2012 roku padł rekord, gdzie objętość arktycznej czapy lodowej spadła do 3261 km3.
Objętość lodu w Arktyce w 2013 roku, na tle ostatnich lat, PIOMAS.
30 września 2013 roku objętość lodu wzrosła do 5343 km3 i była o 1768 km3 większa niż w 2012 roku tego samego dnia. 30 września 2013 roku objętość lodu wynosiła 3575 km3. Tak duży wzrost spowodowany jest spowolnieniem spadku zasięgu i powierzchni lodu, w okresie maj-wrzesień.
Odchylenia od normy w objętości arktycznego lodu w ostatnich latach, PIOMAS.
Nie ulega jednak wątpliwości fakt, że objętość pokrywy lodowej w Arktyce w dalszym ciągu jest jedną z najmniejszych w historii. Ta pozytywna fluktuacja nie jest niczym niezwykłym. Poza tym w najbliższych tygodniach może dojść do ponownego zwarcia linii trendu 2012 z 2013. Pokrywa lodowa w ostatnich dniach bardzo powoli przyrasta, a nawet topi się. Dane PIOMAS pochodzą z 30 września, gdzie różnica między 2012 a 2013 rokiem wynosiła 1,7 mln km2, dla 30 października różnica w zasięgu lodu spadła do 1,1 mln km2, a obecnie to już tylko 0,6 mln km2. Wniosek - różnica w objętości na 8 listopada skurczyła się do wartości mniejszej niż 1000 km3. A być może już za kilkanaście dni różnica w zasięgu lodu skurczy się jeszcze bardziej, a tym samym objętość. Ale o tym przekonamy się za jakiś czas.
Minimalna objętość lodu w okresie 1979-2013, obecny przyrost jest mało znaczący, nawet nie zbliżył się do poziomu rekordowego 2007 roku. Arctische Pinguin
W tym roku lodu w Arktyce przybyło, co widać na powyższym wykresie. Ma to jednak niewielkie znaczenie, gdyż to jeden z wielu okresów, gdzie pokrywa lodowa przyrasta. Obecna objętość lodu nie zbliżyła się nawet do rekordowego 2007 i dwóch następnych lat. To oznacza, że trend zaniku lodu w Arktyce jest wciąż kontynuowany.
O tym, że obecny przyrost lodu w Arktyce nie jest niczym specjalnym świadczy ten wykres. Wg prognoz IPCC obserwowany spadek zasięgu lodu, a co za tym idzie także i jego objętości miał nastąpić dopiero pod koniec XXI w.
- PIOMAS (wrzesień 2013) - powrót do przeszłości, sobota, 7 września 2013 To było do przewidzenia już nawet w lipcu tego roku, a tak na dobrą sprawę to już na początku lata, że tym razem będzie przyrost. I to solidny. Stało się to faktem, pierwszy raz od 2008 roku nastąpił przyrost masy lodu w Arktyce. Podobnie jak w przypadku zasięgu czy powierzchni lodu, musiało to nastąpić...
"Minimalna objętość lodu w okresie 1979-2013, obecny przyrost jest mało znaczący, nawet nie zbliżył się do poziomu rekordowego 2007 roku." Przepraszam ale na tym obrazku rekordowy jest rok 2012?
OdpowiedzUsuńBo chodzi tu o to, że obecny przyrost objętości nie jest imponujący i nie praktycznego znaczenia, nawet na przestrzeni kilku lat. Lodu jest więcej niż w 2012 roku, ale przyrost nie zbliżył się do poziomu pierwszego rekordowego sezonu, jakim był sezon 2007. Po 2007 roku lodu było nieco więcej, ale od tamtego okresu czyli 2007-2009 lodu było mniej. W 2015 roku lodu może być mniej niż w tym roku, więc straci sens tez, że lodu w Arktyce przybywa, bo akurat tak się złożyło, że mieliśmy wyjątkowy przyrost powierzchni i objętości lodu w stosunku 2012 roku. O to tu właśnie chodzi. Żeby nie gadać, że nie globalnego ocieplenia jak na blogu królowa-supestar, bo jednego roku był przyrost.
OdpowiedzUsuńA teraz co się dzieje? Tempo przyrostu czapy zwalnia i linia trendu za kilkanaście dni zetknie się z linią trendu 2012 roku i pod względem areału i pewnie też objętości. Karty zostaną rozdane ponownie.
