W drugiej połowie kwietnia 2020 roku temperatury w Arktyce wzrosły, a układy baryczne na skutek rozpadu troposferycznego wiru polarnego wygenerowały wiatr, który wzmocnił topnienie pokrywy lodowej. Wiatr szybko pogorszył stan lodu, choć nie był wcale silny. Pomiary, a szczególnie zdjęcia satelitarne pokazują, że miniona zima z silnym wirem polarnym jest już tylko wspomnieniem. Zmiany do jakich doszło już na początku marca przywróciły Arktykę z powrotem do niebezpiecznego punktu wyjścia. Tym samym ponownie pojawia się perspektywa rekordowych roztopów.
Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w kolorowej wersji.
Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2, University of Bremen
To co się ostatnio działo w Arktyce nie musi przesądzać o możliwych rekordowych roztopach, ale zmiany są dość niepokojące. Topnienie w drugiej połowie kwietnia przebiegało inaczej niż w marcu. O ile w marcu szybko znikał lód z Morza Ochockiego czy Zatoki Św. Wawrzyńca to w kwietniu, a szczególnie w drugiej jego połowie do gry weszło topnienie na Morzu Barentsa, Karskim, a nawet na Morzu Łaptiewów. Choć przy tym ostatnim to oficjalnie należy mówić o wietrze i powstawaniu wiatrowej połyni, to z drugiej strony takie zmiany, które maja miejsce już w kwietniu są dość niepokojące. Animacja
obok (kliknij, aby powiększyć) pokazuje zmiany zasięgu i koncentracji
lodu morskiego w dniach 15-30 kwietnia 2020
Zmiany tempa zwiększani/zmniejszania się zasięgu lodu morskiego w 2020 roku w zestawieniu ze zmianami z 2012 i średniej z ostatnich 10 lat.
Zmiany jakie miały miejsce w ciągu ostatnich paru tygodni pokazują, że w Arktyce jest coś nie tak. Mamy niezbyt szybkie tempo spadku zasięgu lodu morskiego, a jednocześnie szybki spadek jego powierzchni. To każe zadać pytanie, co tak naprawdę spowodowało przyspieszenie topnienia, bo sam w sobie wiatr nie jest jedynym winowajcą. Wykres obok pokazuje, że możliwą przyczyną jest woda. Jesienne zamarzanie było szybkie. Na tyle szybkie, że duża część ciepła została uwięziona pod lodem. I teraz widać tego skutki w postaci potężnego spadku koncentracji lodu.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2020 roku i wyszczególnienie względem wybranych lat, oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC
30 kwietnia zasięg arktycznego lodu morskiego wyniósł 13,3 mln km2 i jak pokazuje wykres nie był rekordowo niski, ale znalazł się w grupie najmniejszych w historii pomiarów wartości. Średnia 1981-2010 dla 30 kwietnia wynosi 14,18 mln km2, co stanowi różnicę wynoszącą 0,875 mln km2, czyli 6,17% względem obecnego roku. Tempo spadku zasięgu lodu w drugiej połowie kwietnia nie było szybkie, czapa polarna skurczyła się o nieco ponad 0,5 mln km2, tyle i ile wynosi średnia wieloletnia. Mapa
NSIDC obok ilustruje aktualne różnice w zlodzeniu arktycznych wód
względem średniej 1981-2010.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2020 roku względem lat 2005-2019 i średnich dekadowych. JAXA
Zmiany w zasięgu lodu nie były tak szybkie jak w marcu, bo wtedy stopił się nadmiar lodu. Zmiany szły w parze razem z powierzchnią lodu. Szybko znikał lód Morza Ochockiego, Zatoki Św. Wawrzyńca, Morza Labradorskiego czy Beringa. Spowolnienie w kwietniu dało tylko to, że zasięg lodu nie jest rekordowo niski. I na tym kończą się dobre informacje. Pomijając już to co pokazują mapy, zachodzą niepokojące zmiany w powierzchni. Ale oczywiście rzucamy okiem na mapy. Nawet patrząc na okres odniesienia obejmujący początek tego wieku, widać, że granica lodu przebiega teraz inaczej. Jeszcze większe różnice są względem lat 80. XX wieku, co nie powinno nas dziwić odnośnie tego, czemu mamy takie zimy i taką okropną sytuację hydrologiczną.
Powierzchnia lodu morskiego w 2020 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun
Dochodzimy teraz do samej powierzchni, która jest tematem przewodnim. Samego zasięgu jednak nie pomijamy, jest też zmienną, która wiele mówi i jest podawaną w raportach NSIDC i NOAA wartością. Choć w sumie to obie instytucję badając Arktykę powinny wszystkie swoje pomiary rzucić właśnie na powierzchnię lodu, a nie na zasięg. 29 kwietnia powierzchnia lodu osiągnęła rekordową wartość. 30 kwietnia rekord został zdjęty, ale różnice są wciąż niewielkie - 28 tys. km2 między 2016 a 2020 rokiem. To co niepokoi odnośnie powierzchni, to mała koncentracja lodu a więc stosunek powierzchni do zasięgu. Bo ta spadła właśnie na skutek dużego spadku powierzchni i wolniejszego spadku zasięgu. Mapa obok pokazuje odchylenia powierzchni lodu względem średniej 2007-2016.
Zmiany powierzchni lodu morskiego na poszczególnych akwenach. Wipneus, dane AMSR2, University of Hamburg
W drugiej połowie kwietnia dosłownie z kopyta ruszyły roztopy na akwenach na których powinien jeszcze panować spokój. To Morze Karskie, gdzie ostatnio doszło do gwałtownych roztopów, a także Barentsa na którym wraz z częścią Basenu Arktycznego znajduje się większa niż w ostatnich latach ilość lodu. A nawet Morze Wschodniosyberyjskie, na którym nic się nie powinno o tej porze jeszcze dziać. Zanotowano tam rekord powierzchni lodu - 1,219 mln km2, poprzedni rekord należy do roku 2011 - 1,222 mln km2.
Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 w Arktyce w latach 2007-2020 dla 15-29 kwietnia. NOAA/ESRL
W drugiej połowie kwietnia doszło do bardzo dużego wzrostu temperatur w Arktyce. Odchylenia w rosyjskiej części Oceanu Arktycznego sięgały nawet 9-10