-Melchi-
OdpowiedzUsuńJak czytam w wypowiedziach takie zdania "a stanie się to już za kilka lat." to ja się pytam czy my już staliśmy się prorokami? Przecież trend choćby spadał 50 lat to morze się już właśnie teraz odwrócić i co roku będzie wzrastał przez następne 50 lat. A ja myślę, że Arktyka jest elastyczna i w końcu zacznie odbijać piłeczkę z minimum taką siłą jaką naparło ciepło - tak dla równowagi w naturze :)
Ciepło atakując zimno musiało się wykrwawić i będzie miało mniej sił na stawienie oporu kontratakowi "królowej śniegu" :)
Lód miał się topić w takim powiedzmy to natężeniu w drugiej połowie tego wieku, a nie teraz. Prorok nie jest potrzebny, choć pewnie bardzo by się przydał. Jeszcze nie tak dawno sądzone, że lód całkiem się stopi około 2030 roku, skrajna prognoza mówi o 2015 roku, moim zdaniem stanie się to za kilka lat, czyli 2017-2020. Trend nie odwróci się, nie na co liczyć. Jedynie co, to jednego roku będzie lodu mniej a innego więcej. W 2007 był spadek, potem dwa lata przyrostu (chodzi o zasięg pokrywy), potem trzy lata spadku i wzrost w 2013. No powiedzmy, że w 2014 też jeszcze będzie wzrost (żeby sceptycy mieli czym się podniecać), powiedzmy nawet, że będzie 5,3 mln km2. Świetnie nadejdzie ochłodzenie. Ale w 2015 roku będzie spadek do 4,7 mln km2, potem powiedzmy, że 2016 następny - 3,9. potem w 2017 dla odmiany wzrost do 4,4 mln km, a 2018 ponowny spadek tym razem do 2,8 mln km2, grubość lodu będzie wtedy na tyle niska, ze lód będzie się topić łatwo. I pewnie gdzie w 2020 będzie poniżej 1 mln km2 lodu w postaci kry lodowej. To umiarkowany scenariusz.
UsuńCzyli wg autora, klimat na Ziemii może się już tylko ocieplać i nie ma możliwości odwrócenia trendu.
Usuńciekawe
Nie do końca, jest możliwość. Klimat będzie się ocieplać jeszcze przez jakieś 100 lat, dopiero potem zacznie się ochładzać i powróci do stanu z początku XX w. Przy założeniu, że emisje CO2 nagle by spadły prawie do zera, lub do takiej ilości, która spokojnie byłaby "konsumowana" przez naturę. Ale tak się nie stało i nie stanie, więc być może dobijemy do poziomu 450 ppm, a biorąc pod uwagę prędkość z jaką to zrobimy, to istnieje możliwość, że klimat będzie się ocieplać bardzo długo. Im więcej CO2 trafi do atmosfery tym dłużej i mocniej będzie się ocieplać. Oczywiście nie znaczy to, że zaraz będziemy mieli ciepłą zimę.
OdpowiedzUsuńEpoka lodowcowa pewnie nadejdzie, ale o wiele później niż miała nadejść przy założeniu, że emisji CO2 w XX i XXI w miało nie być. A kiedy nadejdzie przy obecnej sytuacji, tego nie wiadomo.
-Melchi-
OdpowiedzUsuńPanie Hubercie - nie widzę powodu, aby podważać taki wywód oparty na badaniach CO2 z bąbelków i izotopów i tezy o równowadze i chwiejności CO2. Ale przyzna Pan, że jest on jednym z wielu możliwości, może i najbardziej prawdopodobnym, ale nie do końca pewnym. Nie raz już słyszałem od naukowców, że natura ich ciągle zadziwia i łamie wcześniejsze ustalenia. To co na dzisiaj na pewno wiemy, gdyż to zostało w prosty sposób zbadane "termometrem", że golfsztrom jest w stanie osłabienia i zmienił lekko kierunek o około 800 km na zachód. Co za tym idzie do morza norweskiego i dalej arktycznego od strony Atlantyku nie docierają ciepłe wody jak jeszcze nie dawno. Proces ten zaczął się w roku 2010 według ustaleń badaczy i obecnie najbardziej prawdopodobną i przyjętą opinią jest to, że proces ten spowoduje powolne zmiany klimatyczne trwające 5 lat czyli spodziewają się niektórzy naukowcy, że rok 2015 będzie przełomowy. Ale są też i tacy, co twierdzą, że proces ten potrwa około 50 lat.
Ja tam nie wiem jak będzie i kiedy, ale na pewno jest to ciekawa sytuacja dla meteorologów i klimatologów i trzeba patrzeć cierpliwie na dalszy rozwój sytuacji na Arktyce i w konsekwencji w Polsce.
Pozostaje nam czekać. choć przez ostatnie lata za dużo się działo.
Usuń